16 glampingów na Slowhopie w Polsce i nie tylko

  

 

Ból kręgosłupa, konserwa "turystyczna" w chłodnej dziurze w ziemi, masło w słoiku z wodą, toalety o dyskusyjnym komforcie i to, co skłaniało nas do wytrzymania tego wszystkiego: znalezienie się naprawdę blisko natury. Okazuje się jednak, że można pogodzić to ostatnie z komfortowymi warunkami. Glamping to połączenie "glamour" z "camping" i właśnie zdobywa Europę. Po wszystkie glampingi na Slowhopie i możliwość ich rezerwacji skocz tu.

 
 

Zaczynamy z grubej rury, bo oto najczęściej rezerwowane na Slowhopie jurty. A na Kaszubach tak pięknie, że szkoda nie pojechać. Te dwie stoją akurat nad jeziorem Bronisława i stanowią oazę spokoju dla dorosłych miłośników odosobnienia. To nie będzie takie odosobnienie jak na mongolskich stepach, bo po pierwsze: łatwo dojechać do Gdańska, po drugie wygodnie zjechać z A1, a po trzecie całkiem dobrze robi śniadanie w nieodległym pensjonacie.

„Polecamy gorąco!!! Piękne miejsce! Cisza, spokój i romantyczna atmosfera. Jeśli chcesz odetchnąć świeżym powietrzem to przyjedz tu koniecznie! Chillout w saunie no i w bali. Bardzo sympatyczni właściciele. Smakowite posiłki, świetne śniadanie ;) na wypasie :) Co tu dużo pisać... po prostu przyjedz i zobacz bo naprawdę warto!!!!!”

Zdaniem Slowhopa: Jurta jest dla dwóch osób. Tu nie zabieramy piesków (ani kotków ) i pamiętajcie o genialnej balii na miejscu!

Jeśli kiedykolwiek postanowicie spędzić czas inaczej niż zwykle, a przy okazji posłuchać opowieści o miejscach, gdzie widać zorzę polarną - to jest adres, który Wam gorąco rekomendujemy. Kalevala, a właściwie Lapońska Wioska Kalevala, to efekt pasji jednego człowieka i efekt pracy dwojga. Michał i Magda wraz z psem Kalevem (kawał samca alfa rasy husky) są wizytówką Kalevali i jednym z głównych powodów, dla których warto udać się do Borowic w okolicy Karpacza. Macie tam szansę na grube doświadczenie, bo można spać w wygodnych namiotach z łóżkiem, w namiotach zawieszonych nad ziemią, renifery przechadzają się nonszalancko po całym terenie, bywa że włażą do namiotów i to jest główny powód, dla którego nasze slowhopowe dziecko Matylda chce tam jechać natychmiast. Pojedziemy, na pewno. Gratulacje dla Michała za piękny projekt życia. Mamy nadzieję, że się to wszystko jeszcze bardziej rozwinie. Projekt ma też domek muminków, dwie sauny, fińską szkołę oraz wsparcie Ambasady Finlandii.

„Wyjątkowi ludzie i miejsce :) z daleka od miasta, można naładować baterie. Sauny, Balia z ciepła woda to jest to czego potrzeba w takim miejscu. Urokliwy spacer z Kalevem do wodospadu jest nie do opisania”

Zdaniem Slowhopa: Od października 2019 nie przyjedziecie tu już z psem. Też żałujemy, ale okazało się, że renifery słabo znoszą psich gości. Trzeba zrozumieć i zostawić pieska pod opieką babci. Na miejscu masa ciekawego spania, wybierajcie na Slowhopie.

A tu mamy Kaszuby, więc lasy i blisko do morza. Teren poprzecinany setkami jeziorek i ciągnący się od Puszczy Koszalińskiej jęzor zieleni. No bosko. W tym wszystkim, nieopodal wsi mongolska jurta. To nie jest tak, że gospodarze wymyślili sobie, że postawią jurtę, bo tania i pasuje. Oni są tak mocno zaangażowani w konie i ekologię, że ta Mongolia przyszła dość naturalnie.

