To miejsce powstało po to, żeby się nudzić, więc jeśli z nudą Wam nie po drodze, może być tak, że lepiej odnajdziecie się gdzie indziej. Rozrywki polecane przez nas to: chodzenie na długie spacery po okolicy, czytanie książek i słuchanie podcastów, poranna joga na drewnianym podeście, nadrabianie serialowych zaległości na kanapie (albo w łóżku, bo w każdej z sypialni jest telewizor), seanse w saunie. Dobrze robią też długie rozmowy z ludźmi, z którymi wylądowaliście w Jabłoniowym Sadzie, wspólne gotowanie i posiłki jedzone w plenerze.
Jeśli ten repertuar aktywności w duchu slow Wam nie wystarcza, możemy polecić coś więcej.
Mieścimy się na skraju Kalwarii Pacławskiej, maluśkiej miejscowości liczącej tylko 160 mieszkańców. Kalwaria ma swoje lata, bo barokowy polityk, filozof i pisarz, Andrzej Maksymilian Fredro, zwany polskim Tacytem, założył ją w 1665 roku. Dziś w tutejszym kościele wisi dzwon upamiętniający tego hojnego fundatora. Aleksander Fredro uważał się za jego potomka i do swoich sztuk, na przykład “Zemsty”, zapożyczał motta Andrzeja. Tak więc jeśli lubicie historię i literaturę, macie dobry powód, by to miejsce odwiedzić.
Częścią kalwarii jest barokowa bazylika Znalezienia Krzyża Świętego. Kryje w sobie m.in. XVIII-wieczne ołtarze autorstwa lwowskiego snycerza Macieja Polejowskiego przedstawiciela lwowskiej rzeźby rokokowej. Jego wysokiej klasy dzieła wyróżniają się elegancją gestów i mimiki figur i wytwornymi drapowaniami szat. Historycy sztuki docenią, a cała reszta może się poczuć jak na objeździe naukowym i zabawić w poszukiwanie najbardziej dostojnej figury w bazylice.
Ciekawostka: to właśnie w tej bazylice zaczyna się i kończy każdy sezon motocyklowy na Podkarpaciu. Wieś ożywa też w sierpniu, kiedy obchodzone jest święto Matki Boskiej Zielnej i przed bazyliką odbywa się odpust.
Oprócz tego nasza lokalizacja to idealna baza wypadowa na wypady w Bieszczady i w ogóle zwiedzanie Podkarpacia. Poniżej tylko kilka pomysłów, z których możecie skorzystać.
– Po poczucie wolności i piękne widoki odsyłamy Was na Połoninki Arłamowskie. To nieznana szerzej część Masywu Suchego Obycza – i dobrze, bo jest dziko, cicho i zachwycająco.
– Można się wybrać do pobliskiej wsi Nowosiółki Dydyńskie, żeby zobaczyć wiejskie domy jeszcze z XIX i początków XX wieku.
– Na Waszym miejscu zobaczylibyśmy też torfowiska wysokie w Obniżeniu Górnego Sanu. Prowadzą przez nie ścieżki edukacyjne, widoki są niezwykłe i występują tam rzadkie gatunki roślin i zwierząt (ale są też bobry, których widok cieszy równie mocno).
– Z naszej chatki macie ok. 60 km nad Jezioro Solińskie. W sezonie można tam spotkać sporo turystów, ale to piękne jezioro, które warto zobaczyć. Ze względu na wietrzne warunki (wysokie położenie), można na nim żeglować i uprawiać kitesurfing. Wokół jeziora biegnie wiele malowniczych szlaków pieszych i rowerowych.