Za 150-letnimi miododajnymi lipami, na końcu lub na początku wsi Brzezie (bo prowadzi do nas pętla), chowa się przed światem nasza oaza. Na hektarowej działce mieszczą się nasz dom, sad, stara stodoła i ta całkowicie nowa, czekająca na gości, którą zbudowaliśmy w miejsce nadgryzionej zębami czasu szopy. Nad okolicą góruje Święty Krzyż ze stacją przekaźnikową, który widać z polnej górki, a nieopodal leniwie wije się struga Psarka. Czekają tu na Was chwile bez filtra, kontakt z naturą, prawdziwa wieś z nocami czarnymi jak smoła, muczeniem krowy i błotem, kiedy popada. I całym naręczem możliwości, jeśli chodzi o aktywne sposoby spędzania czasu.
My tu mamy z życia frajdę. I wyciskamy je do ostatniej kropli, niczym cydr z jabłek o odmianach tak starych, że wszystkich nie rozpoznają nawet doświadczeni sadownicy. Widok na nasz pradawny sad roztacza się z sypialni na dole, salonu i tarasu domku idealnego dla maks. 4 osób. Zbudowaliśmy go z surowego modrzewia, który na razie ma kolor dyni i pasuje jak ulał do jesiennych liści. Z czasem, w wyniku naturalnego patynowania, stanie się czarny. Nie przyspieszamy tego, co najlepiej oddaje ducha tego miejsca. Wszystko ma swój czas, a liczy się tu i teraz. Wpadnijcie się o tym przekonać.
Nieopodal strugi Psarki, wśród pól i łąk, w cieniu pradawnych lip (choć do najbliższych sąsiadów i tak jest jakieś 200 metrów), mamy swoją oazę, na którą składają się: sad, nasz dom, który musieliśmy rozebrać i na nowo złożyć, aby służył nam na starość, oraz nowoczesna stodoła, do której zapraszam gości. Tuż obok niej stoi stara stodoła, która być może kiedyś zamieni się w coś zupełnie innego.
Nasz domek z surowego modrzewia ma 35 m² oraz sielski widok na sad ze starymi odmianami jabłonek i okoliczne górki. Wnętrze jest minimalistyczne i króluje w nim drewno. Domek ma dwie sypialnie. Niezależnie od tego, którą wybierzecie, noce są tu czarne, a bez rozpraszaczy śpi się wybornie. Większa sypialnia znajduje się na antresoli, na którą prowadzi drabina, a mniejsza jest na dole. Oferuje widok. który zastępuje telewizję (tej w domku nie mamy). Taki sam roztacza się z salonu z przeszkleniami, wygodną, rozkładaną sofą i żeliwną kozą, która uprzyjemnia pobyt, zwłaszcza jesienią i zimą. Na dole jest przemyślany, choć niewielkich rozmiarów, aneks kuchenny. A także łazienka z prysznicem. Czasami bywają u nas muchy, dlatego w oknach są moskitiery.
Przed domkiem jest taras ze stolikiem i krzesłami. W sadzie czeka hamak, do Waszej dyspozycji są też leżaki. W osobnym budynku znajduje się sauna opalana drewnem. Możecie z niej korzystać, kiedy my jesteśmy na miejscu.
W domku czekają na Was książki o tematyce podróżniczej, o zdrowiu i minimalizmie, a także najnowszy numer wydawanego przez nas magazynu dla biegaczy – ULTRA. Są też gry towarzyskie (Dixit i Palce w pralce).
Teren jest ogrodzony, Wasze zwierzaki są u nas mile widziane i bezpieczne (my mamy dwie przybłędy – psinkę Tolę i kota Puchę, który zazwyczaj znika na całe dnie). Mamy też ule, które znajdują się na końcu sadu.
U nas gotujecie sobie sami. Dokładnie to, na co macie ochotę. Przestrzeń jest niewielka, ale jest w niej wszystko, czego potrzeba, aby przygotować posiłek. Możecie to zrobić w oparciu o lokalne produkty. Podpowiemy, jak je znaleźć i zdradzimy, w jaki sposób poluje się u nas na pieczywo. Posiłki możecie potem zjeść przed kominkiem lub na tarasie. Piknik wśród jabłonek także poleca się jako opcja. Możecie częstować się warzywami i ziołami z naszego ogródka, my chętnie poczęstujemy Was wytrwanym cydrem z naszych jabłek. Do Waszej dyspozycji jest też grill, a tuż obok domku jest miejsce na ognisko.