„Mongolska jurta na Kaszubach - samo w sobie brzmi kosmicznie, a na miejscu okazuje się, że nie tylko rzeczywistość pokrywa się z wyobrażeniami, ale na każdym szczeblu ja przekracza. Idealna przestrzeń do leniwego czytania książki, patrzenia na zieleń i szczęśliwe konie po drugiej stronie płotu, dorzucania drewna do kozy - po prostu do bycia w harmonii ze sobą i tym co wokół, bez patrzenia na zegarek. Z okolicą dobrą do wędrówek pieszych, konnych czy rowerowych. Koniecznie!”

Zdaniem Slowhopa: Jurta na wyłączność dla 5 osób. W środku łazienka, ogrzewanie i aneks kuchenny. Można przyjechać z psem. Fajne dla dzieci.

A to jest miejsce pod Warszawą. Dla tych, którzy po pierwsze nie lubią robić sobie przerwy w treningach (bo jest tu świetnie wyposażona sala do crossfitu i tabat), i tych, którzy lubią przygodę i noclegi w namiotach. Namioty są w stylu Pożegnania z Afryką, czyli styl safari, małe i duże. Tuż obok Puszcza Kampinoska, a przy bazie własne kąpielisko.

„Super miejsce blisko Warszawy na wypad weekendowy jak i dłuższy czas. Nie trzeba jechać na Mazury, aby super wypocząć, popływać i poprzebywać razem.”

Zdaniem Slowhopa: 50 miejsc noclegowych, co z Baranówki czyni Bazę. Można przyjechać z psem.

Takie bańki stoją na pustyniach, w górach i zapewniają futurystycznie estetyczny wypoczynek w otoczeniu przyrody. Ta konkretna bańka znajduje się pod Łodzią i też ma już swój fanklub. Nie ma się co dziwić. Uwaga - tu nie pouprawiacie zimowego glampingu, Bańka zamyka się na jesień i zimę!

„Bańka Zen :) w ustronnym miejscu miedzy drzewami... cos wspanialego :) cisza, spokoj, zielen ! Mocno polecam !!! Czysto schludnie swietna kuchnia i bardzo przyjazny kocur w pakiecie :)”

Zdaniem Slowhopa: Opcja na krótkie wypady po niezwykłą przygodę, łazienka w małym domku obok i tu jedziemy bez piesków.

A te oto jurty przytuliły się do Buczynowej Doliny, czyli fajnego pensjonatu dla rodzin w Beskidach i służą grupom jogowym oraz miłośnikom intymnych zbliżeń z naturą.

„Niesamowite miejsce, doskonałe do cieszenia się ostatnimi dniami lata. Jutra pachnąca drewnem, przytulna. Jurty oddalone są od siebie o kilkadziesiąt metrów co sprawia ze nie zakłócamy swojej prywatności. Jedzenie przepyszne, do tej pory wspominam bułeczki wyciągnięte prosto z pieca. Idealne miejsce do oderwania się od rzeczywistości, pośród natury. Na pewno tam wrócimy!”

Zdaniem Slowhopa: Dwie jurty służące całkowitemu odpięciu od cywilizacji. Tu bez piesków!

Wy nie wiecie, a my wiemy, że Gospodarz Dosbajki, Darek, to jeden z najsympatyczniejszych gospodarzy na Slowhopie. Okazuje się, że też jeden z najbardziej rzutkich. Po naszym gospodarskim spotkaniu na Dolnym Sląsku, kiedy rozmawialiśmy o takich zupełnie czadowych pomysłach noclegowych wrócił do swojego Magurskiego Parku Narodowego i postawił wygodne łóżko na świeżym powietrzu i udostępnił Gościom. Oczywiście na Facebooku mieliśmy masę złośliwych komentarzy (milion dwieście komarów lubi to), ale wiecie co? Przez całe wakacje kalendarz rezerwacji był pełen! Znaczy - na takie szaleństwa czekacie.

