Dom Cukiernika
3 apartamenty 4- i 3- osobowe
ugościmy Was słodkościami i duńsko-izerskim śniadaniem
możecie tu karmić nasze oswojone barany, kuce, kurki
odpoczywać w ponad hektarowym ogrodzie
wybrać się na zwiedzanie Doliny Bobru i Lwówka Śląskiego
przytulać dwa koty, owczarka, barany i kuce
Sprawdź na szybko
Gdyby domy potrafiły mówić, to nasz byłby niezłym gadułą. Ma tyle do opowiedzenia, że mogłoby Wam nie wystarczyć dni urlopowych na historię jego losów. Powstał 300 lat temu, czyli wiek przed tym, gdy kula armatnia z bitwy pod Dębowym Gajem wbiła się w ścianę mojeskiej karczmy, od tej pory noszącej nazwę „Pocisk”. Obserwował wojska napoleońskie, które po wyczerpującej kampanii o Śląsk znalazły chwilę wytchnienia na polach Mojesza. A nawet czuł tętent kopyt armii Napoleona, bo na drogę swojego przemarszu wybrała miejsce, w którym stoi nasza obecna stodoła. Jest też szansa, że tylko on wie gdzie ukryty jest skarb, którego od pokoleń szukają francuscy, niemieccy i polscy łowcy. Ale o tym cicho sza, nawet nie piśnie.
Staruszek tak zasłużył się dla regionu, że jest członkiem rejestru dziedzictwa kultury gminy. Choć dla mnie to po prostu dom rodzinny, w którym spędziłam całe dzieciństwo, a teraz przeżywam dorosłe życie z mężem Janem i synem Kasprem. Tu poznacie naszą historię. Duńskiego wikinga zakochanego w Dolnym Śląsku i Polki, która przez długie lata mieszkała w Danii, ale męża, o ironio, poznała w rodzinnej wsi. Historię torciary i stolarza. Gdy zawitacie w nasze skromne progi, powitam Was szczerym uśmiechem i ugoszczę na słodko, a Jan nakarmi śniadaniem, które jest wybuchową mieszanką izersko-duńskich smaków.
Zapraszamy do duńsko-polskiego Domu Cukiernika, miejsca, w którym królują cukier, dobra energia i zapach wszystkiego pieczonego.
Staruszek tak zasłużył się dla regionu, że jest członkiem rejestru dziedzictwa kultury gminy. Choć dla mnie to po prostu dom rodzinny, w którym spędziłam całe dzieciństwo, a teraz przeżywam dorosłe życie z mężem Janem i synem Kasprem. Tu poznacie naszą historię. Duńskiego wikinga zakochanego w Dolnym Śląsku i Polki, która przez długie lata mieszkała w Danii, ale męża, o ironio, poznała w rodzinnej wsi. Historię torciary i stolarza. Gdy zawitacie w nasze skromne progi, powitam Was szczerym uśmiechem i ugoszczę na słodko, a Jan nakarmi śniadaniem, które jest wybuchową mieszanką izersko-duńskich smaków.
Zapraszamy do duńsko-polskiego Domu Cukiernika, miejsca, w którym królują cukier, dobra energia i zapach wszystkiego pieczonego.
Gospodarz:
Sylwia
Znamy języki: polski, angielski, niemiecki, duński
Powódź nas nie dotknęła, śmiało przyjeżdżajcie
Cześć, jestem Sylwia Bøilerehauge, w okolicy znają mnie jako Panią cukiernik od Tortów z Mojesza. Własną pracownię artystyczną manufaktury cukierniczej prowadzę od 5 lat i są to najsłodsze lata mojego życia. Moim konikiem są torty, zwłaszcza te zdobione masą maślaną. Sztukę cukierniczą szlifowałam w Korei, Kaliningradzie i Hiszpanii. Nazwisko, na którym można połamać język jest natomiast Duńskie, tak jak mój mąż. Jan jest rodowitym Duńczykiem zakochanym w Dolnym Śląsku. Od 2006 r. prowadzi w okolicy stolarnię i realizuje moje szalone pomysły. To dzięki niemu powstały wnętrza Domu Cukiernika. Uwielbia także piec i gotować dla innych. Gdy odwiedzicie nasz Dom, ja będę piec, a Jan gotować. Podzielimy się z Wami smakami tradycyjnej kuchni duńskiej i nie tylko. Potem czas na słodkości, wspólne rozmowy i zmywanie naczyń. Zapraszamy.
Gdzie będę spać?
4 os. – Rodzinny
30 m²
•bez zwierzaków
Apartament z podwójnym oraz pojedynczym łóżkiem i rozkładaną kanapą. Za przesuwnymi drzwiami ma łazienkę z prysznicem.
3 os. – Małżeński
28 m²
•bez zwierzaków
Apartament przeznaczony dla pary lub rodziny 2+1. Z apartamentu rozciąga się widok na zalesiony ogród oraz mały strumyk. Posiada duże łóżko plus rozkładaną kanapę. Ma łazienkę z prysznicem.
3 os. – Rodzinny mini
20 m²
•bez zwierzaków
Apartament rodzinny mini poleca się na romantyczny wypad w Dolinę Bobru lub mały urlop rodzinny 2+1
Co znajdę na miejscu?