Jeziora Suwalszczyzny mają różne kolory. Są jeziora szare, srebrne, turkusowe, brązowe i prawie całkiem czarne. Różnorodność i mnogość zawdzięczają lodowcowi, który 15 tys. lat temu wyrzeźbił tutejszy krajobraz, a każdej niecce był uprzejmy zostawić swoje topniejące wody. Wiedzcie też, że do suwalskich lasów wchodzi się jak do dżungli. Nigdzie w Polsce nie ma tak bujnej, dziewiczej przyrody, jaka jest tu. Skrzypy-giganty, mchy i porosty przywodzą na myśl tajemnicze krajobrazy Skandynawii i człowiek prawie się spodziewa, że zza drzewa wyskoczy za chwilę jakiś troll. Naszym zdaniem niewielu wie, jak tu pięknie. Marzymy, żeby tak już zostało, bo oto przed Wami Polska nietknięta Polską: bez bodźców, kolorów i kształtów domów postawionych jak tylko kto miał ochotę, dróg, samochodów i dźwięków. Tu nie ma nic. I właśnie dlatego jest wszystko.
Nie planowaliśmy tego siedliska – po prostu przejeżdżaliśmy obok na rowerach i było. Rozpadająca się chatka stojąca nad czyściutkim stawem drzewami osłoniętym od drogi, którą i tak nikt nie jeździ. I jakoś tak trzeba ją było uratować. Nic tu nie pozmienialiśmy, bo zmiany to nie jest coś, co służy Suwalszczyźnie: odnowiliśmy dom, by był taki jak kiedyś, i urządziliśmy po swojemu: ze szczyptą koloru i sympatią dla mebli vintage. Ja kiedyś zawodowo zajmowałam się wyszukiwaniem mebli do scenografii teatralnych, a mój mąż, Francuz z pochodzenia, miał w kolekcji kilka rodzinnych perełek znad Sekwany. Wstawiliśmy je tutaj. I teraz na sielski odpoczynek nad stawem zapraszamy Was: w 8 osób maksymalnie, może we 2 rodziny albo grupy znajomych, bo każdy z poziomów domu ma osobne wejście, kuchnię i łazienkę. Wierzymy, że o tym, jak tu cicho, bezludnie i dziko, szepniecie później tylko zaufanym.
W naszym siedlisku nad stawem stoi wyremontowany przez lokalnych cieśli stary drewniany dom. Składa się z dwóch poziomów, a do każdego prowadzi osobne wejście. Wypoczniecie tu maksymalnie w 8 osób.
Dom ma:
– 3 sypialnie:
· z łóżkiem 2-osobowym na parterze,
· z 2 łóżkami pojedynczymi na parterze,
· z 3 łóżkami: pojedynczym i 2-osobowym na piętrze,
– 2 kuchnie połączone z jadalniami,
– salon z kominkiem na dole,
– taras z meblami ogrodowymi.
Dużo serca włożyliśmy w jego urządzenie, tak aby był wygodny, ale też barwny i z klimatem. Taras przed domem zachęca do odpoczynku, a staw, na który pada widok, do kąpieli.
Siedlisko nie jest ogrodzone, a do Waszego użytku jest całe dobro wokół: oprócz stawu kawałek sadu i wiele zielonych zakątków, gdzie zrelaksujecie się na hamaku albo leżaku.
Działamy tak: w sezonie wynajmujemy tylko cały dom, poza nim możecie także wynająć sam parter. Każde z pięter ma osobne wejście, kuchnię i łazienkę, jesteśmy więc świetnym wakacyjnym wyborem np. dla 2 rodzin, które chcą odpocząć razem, ale mieć też swobodę tylko dla siebie.
Każde z pięter domu ma własną kuchnię, więc do Waszej dyspozycji są aż dwa miejsca, w których przygotujecie sobie posiłki. Ponieważ jednak, jak to na północnej Suwalszczyźnie, wokół niewiele jest, nie ma też wyboru sklepów. Najlepiej będzie, jeśli w zakupy spożywcze zaopatrzycie się po drodze.
Lokalnej kuchni będziecie mieli okazję skosztować w pobliskiej Gospodzie Jaćwing. Zaserwują Wam tam i słynną babkę ziemniaczaną, i kartacze.
Musicie też wiedzieć, że okolica słynie z wybitnych serów. Mówi się o “serach z Wiżajn” – znakomitych, podpuszczkowych, wytwarzanych przez tamtejsze gospodynie. Są przyprawione ziołami: czarnuszką, czosnkiem, macierzanką. Po drodze do Wiżajn w co drugim gospodarstwie można kupić domowy ser i sękacza, zatem warto mieć oczy dookoła głowy.
Tu jest tak, jakby od kilku dekad nic się nie zmieniło. Jakbyście przyjechali na wakacje do babci na wsi – sielskie jak za dzieciaka, z bieganiem boso po łące, pływaniem na plecach w stawie i gapieniem się w chmury. A gdy już Wam się znudzi, wsiadajcie na rower albo idźcie przed siebie wiejską drogą i zobaczcie, czego my tu nie mamy (prawie niczego!).
