Rodzice chcieli mieć swój domek letniskowy w Calais i prawie się udało. Nasze Calle mieści się w Kalu, przy calle Kal 12a, w Zatoce Kal. Nie mylić z Kalifornijską! Jest jak miało być, a nawet lepiej. Nasz dom stoi tuż nad brzegiem jeziora i na pomost chodzimy z kawą w kapciach. Gdy przyjedzie Piotr, jeden z naszych Gości-kawoszy, to chodzimy z kawą specialty z fikuśnym serduszkiem z pianki. Omijanie kaczych bomb na mostku służy wtedy za najlepszą praktykę uważności. Pogoda jest tu zawsze ładna, trzeba tylko się do niej odpowiednio ubrać. Co jednak najważniejsze: przyjeżdżają do nas sami najfajniejsi ludzie. Niektórzy zostają u nas tak długo, że zaczynamy ich traktować jak sąsiadów z góry. Dni wypełnione są słonecznymi kąpielami, pływaniem na SUPie, poszukiwaniem skarbów. Zazwyczaj zawiaduje nim załoga pirackiego statku ukrytego tuż za naszą stodołą. Jeśli z wymienionych składników wyłonił Wam się właśnie obraz wakacji w Bullerbyn, możemy tylko powiedzieć, że to samo skojarzenie mieli wydawcy książki, której akcja toczy się właśnie w tym miejscu. Przyjedźcie, a chętnie opowiemy Wam więcej.
Zapraszamy do domu gościnnego dla dużych i małych nad jeziorem Święcajty. Na działce znajdują się dom, za nim nieduży plac zabaw, stodoła i nasz skarb: duży ogród. W tej części mieści się też drugi, piracki plac zabaw dla dzieci.
Na dole domu jesteśmy my i żyjemy z naszymi Gośćmi jak Paweł i Gaweł. Całe piętro jest dla Was. Przestrzeń zajmują 4 pokoje i część wspólna, gdzie znajdują się stoły jadalniane, sofa z TV, kącik zabaw dla dzieci i przede wszystkim aneks kuchenny, gdzie można sobie przyrządzić coś do jedzenia. Każdy pokój ma nieco odmienny charakter, choć wszystkie są ze sobą spójne. Wszystkie mają łazienki i widok na jezioro.
Od jeziora oddziela nas spokojna ulica, którą trzeba przekroczyć, żeby wejść na pomost. Nasza działka jest ogrodzona, ale nie ma jeszcze bramy, słowem – można się z niej wydostać. Właścicieli psiaków prosimy, żeby zadbali o ich bezpieczeństwo.
Na zdjęciach powyżej widzicie posiłki z zaprzyjaźnionej restauracji Karczma, z którą współpracujemy. Karczma mieści się w Węgorzewie (3,5 km od nas) i na cały czas pobytu dostaniecie tam rabat 10%. Dobra wiadomość jest taka, że posiłki z Karczmy mogą także przyjechać do Was z dostawą.
Mamy w planach serwowanie śniadań, ale ten pomysł jest wciąż w przygotowaniu. Na miejscu jest za to dostępny dla Was aneks kuchenny na piętrze: z płytą, zlewem, mikrofalą i na dodatek każdy pokój ma swoją lodówkę – te stoją właśnie w kuchni, żeby nie buczały po pokojach. W szafkach pochowane są wszystkie potrzebne akcesoria, które pozwolą poczuć się tu komfortowo. Znajdziecie u nas także grill, miejsce na ognisko, a czasem jak ktoś ma szczęście, to wychwyci coś na krzaczkach. Można rwać.
Można się u nas ponudzić, ale nie trzeba. Z pewnością największą atrakcją jest woda, którą macie na wyciągnięcie ręki. Jezioro jest płytkie na wiele metrów do przodu, więc na pewno nie poskaczecie na główkę, ale za to rodzice małych dzieci będą zadowoleni. Są w nim glony, ryby, czasem pojawiają się raki, ale to rzadkość. Na jeziorze i wokół niego mieszkają kaczki, perkozy, a nawet czapla siwa – rankami bywa tu gwarno.
Jesteśmy w zatoce dla wodniaków – pojawiają się tu więc łódki rybackie, kilka razy w sezonie ktoś pływa na nartach i skuterach. Głównie królują tu żagle – na naszej wysokości jest przesmyk między Święcajtami a Mamrami – jest na co popatrzeć. Mamy SUPa (na razie jednego). Pływanie samemu jest inspirujące i nie każdy to potrafi, bo w pojedynkę można się spotkać właśnie z nudą. ;) Ale naszym zdaniem warto wyjść jej naprzeciw.
We wsi można wypożyczyć kajaki, rowery wodne czy łódki z silnikiem – nawet fajne. W ogrodzie znajdziecie miejsce na chwilę wytchnienia od wody. Można podyndać na wiszących fotelach albo na bojce. Przede wszystkim to miejsce dla dzieci, bo jest tam piracki plac zabaw. Ogród jest dziki i królują tam krety. Jest i stodoła – jeszcze niedokończona w 100%, ale mamy tam stół do ping ponga, a czasem jak przyjeżdżają nasi zaprzyjaźnieni Goście, to zamienia się ona w studio muzyczne.
Lubimy czytać. Jakoś tak wychodzi, że najchętniej sięgamy po kryminały, a potem biegamy w panice, sprawdzając, czy wszystkie drzwi w domu zamknięte, ale nie rezygnujemy. Na piętrze znajdziecie biblioteczkę, z której śmiało możecie korzystać i z Mrozem albo Krajewskim pod pachą wybrać się na pomost i oddać lekturze.
Dzieci mają się u nas bardzo dobrze. Przy domu jest mały plac zabaw z piaskownicą. Można popijać kawę, patrząc, jak dzieciaki się bawią. Staramy się, by kreda zawsze była pod ręką – bo jest na czym rysować. Dalej, w ogrodzie, dzieci znajdą plac zabaw z pirackim statkiem, huśtawki-dyndałki zawieszone na drzewie, jest też gdzie pobiegać i pograć w badmintona. Ogród jest dziki, więc dzieciaki mogą bawić się w Indian, kowbojów czy księżniczkę z księciem. Nasi chłopcy lubią uczestniczyć w zabawie i podpowiadają, co, gdzie i jak.
Przede wszystkim jednak jest tu jezioro. Nie ma nad nim ratownika, bo nie jest to plaża miejska, tylko taka przy domu. We wsi trochę dalej znajdziecie wiejski skwerek z placem zabaw dla dzieci, koszem do koszykówki i miejscem do kąpieli. Jeszcze przed wsią jest kąpielisko, na które chodziliśmy w dzieciństwie – tam czeka piaseczek do robienia zamków i fajne dno. U nas jest więcej glonów, ale przy brzegu jest też piasek. Ważna informacja jest taka, że nasze jezioro jest długo płytkie – przy małych dzieciach sprawdza się w 100 procentach.
Jest u nas WiFi, które na dodatek działa. :) Można odpracować swoją dniówkę w tempie przyspieszonym, a zaraz potem iść moczyć nogi w jeziorze. W Kapitanacie Krzysia znajdziecie biurko i jest to nasz jedyny pokój z biurkiem. W Apartamencie Halinki jest wygodna sofa. Oprócz tego na piętrze będącym przestrzenią wspólną z łatwością wygospodarujecie sobie miejsce do pracy – są tam 2 stoły i kanapa.