Nad doliną rościszowską zrealizowaliśmy nasz projekt las. Powstał z dwóch potrzeb: przestrzeni i kontaktu z naturą. Te zrodziły się w nas, gdy po przymusowym powrocie z Indii spowodowanym pandemią, utknęliśmy na miesiąc w remontowanym mieszkaniu. Poczuliśmy jak bardzo potrzebujemy miejsca, do którego można by uciec i choć na chwilę się odłączyć.
Znaleźliśmy je w Górach Sowich, nieco ponad godzinę drogi od Wrocławia. Można się tu zaszyć, odetchnąć, złapać równowagę i delektować swoim towarzystwem. Można ruszyć się stąd w góry (wystarczy pójść w którąkolwiek stronę) lub zupełnie się nie ruszać, ciesząc się okolicą wypełnioną przez naturę i słuchając przyrodniczej playlisty. Jej największe hity to: cykanie świerszczy, bzyczenie pszczół, pohukiwanie sów i chrumkanie dzików. Innej muzyki nie trzeba, tak samo jak telewizora, bo spektakle są grane przez naturę całą dobę.
Pierwszy jest tutaj widok, który najlepiej podziwia się z tarasu. Działkę otaczają drzewa liściaste, które na wiosnę eksplodują soczystą zielenią, latem głaszczą po oczach intensywnym jej odcieniem, a jesienią zachwycają całą paletą barw. Widok na las i górę będzie pierwszym, co zobaczycie po przebudzeniu w głównej sypialni.
W zasięgu stóp są leśne spacery. Można się wybrać do Lasocina, przejść wąwozami lub szwendać bez celu, eksplorując niewydeptane ścieżki i ciesząc się zupełnym brakiem ludzi.
Otaczające nas lasy pełne są grzybów, które można zbierać przez cały rok. Zapalonych grzybiarzy zachwyci różnorodność występujących tu okazów (uwaga! nie wszystkie są jadalne), natrafić można na: boczniaki, siedzunie sosnowe (zwane kozią brodą), czernidłaki błyszczące, okratki australijskie, sromotniki smrodliwe i próchnilce maczugowate. Nasz rekord: dwudzieścia różnych jadalnych gatunków grzybów zebranych podczas jednej wyprawy.
Uważamy, że ognisko jest dobre o każdej porze roku, a zwłaszcza zimą, kiedy w jego towarzystwie ogląda się gwiazdy. Czasem można liczyć także na towarzystwo lisa. A jak nie ognisko, to kominek, który czeka we wnętrzu.
Bezpośrednio z działki możecie ruszyć na Wielką Sowę, najwyższy szczyt Gór Sowich. Dojdziecie tam w niecałe dwie godziny. Początek nie wiedzie szlakiem, lecz leśnymi ścieżkami. Można jednak podjechać do graniczącej z nami wioski i stamtąd wystartować szlakiem.
Nad jeziorem Bielawskim znajdziecie piaszczystą plażę, kąpielisko oraz wypożyczalnię sprzętu wodnego. A nad jeziorem Bystrzyckim możecie przejść się kładką, odwiedzić akwarium i wpaść na zamek Grodno. Ciekawostka: na dnie jeziora Bystrzyckiego znajduje się zatopiona osada górnicza Schlesiertal (Śląska Dolina).
W oddalonej o 15 km Osówce odwiedzić możecie podziemne miasto. To wykopana przez więźniów, na zlecenie nazistów, podziemna sieć tuneli i pomieszczeń, których przeznaczenie do dziś pozostaje tajemnicą. Próbuje się ją rozwiać podczas przejścia jedną z tras – ekstremalną, która położona jest szesnaście pięter pod ziemią i ma długość 1500 m.
Trasy zjazdowe i biegowe są w zasięgu kilkunastu kilometrów. Na biegówki polecamy okolice Wielkiej Sowy, Przełęczy Jugowskiej i Walimskiej oraz Bielawskiej Polanki. Na narty możecie udać się do Rzeczki i Sokolca lub do Jugowa i na stok Wielkiej Sowy.
Dla miłośników rowerów w okolicy są szlaki MTB, dla wielbicieli koni – stadnina we wsi.
Moglibyśmy wymieniać jeszcze długo, ale z doświadczenia wiemy, że do dobrostanu wystarczy czasem mniej niż więcej.