Z zewnątrz nic nie wskazuje na to co kryje się w środku. Ot, zwykły dom rodzinny położony na przepięknym wzgórzu świętokrzyskich fal. Niech Was jednak nie zwiedzie jego niewinna powierzchowność. Ten dom jest jak matrioszka. Każdy kąt, każdy zakamarek może zaskoczyć Was jak grobowiec Tutenchamona archeologów.
Na dzień dobry zapraszam Was do “piwnicy”. Nie jest to jednak skrytka na słoiki i graty. To małe muzeum podróży z zaskakującymi eksponatami, za którymi stoją się jeszcze ciekawsze historie. To pewnie dlatego oprócz półek uginających się od wspomnień umieściłem tu stojaki pełne wina oraz bar. Historie same się opowiadają, czas zagaduje się do późnych godzin nocnych, a kieliszki wypełniają kolejnymi tematami rozmów. Gdy będziecie mieć dość opowiadań starego wagabunda zawsze możecie wskoczyć do jacuzzi, sauny albo balii z lodowatą wodą. Snując się po domu możecie trafić na moją kilkutysięczną kolekcję fajek, na obrazy z XVII i XVIII wieku, na książki o tematyce przeróżnej. Gdy pogoda dopisuje towarzystwo przenosi się na taras. Pogaduje, podjada czereśnie z drzewa (jak gospodarz nie widzi), wyleguje się w jacuzzi, odpoczywa. Stąd mamy bajeczny widok na 1,5 ha ogród, staw, las, kaczki, sarny i łosia, który jest naszym częstym gościem.
Poznaliście już osobliwe części Chaty, czas więc przejść do spraw pragmatycznych. Pokoje mają wspólne łazienki (jedna łazienka na dwa pokoje), lecz nie powinno stanowić to problemu. W domu mamy bowiem więcej łazienek niż pokoi, a praktycznie cały dom jest do Waszej dyspozycji. Czujcie się tu swobodnie, jak u dobrego kumpla, jak w cichej przystani po długiej podróży. Śniadania serwuję codziennie, obiady, obiadokolacje czy grille zależą już od Waszej chęci. Z wielką przyjemnością ugotuję Wam syty posiłek, najlepiej z dziczyzną w roli głównej, ale wegetarianie też będą ukontentowani.
Pomiędzy wyjazdami to właśnie tutaj jest mój dom. Paraduję w długim arabskim wdzianku na “co dzień", doglądam winogron, łowię ryby w stawie i czekam na Was z opowieściami ze świata. Zapraszam na mikro wyprawę do mojej Chaty Podróżnika.
W nietypowym pensjonacie, który jest cichą przystanią na Waszej trasie. Zapraszam Was w progi mojego domu. To tu mieszkam, tu Was goszczę, dla Was gotuję, rozmawiamy, a czasem usuwam się w cień, abyście mogli odpocząć. Do Waszej dyspozycji są 4 pokoje na piętrze, więc można powiedzieć, że kameralny klimat gwarantowany. Pokoje nie łączą się ścianami, więc głosy innych domowników nie będą Wam wadzić. W pokoju możesz mieszkać sam jeden, możesz wziąć drugą połówkę, można całą rodzinką, można grupą przyjaciół. Pokoje łączą łazienki. Dwa z nich mają wspólną łazienkę na korytarzu, tam samo jak dwa pozostałe. Zatem cztery pokoje - dwie łazienki. Nie będzie jednak stania w kolejce do prysznica, w sumie w całym domu mamy więcej łazienek niż pokoi. Na parterze jest jeszcze jedna ogólnodostępna łazienka, tak samo jak w "piwnicy" obok sauny. Kąpać możecie się też w jacuzzi.
Pokoje są duże, każdy ok. 35-40 m2. Są dwu, trzy i cztero- osobowe. W każdym czeka na Was duże łóżko małżeńskie. W czerwonym pokoju z wiszącym fotelem-jajkiem prócz dużego łóżka jest rozkładana kanapa dla 2 osób. W pokoju białym jest jedno podwójne łóżko, a w pozostałych dwóch pokojach po jednym małżeńskim oraz pojedynczym łóżku.
