Pierwszy do witania nowego dnia jest kogut Alvaro. Zbiera swoją kurzą bandę, tak jak my zbieramy co rano świeże jajka. Zza płotu śledzą te poczynania sąsiadki-owce, a niezajęte niczym ręce szybko dostaną fuchę podrapania pasterskich psów za uchem. Po tym codziennym rytuale możecie złapać leżak, przejść przez łąkę i schować się przed światem nad Czarnym Dunajcem. Albo wyskoczyć w góry, bo z Witowa do Tatrzańskiego Parku Narodowego jest o skok kozicy. Zaplanujcie tylko przerwę na lody z mleka owczego w Dolinie Chochołowskiej. Głodnych odsyłamy do kuzynki Tosi, która ręcznie lepi pierogi po drugiej stronie ulicy. My także chętnie podrzucimy Wam lokalne sery, różnokolorowe jajka oraz warzywa z własnego ogródka.
Zapraszamy Was do domku, który kiedyś był ojcowską stolarnią. Spanie zorganizowaliśmy na antresoli na dwóch podwójnych materacach, więc układ w sam raz dla par, dobrze zgranej grupki znajomych czy małej rodziny. Dzieciaki jednak zabierzcie trochę starsze - takie już w wieku przedszkolnym, bo schody na piętro mogą być dla maluchów wyzwaniem. Dla starszaków przygotowaliśmy za to plac zabaw oraz sporo wiejskich przyjemności.
Chodźcie, owce za płotem czekają na mizianie!
Owca za płotem to dwupoziomowy domek w starej stolarni taty. Na pierwszym poziomie znajduje się strefa wypoczynkowa: salon z kanapą, smartTV z dostępem do Netflixa, książkami a nawet radio, stół jadalniany z czterema fotelami, w pełni wyposażony aneks kuchenny z kolbowym ekspresem do kawy oraz łazienka z prysznicem. Na antresoli z dużym oknem są dwa wygodne materace (160/200).
Jeśli potrzebujecie więcej miejsca, możecie rzucić okiem na nasz 8-osobowy Szałas na szlaku: https://slowhop.com/pl/miejsca/2533-szalas-na-szlaku.html
Mamy w pełni wyposażony aneks kuchenny - do własnych inwencji twórczych. Na życzenie dostarczymy Wam lokalne sery kozie, różnokolorowe jajka od naszych szczęśliwych kurek oraz warzywa z własnego ogródka. Jest u nas też jagodnik, młody sad, spory maliniak i krzaczki poziomek.
Obok domu jest pierogarnia z ręcznie lepionymi pierogami, którą prowadzi moja kuzynka Tosia. Zaprasza na pierogi klasyczne, ale też bardziej intrygujące: z bryndzą czy pstrągiem górskim. Po sąsiedzku dobrze karmią również w rodzinnym bistro Pełna Chata (tutaj przede wszystkim pizze, burgery i makarony).
Będąc w pobliżu Doliny Chochołowskiej, zatrzymajcie się koniecznie na lody z mleka owczego (''Lódgór'') lub pyszny regionalny obiad w Restauracji Ziębówka.
Na terenie Owcy mamy łąkę, która prowadzi prosto do rzeki Czarny Dunajec. Polecamy wziąć leżaki pod pachę i iść się poopalać. Jest też ogrodowe palenisko, hamak oraz ławeczki.
Nasze kury oraz sąsiadki - owce pasące się za płotem (a już zwłaszcza młode jagniątka) nie biorą jeńców i rozczulają nawet najbardziej miejskie serca. Weźcie jednak pod uwagę fakt, że zwierzaki mają swoje zapachy, a sąsiad prowadzący duże gospodarstwo nie jest w stanie układać codziennie swoich maszyn równo w rzędzie. Przez okna może być widać ten wiejski chaos, co nie każdemu odpowiada.
Jesteśmy w górskiej wiosce Witów. W porównaniu do innych podhalańskich kurortów, nie brakuje jej niczego, no może tylko tłumów jakie można tam zastać w sezonie. Górołazów musimy jednak uprzedzić, że zdobywając najbliższy szczyt, Magurę Witowską 1232 m n.p.m. nijak nie idzie się zmęczyć, na szczęście do pobliskich dolin: Chochołowskiej, Kościeliskiej i Lejowej mamy raptem 5 - 10 minut samochodem.
Ponadto blisko Owcy znajdziecie m.in.:
- wyciąg narciarski Witów Ski (widać go z okna) ,
- Chochołowskie Termy (te polecamy poza sezonem, jak nie ma tłumów) ,
- oświetlone trasy biegowe w Kościelisku (czasami za domem też robimy małą pętlę),
- ścieżka rowerowa wokół Tatr (możecie przywieźć swoje rowery lub wypożyczyć na miejscu).
W ogrodzie znajduje się duża piaskownica, zjeżdżalnia oraz bocianie gniazdo. Wszystkie konstrukcje wykonał dziadek Alek. Latem podłączamy węża i można biegać boso po mokrej trawie pod zraszaczem. Dzieci mogą też skubać maliny i poziomki, które rosną w ogrodzie, karmić z gospodarzem szczęśliwe kurki. Fajną atrakcją jest podglądanie owiec sąsiada w porze karmienia.
Zimą polecamy sanki i narty - wyciąg jest niedaleko, a tam górki dla małych i dużych. Do Waszego użytku zostawiamy kulkownice, sanki i jabłuszka. Latem dzieciaki budują tamy na rzece Czarny Dunajec, buszują w trawie za pasikonikami.
Często przychodzą do nas dzieci sąsiadów i większą ekipą można się wtedy wybiegać po łące, zrobić wyścig rowerowy, a w błotnej kuchni zaszaleć z gotowaniem.
Mamy darmowe WiFi w całym domku i w niektórych miejscach w ogrodzie (światłowód). Jednak najlepsze miejsce do pracy, to stół w jadalni (strategicznie obok ekspresu kolbowego). Dobrze pracuje się też na balkonie jak i prosto z łóżka, o ile widoki nie rozpraszają za bardzo...