Odkrywcy spokoju, twórcy wolnego czasu, pasjonaci niespiesznych eksploracji przybywajcie. Wyrwijcie się z codziennego kontekstu i wpadajcie w Beskid Niski. Mamy tu naprawdę wiele do odkrycia, bo świat chyba o nas zapomniał. Wystarczy wychylić nos poza Binczarową, a tam szlaki, stoki, trasy i deptaki. A w Binczarowej cisza. Cichosza, odludzie i tylko strumień szemrze za płotem. To nie znaczy, że u pokona Was nuda. Po prostu jesteśmy jak Atlantyda Beskidu Niskiego, nieodkryta zielona wyspa na mapie. Mamy za to wspaniałe dukty-stokówki, cały atlas grzybów w lesie, widoki na Beskid, stare kapliczki i dom, który stał tu, gdy świat był całkiem inny. Mieszkali w nim Łemkowie, a potem moi dziadkowie. Urodził się tu mój tato, a teraz przyszła nasza kolej. Uratowaliśmy co się dało, zbudowaliśmy nowy piec chlebowy, dobudowaliśmy piętro z przepięknym oknem i wypełniliśmy wnętrza wyjątkowymi meblami. A to wszystko naszymi małżeńskimi siłami. Dom obsadziliśmy bratkami, kwiatami nierozerwalnie kojarzącymi mi się z babcią. Płot okalający wielki ogród pomalowaliśmy Bratkowym Błękitem Królewskim.
Teraz z dumą oddajemy ją w Wasze ręce. Chatę z 1927 roku, która ma starą duszę i jeszcze wiele do odkrycia. Rozgośćcie się w przytulnych sypialniach, wygrzejcie w balii z bąbelkami, zamówcie domowy obiad od Pani Wiesi, a my chętnie udostępnimy Wam najlepszego przewodnika po regionie - naszego psa Wafla. Wpadajcie ze swoimi zwierzakami, psy, koty, kozy mile widziane.
Pora zamienić gorący beton na podłoże stworzone do odpoczynku. Za niebieskim płotem, przy szumiącym strumieniu stoi nasz czarno-biały dom. Tu urodził się mój tato, tu odwiedzałam moją babcię. Gdy trafił w nasze ręce był w opłakanym stanie, więc podczas remontu ratowaliśmy co się dało. Wymieniliśmy spróchniałe belki, położyliśmy nowy dach, dobudowaliśmy ganek i część wypoczynkową na górze z dużym oknem panoramicznym. Prawie wszystko zrobiliśmy sami, własnymi małżeńskimi siłami. Wstawiliśmy meble z duszą i wymurowaliśmy piec chlebowy. W ogrodzie posadziliśmy bratki, bo to kwiaty, które nierozerwalnie kojarzą mi się z babcią.
Ogromny, dwupoziomowy ogród otoczyliśmy płotem w kolorze “Bratkowy Błękit królewski”, ale uwierzcie nie było łatwo. To tysiące godzin spędzonych z pędzlem przy deskach. Pomalowaliśmy blisko 1500 sztachet, więc teraz malowanie Muru Chińskiego nie byłoby dla nas wyzwaniem. Możecie za to wziąć ze sobą na wakacje psa, kota lub kozę i nie martwić się, że zwieją przy najbliższej okazji.
W ogrodzie czeka też na Was strefa przyjemności z fińską balią z podgrzewaną wodą i bąbelkami. Mamy odmładzającą wodę ze studni, miejsce na ognisko, ogródek ziołowo-owocowy i mnóstwo przestrzeni.
Dom przeznaczony jest dla 11 osób, a jego rozkład prezentuje się następująco.
Na parterze znajdziecie:
- ogromny salon połączony z kuchnią (kuchnia z fajerkami i normalny aneks),
- do kuchni przylega jadalnia ze stołem na 10 osób,
- sypialnia z dwoma pojedynczymi łóżkami,
- druga sypialnia z łóżkiem podwójnym,
- łazienka z prysznicem.
Na piętrze:
- salonik z wielkim oknem dwoma fotelami i rozkładaną kanapą,
- sypialnia z łóżkiem podwójnym,
- druga sypialnia z łóżkiem podwójnym,
- duża sypialnia z 3 łóżkami pojedynczymi i bawialnią dla dzieci,
- łazienka z drewnianą wanną.