Jest też świeża pościel i komplet ręczników oraz po burzliwych dyskusjach wstawiliśmy również telewizory. Ale no proszę, z takim widokiem za oknem telewizor leży odłogiem. Do tego co najmniej kilkanaście książek (przy rezerwacji można nam zasugerować ulubioną tematykę).
Na życzenie, całkiem bezpłatnie wyposażymy pokój w dostawkę, czajnik, dodatkowy koc, japoński miecz i czego sobie dusza zapragnie. Jeśli lubisz czytać, uprzedź nas o swoich preferencjach literackich. Pokoje po każdej wizycie są dokładnie sprzątane i dezynfekowane lampami UV-C o dużej mocy.
Rozgośćcie się nie tylko w pokojach, praktycznie cały dom i ogród są do Waszej dyspozycji. Salon, duża kuchnia, taras z widokiem na 1,5 ha ogród ze stawem i kaczkami, domowe SPA z sauną, balią i jacuzzi. Ja zajmuję jeden pokój oraz garderobę.
Gdy zapraszam do piwnicy pewnie brzmi to trochę niepokojąco, ale zapewniam, że to jedno z przyjemniejszych miejsc w Chacie Podróżnika. Zwłaszcza dla tych, którzy lubią długo rozmawiać o podróżach. Tu przechowujemy ponad 200 butelek wina, tu odpoczywamy na kanapach, tu znajdziecie małe muzeum moich podróży z przeróżnymi eksponatami, które przyjechały z krańców globu.
Na punkcie gotowania mam podobnego hopla, co w kwestii podróży. To właśnie z nich przywożę nowe smaki, przyprawy, pomysły na łączenie nietypowych produktów w jedną całość. Najczęściej, gdy w domu cisza, zaszywam się w kuchni i to tu możecie mnie znaleźć. Stawiam na sezonowość, lokalne produkty i własną inwencję twórczą. Jajka są od sąsiadki, warzywa z ogródka, grzyby zbieram sam. Przetwory mamy swoje, a od niedawna na miejscu wędzimy szynki, polędwiczki i inne wędliny. Możemy przygotować coś specjalnie dla Ciebie. Czasem pojawi się domowy chleb z pieca chlebowego, innym razem domowe piwo, albo kozi ser. W piwniczce czeka ponad 200 win, które leżakują i czekają na degustacje.
Śniadania serwuję Wam codziennie i do syta. Prawie wszystko, co pojawia się na stole, to nasze produkty. Pozostałe posiłki również chętnie podam, ale musicie wyrazić chęć. Obiady, obiadokolacje, grille. Może stek z sarniny w sosie chrzanowym? Może pieczeń z dzika? Ryba złowiona właśnie w przydomowym stawie z rusztu. Albo nie: ziemniaki ze skwarkami i zsiadłym mlekiem. Codziennie coś nowego i niepowtarzalnego. Niepowtarzalnego bo zwykle są to improwizacje kulinarne. PS. Dokładki gratis.
Specjalizuję się w dziczyźnie, ale wegetarianie którzy u mnie goszczą, nie będą zawiedzeni. Poza tym sami też lubimy dobrze zjeść.
W domu są dwie kuchnie, jedna robocza dla mnie, druga elegancka dla Was. Ta dostępna dla gości jest duża i świetnie wyposażona. Mamy m.in. wok indukcyjny, piekarnik parowy i płytę grillową. Zatem, jeśli zdecydujecie się samemu coś przygotować, ograniczać Was będzie tylko wyobraźnia.
Tu przyjeżdża się odpocząć po podróży, zakotwiczyć, zrobić mały pit stop, odsapnąć. Można się tu nudzić, leżeć do góry brzuchem, spać do południa, wsłuchiwać w ciszę. Nie ma takiego zakazu. Jednak ileż można bimbać w pokoju na kanapie, skoro w ogrodzie staw, w którym można połowić ryby, albo przejść przez furtkę i ze starego lasu wrócić z naręczem grzybów.
