Pragnienie własnego miejsca, które zapewnia holistyczny dobrostan, zamieszkało we mnie wiele lat temu w Pensylwanii. Z czasem dojrzewało, aż w końcu sprawiło, że rzuciłam dotychczasową pracę i podążyłam za marzeniem. Pewnego majowego dnia, objeżdżając okolicę w poszukiwaniu działki, trafiłam do lokalnego sklepu. Tam moją rozmowę z agentem nieruchomości usłyszał pan Tomasz, który zaproponował, że sprzeda mi swoją. Harcerska przeszłość mojego męża pozwoliła zlokalizować ją w trymiga, a moja szczęka opadała coraz niżej z ekscytacji, gdy w drodze na miejsce, przemierzaliśmy wąwóz prowadzący z Wierzchoniowa do Witoszyna. Ta soczysta zieleń, te pagórki poprzecinane lessowymi wąwozami, ten kawałek lasu z drzewami, na które można się wspinać, sprawiły, że właśnie tu, postanowiłam stworzyć przestrzeń wprowadzającą w błogostan i pozwalającą zaznać regenerującego wypoczynku.
Na etapie planowania zachłysnęłam się zieloną architekturą rodem z albumów Taschena. W mojej głowie malowały się obrazy dachów porośniętych trawą, domów częściowo wkomponowanych w ziemię i form obracających się w wędrówce za słońcem. Ale my tu przecież mamy wieś! Na miejscu starej stodoły stanęła więc nowa, lecz nie nowoczesna, tylko bryłą przypominająca tradycyjną. We wnętrzach urzeczywistniających pojęcie hygge, czekają na Was: przestrzeń wspólna z kominkiem, przestronny taras zanurzony w zieleni, kameralna sala warsztatowa i pięć przytulnych sypialni. Otacza nas łąka koszona tylko raz do roku (dzięki czemu produkuje tyle tlenu, co las), ogród i drzewa, a tuż obok domu zaczyna się jeden z lessowych wąwozów. Oprócz zachwytów wznoszonych na cześć przyrody, daje się też słyszeć pomruki zadowolenia znad sycących śniadań, skomponowanych z lokalnych produktów.
Zapraszam Was do miejsca, w którym wszystkie sprawy dzieją się w swoim tempie, a spokoju można zaznać od A do Zieleni.
Nasze siedlisko otulone jest Kazimierskim Parkiem Krajobrazowym i ukryte wśród zalesionych pagórków i lessowych wąwozów lubelszczyzny. Stworzyliśmy je w miejscu, w którym znajdowało się kiedyś gospodarstwo. Główny budynek powstał tam, gdzie dawniej stała stodoła i swoją bryłą do niej nawiązuje. Założenia architektoniczne na pierwszym miejscu stawiały wtopienie się w przyrodę, ważne było również nawiązanie do lokalnej sztuki budownictwa. Dom budowaliśmy z szacunkiem dla otaczającej przyrody oraz środowiska. Jest całoroczny, ogrzewany pompą ciepła.
Grafitowa, drewniana fasada z dodatkiem kamienia kazimierskiego okrywa kilkupoziomowy dom o świetlistych wnętrzach, zbudowany na skarpie. Jego sercem jest przestronna przestrzeń wspólna z częścią wypoczynkową i kominkiem, jadalnią i kuchnią oraz tarasem. Wnętrza wypełnia spokój i charakteryzuje: stonowana kolorystyka oraz naturalne materiały (drewno, len i bawełna). Przestrzeń jest przemyślana tak, by nic Was nie rozpraszało i nie odciągało od wypoczynku. Część mebli, po poddaniu renowacji, ma tu drugie życie. Część powstała lokalnie, niektóre elementy pochodzą z desek pozostałych ze starej stodoły.
Na poddaszu znajdują się:
– 2-osobowy BŁOGOSTAN z dwoma łóżkami o szerokości 90 cm, które można zestawić w jedno, łazienką z wanną i prysznicem oraz tarasem w drzewach z widokiem na łąkę i pobliskie siedlisko,
– dwa pokoje 3-osobowe (CISZA oraz SPOKÓJ) z trzema łóżkami o szerokości 90 cm, które można dowolnie konfigurować, łazienką z prysznicem i tarasem z widokiem na drzewa.
Każdy z pokoi ma 23 m².
Z przestrzeni wspólnej schodzi się na półpiętro, gdzie znajduje się duża sala warsztatowa, a poziom niżej znajdują się sypialnie, z których bosą stopą można wyjść na poranną rosę. To DOBROSTAN i RADOŚĆ, idealne dla 2 osób. Każdy z dwoma łóżkami o szerokości 90 cm, które można zestawić w jedno, oraz łazienką z prysznicem. Nasza własna sala do ćwiczeń ma ciepły, dębowy parkiet i malowniczy widok na dolinę. Maty czekają na miejscu.
Łóżka w sypialniach, stworzone przez lokalnego stolarza, mają drewniane ramy, można je jednak dowolnie zestawiać i łączyć ze sobą, co umożliwiają kółka w ich nogach. Pod nimi znajdują się szuflady, które stają się szafkami nocnymi.
