Czerwona Stodoła

W Łabędziach znaleziono dwa skarby. Pierwszy odkryto na wyspie, w miejscu wczesnośredniowiecznej osady i zawierał 41 monet: krzyżackich, niemieckich i pomorskich. Drugi wykopał rolnik, którego pole skrywało dirhemy arabskie. Zresztą chyba od zawsze panował tu spory ruch i dużo się działo. Ciągnący się tędy Salzstrasse, czyli trakt solny, przez wieki przemierzali kupcy ze wszystkich stron świata. Kupieckie ślady zadeptały wojska pruskie, następnie niemieckie. Kiedy po II wojnie światowej wschodnia część Pomorza Zachodniego trafiła w ręce polskie, znów zaczęła się wędrówka ludów. Opuszczone domy zajmowali Sybiracy, Ukraińcy z akcji ‘’Wisła’’, Kresowiacy. Podziw dla bogactwa poniemieckich folwarków mieszał się ze strachem przed kamiennymi kręgami ukrytymi po lasach, nad którymi w noc przesilenia letniego unosiła się dziwna łuna. ''Licho tam nie śpi'' - mówiono ściszonymi głosami i spluwano przez lewe ramię. Taka tu była różnorodność. Czerwona Stodoła stanęła w środku tego zamieszania. Kiedyś była budynkiem gospodarczym, dzisiaj w jej pokojach wyśpi się wygodnie osiem osób. W odpoczynku pomoże też sauna i otwarta przestrzeń na parterze, w sam raz na planszówki czy kalambury. Potrzebę łączenia pracy zdalnej z urlopem wzięliśmy sobie do serca, dlatego nasz office'owy kącik zadowoli nawet wilka z Wall Street. W samej okolicy zamiast palety miejskich atrakcji mamy dla Ciebie mozaikę pól, łąk i lasów, upstrzoną tu i tam piegami jeziora. Najbliższe skoki na bombę możesz zresztą robić już 130 metrów od stodołowych drzwi. No to hop!