Antoine de Saint-Exupéry napisał w “Twierdzy”, że liczy się jedynie droga, a nie cel. W przypadku Hankówki jest zgoła inaczej. Droga owszem jest atrakcyjna, a może nawet z atrakcjami, bo najpierw przez potok, potem stroma, a zimą często nieprzejezdna (koniecznie weźcie łańcuchy). Ale to właśnie na jej końcu czeka Was nagroda. Prywatny widok na Gorce, zmieniający szaty wraz z porami roku, przydomowy dostęp do grzybów, hamak zawieszony w ciszy, a zimą śnieg po pachy, dosłownie. Poza tym Beskid Wyspowy do zdobycia, Gorce do zejścia i wody mineralne do wypicia. A do przegryzienia pizza z własnego pieca opalanego drewnem.
A to wszystko w domku mojej babci Hanki (Ani), który przez lata służył jej świetnie, a teraz jest urlopową bazą wypadową. Dla mojej i Waszej rodziny. Dla przyjaciół, pupili, pracujących zdalnie i wypoczywających w ruchu. Bo stąd można ruszyć i w las i na szlak, nad potok i nigdzie się nie ruszać. Sąsiadów prawie brak, bo na polanie mieszka na stałe tylko moje wujostwo, są więc idealne warunki do przyjemnej izolacji od aglomeracji. Są też warunki do górskich zachwytów, zjeżdżania na sankach spod domu, obserwacji nieba nieskażonego światłem. Wpadnijcie na chwilę i zostańcie na dłużej. Czekamy.
PS Zimą, gdy śnieg zaskoczy drogowców, nasza droga bywa naprawdę nieprzejezdna, ale wtedy pomożemy Wam dostać się do domku naszym jeepem. W ostateczności będzie trzeba wejść o własnych siłach, ale zdarza się to rzadko.
W ponad 100 letnim domu po babci Hance. Domek nie jest duży, bo babci wiele nie było trzeba. Zmieści się w nim 6 osób, no i oczywiście zwierzęta, bo te były tu obecne zawsze. Choć za czasów babci to raczej krowy, świnie i kury. Teraz możecie wpaść z pieskiem czy kotem, ale weźcie pod uwagę, że ogrodzenie nie jest szczelne, więc nie chroni uciekinierów przed czmychnięciem w las.
A las mamy wszędzie wokół, bo dom leży na polanie otoczonej drzewami z jednym sąsiadem po przekątnej i drugim po prawej stronie. Sąsiedzi są jednak bardzo bliscy, bo to członkowie mojej rodziny.
Dom posiada:
- 2 sypialnie, każda z podwójnym łóżkiem,
- salon z TV i rozkładaną kanapą,
- nowocześnie wyposażoną kuchnię, a dodatkowo piec opalany drewnem (można upiec własne pieczywo lub pizzę),
- łazienkę z prysznicem,
- dodatkowe wc na piętrze,
- duży taras widokowy z hamakami, leżakami, ławeczkami.
- saune i jacuzzi na wyłączność
Mamy też dobry internet, więc praca zdalna w otoczeniu natury również jest możliwa.
Ostatnich 450 metrów drogi do domku to polna ścieżka o stromym podjeździe. Samochody o niskim zawieszeniu mogą tu nie dotrzeć. W zimie zaś konieczny jest samochód typu SUV 4x4 i łańcuchy na wszystkie koła. Ale spokojnie, jeśli nie macie takiego pojazdu, możemy (po wcześniejszym ustaleniu) wywieźć Was do Hankówki i odwieźć Was do samochodu w dniu wyjazdu. W ekstremalnych przypadkach, w sezonie zimowym, może zdarzyć się i taka sytuacja, że ostatnie 450 metrów trzeba będzie pokonać pieszo (np. w przypadku awarii naszego jeepa). Ale damy radę, na pewno pomożemy.
Do dyspozycji jest dobrze wyposażona kuchnia, a rolę piekarnika spełnia piec na drewno. Możecie w nim upiec rzeczy na ogniu, zrobić pizzę czy własne pieczywo.
W ogrodzie czeka na Was altana z paleniskiem na ognisko. Sprawdziliśmy, że nawet zimą kolacjuje się tu wspaniale.