Mamy tu ponad hektar terenu, z własnym lasem i wąwozem, naturalną łąką i ogrodem. Prowadzą do nas trzy różne drogi: asfaltowa przechodząca w szutrową oraz dwie prowadzące przez pokryte asfaltem wąwozy, co bywa nie lada zaskoczeniem. To ten moment, kiedy oczy otwierają się ze zdumienia, a szczęki zaczynają opadać. Dalej jest tylko lepiej :)
W słowach „zasiąść do stołu” kryje się naszym zdaniem wiele pięknych obietnic. Możliwość poznania nowych smaków, nowych osób, głębszego poznania tych, których już znamy, a także bliższego przyjrzenia się nam samym. O tym, jak duże znaczenie w naszym życiu ma kuchnia, moglibyśmy rozmawiać w nieskończoność. Jesteśmy w końcu tym, co jemy. Możemy toczyć dysputy na ten temat w dowolnym miejscu, także w kuchni. O naszej wiedzieć musicie, że jest zdrowa, jarska i oparta na lokalnych produktach. Na stołach spotkać możecie: sery krowie od pani Grażynki z Witoszyna, jajka od pani Edytki z Wojciechowa, warzywa od pani Lucynki z Celejowa, sery kozie z manufaktury Żeby Kózka. Poznaję okolicę, szukam, wybieram, aby to, co trafia na nasz stół, syciło ciała i karmiło zmysły. Na śniadania zapraszamy Was w cenie pobytu.
Na talerzach goszczą u nas między innymi: pasty (z pieczonej marchewki, dyni, fasoli z pieczoną cukinią i skórką otartą z cytryny), sałaty, bawole pomidorki podawane na labnehu, jajka na grillowanej rzymskiej sałacie, szakszuki, wypiekane przez nas brioszki i cebularze. Jak tylko się da, obsypujemy je jadalnymi kwiatami, bo lubimy nie tylko dobrze, ale również pięknie karmić.
Sezon na hygge trwa w Witoszynie przez cały rok. W nastrojowych i komfortowych wnętrzach, w otoczeniu zieleni, możecie się ćwiczyć w sztuce osiągania wewnętrznej równowagi. Nasze siedlisko w standardzie umożliwia zaszycie się i schowanie, obcowanie z naturą, która wdziera się przez okna i nas otacza. I czasem tyle w zupełności wystarczy, aby móc się w pełni zregenerować, poczuć się błogo i zaznać dobrostanu.
Esencją Witoszyna jest przestrzeń, dużo przestrzeni. Na ponad hektarowym terenie cieszyć się będziecie naturalną, koszoną tylko raz do roku łąką (czy wiecie, że taka łąka wytwarza tyle tlenu, co las?), na którą lubią wpadać sarny. Mamy też kawałek własnego lasu, gdzie natrafić można na różne gatunki grzybów, w tym na czernidlaki kołpakowate (są jadalne i to bardzo smaczne, gdy są młode, zamknięte i w całości białe). Cieszyć się możecie przestrzenią ogrodu, gdzie wynieść można leżaki, oraz tarasów z bezkresnym widokiem na naturę. W trakcie zlodowaceń wiatr nanosił tu pokrywy lessowe wynoszące nawet 30 metrów. Lessy są podatne na zmywanie, dlatego zostały rozcięte przez niezliczoną ilość wąwozów. Jeden z nich także należy do naszego siedliska i zaczyna się tuż obok domu. Długie spacery, podczas których chłonie się piękno okolicy lub zażywa leśnych kąpieli, to tutejsza codzienność.
Okolice Witoszyna najlepiej jest zwiedzać własną drogą. Wskażę Wam takie ścieżki, na których możecie nikogo nie spotkać, jeśli tego będziecie szukali. Wszystkie prowadzą wśród zalesionych pagórków i licznych wąwozów. W okolicach Bochotnicy ich zagęszczenie jest największe w Europie i przekracza 10 km na kilometr kwadratowy. Po drugiej stronie drogi zaczyna się las, który możecie obejść dookoła wąwozami. Schodząc w dół do Witoszyna, traficie na Potok Witoszyński (zwany Zieloną Wstęgą), dopływ rzeki Bystrej, który płynie wzdłuż wsi. Znajdują się na nim liczne wybijające źródełka, można też popatrzeć na bobry lub chociaż wznoszone przez nie budowle. W krystalicznie czystych i lodowatych (mają ok. 9,5 stopnia) wodach, spotkać można pstrąga tęczowego.
W okolicy znajduje się kilka winnic, do których dojdziecie na piechotę. Wskażę Wam do nich drogę.
Na deszczowe popołudnia, leniwe wieczory i na każdą inną okazję mamy przestrzeń wspólną z wygodnymi sofami, gdzie rozkoszować się będziecie mogli blaskiem i ciepłem kominka. Możecie sięgnąć po książki z półek naszej biblioteczki lub oddawać się inspirującym rozmowom przy stole, który świetnie się sprawdzi także do planszówkowych rozgrywek.
Nasza przestrzeń sprzyja wyciszeniu, medytacji i praktykom jogi. W domu znajduje się przestronna i zaciszna sala do ćwiczeń, z której możecie korzystać. Nasi goście lubią także oddawać się treningom na tarasie i na soczyście zielonej trawie.
Witoszyn położony jest 8 km od Kazimierza Dolnego. Latem odbywa się tam (oraz w położonym po drugiej stronie Wisły – Janowcu) Festiwal filmu i sztuki Dwa Brzegi, na który warto się wybrać. Miasto z renesansowym rynkiem pełne jest urokliwych kawiarni, galerii sztuki i uliczek, na których można się zgubić. W Kazimierzu koniecznie odwiedźcie pracownię artystyczną i piekarnię Sarzyński, gdzie wypiekane są kazimierskie koguty. Na wycieczkę możecie się też udać także do Janowca i Nałęczowa, a także ruszyć nieco dalej – do Kozłówki czy Lublina.
Zimą skusić Was mogą nie tylko piękne widoki, lecz również trzy okoliczne wyciągi narciarskie: w Rąblowie, w Kazimierzu Dolnym oraz w Parchatce.