Dom w zbożu
domek jak kostka słomy, wśród zbóż, z widokiem na pola
a w nim łóżka na antresoli dla 4-6 osób, kuchnia i salon
oraz elegancka łazienka z wanną i prysznicem
pieski mile widziane - uwaga na krowy, zające i sarny
mamy dla Was rowery do poznawania okolicy z pozycji siodełka
najbliżej nam do jeziora Okrągłe - 1 km w linii prostej
Sprawdź na szybko
Natkniecie się na niego, buszując w zbożu. Stoi tam niczym strach na wróble, ale nie sieje popłochu, raczej wzbudza zainteresowanie. Co to za postrzępiony kubik pośród złotych kłosów? Na mazurskim polu. W szczerym polu. Dom wyrósł pośród zbóż i idealnie wpasował się w krajobraz. Pewnie dlatego, że jego bryła inspirowana jest kostką słomy, czyli ciukiem. A słomy Ci u nas dostatek. Z wielkich panoramicznych okien możecie podziwiać bele rozsiane po hektarach, jeszcze więcej łanów, mielące trawę krowy, zagajniki, las. Tu nie wchodzi się z butami w naturę, raczej jest się cichym obserwatorem. Podsłuchuje się wrzeszczące żaby i kłócące się żurawie, podgląda siwą czaplę i sprężynujące szaraki. Czasem ze zboża głowę wychyla sarna, a czarne żuczki, Mączniki Młynarki, wpadają do salonu w odwiedziny. Nie trzeba się ich bać, wystarczy wsunąć delikwenta na kartkę i wynieść w pole.
Tak się tu żyje. Wiosną w kaloszach, latem w leżaku, zimą przy kominku. Śpi się krótko, bo twardo i efektywnie, odpoczywa na jakość, a nie ilość. Spędza czas na rowerze, nad jeziorem, z głową w gwiazdach, z lornetką przy oczach. Nuda, wiejska cisza, nic się nie dzieje. Może właśnie dlatego ludzie dożywają tu sędziwego wieku w zdrowiu. Tylko spokój może nas uratować.
Tak się tu żyje. Wiosną w kaloszach, latem w leżaku, zimą przy kominku. Śpi się krótko, bo twardo i efektywnie, odpoczywa na jakość, a nie ilość. Spędza czas na rowerze, nad jeziorem, z głową w gwiazdach, z lornetką przy oczach. Nuda, wiejska cisza, nic się nie dzieje. Może właśnie dlatego ludzie dożywają tu sędziwego wieku w zdrowiu. Tylko spokój może nas uratować.
Gospodarz:
Czesława
Znamy języki: polski, angielski, niemiecki, czeski
Jesteśmy na miejscu, dajemy Gościom przestrzeń i intymność, ale zawsze gotowi pomóc
Jako dziecko nie byłam zachwycona, że żyjemy na kolonii. Mój tato powtarzał, że i złodziej nie dojdzie i milicjant nie dojedzie, a ja jednak musiałam jakoś dostać się do szkoły. I tak najpierw w kaloszach szłam przez 2 kilometry w błocie, modląc się żeby mi się od góry nie nalało, na przystanku zmieniałam buty i jechałam dalej autobusem. Zawsze wiedziałam, że tu tkwi potencjał, choć będąc na studiach, kiedy myślałam, że moi 40 letni rodzice są już bardzo starzy, chciałam przejąć gospodarstwo i na miejscu wiejskiej chaty wybudować dworek. Eh, co to byłby za dworek. Moje dworskie wyobrażenia prysły jednak wraz z pierwszą przerzuconą porcją gnoju. Później porwało mnie życie, a moi rodzice nadal mieszkali tu, we Wronce. Studiowałam budwnictwo, pracowałam, uprawiałam taternictwo, ćwiczyłam judo i wraz z dzieciakami przyjeżdżaliśmy na wakacje do dziadków na wieś. Niedawno, gdy trzeba było się zająć mamą, wróciłam tu i zaczęłam ogarniać. Karczowanie, przekopywanie, uporządkowywanie. Tak okazało się, że jest tu mnóstwo miejsca na wymarzony od dawna domek. Na wzniesieniu, z widokiem na pola, wśród szumu zbóż. Nie mogło być inaczej, tak powstał pomysł na Dom w zbożu. Z projektem pomogli zaprzyjaźnieni architekci, z realizacją dzieci, a dowodziłam ja, jak na inżyniera budownictwa przystało. Teraz mogę zaprosić Was na naszą mazurską kolonię, gdzie możecie ułożyć się wśród łanów zbóż i wsłuchać w odgłosy wsi. To na pewno nie koniec, bo co krok rodzą się w mojej głowie nowe pomysły, ciągle mi czegoś przybywa.
Gdzie będę spać?
6 os. – Dom w zbożu
53 m²
•bez zwierzaków
Domek jak ze słomy, w polu i z widokiem na 50 hektarów łąk. Na parterze znajduje się salon z kominkiem, dobrze wyposażona kuchnia, łazienka z wanną i prysznicem. Na antresoli są 4 łóżka - dwa pojedyncze, dwa podwójne dla maksymalnie 6 osób. Najwygodniej będzie w czwórkę.
Co znajdę na miejscu?