„Byliśmy pierwszymi gośćmi tego uroczego zakątka i na szczęście nic nas nie zjadło w nocy więc gorąco polecamy :) Wspaniałe miejsce do relaksu i wyciszenia. Jest intymnie i nikt nie będzie wam przeszkadzał oprócz leśnych zwierzątek;) Gorąco polecamy kąpiel w bani z kieliszkiem wina:) Oryginalna miejscówka i cudne widoki!”

Zdaniem Slowhopa: Oczywiście otwarte tylko latem. Nie przyuważono żadnego komara. Koniecznie w kombinacji łóżko pod gwiazdami + goraca bania+wino.

Idealna kryjówka dla uciekinierów z miasta, na zboczu góry w otulinie Rudawskiego Parku Krajobrazowego. Idea jest taka, że pakujesz siebie i jedziesz tam bez zbędnego balastu i przepełnionego bagażnika obniżającego zadek fury po reset. Jedziesz wyspać się w jurcie i pooglądać gwiazdy z poziomu posłania u ludzi, którzy myślą poważnie o zero waste i Matce Ziemi. Na stanie jest wszystko co do resetu potrzebne, a nawet nieco więcej. Marta i Kuba wyposażyli jurty w odzyskane meble, własnoręcznie wyczarowali dekoracje tworząc minimalistyczne i piękne wnętrza, które docenią minimaliści i Ci którzy zamiast mebli na połysk, kryształowych żyrandoli i łabędzi z ręcznika, wolą bliskość natury i zapierające dech w piersi widoki.

„Klimatyczne i bajeczne miejsce. Wspaniały widok, wokół las; jurty dobrze wyposażone, czyste i wygodne, Gospodarze bardzo pozytywni. Pyszne sery, miód, konfitura, herbata. Chętnie wrócimy ”

Zdaniem Slowhopa: Jakiś czas temu obie jurty zostały doposażone w drewniany taras idealny na poranną jogę i kawkę z widokiem. Gospodarze prowadzą też własną wypożyczalnie rowerów: elektrycznych i fatbike, gdzie dostaniecie też akcesoria dziecięce, żeby bezproblemowo i bezpiecznie zabrać malucha na wycieczkę. I uprzedzamy- lepiej pakować się kompaktowo, bo bagaże trzeba będzie samodzielnie wnieść na górę, do jurty, a góra jest dość spora;)

Kawałek za Toruniem, na najmniejszym półwyspie w Polsce, tuż nad brzegiem jeziora z traw wyrastają trzy kosmiczne kule. Z obcymi niewiele jednak mają wspólnego, bliżej im do namiotów, chociaż w środku kryją luksusy, o których żaden druh nawet nie śnił. Jest klimatyzacja na upalne dni, kuchnia do pichcenia, rowery, kajaki i czyste jak łza jezioro Chełmżyńskie, do którego można na bombę niemal z łóżka. I drodzy Państwo nie ma wifi- tu nadrabiamy kontakt naturą.

Zdaniem Slowhopa: Możecie wybrać taką kulę jaka najbardziej wam odpowiada, jest taka dla miłośników sportu, więziennych opowieści albo rodzinna kula familijna. Jak już dostaniecie odleżyn od nicnierobienia to wskoczcie na rowery i przejdźcie się malowniczą trasą rowerową do sąsiedzkiej Chełmży.

 

Mieszkaliście kiedyś w domu ze ścianami z lnu? Bo akurat taki mamy. Dla tęskniących za spaniem w namiocie, ale takim na wypasie, z sypialnią (a nawet dwiema), prywatną łazienką, kuchnią i tarasem. Wyobraźcie sobie, że mówicie dziewczynie, że jedziecie pod namiot, a potem takie zaskoczenie! I jeszcze- nie dość, że to pierwszy tego typu namiotodom na Slowhopie, to lokalizacja też- wcale nie taka oczywista. Siemasz opolskie! Są lasy, dziewicze łąki i można skoczyć na jezioro, pardom- nad jeziora, a potem wrócić na popołudniową drzemkę pod mięciusią pościelą. I tak w koło Macieju.

