A to Cichata
150-letni dom na 1 ha działki dla 5-os. rodziny lub grupy
ma 2 sypialnie i wysmakowane wnętrza w rustykalnym stylu
w środku stary piec, na którym można upiec pizzę i kominek
otoczony przez zieleń i las, na działce strumyk
warto wziąć ze sobą rowery i zwiedzać okolicę na 2 kółkach
zapraszamy ze zwierzakami!
Sprawdź na szybko
Na naszym pogórzu, Pogórzu Dynowskim, w XV wieku osiedli Zamieszańcy. Budowali kurne chaty, długie i wąskie. Składały się na nie część mieszkalna i część gospodarcza, które dzieliło tak zwane boisko. Ludzie mieszkali w nich ze zwierzętami. Kiedy wpadliśmy na tę naszą, była to chata w dziczy. Zarośnięta z każdej strony, oparta o las i zupełnie niedostępna. Zaczęło się więc od zrobienia drogi. Potem nadszedł czas, by szlifierki i opalarki chwycić w dłonie i rozpocząć dłubaninię. Bo wszystko, co się dało, zrobiliśmy tu sami. Żadnej z liczących 150 lat belek nie trzeba było wymienić. Mozolną pracą trzeba było tylko chatę do życia przywrócić. Wymienić trzeba było dach, ściany uszczelnić, zapewnić im fugowanie i mszenie, okna opalić, wyszlifować i oszklić, a dawny piec - uratować. Potem jeszcze tylko pieczołowicie wybrać tapety, zwieźć wyszukane meble, ściany ozdobić obrazami i portretami przodków (niekoniecznie naszych), ocalonymi od zapomnienia. Bibeloty wygrzebane na starociach wespół z pledami, poduszkami i świecami budują klimat, bo przytulność jest tu najwyższym dobrem.
Dziś chata roztacza swój czar, kusząc ciepłem kominka, bujanym fotelem, na którym spocząć można z książką na kolanach i ogromnym oknem do spoglądania w las. Dzielić Was od niego będzie kilka kroków. O poranku można podglądać sarny, wyskoczyć w piżamie po grzyby do jajecznicy, zaliczając przy okazji sesję leśnej kąpieli. Na blaszce pieca można upiec pizzę lub podpłomyki, w dwóch kwiecistych sypialniach śnić błogie sny i zanurzyć się kompletnie w ten klimat: swojski, leśny i niespieszny. Mamy tu wiejską sielankę, pełne odosobnienie oraz sieć kontaktów, które owocują lokalnymi wyrobami. Nieopodal stoi fredrowski zamek Kamieniec, owocują winnice, mieszają się szlaki piesze, rowerowe i biegowe. Ale co chyba najważniejsze, poznaliśmy tu przepis na niezmąconą błogość i bardzo lubimy się nim dzielić.
Dziś chata roztacza swój czar, kusząc ciepłem kominka, bujanym fotelem, na którym spocząć można z książką na kolanach i ogromnym oknem do spoglądania w las. Dzielić Was od niego będzie kilka kroków. O poranku można podglądać sarny, wyskoczyć w piżamie po grzyby do jajecznicy, zaliczając przy okazji sesję leśnej kąpieli. Na blaszce pieca można upiec pizzę lub podpłomyki, w dwóch kwiecistych sypialniach śnić błogie sny i zanurzyć się kompletnie w ten klimat: swojski, leśny i niespieszny. Mamy tu wiejską sielankę, pełne odosobnienie oraz sieć kontaktów, które owocują lokalnymi wyrobami. Nieopodal stoi fredrowski zamek Kamieniec, owocują winnice, mieszają się szlaki piesze, rowerowe i biegowe. Ale co chyba najważniejsze, poznaliśmy tu przepis na niezmąconą błogość i bardzo lubimy się nim dzielić.
Gospodarz:
Monika i Piotr WsiaMać
Znamy języki: polski, angielski, francuski
Nie ma nas na miejscu, ale zawsze można się z nami skontaktować
Cześć, tu Monika (kura domowa, niedoszły korespondent wojenny) i Piotr (dawny muzyk heavy metalowy) oraz Jaś (przyszły żołnierz), Małgosia (prawie studentka kierunków orientalnych) i dwa koty - Finka i Plaster. Nadajemy do Was z wiejskiej chałupy, która była domem wojennego bohatera - księdza Józefa Panasia, przewiezionej traktorem w nasze miejsce. Od poniedziałku do piątku jesteśmy korpoludami marzącymi o slowlife, sercem wieśniacy, rolnicy, stolarze, wsiowi gospodarze. W wolnym czasie rodzinnie szwendamy się po Beskidach lub podróżujemy do odleglejszych krain. Przenoszenie domu i jego remont okazały się trudniejszy od projektu, ale zawzięliśmy się i dokończyliśmy tę operację. Wykończeniówkę robiliśmy sami, we dwójkę, po pracy, po nocach i najczęściej w niezbyt komfortowych warunkach termicznych. Z tego stawiania, czyszczenia, szlifowania, fugowania (położyliśmy kilometr fugi!), malowania, uszczelniania, tapetowania powstała nasza WsiaMać, która mówiąc nieskromnie zachwyca nas i Gości. Zdarzyć się może, że zobaczycie nas zapatrzonych na belki stropowe, albo głaszczących drzwi - nic nie poradzimy na prawdziwą miłość do tego miejsca. Mamy także niemały ogród, odchowany drzewostan, a do lasu latamy w piżamce po prawdziwki na jajeczniczkę. Cenimy sobie święty spokój, ciszę, choć bardzo lubimy ludzi, długie wieczorne rozmowy, nie tolerujemy chamstwa, braku tolerancji i disco polo. Dbamy o naszych Gości, ale nie narzucamy się z naszą obecnością, jesteśmy obok. U nas na pewno nie będzie głośnych, hucznych, całonocnych imprez, zapraszamy na spokojny wypoczynek na łonie natury.
Teraz do naszych dwóch chat dołączyła trzecia - A to Cichata, położona kawałek dalej, zastana na miejscu, znikąd nie przywieziona. Ulokowana w lesie, może być pięknym azylem dla piątki.
Gdzie będę spać?
5 os. – Dom na wyłączność A to Cichata
70 m²
•bez zwierzaków
Co znajdę na miejscu?