W winiarstwie najgorsze jest pierwszych 200 lat, potem to już z górki. Górka miała w mojej historii znaczenie kluczowe, bo kiedy w głowie narodził się winny biznesplan, trzeba było znaleźć odpowiednie zbocze do uprawy winorośli. Takie o 45-procentowym nachyleniu ukierunkowanym na południowy-zachód namierzyłem w Szerzawach. Nie było na sprzedaż. Była tu łąka, łany zboża i stary sad. I właściciel zdumiony moim pomysłem. Udało się jednak przekonać miejscowych, że winogrodnictwo jest sztuką, którą już w średniowieczu uprawiali tu wąchoccy cystersi i benedyktyni z Łysej Góry. Wtedy miejscowość była własnością biskupów krakowskich i nazywała się Schirzavi. Podkreślając zakorzenienie w historycznym krajobrazie Gór Świętokrzyskich, nazwałem tak jedno z win powstających z uprawianych biodynamicznie winorośli. Wszystko dzieje się tu naturalnie, czasem intencjonalnie, czasem przez przypadek, tak jak powstał Casus. Itturia, po baskijsku "źródło", nawiązuje do tego, które bije w lesie u stóp winnicy i latem przynosi kojący chłód. Aby tutaj dotrzeć, trzeba zjechać z głównej drogi. Miejscowi mówią, że to wymysłowskie doły. Ja wolę - dzielnicę wymysłów. Szybko przekonałem się, że nieustanne kombinowanie, układanie się z gronami i nauka na błędach, to chleb powszedni winiarza. O tym przypominają butelki Inventy.
Na ponad hektarowej działce, obok 2500 tysiąca krzewów winorośli i dużego drewnianego domu stoją też dwa mniejsze - Południowy i Zachodni. Mają mikroklimat stworzony przez tężnię solankową, ogień trzaskający w kominku i przestrzeń dla kameralnych grup rodzinnych lub przyjacielskich. Zapraszają na tarasy z widokiem na Łysogóry i niespieszne sączenia wina o zachodzie słońca. Winnica Nad Źródłem to port dla enoturystów, rodzinna przystań i miejsce, gdzie oprócz trunku w trzech kolorach, skosztować można winnych opowieści, spotkać kocią szajkę i psią drużynę oraz spacerować do woli po świętokrzyskiej ziemi.
Moja historia tutaj zaczęła się od poszukiwania odpowiedniego zbocza. Takie o 45-procentowym nachyleniu południowo-zachodnim, pełne słońca, znalazłem w Szerzawach, niecałe 2 godziny drogi ze stolicy. Nie było na sprzedaż. W końcu udało mi się przekonać poprzedniego właściciela, aby zmienił zdanie. I tak zaczęła się historia winnicy i domków, których okna wychodzą na nią i na Góry Świętokrzyskie.
W towarzystwie dużego Domu Lawendowego, otoczone przez winnicę stoją dwa domki: Południowy i Zachodni, obydwa mają z tarasów widok na góry, a tuż przed nimi rośnie 2500 krzewów winorośli. Wszystkich gości zapraszam na zwiedzanie winnicy i winiarni, podczas których opowiadam o tajemnicach winifikacji, a także na degustację wina.
Każdy z domków ma 45 m², komfortowo będzie się w nim czuła 4-osobowa grupa, ale dostawki w postaci rozkładanych foteli sprawiają, że w każdym spać może nawet 6 osób. Na parterze znajdują się: salon z rozkładaną kanapą, aneks kuchenny oraz łazienka z prysznicem. Na piętrze są dwie sypialnie, każda z dwoma pojedynczymi łóżkami. W każdym domku jest kominek, tężnia solankowa i telewizor z dostępem do Netflixa.
Obydwa domki mają parter dostosowany do potrzeb osób z niepełnosprawnością. Posiadają: dojście po pochylni, szerokie drzwi, powierzchnie manewrowe oraz odpowiednie uchwyty w łazienkach.
Częścią działki jest 7 000 m² lasu. Idąc stokiem w dół, dojdziecie do źródła, które zaopatrywało kiedyś w wodę całą wieś. Przez cały rok ma ona około 5 stopni, to nasza naturalna letnia klimatyzacja. Źródło łączy się z rzeką Psarką. To obszar objęty ochroną w ramach Natury 2000.
Obok domków na działce znajduje się jeszcze duży Dom Lawendowy. Przestrzeń jest na tyle duża, że można się nią cieszyć w pełni swobodnie.
Światłowody są tu nawet dwa, jeśli jest taka potrzeba, można stąd pracować.
Zwierzęta są tu mile widziane, ale zważcie na to, że duży teren nie jest ogrodzony.
Każdy z domków posiada dobrze wyposażony aneks kuchenny. Na działce znajduje się miejsce na ognisko (możecie skorzystać z kociołka). Do Waszej dyspozycji będzie również grill.
W okolicy można zaopatrzyć się w świeże jajka, pyszne kozie sery, miody, a w samej winnicy: ekologiczne dżemy i naturalne ziołowe syropy (m.in. z mięty, sosny, melisy, pokrzywy). Do Waszej dyspozycji będzie zielnik z ziołami i warzywnik. Częstujcie się sezonowymi dobrami.
Zapraszam Was na zwiedzanie winnicy i winiarni oraz degustację ekologicznych win tu produkowanych. Inny by się chwalił, a ja tylko wspomnę, że wszystkie wina wprowadzone do obrotu w poprzednim roku były nagradzane na międzynarodowych konkursach winiarskich.