A jeśli ochoty na gotowanie nie macie lub po prostu chcecie wyskoczyć do restauracji, polecimy Wam kilka opcji, zwłaszcza pierogi w Wilkowie i Chatę Kaka w Kakoninie, gdzie spróbujecie zasmaski, zalewajki i smalcu. Na kolację polecamy ciepłe obwarzanki z czosnkiem z piekarni w położonym nieopodal Bodzentynie (czynna od 19:00). Kupicie tam też bułki, drożdżówki i prawdziwy chleb na zakwasie.
Kiedy jesteśmy na miejscu, z chęcią przygotujemy dla Was wszystko, co potrzebne, aby przyrządzić śniadanie (możecie liczyć na świeże jajka, biały ser, mleko i sok) lub zrobimy Wam szakszukę, w której się specjalizujemy. Ta opcja jest dodatkowo płatna i wymaga wcześniejszego uzgodnienia z nami.
Możecie przyjechać do nas po reset. Uciec od zgiełku miasta, zaszyć się w domku na wsi i oddychać pełną piersią, otoczeni zielenią, naturą i jabłkami. I wcale się nie dziwimy, bo z Warszawy jedzie się do nas 2 godziny, nawet w piątki. Możecie się wyspać, pobujać w hamaku, poleżeć pod jabłonką, odbyć sesję medytacji w alejce między starymi drzewami. Udać się na spacer, a z doświadczenia wiemy, że wędrowanie polami i miedzą, nigdy się nie nudzi. Wieczorem możecie usiąść na tarasie z kieliszkiem cydru i wypatrywać gwiazd. To pierwsza opcja.
Opcja numer dwa zakłada aktywność. Możliwości jest wiele i zależą od preferencji oraz pory roku. Możecie iść w góry. Na Łysą Górę, na której stoi krzyż i którą widać z górki przed naszym domem. Zdobyć Szczytniak, najwyższy szczyt Pasma Jeleniowskiego lub Bukową Górę w Paśmie Klonowskim. I oczywiście Łysicę.
Góry Świętokrzyskie to istny rowerowy raj. Szosówką pojeździcie po wąskich i mało uczęszczanych asfaltowych drogach, gravelem trasami łączącymi asfalt z polnymi dróżkami, a MTB po singletrackach w paśmie Jeleniowskim. I te ostatnią opcję polecamy Waszej uwadze, bo Jeleniowskie ścieżki to świeżynka. Trasy "Strumyk", "Świst" i "Trzygłów" to singletracki enduro na terenie Jeleniewskiego Parku Krajobrazowego. Pasmo Jeleniowskie jest też idealne na wybiegania.
I wreszcie woda! Najbliżej mamy do Zalewu Wióry, a tam pływanie, SUP i żagle. Na pobliskich akwenach można też uskuteczniać pływanie openwater, idealne są do tego nie tylko Wióry, ale także Cedzyna pod Kielcami i Wilków.
Jesteśmy miłośnikami sportu i z tej miłości zrodziły się, organizowane przez nas od 5 lat, Zawody Swimrun Wióry, czyli połączenie openwater i biegania nad zalewem Wióry. Trasę pokonuje się naprzemiennie płynąc i biegnąc. After party jest w naszym ogrodzie :)
Na narty w sezonie udacie się do Bałtowa, Krajny lub Kielc.
Inne polecenia:
– ruiny zamku w Bodzentynie,
– Osiołkowo w Baszowicach,
– Osada Średniowieczna w Hucie Szklanej,
– Zagroda edukacyjna Pytlówka w Tarczku,
– zwiedzanie winnicy i degustacja wina w Winnicy nad źródłem.
Wszystkie uroki wsi na wyciągnięcie ręki. Buszowanie po ogrodzie, który jest wprost stworzony do zabawy w chowanego, berek między jabłonkami i podglądanie przyrody. I oczywiście góry! Niewysokie i łatwo dostępne szczyty sprawiają, że Góry Świętokrzyskie świetnie nadają się do pierwszych wypraw na szlaki.
Dla starszaków atrakcją jest sypialnia na antresoli, która przypomina domek na drzewie!
Czeka na nich także taśma slackline rozciągnięta między drzewami, zestaw do badmingtona i przygoda w postaci nocy w namiocie rozbitym w ogrodzie. A dla maluchów mamy piaskownicę.
Nie zapomnijcie o osiołkach w Baszowicach!