Szczawa jest bardzo małą i nieturystyczną miejscowością pomiędzy pasmem Gorców i Beskidu wyspowego. A my znajdujemy się na samym końcu tej ciszy. Jak już uda Wam się wdrapać na naszą polanę, w nagrodę otrzymacie odpoczynek i wyciszenie się. Bujanie w hamaku, śniadania z widokiem na panoramę Gorców, las pełen prawdziwków, kurek i rydzów, ogniska nawet w deszcz, pod pod dachem altany, pizzę prosto z pieca opalanego drewnem. Oczywiście pizzę przygotujecie sami, więc zaopatrzcie się w składniki, zaplanujcie wolny wieczór i spędźcie go na wspólnym pichceniu.
Na spacer możecie wybrać się w zasadzie w każdym kierunku. Zaczynając od lasu za domem lub wzdłuż potoku Głębieniec czy rzeki Kamienicy, aż po naszą Pijalnię Wód Mineralnych. Tak, mamy we wsi pijalnię wód, w której za symboliczną cenę możecie raczyć się wodami: Szczawa I, Hanna i Dziedzilla. Gdy będziecie planować spacer do pijalni, warto wziąć ze sobą swoje kubki, żeby nie korzystać z jednorazowych plastikowych na miejscu.
Spacerując po Szczawie możecie też zahaczyć o Wodospad Spad. To niewielki, ale malowniczy wodospadzik na rzece Kamienica.
W drugą stronę, ale też niedaleko, możecie wejść na Zbludzkie Wierchy (680 m n.p.m.), czyli szczyt leżący na Głównym Szlaku Beskidu Wyspowego. Szlak „Beskidzkie Wyspy” ma 320 kilometrów i jest pętlą, więc rozpoczyna się tam gdzie się kończy, na najwyższym szczycie pasma, Mogielicy. Urok Beskidu Wyspowego jest taki, że szczyty nie są połączone, więc po zdobyciu jednego musicie zejść na sam dół, aż do miejscowości, żeby wejść na kolejny. Trasa prowadzi m.in. przez Mogielicę, Łopień, Ćwilin, Śnieżnica czy Luboń Wielki. Jeśli lubicie rywalizację, na tym szlaku możecie zdobyć turystyczną odznakę „Beskidzkie Wyspy” za przejście całej trasy. Odznaka posiada kilka stopni:
– srebrny (za zdobycie w dowolnym czasie i podczas dowolnej liczby wycieczek na trasie Głównego Szlaku Beskidu Wyspowego minimum 180 punktów GOT PTTK),
– złoty (przyznawany za przejście pozostałych, dotychczas nie przebytych części Głównego Szlaku Beskidu Wyspowego),
– diamentowy (przyznawany za jednorazowe przejście całego Głównego Szlaku Beskidu Wyspowego w czasie nie dłuższym niż 16 dni, podczas ciągłej wycieczki).
Kierunek przejścia poszczególnych odcinków jest dowolny.
Możecie też zacząć od zdobywania Gorców i wejść np. na Gorc, którego szczyt możecie podziwiać z naszego domku. Trasa nie jest najłatwiejsza, ale nagrodą jest widok z Wieży Widokowej. Na Tatry Słowackie, Beskid Wyspowy i Gorce. Uwaga, zimą można “zamarznąć” podziwiając panoramę z wieży. Latem zaś trudy wycieczki można zrekompensować sobie domowymi Lodami Łąckimi w Kamienicy.
Zimą śniegu zazwyczaj jest po pachy. Chociaż w ostatnich latach przychodzi do nas później niż zwykle, mniej więcej w styczniu. Za to może się tak zdarzyć, że w marcu będą większe zaspy niż w grudniu.
Najbliższy wyciąg narciarski – Lubomierz SKI – jest już 7 km od nas. A spod samego domku można zjeżdżać na sankach, workach, jabłuszkach.
Jeśli najdzie Was ochota na kulig - jest taka możliwość, ale proszę Was o wcześniejszą informację. Muszę skontaktować się z sąsiadami, którzy posiadają konie i sanie, a tych nie ma wielu w okolicy. Zimą za to jest wielu chętnych na tego typu atrakcję, więc terminy często są zajęte. Jeśli jednak dacie mi znać z wyprzedzeniem i śnieg dopisze, będziecie mogli cieszyć się kuligiem jak z bajki.
Nie mamy przygotowanych wielkich atrakcji dla dzieci, ale one zawsze znajdą sobie zajęcie w naturze. Polecamy Wam długie spacery, brodzenie w pobliskim strumieniu, zdobywanie szczytów. Zimą za to zjazdy na sankach spod samego domu, bitwy na śnieżki, budowanie igloo, przedzieranie się przez zaspy i kuligi (po wcześniejszym umówieniu).