Zdaniem Slowhopa: Słyszycie namiot myślicie chińska zalewana? Nie tym razem. Tutejsza kuchnia ma wszystko co potrzeba do wpuszczenia w nią Magdy Gessler. No chyba, że zechce skorzystać z piekarnika, to wtedy sorry. Kalendarz otwarty od kwietnia do października (ściany z lnu nie chronią przed zimnem).

 

Teraz to lepiej usiądźcie. Całkiem niedaleko Kielc mamy taką miejscówka, w której co prawda nie ma wifi, zasięg też niedomaga, ale jest za to stado puchatych osiołków gotowych do przytulania. Byliście kiedyś na farmie z Osiołkami? To teraz macie okazje. Kłapouche przywędrowały w te strony prosto z Francji- dosłownie na własnych kopytkach, wraz z Anią i Piotrkiem. I w tym wszystkim, gdzieś między osiołkami stoi przeznaczona dla gości mongolska jurta. Osiołki lubią nieśmiale kręcić się obok i sprawdzać co tam u gości, jak żyją i jak im się na osiołkowych włościach podoba. Nie bez powodu bo a nuż załapią się na pieszczoty. Ale jeszcze słowo o gospodarzach. Ania i Piotrek studiowali opiekę nad osiołkami i wiedzą wszystko o ich cudownych właściwościach teraputycznych. Można od nich posłuchać o osiołkach i o opiece nad nimi, a przy okazji odgonić stres przy pomocy mięciutkiej sierści i mokrego nosa. Polecamy.

„Zachwyt razy milion. Osiołki niemalże pod samymi oknami jurty rozczulały nas każdego dnia. Spacer na osiołkach zrobił na naszym dwulatku niesamowite wrażenie i o Koko, Wiku, Dino, Gampie, Gazie i Gizmo opowiada do dziś. Taras z pięknym widokiem na pola i łąki zapiera dech w piersiach. Na pewno warto zabrać kalosze :) przeurocze miejsce na każdą pogodę. Kiedy padał deszcz cudownie słychać jego delikatny szelest w samej jurcie, co jest przypomnieniem że jesteśmy jednak w namiocie. I to okno w suficie. W czasie pełni widać przez nie księżyc i gwiazdy. Polecam z całego serca”

Zdaniem Slowhopa: Gospodarze serwują pyszne śniadania i zdradzają tajemne lokalizacje ukrytych w lesie atrakcji! Zamiast telefonu weźcie parę kaloszy.

 

Pamiętacie te czasy wakacji pod namiotami? Wbijanie śledzi butem i konserwa na śniadanie? Aż się łezka w oku kręci. No dobra, może tę konserwę to sobie darujemy. Asia nigdy w życiu nie poda wam do jedzenia konserwy, ale hiszpańską paellę, fasolkę po tajsku i mistrzowskie tzatziki. I to jest biwakowanie w wersji dla gastroturystów, którzy dadzą radę wziąć prysznic pod chmurką, ale nigdy w życiu nie wezmą byle czego do gęby. No i my to rozumiemy. Szykujcie się na kulinarne szczytowanie, biesiadowanie przy wspólnym stole, wieczorne ogniska i herbatki z prądem, po których sen łapie zanim zdążycie pomyśleć, że trzeba umyć zęby. Tylko 50 km od Warszawy. Wpadajcie.

Zdaniem Slowhopa: Na 4 hektarowym terenie stoi 6 namiotów, dom gospodarzy, stodoła a poza tym to las, łąki i polany. A jeśli prysznic pod gołym niebem to niekoniecznie jest to o czym marzycie, zawsze można potruchtać na mydlenie do stodoły. Wpadajcie ze zwierzakami.

 

Fajny sudecki glamping w Kotlinie Kłodzkiej z wegańską filozofią w tle. Widok na masyw Snieżnika podziwia się z baniek, czyli namiotów sferycznych. Coś dla fanów Matki Ziemi i przyjaciół zwierząt: chemia ograniczona do minimum i wyłącznie produkty roślinne do jedzenia.

