Są miejsca jak z katalogu. I takie, które przypominają strony rodzinnego albumu. Lekko przetarte, pełne ciepła i wspomnień. Villa Catalfamo zdecydowanie należy do tych drugich. Choć prawie bezludną plażę mamy w zasięgu spaceru.
Cofnijmy się w czasie o jakieś 300 lat. Do 1734 roku, kiedy moja rodzina założyła nadmorską farmę z Baglio w centrum. Zbudowali typowy sycylijski dom wiejski i robili to, co Sycylijczycy robią najlepiej. Produkowali oliwę z oliwek, wino i uprawiali cytrusy. Nasz dom widział już chyba wszystko! Rekordy długowieczności (moja babcia pieliła ogródek do 105. roku życia), ekologiczną rewolucję (jej córka założyła tu jedną z pierwszych ekologicznych farm na Sycylii) i prawdziwie ludzkie relacje. W czasie wojny, Baron Catalfamo (aka mój dziadek) gościł tu potrzebujących.
Zapraszam Was do naszego domu, który wymaga trochę delikatności i zrozumienia. Luksus oznacza tu prostotę i meble z 1700 roku. Wszystko działa, choć bywa, że po swojemu – jak to w starych domach. Ale ten odwdzięcza się prywatnością, widokami i koi skołatane nerwy. Jest miejsce na drzemkę w cieniu wiekowej oliwki, słodziutkie mandarynki prosto z drzewa, kąpiele o zachodzie słońca i bezwstydne nicnierobienie. Tuż obok mamy kilometr dzikiej linii brzegowej i białe lilie morskie (kwitną w sierpniu i wrześniu – tak tylko mówię). A że jesteśmy nieopodal Cefalù? Cóż, to tylko dodaje uroku.
Zapraszamy na sycylijską wieś z widokiem na morze, gdzie nadrobicie podziwianie przyrody. Nasz śródziemnomorski ogród to zasługa mojej babci. Mamy w nim drzewa cytrusowe, aloesy, cyprysy, oleandry i inne cuda. Między gałęziami oliwek przemykają jaszczurki, powietrze pachnie słońcem i rozmarynem, a świerszcze pracują na pełen etat.
Villa Catalfamo to tradycyjne baglio, czyli sycylijska posiadłość z dziedzińcem. Wynajmujemy ją w całości, tylko dla Was. Możecie zabrać znajomych, rodzinę albo laptopa na “home office” w wersji włoskiej.
Na górze znajdziecie trzy sypialnie z podwójnymi łóżkami (każda z klimatyzacją), balkonami i prywatnymi łazienkami, salon z widokiem na cytrusy i gabinet do pracy z biurkiem. Jadalnia pamięta XIX wiek, ale dobrze odnajduje się w dzisiejszych czasach, a taras pod pergolą to idealne miejsce na leniwe kolacje i jeszcze bardziej leniwe śniadania.
Na parterze, od strony dziedzińca, ukrywa się czwarta, najbardziej przestronna sypialnia. Ma własną łazienkę, nie ma klimatyzacji, ale za to cień bugenwilli i chłodne kamienne mury robią swoje.
Jest tu cicho, zielono i bardzo prywatnie. Idealne miejsce, żeby się schować z książką, rodziną albo po prostu z samym sobą.
Możecie wybrać opcję pełnego komfortu i zamówić prywatnego szefa kuchni, który przygotuje dla Was lokalne specjały. A jeśli wolicie tryb Zosia Samosia – do dyspozycji macie w pełni wyposażoną kuchnię i pełną dowolność w gotowaniu.
Jeśli wybierzecie opcję z własnym szefem kuchni, na śniadanie dostaniecie same domowe pyszności: croissanty z kremem, domowe konfitury i miód z własnych uli, świeże owoce, chleb, płatki z jogurtem. A jeśli marzy się coś konkretnego – wystarczy powiedzieć, szef coś wyczaruje. Gdzie jemy? Tam, gdzie najmilej – w jadalni, na tarasie, a może w ogrodzie wśród cytrusów. Wszystko do ustalenia.
A skoro o cytrusach mowa – można je zrywać prosto z drzew. Mandarynki, pomarańcze smakują wybornie! W tym sezonie działa też ekologiczny warzywnik, prowadzony przez naszego kucharza. Możecie zamówić warzywa i ugotować coś sami, albo zdać się na profesjonalistę.
I oczywiście, pod macie ręką masę nadmorskich restauracji. Warto spróbować lokalnych klasyków: makaronu z tuńczykiem i pomidorami, z cefalem i koprem włoskim albo z anchois i bułką tartą. Sycylijskie comfort food.
Do Cefalù – średniowiecznego miasteczka z klimatyczną starówką, restauracjami i targiem – jest tylko 6 km. Ale równie dobrze możecie się stąd nie ruszać. Bo kiedy pod ręką macie swojego kucharza, prywatną willę i cytrusy w zasięgu ręki, człowiekowi przechodzi ochota na zwiedzanie. Praca zdalna? Odpoczynek z dziećmi? Medytacja wśród cytrusów? Villa Catalfamo ogarnia wszystkie te tryby.
Jeśli jednak zatęsknicie za ruchem: odwiedźcie Castelbuono – małą wioskę w Parku Narodowym Madonie. Zajrzyjcie do muzeum sztuki współczesnej i wpadnijcie na obiad do Nangalarummi.
Wdrapcie się o świcie na skałę w Cefalù, a potem nagroda – lunch w jednej z nadmorskich restauracji.
Zaplanujcie też wizytę w Palermo. Fundacja Pałacu Butera robi wrażenie.
A jeśli chodzi o plażę – jest tuż obok, zaledwie 200 metrów dzieli Was od przepięknych zachodów słońca. Technicznie publiczna, jak wszystkie we Włoszech, ale przez ten kilometr dzikiego wybrzeża i brak tłumów można się poczuć jak na prywatnym kawałku raju.
Dla maluchów nie brakuje przygód! Pokochają wspinanie się na fajne drzewa rozsiane po terenie posiadłości i mnóstwo miejsca do biegania i bezpiecznego odkrywania. Mogą też spróbować swoich sił, zbierając świeże owoce i warzywa prosto z ogrodu.
Jeśli chodzi o plażę, to jest ona w odłegłości krótkiego spaceru. Piasek i morze są idealne do pluskania się i zabawy, ale pamiętaj, aby mieć je na oku, bezpieczeństwo jest najważniejsze.