Rosmarino - Strefa Ciszy
300 metrowy dom z 5 sypialniami dla 8 osób - tylko do Waszej dyspozycji
z dwóch sypialni na górze i tarasu rozpościera się perfekcyjny widok na góry
tuż przy tarasie płynie strumyk Bystrzyk, a nieco dalej rzeka Kwisa
zwierzaki są mile widziane
w ogrodzie jest miejsce na ognisko, kuchnia letnia, altana, plac zabaw i dużo miejsca do odpoczynku
w salonie jest projektor do kina domowego, adapter do płyt winylowych, głośnik bluetooth, teleskop
Sprawdź na szybko
Wszystko zaczęło się od starej dobrej przyczepy kempingowej z widokiem na góry. Świeradów w latach 80-tych odkryli moi rodzice. Właśnie tu, na działce przy strumieniu, z widokiem na Stóg Izerski postawili nasz letniak na kółkach. Tarabaniliśmy się na wywczas co weekend z rodzinnej Legnicy. Lato, słońce, koc, szczęśliwe dziecko, kąpiele w wodospadzie. W menu gotowane jajka, konserwy, ogrzany słońcem pomidor i ogniska. Czasem dziecięcy foch dotyczący opresyjnej próby zmuszenia wolnej jednostki do odziania się. To były bez wątpienia wakacje życia.
Bajka górskiego leniuchowania skończyła się wraz z dorosłością. Był czas na studia, przeprowadzkę do Warszawy, a potem aż za ocean. Praca w korporacjach w USA, Azji, kilku krajach Europy. Kilka lat później, gdy tęsknota za rodzinnymi stronami osiągnęła swoje szczyty, zamarzyłem o sentymentalnej podróży do Świeradowa.
Chciałem kupić dom, do którego mógłbym (jak niegdyś do tej przyczepki) wpadać ze swoimi najbliższymi. Ewidentnie nic nie dzieje się bez przyczyny, bo kupiłem dokładnie tę działkę, na której niegdyś ojciec parkował kampera. Krąg życia zatoczył koło. Na działce stała rudera, którą początkowo chciałem zburzyć, ale że w życiu wolę reperować niż demolować - zabrałem się ambitnie za jej ratowanie. Poniemiecki dom nie był łatwym zawodnikiem, ale z pomocą konstruktora udało się. Stworzyłem miejsce, które sprawiło mi ogromną frajdę. Był tylko jeden problem, przez rok odwiedziłem Świeradów tylko trzykrotnie, znów pracując większość czasu za granicą. Szkoda żeby tak cudownie miejsce stało 355 dni w roku puste. Postanowiłem wprowadzić do niego śmiechy, radość, pogaduchy do rana, popołudniowe drzemki, śpiewy i tańce. Życie, jakie każdy z Was przywozi do domu z krańców Polski i Europy.
Zapraszam Was do górskiej willi z 5 sypialniami, 3 łazienkami, salonem otwartym na kuchnię, tarasem z widokiem na Izery, siłownią, letnią kuchnią i ogrodem z szumem strumyka. W tym domu odpoczywamy, gotujemy, delektujemy się posiłkami i słońcem, wylegujemy się przy kominku, słuchamy Pink Floydów z winyli i dbamy o środowisko. Pijemy wodę mineralną z kranu i celebrujemy la dolce vita.
Bajka górskiego leniuchowania skończyła się wraz z dorosłością. Był czas na studia, przeprowadzkę do Warszawy, a potem aż za ocean. Praca w korporacjach w USA, Azji, kilku krajach Europy. Kilka lat później, gdy tęsknota za rodzinnymi stronami osiągnęła swoje szczyty, zamarzyłem o sentymentalnej podróży do Świeradowa.
Chciałem kupić dom, do którego mógłbym (jak niegdyś do tej przyczepki) wpadać ze swoimi najbliższymi. Ewidentnie nic nie dzieje się bez przyczyny, bo kupiłem dokładnie tę działkę, na której niegdyś ojciec parkował kampera. Krąg życia zatoczył koło. Na działce stała rudera, którą początkowo chciałem zburzyć, ale że w życiu wolę reperować niż demolować - zabrałem się ambitnie za jej ratowanie. Poniemiecki dom nie był łatwym zawodnikiem, ale z pomocą konstruktora udało się. Stworzyłem miejsce, które sprawiło mi ogromną frajdę. Był tylko jeden problem, przez rok odwiedziłem Świeradów tylko trzykrotnie, znów pracując większość czasu za granicą. Szkoda żeby tak cudownie miejsce stało 355 dni w roku puste. Postanowiłem wprowadzić do niego śmiechy, radość, pogaduchy do rana, popołudniowe drzemki, śpiewy i tańce. Życie, jakie każdy z Was przywozi do domu z krańców Polski i Europy.
Zapraszam Was do górskiej willi z 5 sypialniami, 3 łazienkami, salonem otwartym na kuchnię, tarasem z widokiem na Izery, siłownią, letnią kuchnią i ogrodem z szumem strumyka. W tym domu odpoczywamy, gotujemy, delektujemy się posiłkami i słońcem, wylegujemy się przy kominku, słuchamy Pink Floydów z winyli i dbamy o środowisko. Pijemy wodę mineralną z kranu i celebrujemy la dolce vita.
Gospodarz:
Bartosz
Znamy języki: polski, angielski, niemiecki
Nie ma nas na miejscu, ale zawsze można się z nami skontaktować
Już w latach 80 tych jeździłem z rodzicami do Świeradowa, gdzie postawili swoją przyczepkę kempingową i co weekend zabierali mnie tu jako dziecko z naszej rodzinnej Legnicy. Po zdaniu matury, izerska bajka się skończyła, gdyż przeprowadziłem się do Warszawy, a po ukończeniu Wojskowej Akademii Technicznej, przeniosłem się do Nowego Jorku. Po 15 latach pracy w korporacjach w USA, Azji i krajach Europy, za zaoszczędzone środki udało mi się nabyć stary zrujnowany dom w górach i wyremontować go w klimatycznym standardzie. Jest więc luksusowo, ale nie na bogato. Jest przytulnie i bez dystansu. Jest wszystko co potrzeba, jak to w domu.
Postanowiłem wprowdzić życie w stary poniemiecki dom. Życie, które wnoszą wszyscy goście przyjeżdżający z krańców Polski i świata. Zapraszam.
Gdzie będę spać?
9 os. – Rosmarino dom 300m, dwa piętra
300 m²
•bez zwierzaków
ROSMARINO - całe dwa pietra na wyłączność. 4 sypialnie, salon, taras z grillem, w pełni wyposażona kuchnia, 3 łazienki, jadalnia, sprzęty fitness, parking.
Co znajdę na miejscu?