Na Suwalszczyźnie w każdej dolince, w każdym zagłębieniu, za każdym pagórkiem skrywa się większe albo mniejsze jezioro. Spójrzcie tylko na mapę: w okolicy znajdziecie ich mnóstwo. Każdego dnia możecie się rozłożyć nad innym. Od nas będziecie mieli blisko nad Hańczę – najgłębsze jezioro w Polsce. Jeśli lubicie nurkować albo chcecie się nauczyć, koniecznie spróbujcie w jego krystalicznie czystych wodach.
Jeżeli bardziej niż w głąb lubicie płynąć przed siebie, wsiadajcie na kajak. Spływ kajakowy można sobie urządzić Czarną Hańczą albo Szeszupą, a następnie przez jeziora: Gulbin, Okrągłe, Krejwelek, Przechodnie, Postawelek i skończyć trasę na jeziorze Pobondzie. Gdy przyjdzie Wam chęć na więcej, z Pobondzia można popłynąć na Rutkę Tartak, następnie Wiżajny, Potopy, Poszeszupie i tak dopłynąć do granicy.
Na przełomie czerwca i lipca można tutaj doświadczyć białych nocy. Słońce nigdy nie zachodzi do końca! Jeśli marzą Wam się wakacje w Skandynawii, wiedzcie, że to najbardziej skandynawskie wakacje, jakich możecie doświadczyć w Polsce.
Turtule, przysiółek wsi Malesowizna, to jedno z najstarszych miejsc osadniczych na Suwalszczyźnie. Od XVII wieku działał tam młyn, a jego nazwa pochodzi od nazwiska młynarza (turtuolis). Dziś można tam obejrzeć ruiny młyna i stojący obok dom młynarza z lat 30. XX w. Właśnie w Turtulu mieści się siedziba Suwalskiego Parku Krajobrazowego.
Polecamy Wam też wycieczkę do molenny w Wodziłkach, czyli wsi starowierców. To jedna z nielicznych wciąż funkcjonujących świątyń staroobrzędowców na Podlasiu. Pochodzi z roku 1921, a samą wieś założono w 1788 r.
Polski biegun zimna to gratka dla miłośników sportów zimowych. Za sprawą mikroklimatu, który ta część Polski zawdzięcza lodowcowi, zimy są mroźne, śnieżne i trwające czasem ponad 100 dni. Można tu więc jeździć na biegówkach, szurać na sankach i wybrać się na narty. Góra Jesionowa nad jeziorem Szelment Wielki ma 10 tras narciarskich o różnym stopniu trudności. Na wydzielonej części stoku działa również szkoła narciarstwa i snowboardu.
W Smolnikach (20 minut na rowerze) znajduje się punkt widokowy do podziwiania panoramy, którą uwieczniono w “Panu Tadeuszu” Wajdy i “Dolinie Issy” Konwickiego. Z wysokości 225 m n.p.m. możecie podziwiać północno-wschodnią część Suwalskiego Parku Krajobrazowego, jeziora: Kojle, Perty i Purwin oraz w oddali góry: Jesionową, Krzemieniuchę i Cisową. Tę ostatnią nazywają suwalską Fudżijamą, bo oglądana z daleka przypomina wulkan.
A zwiedzaliście kiedyś najwyższy polski wiadukt? Czas najwyższy. Jeśli wracając od nas, będziecie jechać na południe, kierujcie się w stronę nieczynnej już linii kolejowej w Stańczykach. Nie zapomnijcie odwiedzić po sąsiedzku klasztoru kamedułów na półwyspie jeziora Wigry.
15 km macie stąd do granicy z Litwą. Może zatem wycieczka do naszych północnych sąsiadów? Do pięknego Kowna dojedziecie w 2 godziny, do Wilna w 3. A jeśli Was poniesie fantazja, to w 3,5 godziny (większość autostradą) dojedziecie... nad Bałtyk. Nad tym litewskim są prawdziwie dzikie i puste plaże.
Nie było tu takich, którzy nie kochaliby się kąpać w sielskim stawie obok naszego domu. Są w nim nawet ryby, więc będzie w sam raz na pierwsze wędkowanie (wędki będziecie musieli wciąć ze sobą). Miejcie tylko na uwadze, że staw jest stosunkowo głęboki, lepiej, żeby dziecieaki pływały pod Waszym okiem.
Poza tym wszędzie wokół są szutrowe drogi, po których można zasuwać rowerem i wzgórza, jak sami wiecie z której tapety, z których można się turlać, biegać po nich z rozwianym włosem, pleść wianki z polnych kwiatów i zbierać na nich najlepsze kamienie (na Suwalszczyźnie mamy wyjątkowo piękne głazy!).
Internet mamy tutaj “z powietrza”, czyli taki, który możecie złapać w swoim telefonie. Wifi nie ma. Ale jeśli zrobicie sobie hotspota, to szybkość łącza jest bez zarzutu – da się sprawdzić maile, a nawet obejrzeć film. Jeśli więc będziecie potrzebowali ugasić jakiś pożar w pracy: nie ma problemu, ale to miejsce raczej na wakacje niż pracokacje.