Podobno trzeba zrobić 95 km, żeby objechać wszystkie domy w Grotowie. Niewiele jest wsi, gdzie gospodarstwa, niczym śródleśne enklawy, są porozrzucane w tak dużych odległościach. Do przyjaciółki – sąsiadki, z kurą i nalewką pod pachą idę 45 minut. Tak tu mamy. Wieś założona w 1702 r. pośród lasów Puszczy Noteckiej początkowo miała się nazywać Schönerwiese, czyli Piękna Łąka, ale pech chciał, że przejeżdżający tędy król Fryderyk II właśnie tutaj spadł z konia. Brudna garderoba i urażona królewska duma stały się przyczyną zmiany nazwy na Modderwiese – Zgniła Łąka. Niesprawiedliwie i niesłusznie, ale to nic. Dla nas dzisiejszy Grotów to miejsce magiczne i piękne. A ponieważ takich jak my, zakochanych w Puszczy, jest tu więcej, wspólnie piszemy na nowo historię poniemieckiej wsi, którą przed wojną zaledwie 7 km dzieliło od Polski.
Zauważyliśmy, że kobiety dotyka tutaj syndrom rozpuszczonych włosów. Kiedy przyjeżdżają, ich włosy są spięte, tak samo jak niekiedy one, zanurzone w codziennych rozmyślaniach i stresach. Lecz już po kilku dniach, wszystkie, jak równo, śmigają z rozpuszczonymi. Bywa też tak, że przyjeżdżający Goście mają pewność, że dwie pary, które już u nas odpoczywają, przyjechały tu razem i przyjaźnią się od lat. A oni poznali się kilka dni wcześniej. Może to coś w powietrzu, może to zieleń, może to niebo upstrzone tysiącem gwiazd... coś sprawia, że tutaj ludzie zwalniają i łagodnieją. W zabytkowym gospodarstwie z początków XVIII wieku stworzyliśmy miejsce, które lubimy nazywać azylem dla duszy i ciała. Bilet wstępu: otwartość na ludzi i zwierzęta, gotowość do chodzenia boso po trawie i wysoka tolerancja dla śpiewu Gospodarzy, lubiących wieczorami zasiadać z ukulele przy ognisku. Pozwólcie, że zaintonujemy dla Was melodię o wakacjach jak u (bardzo wyluzowanej) babci pośrodku Puszczy Noteckiej.
Nasze siedlisko to gospodarstwo założone przez osiedleńców w pierwszej połowie XVIII w. Pierwszy dom był pierwotnie drewniany. Z czasem został przebudowany, dorobiono część murowaną, ale do dziś zachowała się izba z oryginalnymi belkami stropowymi z drzew pamiętających czasy Jana III Sobieskiego. Obecnie mieści się tu jadalnia letnia, a wieczorami można tu posłuchać muzyki w naszym wykonaniu. Nazywamy ją "Jeszcze Starszą Izbą". Latem panuje w niej przyjemny chłód, jesienią zaglądają przez okna kiście winogron. Jest też kuchnia z piecem, na którym jesienią suszą się grzyby. Z tego domu korzystamy od maja do października. To tutaj znajduje się Pokój inżyniera (5-osobowy apartament).
Drugi dom, z czerwonej cegły, wybudowano w 1894 r. To właśnie w dużym domu, na poddaszu, powstały nowe pokoje dla naszych Gości, każdy z łazienką, trzy z nich mają klimatyzację. Każdy ma swoje atuty.
– Pokój nr 1 – “niebiański”, z widokiem na wschód słońca w polu, z klimatyzacją,
- Pokój nr 2 – niewielki pokój z antresolą, klimatyzowany, lubiany przez pary,
– Pokój nr 3 – pokój z widokiem na zachód słońca w lesie, klimatyzowany,
– Pokój nr 4 – z wanną i z widokiem na zachód słońca, bez klimatyzacji.
W holu przy pokojach jest zakątek do wspólnego spędzania czasu, z żeliwną kozą i kanapami. Tam w chłodniejsze miesiące królują planszówki, dźwięki gitary i ukulele.
Pod wiatą i przy ognisku toczy się wieczorne życie towarzyskie i nocne Polaków rozmowy, przy akompaniamencie świerszczy i żab. Jesteśmy bardzo otwarci na naszych Gości i lubimy Was poznawać. Każdy z Was przybywa tu z własną opowieścią. W naszym siedlisku zostało zawartych mnóstwo pięknych znajomości. Jeśli jednak czujecie, że pragniecie przede wszystkim własnego towarzystwa, nikt Wam się nie będzie narzucał.
