Z niektórymi zwierzakami
Akceptujemy małe psy, średnie psy
Przygotowujemy dla Was śniadania
Nasz adres: Dębogóra 18, Dębogóra, Wielkopolska, Polska
Najbliższe przystanki
Pociąg: Dworzec Kolejowy w Krzyżu (15 km)
Mamy możliwość odebrania gości z dworca kolejowego w Krzyżu. O chęci przyjazdu pociągiem prosimy powiadomić minimum kilka dni przed pobytem.
Nic ciekawego tam nie ma. Wszędzie bałagan i nikt niczym się nie interesuje. Śniadanie za 50 pln to jakaś kpina kawałek pomidora, ser z biedronki i bułka. W domu brudno i kurz wszędzie. Są o wiele lepsze miejsca i ciekawsze.
Świetne miejsce, gdzie można naprawdę odpocząć. Zarówno od miasta, jak i duchowo i fizycznie. Możliwość spędzenia czasu z krowami na polu - super, bardzo dobrze wyposażona strefa relaksu - znacznie przewyższyła nasze oczekiwania, samo wykończenie domków i „attention to detail” niesamowicie wpływało na komfort pobytu. Ciekawym dodatkiem jest muzeum dziadka - świetnie się bawiliśmy odkrywając coraz to kolejne zgromadzone pojazdy. Na jedyny minus - niektóre zasady pobytu były trochę niejasne, o dużo detali musieliśmy się dopytywać, strefa relaksu dostępna tylko w konkretnych godzinach, a czas z krowami organizowaliśmy sobie samodzielnie i głównie polegał na próbie nie płoszenia ich (nie znamy się za bardzo na krowach wychowując się w mieście). Muzeum dziadka też odkryliśmy chodząc po terenie, ale nikt nie zaproponował nam odwiedzin (była też zamknięta część, do której nie mieliśmy przez to dostępu). Ogólnie rzecz biorąc, jest to świetne miejsce na odpoczynek, ale raczej zorganizowany samodzielnie. Może w sezonie wygląda to trochę inaczej, chociaż my bardzo ceniliśmy sobie brak innych odwiedzających i cały ośrodek dla siebie.
Jak tu ładnie! - zakrzyknęłyśmy zgodnie. "U ładnego wszystko ładne, a brzydkiego nic nie oszpeci" odpowiedział nam gospodarz, zupełnie nie krygując się, gdyż doskonale wiedział, że to najprawdziwsza z prawd jest. I puścił oczko! Zupełnie niedaleko od domu, ale najdalej od dobrych kilku lat, przyszło nam wziąć udział w szalonym, a jednocześnie błogim weekendzie, gdzie śmiechów nie było końca. Dawno temu, stwierdziłyśmy, że nadszedł czas, aby na chwilę zostawić wszystko i odpocząć. Wyjechać. Wyspać się w swoim łóżku. Nie w delegacji, nie z dziećmi, nie z mężem. Same. Kobiety. Spokój, cisza, krowy. Sauna. Niektóre przygotowały rozpoznanie terenu, znajdując informacje z 1605 roku i wspominając przy tym Andreasa Blume pierwszego sołtysa, a jeszcze inne znajdywały tablice ze szlakami i dzielnie wyznaczały trasy pieszych wycieczek. Liczba kolejnych funkcji jest wciąż nierozpoznana i czeka na przydział podczas kolejnych wyjazdów. Z okazji Dnia Kobiet mogłam ponarzekać na świat, ponabijać się z siebie, wesprzeć w kryzysie, popatrzeć z przymrużeniem oka i pomyśleć "jasna cholera, jednak nie jestem sama" i uśmiechnąć się. Do samej siebie. W "kąciku menelskim" płakałam ze śmiechu nad opowieściami męża Pani Marii, niekwestionowanej bohaterki Dębogóry. Niczym prekursorka porzucajacej korporacje młodzieży, 30 lat temu uciekła z Poznania, wyremontowała dwór, przywróciła mu życie, a teraz jej dzieci i wnuki gościły nas, a ona radośnie opowiadała o kolejnych przygodach. To był niezwykły weekend!