Choć zatrzymacie się w winnicy, gdzie enoturystyka kwitnie, nie wszystko kręci się tu wokół wina. Natura jest tu na pierwszym planie. Nad źródłem panują dobre warunki do niewykazywania żadnej aktywności lub wręcz przeciwnie, do podejmowania najróżniejszych. Czas trzeba tylko wtedy stosownie rozdzielić na liczne sposoby jego umilania:
– winnica zajmuje teren 1,4 ha, na samej działce można spacerować, gubić się w zieleni i oddychać pełną piersią,
– okolica jest wprost stworzona do leniwego szwendania się po rozległych łąkach i polach (samemu, z dziećmi albo z psem),
– tajemnicę nazwy winnicy odkryjecie schodząc zboczem do zalesionej doliny, gdzie znajduje się leśne źródełko,
– źródełko łączy się z rzeką Psarką, na dolne znajdują się kłody, którymi można przeprawić się przez rzekę, spacerować jej brzegiem i moczyć w niej stopy,
– sesje regeneracji i oczyszczenia organizmu odbędziecie przy tężni solankowej w salonie,
– na integrację z dawno niewidzianymi ludźmi polecają się natomiast wieczorne ogniska.
Jeśli wino będzie głównym celem Waszej podróży, to rozczarowani być nie powinniście. Pierwsze wino z własnej uprawy spróbowałem w 2015 roku. Dziś rocznie udaje mi się wyprodukować 2 500 butelek. W chłodnych piwnicach, gdzie stoją kadzie i beczki, będziecie mogli spędzić czas słuchając opowieści o trunku, o którym opowiadać mogę godzinami, a także wziąć udział w jego degustacji.
Cyklicznie organizuję w winnicy warsztaty – “Chleb i wino”. Jeśli akurat na nie traficie i zechcecie wziąć udział, to oprócz poznawania tajników produkcji wina, nauczycie się także wypiekać chleb.
Jeśli zapragniecie ruszyć się nieco dalej by zapoznać się z urokami świętokrzyskiej ziemi, okolica ma wiele do zaoferowania. Jak można spędzać tutaj czas?
– Z Bodzentyna startują liczne szlaki piesze i rowerowe. W samym mieście zobaczyć możecie ruiny zamku ufundowanego w 1365 roku przez biskupa krakowskiego Floriana z Mokrska, a także przespacerować się do Zagrody Czernikiewiczów, której najstarsze elementy pochodzą z 1809 roku. To jedyna tak kompleksowo zachowana małomiasteczkowa zagroda na Kielecczyźnie. Z Miejskiej Góry przejść można niebieskim szlakiem im. Edwarda Wołoszyna do Świętej Katarzyny. To szlak pieszy, ale udostępniony również do narciarstwa biegowego oraz skitourowego. Prowadzi przez teren zlikwidowanej w latach 50. XX w. kolejki wąskotorowej.
– Ze Świętej Katarzyny wejdziecie na najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich – Łysicę (614 m n.p.m.), przebiega tędy główny świętokrzyski szlak turystyczny im. Edmunda Massalskiego, oznaczony kolorem czerwonym. Cały ma 92 km długości i prowadzi przez Jeleniowski Park Krajobrazowy, Świętokrzyski Park Narodowy, Pasmo Masłowskie i Pasmo Oblęgorskie, a na jego trasie znajdują się Święty Krzyż i Łysica. W miejscowości można także odwiedzić Muzeum Minerałów i Skamieniałości.
– Świętokrzyscy miłośnicy dwóch kółek doprowadzili do zrealizowania projektu singletracków na terenie Jeleniogórskiego Parku Krajobrazowego. Do dyspozycji fanów jednośladów są dwie ścieżki zjazdowe: Świst i Trzygłów oraz ścieżka podjazdowa – Strumyk. Długość tras waha się pomiędzy 1900 a 2100 metrów, podjazd ma 2 600 metrów. Przewyższenia na trasach wynoszą 180-190 metrów.
– Jeśli zamarzy się Wam woda, marzenie to spełni Zalew Wióry – zbiornik retencyjny na rzece Świślinie. Można obejrzeć zaporę nad nim lub powędkować. Bardzo blisko od zbiornika, w Dołach Biskupich znajdują się pozostałości majątku Gombrowiczów – dawna wytwórnia tektury, która od imienia pisarza nazwana została Witulinem (tu produkowano materiał, z których powstały brązowe bilety kolejowe). Zbiorników wodnych w okolicach jest więcej, np. w Cedzynie i w Wilkowie.
– Na narty najbliżej mamy do: Bodzentyna, Krajna lub Bałtowa.
I na tym nie koniec, bo Góry Świętokrzyskie to także: Iłża z basztą pamiętającą czasy królowej Jadwigi, Starachowice z wielkim piecem z 1899 roku znajdującym się w Muzeum Przyrody i Techniki, kopalnia krzemienia pasiastego w Krzemionkach, Centrum edukacji i kultury Szklany dom w Ciekotach z dworkiem, w którym mieszkał Stefan Żeromski.
Jest tego jeszcze trochę, ale wiem, że czasem chodzi o to, żeby się po prostu nudzić. Polecam wtedy leniwe popołudnia i wieczory na tarasie domu z kieliszkiem wina.
Dzieciaki całe dnie biegają po trawie w poszukiwaniu kretowisk, chodzą wspólnie nad rzeczkę lub urządzają wyprawy po lesie. Mamy tu bowiem dla nich całą listę atrakcji z cyklu: wakacje na wsi. Są patyki i kamyki, są dżdżownice, bywa błoto. Po sąsiedzku można odwiedzić krowy, w sezonie zjadać winogrona prosto z krzewów, raczyć się kiełbaskami lub piankami z ogniska i odkrywać nieznane.