Pochwalamy wolnogotowanie i właśnie do tego Was zachęcamy. Bratkowa Chata w oryginale miała piec zbudowany z małych kamyków, który jednak po latach nadawał się niestety do rozbiórki. Aby zachować klimat, tej prawie 100 letniej chaty, zbudowaliśmy w kuchni ceglany piec, w którym możecie zrobić pizzę, chleb, bułki, a rosół z takiej płyty smakuje zupełnie wyjątkowo. W kuchni jest oczywiście też współczesna kuchenka z piekarnikiem, lodówka, zmywarka i inne zdobycze XXI wieku. Do kuchni przylega jadalnia ze stołem na 10 osób. Z doświadczenia wiemy, że poranna kawka najlepiej smakuje zaś w fotelu na werandzie.
Po truskawki i poziomki do deseru, zioła do zupy i sałatę do drugiego wystarczy wyjść do ogrodu. W zależności od sezonu rosną tam różne smakołyki.
Jeśli gotowanie Wam nie w głowie z pomocą przychodzi nasza zaufana Pani Wiesia. Możecie u niej zamówić śniadania, obiady i kolacje. Możecie przejść się parę kroków, bo Pani Wiesia to sąsiadka z tej samej wsi lub zamówić jedzenie z dowozem pod same drzwi. Jeśli zamarzy Wam się lokalny ser, jaja albo chleb, Pani Wiesia też zaradzi.
Po doświadczenia enologiczne wybierzcie się do Winnicy Chodorowa - 18 km od nas. Możecie podejrzeć jak robi się wino, posłuchać jak wygląda produkcja i w końcu zdegustować. Pani Grażynka to bardzo ciepła i otwarta osoba, opowie, pokaże i poczęstuje. Serdecznie polecamy wizytę po wcześniejszym umówieniu.
Tuż za rogiem mapa szlaków pieszych, narciarskich i rowerowych wygląda niczym układ krwionośny człowieka. Sieć poprzecinanych różnokolorowych nitek ciągnie się kilometrami. W Ptaszkowej, w Szymbarku, w Krynicy. A u nas pusto, ani kreseczki. Nie oznacza to, że nie ma gdzie chodzić i czego zdobywać. Wystarczy wyjść za niebieską furtkę i czeka Was nie lada decyzja. W każdą stronę mamy ogrom tras, są one jednak nie ujęte w szlakach. W lesie kryją się na przykład stokówki, czyli utwardzone leśne dukty, idealne na rowery i spacery. Sprawdziliśmy na sobie, że można nimi spacerować, trekkingować i jeździć kilka dni non stop i nie trafić w to samo miejsce. Dajcie się porwać, to Wasza szansa, na wyznaczenie własnych tras.
Genialnym przewodnikiem po okolicznych ścieżkach jest nasz pies Wafel, zna tu każdy kąt i każdy zakamarek i chętnie oprowadzi Was po sąsiedztwie. Jeśli zaś praktykujecie turystykę widokową koniecznie przejdźcie się (5 km) na wieżę Jaworze (882 m n. p. m.). Przy dobrej pogodzie możecie ze szczytu podziwiać Tatry.
Podwórko całe śpiewa, szumi i szemrze. Za płotem płynie strumyk Pasieka, w którym może pomoczyć nogi, a do pasa możecie pomoczyć się w balii w ogrodzie. Wyschnąć i opalić lico, a może nawet nogi, możecie na wygodnych leżakach. Można skubnąć truskawkę z grządki, siorbnąć wodę ze studni, a wieczorem rozpalić ognisko. Trawy mamy pod dostatkiem, także weźcie piłki, paletki, frisbee.
Chcielibyśmy polecić Wam nasze zimowe szlaki biegówkowe, ale choć okolica nadaje się idealnie do spacerów na nartach, nie mamy jeszcze profesjonalnie przygotowanych tras. Pracujemy nad tym! Już teraz możemy polecić Wam stoki: Stacja Narciarska w Kamiannej, Centrum Sportów Zimowych Ptaszkowa oraz Cieniawa-Ski - to tylko kilka najbliższych propozycji.
Jesienią koniecznie zabierzcie ze sobą kalosze i kosze, bo w lesie czeka cały atlas grzybów.
Dla dzieciaków mamy kącik w dużej sypialni na górze. To skrytka przed dorosłymi, tajemna baza, bo dorosłym ciężko się tam dostać. Mieszka tam koń Józef i kot Eustachy - zwierzęta domowe, jak to na wieś. Zabawki wykonane są ręcznie przez naszą koleżankę z pracowni Perobebe. Weźcie maluchom kalosze, bo tu jak nie błoto to kusząca woda w strumieniu - zawsze się przydadzą. Na naszym podwórku, na skarpie pomiędzy dwoma poziomami ogrodu mamy grządki. Można podjadać poziomki i jagody, zebrać sałatę do obiadu, podlać zioła wodą ze studni. Takie to życie na wsi - niby nic się dzieje, a zawsze jest co robić.