Możecie tutaj przywiosłować kajakiem. Obierzcie kurs na Grzyndę, gdzie znajduje się jedna z przeniosek na trasie po rzece Budkowiczance. Kilkadziesiąt metrów od brzegu, na skraju lasów Stobrawsko-Turawskich, pełnych ukrytych stawów i wydmowych pól, przycupnął podłużny ceglany budynek. Jego poprzedni właściciele produkowali drewniane chodaki obszyte skórą sprowadzaną z Wrocławia. Dowiedziałam się tego z zeszytów firmowych znalezionych na strychu. Od tych czasów 123-letni dom zdążył popaść w ruinę. I spotkałby go zapewne los zapomnienia, gdyby w pewnym momencie nie trafił w ręce dwojga szaleńców z zamiłowaniem do odtwarzania tego, co było.
Nie mamy telewizora, zmywarki, ani wifi. Mamy pompę abisynkę i centryfugę, w której z mleka można zrobić śmietankę. Mamy też klimat, o którym z dumą mogę powiedzieć: niepowtarzalny. Wybrzmiewa w nim elegancja lat 20. ubiegłego wieku. Udało się zachować elementy architektury wiejskiej XIX-wiecznego Górnego Śląska, takie jak drewniane okna skrzynkowe i zamki wiejskie z dużymi kluczami. Sześcioosobową grupę rodzinną lub towarzyską Grzynda zaprasza na bliskie spotkania w kuchni z kaflowym piecem, relaksujący sen w dwóch sypialniach i cały ogrom otaczającej przyrody do odkrycia. Wszystko po to, by zyskać spokój w sercu, w głowie oraz w ciele.
Roztomili, Grzynda jus na Woułs czeko!
Grzynda Cottage to liczący 123 lata ceglany domek letniskowy, który nazywam pieszczotliwie "śląskim jamnikiem”. Po pieczołowitej renowacji i konserwacji wprawia w zachwyt wnętrzem odtwarzającym dawne śląskie zabudowania. Tu jest klimat, szyk i elegancja rodem z lat 20. XX wieku, nie ma natomiast telewizora, wifi, ani zmywarki. Stworzyłam to miejsce by wspólnie spędzać tu czas i odpoczywać. Jako dziecko marzyłam o tym, by zostać konserwatorem zabytków. Pragnienie by transferować w dzisiejsze czasy elementy odchodzące w niepamięć, pozostało ze mną w dorosłości. A los postawił na mojej drodze lokalnego, uzdolnionego stolarza, z którym wspólnie dokonaliśmy remontowo-renowacyjnych rewolucji i podarowaliśmy domowi drugą młodość.
Wracając do poczciwego wieku mojego domku letniskowego, zwracam Wam uwagę na to, że w całym domu są drewniane progi i drewniane stare okna (drewniane okna skrzynkowe) i drzwi z odtworzonymi starymi, metalowymi zamkami z dużymi kluczami, które fachowo nazywa się zamkami wiejskimi.
Na chwilę obecną do Waszej dyspozycji będzie cały dół domu, liczący 80 metrów kwadratowych. Sercem domu jest kuchnia z kaflowym piecem. Z niej można przejść do łazienki z efektownym kryształowym żyrandolem, prysznicem, komodą i dwiema umywalkami.
W dwóch pokojach gościć może razem 6 osób. Wnętrza wypełniają zbierane latami zabytkowe meble i dodatki.
Do Waszej dyspozycji będą:
– Ceglany Mezalians – pokój w romantycznym stylu z podwójnym łóżkiem (małżeńskim),
– Izba Hildy – bardzo przestronny pokój (ma 18 m²) z dwoma pojedynczymi łóżkami i biurkiem.
Dodatkową przestrzeń do spania tworzy rozkładana kanapa, jest też możliwość wstawienia łóżeczka dziecięcego do wybranej sypialni.
Oprócz tego do Waszej dyspozycji będzie:
– biblioteczka z książkami i grami w przestronnym korytarzu,
– taras,
– kuchnia ogrodowa z miejscem na grill i wędzarnik, miejsce na ognisko z kociołkiem i przestrzeń do wypoczynku w plenerze.