„Brak słów, żeby opisać w jakich cudownych warunkach spędziliśmy ostatni weekend ? Namioty niezwykle komfortowe, otoczenie przepiękne dzikie. A jedzenie.... Przepyszne i domowe. Zupy wyśmienite. Pizza i placki warzywne - poezja! Świetne śniadania (owsianka czekoladowe z bananem i pasta z groszku SZTOS!) Świeże owoce, miski sałat... To były piękne dni”

Zdaniem Slowhopa: Do wyboru dwuosobowe namioty sferyczne, a także namioty wiszące i apartament w murowanym domu. Jak najbardziej można z psem!

Ukryty w lasach północnej Słowenii u podnóża gór, otoczony aromatem ziół, czeka na miłośników natury. Glamping, oddalony o około 60 kilometrów od Lublany, ma wszystko, czego potrzebujecie. Wygląda bardziej jak wioska pełna uroczych domków niż camping, a widok po wyjściu z namiotu zachwyci każdego. W środku dwa podwójne łóżka, sofa, łazienka, klimatyzacja, ogrzewanie, telewizor, Wi-Fi, sejf i prywatne, zewnętrzne jacuzzi. Zapach ziół miesza się ze świeżym, górskim powietrzem. Cena w sezonie wynosi 320 euro, za niski sezon zapłacicie 280 euro.

„Luksusowy pobyt w intymnym namiocie, z widokiem na góry.”  

Według Slowhopa: Nieco brakuje intymności, jaką oferuje w Polsce Glendoria. Z drugiej strony zachwyca to górsko-leśne odludzie. Plus za warsztaty zielarskie. Z Warszawy dystans do Ljubna to 10 godzin samochodem. Dla takich miejsc warto wziąć nawet bezpłatny urlop...

 

Jeśli jeszcze nie byliście na Suwalszczyźnie - pomyślcie o niej ciepło. To jeden z tych regionów Polski, które pozostały tajemnicze, nawet mistyczne. I w tym wszystkim jest Wojtek Walicki, facet z innego życia, który tu zaczął na nowo. W Snach i Kamieniach jada się jego kuchnię wege, ćwiczy się jogę i doświadcza życia w zgodzie z przyrodą.

„Szef sam gotuje - regionalnie, vege, zaskakująco. Śniadanie i kolacja na świeżym powietrzu oraz sen u progu lasu to coś wspaniałego! Do tego dwa kroki do jeziora, które ma się przez te krótkie chwile właściwie na wyłączność. Polecam!”

Zdaniem Slowhopa: Nocleg w domu i namiotach. Można wziąć psa, ale pod pewnymi warunkami.

Gospodarz warmińskiego Dworu Dawidy, Jan zwany Bartkiem, niedawno zaskoczył nas tworząc wioskę tipi rodem z odległych kontynentów. Bartek od lat podróżuje po Afryce. Jego pasja zaowocowała niesamowitym klimatem stworzonych przez niego tipi. Wystarczy rzut okiem na namioty i widać inspiracje dalekimi kulturami. Ale my polecamy przyjrzeć się z bliska, najlepiej dokładnie z wnętrza Tipi Diuna albo Tipi Berber. Do wyboru macie 10 namiotów - każdy ma klimat nawiązujący do innego, egzotycznego zakątka Ziemi. Jest też wielki namiot na grupowe zajęcia, jogę i spotkania w kręgu.

„Świetne miejsce. Cisza i spokój. Pyszne jedzenie i bardzo miła obsługa. Okolica jest bardzo urokliwa. Zdecydowanie polecam - można odpocząć w dobrym miejscu. ”

Zdaniem Slowhopa: Na miejscu są śniadania (wege), obok park dworski, rezerwat, wąwóz i ścieżki spacerowe. Jest co robić. To też doskonałe miejsce na ciekawy wyjazd dla większej grupy.