Jeszcze jedno. Nasze miejsce nie jest za bardzo “wylizane”. W domu oczywiście panuje porządek, ale poza tym to wieś ze wszystkimi jej urokami. W obejściu możecie zastać lekki rozgardiasz. Lubimy, kiedy jest spontanicznie i nieidealnie.
Gotujemy z przyjemnością i z miłością. Karmimy z serca i hojnie. Swojsko, lokalnie, pysznie, domowo, ale nie boimy się eksperymentów i inspiracji. Korzystamy z własnego ogródka i jajek od naszych kur, warzyw i owoców od sąsiadów oraz z lokalnego ryneczku. Robimy własne przetwory, pieczemy bułki i chleb, lepimy pierogi. Jeśli cielaki od sąsiada się podzielą, mamy też swojskie mleko i robimy sery.
Z radością przygotujemy dania wegetariańskie (bez dopłaty) lub wegańskie (za dopłatą). W razie potrzeby przygotujemy posiłki według specjalnej diety (za dopłatą).
Śniadanie codziennie jest świąteczne. Na słono i słodko, na ciepło i co kto lubi.
Obiadokolacja składa się z dwóch dań i deseru – najczęściej domowego ciasta.
35 km stąd, w Kwilczu, znajduje się świetna winnica Enosfera, która słynie z bardzo dobrych win. Polecamy sprawdzić ich jakość osobiście i organoleptycznie :)
Jeśli na wakacjach chcecie się ponudzić zupełnie bezkarnie, to u nas można. Można też cieszyć się prostymi przyjemnościami:
– pogapić się w niebo lub na kury, pogadać, poczytać,
– pograć w badmintona lub planszówki,
– podglądać żurawie,
– pójść na spacer po lesie,
– posiedzieć przy ognisku, oglądać gwiazdy i księżyc,
– posłuchać starych kawałków w wykonaniu Gospodarzy,
– pobawić się z psami lub kotami, nakarmić kury,
– nieśpiesznie delektować się domowym jedzeniem.
A Jeśli zechcecie wybrać się gdzieś dalej?
– okolica oferuje kilkanaście jezior w promieniu kilku-, kilkunastu kilometrów. Są dzikie kąpieliska i plaże bardziej cywilizowane.
– jest rezerwat przyrody Jezioro Łubówko.
– są rezerwaty przyrody Czaplenice, Łabędzinie i Lubiatowskie Uroczyska.
– jest Puszcza Notecka z niezliczonymi kilometrami tras rowerowych i pieszych.
– nieopodal znajduje się miasteczko Drezdenko, z uroczym deptakiem, parkiem Kultur Świata i pysznymi lodami. Polecamy też odwiedzić w nim Muzeum Puszczy Drawskiej i Noteckiej.
– w Mniszkach mieści się Centrum Edukacji Regionalnej i Przyrodnicze, a tam można wziąć udział w warsztatach pokazujących ginące zawody lub własnymi rękami wykonać wielkopolską "ryczkę".
– są spływy kajakowe Drawą. Można też kajakować po jeziorze (np Jeziorze Lipie).
– jest wspaniała lokalna winnica Enosfera w Kwilczu.
– dla miłośników militariów, ale nieco dalej: Międzyrzecki Rejon Umocniony.
Latem u naszych sąsiadów w Grotowie 5 odbywa się Sierpnióweczka. Jak piszą sami organizatorzy, to “spotkanie ludzi dobrej woli, którzy ‘...pokojem chcą budować dom…’ w celu uskuteczniania radości, miłości, muzykowania, tańców i rozmów do białego rana. W ramach wstępu za niewielką opłatą możecie się wybrać na warsztaty, posłuchać muzyki i poznać barwnych ludzi z naszych okolic.
Naszymi głównymi atutami są święty spokój i dobre jedzenie. Wystarczy jeden energiczny dwulatek, aby ten pierwszy atut był poważnie zagrożony. Nasze miejsce nie ma specjalnych atrakcji i udogodnień dla dzieci, dlatego przyjmujemy gości z nieco starszymi pociechami.
Jeśli jednak zgłosicie się do nas jako grupa i wynajmiecie Siedlisko na wyłączność,
z przyjemnością ugościmy Was wraz z młodszymi pociechami.
Gdyby tylko ktoś poprowadził w naszym lesie światłowód, bylibyśmy bardzo dobrym miejscem do pracy. Damy znać, kiedy i jeśli dotrze do nas cywilizacja i będzie się można do nas wybrać na pracokacje.