Grzynda położona jest nad spokojną rzeczką Budkowiczanką, na skraju lasów Stobrawsko-Turawskich. Teren domku jest ogrodzony rustykalnym płotem. Dookoła jest 6 ha terenu z lasem, rzeczką i mnóstwem miejsca do niespiesznych przechadzek. Bo po to powstała Grzynda Cottage – by przyjechać tu i odpocząć.
Sercem domu jest kuchnia. Tradycyjnie w śląskich domach to ciepłe i serdeczne miejsce spotkań. Cała rodzina zazwyczaj przesiadywała w kuchni, bo tam mieścił się piec, przy którym najstarsi mieszkańcy domostw – po śląsku starziki, opowiadali całej rodzinie historie. Nie inaczej jest w Grzyndzie. Zależało mi na tym, by stworzyć kuchnię spotkań, która zaprasza do tego, by się w niej zebrać, rozmawiać i nieco dłużej posiedzieć.
Łączy się tu tradycja z nowoczesnością. Z jednej strony – płyta indukcyjna, z drugiej – piec kaflowy z podkową, opalany drewnem bądź węglem. Taki jaki czasem pamięta się jeszcze z dzieciństwa i wakacji u babci. Udało się odtworzyć pompę abisynkę i odnowiono centryfugę, czyli maselnicę do robienia śmietanki. Dom przekazuję Wam w całości, dlatego w kuchni rządzicie Wy. Jest tam wszystko, co niezbędne by przygotować każdy posiłek. Co ważne – w kuchni nie ma zmywarki.
Na zewnątrz skorzystać będziecie mogli z kuchni ogrodowej z miejscem na grill i wędzarnikiem oraz z miejsca na ognisko z kociołkiem.
Jeśli chodzi o atrakcje, to przyznam się Wam otwarcie, że do Grzyndy Cottage przybywa się przede wszystkim by odpocząć od wszystkiego. Dodatkowe aktywności mają charakter niespieszny i nieobowiązkowy. Przez cały rok leśne ścieżki, trasy rowerowe, domowa biblioteczka i spokój Grzyndy są do Waszej dyspozycji.
Na co jeszcze zwróciłabym Waszą uwagę?
– podróż tutaj zaczyna się od prywatnego mostu, który przekraczacie, by tu dojechać, następnie mijacie łąkę i konie, las, dom sąsiadki i jesteście na miejscu :) – teren ma łącznie 6 ha, po których można spacerować do woli;
– obok ogrodzonej rustykalnym płotkiem Grzynda Cottage, jest kilka punktów do wypoczynku: kuchnia ogrodowa z miejscem na grill i wędzarnikiem, miejsce na ognisko z kociołkiem, przestrzeń z drewnianymi leżakami na placyku przed budynkiem starego młyna wodnego;
– w przypadku, kiedy chcecie przyjechać do Grzynda Cottage większą grupą możemy zorganizować nocleg w sąsiedzkim, rodzinnym gospodarstwie agroturystycznym pn. Stobrawska Grzynda u Kaniów - łącznie możemy przenocować maks. 12 osób;
– nieopodal płynie rzeka Budkowiczanka, na naszym terenie jest przystanek na trasie spływu i miejsce przenioski;
– jest tu możliwość kameralnego świętowania, zwłaszcza w plenerze i zorganizowania przyjęcia dla maks. 20 osób (mamy na myśli kameralne imprezy rodzinne, czy takie w gronie przyjaciół – stronimy od imprez tzw. integracyjnych, bądź mocno "zakrapianych", ponadto kwestie organizacji imprez ustalamy przed rezerwacją noclegu, bowiem niosą one poza regularnym kosztem za nocleg dodatkowe kosztowy, które z Wami szczegółowo omówię);
– dla naszych Gości mamy biblioteczkę w domu, kijki Nordic Walking, gry planszowe i zestaw do gry w badmintona.
Musicie wiedzieć, że teren od rzeki do altanki jest turystyczny – z przygotowanej tam infrastruktury mogą korzystać kajakarze.
Co warto, choć wcale nie trzeba, wpisać w program zwiedzania?
