Ta historia sięga 1890 roku, kiedy postawiono w Starej Wsi szkołę. Wtedy nikt się nie dziwił, zwyczajna sprawa: dorośli się cieszyli, dzieciaki niespecjalnie. A już na pewno nikt się zachwycał tak nieopanowanie jak my, kiedy prawie 120 lat później trafiliśmy w tę część Mazur i przecieraliśmy oczy ze zdziwienia, że na wschodzie Polski znaleźliśmy geograficzną hybrydę Bieszczad i Beskidu Niskiego. Już tu zostaliśmy.
Gdyby ktoś zadał nam pytanie o specjalność zakładu - zapewne byłaby to kuchnia, pełna lokalnych składników, inspirowana kulinarnymi wyprawami i wiedzą naszej córki Oli, zdobytą we Francji. Wspomnielibyśmy o aktywnym życiu na Wzgórzach Dylewskich, pełnych przygód nie tylko latem, ale i zimą. Na końcu dodalibyśmy, że staramy się być fair, w stosunku do ludzi, którzy z nami współpracują i okolicznych gospodarzy, od których kupujemy lokalne dobro.
Stara Szkoła to miejsce dla zachłannych, dobrych ludzi. Takich, którzy winogrona jedzą z garści, śmieją się głośno przy długich kolacjach, ciekawią ich ludzkie losy, troszczą się o innych, pytają czy jest więcej drożdżówek i chcą w tym samym miejscu chodzić po górach i kąpać się w jeziorze. A potem potrafią o tym długo opowiadać. Słuchamy z ciekawością...
Stara Szkoła jest nieźle zachowaną emerytką. Wykorzystaliśmy jej potencjał oddając Gościom 5 wyjątkowych sypialni. Do dyspozycji są pokoje: Żeglarski, Ptasi, Szkolny, Zielnik, Rycerski. Każdy z nich posiada własną łazienkę. Pokoje są dwuosobowe, choć większość pozwala na ustawienia 2+1. Dwa pokoje posiadają aneksy dla dziecka.
Czas spędzamy w dużej sali lekcyjnej, która na potrzeby pensjonatu otrzymała piękny, duży stół zamówiony u lokalnego cieśli i stała się jadalnią.
Chłodne wieczory kończą się kominkiem i seansem filmowym, a wybór jest trzycyfrowy.
Stara Szkoła stoi kuchnią. Smaki są różne, pewnie najbliżej nam do francuskiej wsi, choć nie tylko. Sporo kulinarnie podróżujemy. Smakujemy, testujemy, a potem wprowadzamy do menu. Tak jak w tym roku wafle z siemienia lnianego. Szwedzkie czy bardziej skandynawskie trendy otworzyły nam oczy na lokalne ryby, powszechnie niedoceniane, czy wręcz unikane jak leszcz, lin, karaś. Pobyty w Londynie w izraelskich restauracjach zainspirowały nas do dań z lokalnej jagnięciny. Natomiast kilka warsztatów u prof. Łukasza Łuczaja dało nam wiedzę na temat dzikich roślin jadalnych (gołąbki w liściach podbiału, jajecznica z krwawnikiem, zupa krem szczaw, pokrzywa, babka lancetowata, ciastka z wrotyczem itd.)
To wszystko wpisuje się w nieprzewidywalne menu w naszym domu , które powstaje z tego co jest aktualnie dostępne, dojrzałe i najlepsze.
Codziennie podajemy śniadania w cenie, obiadokolacje na zamówienie.
Wzgórza Dylewskie powinny być wyodrębnione jako osobny cud natury. Wiosny i lata są tu wyjątkowe, jesień oszałamia, a zimę lubimy najbardziej. Koncentrujemy się na sporcie rekreacyjnym, ale mamy sportowe zacięcie, szczególnie jeśli chodzi o narciarstwo biegowe. Jacek jest instruktorem narciarskim PZN, jednym z niewielu w Polsce Worldloppet Mastersów, a wkrótce pewnie drugim Globalem, czyli kimś, kto przebiegł wszystkie 20 najważniejszych maratonów narciarskich na świecie. W tym słynny Vasaloppet na 90 km, morderczy Birkebeiner w Norwegi z 17 km podbiegiem na początku 54 km trasy, czy też egzotyczny Kangoroo Hoppet w Australii.
Latem pływamy kajakami, w szczególności polecamy Kanał Elbląski z jego pochylniami i śluzami, unikalnymi na skalę światową.
Obok jest też Grunwald ze swoimi polami i rekonstrukcją bitwy oraz jeden z najlepszych w Polsce skansenów etnograficznych w Olsztynku.
A zatem:
-biegówek mamy chyba ze 30 kompletów i jest gdzie biegać oraz od kogo się uczyć
-okolice, aż tętnią historią - wybierzcie się na spacer szlakiem pruskich siedlisk i przedwojennych cmentarzy, przy wieczornych posiedzeniach cofamy się w czasie i opowiadamy lokalne legendy, jak ta o jeziorze francuskim...
-Góra Dylewska to królowa naszych okolic. Nie trzeba być zawodowym piechurem, a widoki są nieziemskie.
-Upalne dni spędzamy nad jeziorem lub na spływach kajakowych
-Nabijamy kilometry odkrywając coraz to nowe szlaki rowerowe
- Odwiedzamy Spa Ireny Eris na masaże i baseny.
Ale jak się nie chce, to w sumie nic nie trzeba. W ogrodzie wiszą hamaki, na tarasie stoi lemoniada. Zimy mamy tu wyjątkowo srogie, więc zapraszamy na herbatkę z prądem przed kominkiem.
Mamy plac zabaw. Do tego dwa domki na drzewie, połączone zabezpieczonym trapem, huśtawkę piaskownicę i zjeżdżalnie.
Dla starszych dzieci mamy 4 rowery ( w tym jeden hybrydowy), pięć hamaków i 31 par nart biegowych z butami , nartorolki i skuter śnieżny do robienia tras narciarskich.
Szkolne klasy niewielu osobom kojarzą się pozytywnie, ale po renowacji naszego budynku praca w naszych przytulnych przestrzeniach nie przypomina już codziennego obowiązku. W części wspólnej jest duży stół dla 6-8 osób i dwa mniejsze dwuosobowe stoliki. Na werandzie jest możliwość ustawić aż 6 stołów dokładnie pod potrzeby naszych pracujących Gości. W tej części Gospodarze mogą również zapewnić ciszę, dlatego jest to idealne miejsce do spotkań czy konferencji online (jest tu zamontowany ruter).
W każdym pokoju jest znajduje się stolik do pracy.