Najbardziej niesamowite miejsca do spania

według Księżniczki na Ziarnku Grochu

  

 

Gdzie by tu zapukać, kiedy noc zapada, z chmur wali deszczem, a księżniczka jest akurat fanką historycznych budynków, odrestaurowanych niemałym wysiłkiem przez niezwykłych ludzi? Znaleźliśmy kilka takich miejsc i gwarantujemy, że nikt Ci tam, księżniczko, w materace grochu nie będzie wkładał. Poznajcie najciekawsze polskie dworki, pałacyki i zamki, w których poczujecie się jak w bajce.


Pałac przez 12 lat powstawał praktycznie z popiołów, a za przywrócenie go do żywych odpowiedzialna jest niezwykła kobieta, która się nie poddała mimo trudności. Warlity to posiadłość dla współczesnych błękitnokrwistych, jakieś 2,5 godziny od Warszawy. Są masaże relaksacyjne nad jeziorem, sauna, autorska kuchnia z królewskim menu i huśtawki wśród drzew. My na Waszym miejscu zwrócilibyśmy uwagę na kuchnię i salę kinową w lochu.

„Bardzo klimatyczne miejsce, utrzymane definitywnie w tematyce SLOW. Czas płynie tam wolniej, a dobra książka przy kominku w chłodny jesienny dzień to najlepszy pomysł. Wpadliśmy na romantyczny weekend ale na pewno wrócimy jeszcze zimą, żeby poczuć ten klimat i wiosną, by rozłożyć się na kei i napić kawy nad jeziorem. PS: przepyszna kuchnia i przyjemna obsługa! Polecam gorąco!”

Zdaniem Slowhopa:  To miejsce stworzone dla par, na rodzinne wyjazdy (raczej dla starszych dzieci) i dla wyrafinowanych podniebień. Do Pałacu przyjedźcie bez pupila.

Mocny zawodnik z Dolnego Śląska. Metryka tego pałacu sięga XIII wieku. Dacie wiarę, że jeszcze kilka lat temu straszył fasadą w kolorze jajecznicy? Dziś po żółtku nie ma śladu, bo pod swoje skrzydła wzięli go Gosia, Andrzej i Ewelina. Do wnętrza pałacu prowadzi prawdziwy portal z niezwykłymi zdobieniami, a w środku czekają prawdziwe zaszczyty. Pałacowe komnaty, kominek z piaskowca, sala balowa, rycerska i uwaga jedzenie! Czy znacie jakiś właścicieli pałacu, którzy przy okazji są rolnikami? No właśnie! W pałacu działa restauracja, w której królują produkty będące efektem pracy ich rąk i pasji do zdrowego jedzenia z pola obok.

Pięknie. Gustowne wnętrza. Mimo że zabytkowy to pachnie nowością i czystością. Wszędzie kwiaty. Cicho. Wspaniała, pomocna obsługa hotelu i restauracji. Jedzenie na najwyższym poziomie. Warto nawet na samo jedzenie przyjechać. Korzystaliśmy z elektrycznych rowerów i pięknej ścieżki do Lubiąża. Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem i polecamy odpoczynek w tym pałacu. Wrócimy na pewno.

Zdaniem Slowhopa:  Czy są tu jakieś księżniczki nieodchodzące od stołu? Będziecie klaskały z zachwytu. O Mojęcicach pisaliśmy już w tym artykule o najlepszych śniadaniach i w tym o najlepszych wannach na Slowhopie. Tam idźcie po więcej.

Ta lokacja rozłoży Waszą księżniczkę na łopatki. Pięknie położony pałac z początku XX wieku był kiedyś domem niemieckiego chirurga i naukowca. I tu uściślijmy, uprzedzając głosy wnikliwych: tak, formalnie Manowce nie są pałacem, ale naszym zdaniem zasługują na ten tytuł bez dwóch zdań. No sami zobaczcie, miejscówka – marzenie. Oczy budynku skierowane są na Zalew Szczeciński, a pozostałe strony na pałacowy ogród i park. Można by tu niejednego harlekina nakręcić, w wersji ocenzurowanej i niecenzuralnej. Spacerować po lasach, pić prosecco i zajadać truskawkami umoczonymi w czekoladzie, a potem zapaść w sen w jednym z trzech pałacowych apartamentów i obudzić się dopiero na śniadanie.

Zdaniem Slowhopa: Zalew poleca się na moczenie zadka (spakujcie bikini). Koniecznie skosztujcie świeżych ryb w pałacowej restauracji. Jest też opcja na przejażdżkę motorówką nad sam Bałtyk, brzmi fajnie, bralibyśmy.

Coś dla księżniczek niezdecydowanych, które same nie wiedzą czy wolą pałac, czy nowoczesne wnętrza. Tu podają obie opcje w pakiecie. XVIII wieczna rezydencja skrywa 24 komnaty, a każda z nich wyszeptuje inną historię. Można spać z głową w poduszkach, na polu rzepakowym albo śnić o bitej śmietanie. Jak już przy jedzeniu jesteśmy, to zróbcie miejsce w brzuchu na przysmaki restauracji Pakoslove. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia, żeby myśleć wyłącznie o jedzeniu. Tak więc masa robi się sama, a sprawę rzeźby zostawcie na potem, bo w pobliżu jest browar do zwiedzania, złote trunki do smakowania, a w pałacowej piwniczce prawdziwy pub z burgerami i tańcami.

Przepiękne miejsce, by wziąć głęboki oddech i zresetować umysł. Zagrało wszystko: od samego miejsca (zieleń, śpiewy ptaków, staw), wygodny pokój (Landrynka), miłą i przyjazną atmosferę, do smakołyków – deser lody na kruszonej bezie (w skrócie) to mistrzostwo świata. Burger tak samo (nie dojadłam, bo za duża porcja;)), a drinki dopełniają całości. Zachęcam do przyjazdu i doznania rozkoszy na własnej skórze. :)

Zdaniem Slowhopa: Podoba nam się opcja miodobrania u sąsiadów Pałacu w Pasiece Smakulskich.

No i pierwszy zamek w naszym zestawieniu! Historia tego miejsca, zaczyna się ponad pół tysiąca lat temu. W ciągu tych pięciuset lat zamek odwiedzali królowie i goście z odległych krajów, był też świadkiem wojen, sporów między bogatymi rodami oraz wielkiej zdrady. Dwukrotnie zniszczony - dwa razy powstawał z ruin. Kilka razy miał też swoje 5 minut w dziejach Rzeczypospolitej, a teraz ma swoje 15 na turystycznej ścieżce Podlasia. Są pokoje w wieży, oprowadzanie z genialnym przewodnikiem, historie tatarskie, szwedzkie, dworskie i rycerskie. No i kuchnia. Nie tylko kuchnia podlaska, ale i żydowska. Świetny pomysł z oprowadzaniem gości.

Było dokładnie tak, jak to wynika z opisu - przyjemnie, czysto, niesamowicie cicho (a tego bardzo nam brakuje na co dzień). Przemiły przewodnik, spokojna, senna atmosfera, czyste pościele i bajeczna okolica. Śniadania bardzo smaczne (plus za naleśniki i ser typu korycińskiego!). Liczenie schodów na sam szczyt bardzo podobało się naszym dzieciom. :)

Zdaniem Slowhopa: Świetnie przyjechać z dziećmi i sprawdzić kalendarz organizowanych w zamku imprez. Do Tykocina bez zwierzaków.