Bezpośrednio obok domu przebiegają trasy rowerowe i piesze. Weźcie na bagażnik rowery i kijki do nordic walking. Rowery można także bezpłatnie wypożyczyć na miejscu. Niedaleko jest małe lotnisko lokalnego aeroklubu, gdzie możecie polatać szybowcem albo motolotnią i zobaczyć Góry Świętokrzyskie nomen omen z góry. To świetny punkt wypadowy do zwiedzania wszystkiego, co oferują Góry Świętokrzyskie. Jeśli mało Wam będzie emocji wybierzcie się na Kadzielnię. Od niedawna możecie wypróbować tam podniebnej trasy - zjazdów na tyrolkach, przejścia po moście linowym, spaceru po platformach widokowych, czy wspinaczki z autoasekuracją. Zimą wiadomo, że sporty związane ze śniegiem. Na narty do Krajna, Kielc, Tumlina lub Niestachowa. Na biegówki do Bielin. Miejscowość słynąca z hodowli truskawek, zimą zmienia się w centrum narciarstwa biegowego. Wokół gminy możecie wypróbować aż 23 km ścieżek biegnących przez najpiękniejsze zakątki Gór Świętokrzyskich. Okolicę można także zwiedzać aktywnie z quadów i boogie po wyznaczonych, legalnych trasach. Zimą można przejechać się po Świętokrzyskim Parku Narodowym kuligiem w saniach ciągniętych przez konie. Zwierzęta są pod bardzo dobrą opieką i mają długie odpoczynki, podczas których uczestnicy kuligu mogą odpocząć przy ognisku z grzańcem w ręku.
Jeśli chcecie poćwiczyć są hantle, worki treningowe, drążki na świeżym powietrzu itp. A po treningu zapraszam do jacuzzi - nocą, pod gołym niebem. Zimą, a może zwłaszcza wtedy, lepiej wybrać balię na małym tarasie, bo woda jest stale podgrzewana. Można się w niej upajać pięknym widokiem na pasmo Gór Świętokrzyskich. Potem jeszcze relaks w saunie, skok do balii z lodowatą wodą dla odważnych i można zejść do baru w piwnicy. Mam tam dobrze wyposażoną winiarnię (może uda Wam się trafić na wina z własnej winnicy) i muzeum pełne pamiątek z podróży. Figurki wykonane przez tubylców, książki, prezenty od lokalnych mieszkańców, pamiątki przywołujące te 160 odwiedzonych krajów. Jest więc o czym przy lampce wina rozmawiać. A kto jak kto, ale ja do małomównych nie należę. Pomogę Wam podjąć decyzję o kolejnej podróży, podpowiem jak rozplanować wyprawę na koniec świata, dodam odwagi, a może odradzę jakiś kierunek. Jedno jest pewne, jedna noc może być za krótka na te gawędy.
Kryminały czytamy w huśtawce-kuli w sypialni, romanse na huśtawce nad stawem, biografie na fotelu w mini - muzeum, a horrory na ławce w lesie, po zmroku. Z czytaniem książek podróżniczych jest problem. Najlepiej się z taką zamknąć w łazience albo w pokoju pod kołdrą z latarką, bo jak zobaczę, że czytasz o jakimś miejscu (wszystko jedno czy to będzie górka w Kazachstanie czy wioska w Peru) to bardzo chętnie przytoczę jakąś anegdotę z mojej podróży do tego miejsca. Efekt będzie taki, że skończymy siedząc do 3 w nocy nad zdjęciami rozmawiając o podróżach. Żeby nie było, że nie ostrzegałem.
Do jacuzzi polecam wino, aromaty i świece. Zapewniam także ręczniki i nastrojową muzykę.
Ten dom jest pełen niespodzianek, zakamarków, schodów, przedmiotów z krańców świata. To jak park rozrywki, tylko taki dla dorosłych. To właśnie oni będą czuli się tu najlepiej. Dlatego zapraszamy dziesięciolatów i starszych gości. Dla tych niepełnoletnich mamy domek na drzewie (całkiem wysoko!) huśtawki i kilka sympatycznych zwierzątek.