Dom leży na skraju lasów Stobrawskiego Parku Krajobrazowego. Otaczające nas lasy pełne są ścieżek, grzybów jesienią i zwierząt. Można napotkać w nich ukryte stawy i zobaczyć wydmy sięgające nawet 30 metrów (największa i najbardziej efektowna znajduje się w Kosowcu na terenie piaskowni Jełowa, inne są m.in. w Dąbrówce Łubiańskiej, Zagwiździu i w Brynicy, łącznie na terenie parku jest ok. 100 pól wydmowych i powstał nawet ich szlak, który można przemierzyć pieszo lub rowerem). W parku mieszka ok. 250 gatunków chronionych zwierząt (w tym 165 gatunków ptaków, a wśród nich 18 gatunków globalnie zagrożonych). Podczas wypraw spotkać możecie bobra, kormorana, borsuka, dudka, zimorodka i całe mnóstwo żab. Ciekawostka: w lasach występuje największa w Europie ważka – husarz władca.
Tereny Stobrawskiego Parku Krajobrazowego przypadną też do gustu rowerzystom. Chyba najpopularniejsza trasa na dwa kółka w okolicy prowadzi wokół jeziora Turawskiego, oddalonego od nas o 25 km. Cała liczy 28 km. Mamy też coś nowego – Stobrawską Wstęgę, która łączy 4 gminy (Murów, Popielów, Łubniany i Pokój) i ich najbardziej charakterystyczne i interesujące atrakcje. Na miejscu znajdziecie u nas wszystkie potrzebne informacje odnośnie okolicznych szlaków – mamy na stanie mapy i przewodniki,
Wracając jeszcze do jezior – w okolicy jest ich kilka. Wspomniane jezioro Turawskie to konkretnie zbiornik retencyjny na Małej Panwi. Po jeziorze można żeglować i można w nim łowić. Na południe od jeziora Turawskiego znajdują się jeziora Małe i Średnie, a w lasach w okolicach wsi Osowiec i Turawa jest jeszcze jezioro Srebrne (inaczej znane jako: Zielone, Szmaragdowe lub Osowiec).
Prawda jest taka, że jeśli tylko będziecie mieli na to ochotę, możecie przypłynąć do nas kajakiem. Budkowiczanka jest świetna do spływania, w okolicy spłynąć można także Małą Panwią. Do wyboru u kolegi, który prowadzi lokalną wypożyczalnię kajaków w Zagwiździu są kajaki lub kanadyjki.
Jeśli chodzi o zabytki, też powinniście być ukontentowani. W nieodległym Zagwiździu znajduje się zabytkowa huta żelaza (budynek z 1802 roku można zwiedzać od maja do października). W Turawie obejrzycie pałac rodziny von Garnier, a w Ozimku jest najstarszy w Europie żelazny most wiszący (z 1827 roku).
Dzieci zapraszam na prawdziwe wakacje na wsi i spanie w domu, który może uchodzić za babciny. Teren sprawi maluchom wiele uciech: jest rzeka i możliwość obserwowania kajakarzy, a także wyruszenia na spływ, są konie, które można odwiedzić, są lasy, po których można spacerować i są też drzewa, na które można się wspinać i pod którymi można wyprawiać pikniki. Starszaki śmiało mogą pobawić się w master chefów i spróbować swoich sił w przygotowaniu pizzy, którą wspólnie z rodzicami mogą upiec w piecu.
Możemy zorganizować dla dzieciaków warsztaty o ciekawym skrócie STEAM, za którym kryje się aktywna nauka obróbki różnorodnych materiałów i nauczanie manualnych umiejętności, zachęcanie do podejmowania inicjatywy twórczej. Brzmi ciekawie, co? Jeśli jesteście zainteresowani takimi warsztatami dla Waszych pociech, pytajcie o nie z odpowiednim wyprzedzeniem, bo musimy się na nie przygotować – zorganizujemy je, gdy będziemy mieli co najmniej 4 chętnych (miejcie na uwadze, że takie warsztaty będą jednak dodatkowo odpłatne).
Ponadto chętni na przygodę z namiotem mogą spędzić noc na naszym terenie właśnie w namiocie (tylko weźcie go ze sobą!), bo teren jest duży i miejsc wprost do tego stworzonych znajdzie się wiele.
Poniżej zostawiam namiary na lokalne atrakcje dla dzieci, w tym najbliższy plac zabaw i ogród botaniczny.