Siedlisko pod Lutnią
100-letnie siedlisko na Mazurach Garbatych dla 7 Gości
za płotem Puszcza Borecka na spacery i rowery
a w ogrodzie stodoła z ping-pongiem i piłkarzykami
mogę dostarczyć koszyk z lokalnym jedzeniem
zapraszam małe i średnie psiaki z własnym posłaniem
miejsce na końcu drogi i z jednym sąsiadem - jest cicho
Sprawdź na szybko
Na końcu drogi, tuż przy Puszczy Boreckiej, mieszkała Mazurka Gerda. Miała dom, duży ogród, stodołę i kilka jezior w zasięgu spaceru. Cisza, jak polnym makiem zasiał, chyba że w odwiedziny wpadała kuna lub borsuki. Puszcza zapewniała pracę i życie jej leśnej osadzie, choć było to życie raczej nieśpieszne. Sto lat później na końcu drogi, tuż przy Puszczy Boreckiej, pojawiłam się ja i moja pasja do remontów. Ciszę, jak polnym makiem zasiał, zakłócił tylko samotny borsuk.
Siedlisko pod Lutnią to 7-osobowy dom ze stodołą i ogrodem. Czas wciąż z rzadka tylko zagląda w te strony. Prędzej od pośpiechu spodziewajcie się raczej mnie i koszyka z mazurskim jedzeniem. Chowam do niego kawałek sękacza, szynkę robioną tradycyjnie przez miłego pana masarza albo sery od sąsiadki romanistki, co ma kozy i męża Francuza. Dla Was są też puszczańskie ścieżki, klangory żurawi, grodzisko Jaćwingów i kilka jezior w zasięgu spaceru. Nie przegapcie zajrzenia do stodoły. Znajdziecie tam stół do ping-ponga oraz piłkarzyki, w sam raz na deszcze niespokojne.
Czekam na Was w domu na końcu drogi.
Siedlisko pod Lutnią to 7-osobowy dom ze stodołą i ogrodem. Czas wciąż z rzadka tylko zagląda w te strony. Prędzej od pośpiechu spodziewajcie się raczej mnie i koszyka z mazurskim jedzeniem. Chowam do niego kawałek sękacza, szynkę robioną tradycyjnie przez miłego pana masarza albo sery od sąsiadki romanistki, co ma kozy i męża Francuza. Dla Was są też puszczańskie ścieżki, klangory żurawi, grodzisko Jaćwingów i kilka jezior w zasięgu spaceru. Nie przegapcie zajrzenia do stodoły. Znajdziecie tam stół do ping-ponga oraz piłkarzyki, w sam raz na deszcze niespokojne.
Czekam na Was w domu na końcu drogi.
Gospodarz:
Kasia
Znamy języki: polski, angielski, rosyjski, hiszpański
Nie ma nas na miejscu, ale zawsze można się z nami skontaktować
Swoje marzenia o podzieleniu się z innymi urokami starego poniemieckiego siedliska i jego okolicy realizuje Kasia, zakochana w Mazurach anglistka z Podlasia, lubiąca tworzenie klimatycznych wnętrz, "pichcenie", długie spacery, wycieczki rowerowe, święty spokój i twórczość Kazimierza Orłosia, autora pięknej powieści "Dom pod Lutnią". Historia o ponownym odnalezieniu siebie w trudnych powojennych czasach dzięki docenieniu codziennej pracy w mazurskim gospodarstwie i prostoty sielskiego życia, toczącego się w zgodzie z naturą i jej rytmem, stała się inspiracją dla powstania miejsca i jego nazwy.
Gdzie będę spać?
7 os. – Siedlisko pod Lutnią
107 m²
•bez zwierzaków
Odludne stuletnie siedlisko w Puszczy Boreckiej to wygodny, klimatyzowany dom z "duszą" i z dużym tarasem, ogrodzony, zadbany ogród z sadem i hamakami oraz półotwarta stodoła, gdzie można biesiadować, pograć w ping-pong, piłkarzyki, poćwiczyć, huśtać się, tańczyć lub medytować, a latem nawet spać.
Co znajdę na miejscu?