Są takie rejony Polski, do których ciągnie niesłychanych ludzi. Przeprowadzają się tam zazwyczaj z dużych miast i tworzą niezwykłe społeczności wyjątkowych zamiejscowych. Takie kreatywne głowy możecie znaleźć w m.in. Beskidzie Niskim, na Wzgórzach Dylewskich, w Izerach i właśnie tu - w Puszczy Białowieskiej. Może kusi ich dzika natura, odgłosy rykowiska, widok żubrów o poranku, a może po prostu życie smakuje tu jak tort bezowy, który można jeść z dowolną ilością dokładek.
My zawsze marzyliśmy o wyjeździe z dużego miasta. Chcieliśmy porzucić nasze warszawskie blokowiska, założyć ogródek, obserwować jak kwitną piwonie i robić przetwory. Poszukiwania podwórka ze studnią skupiły się na Białowieży, bo zawsze intrygowała nas podlaska duszewność i właśnie tu osiedlili się nasi przyjaciele. Białowieża okazała się jednak nieosiągalna, natomiast nikomu nieznany Suszczy Borek, po zachodniej stronie Puszczy, to było objawienie. Przysiółek wsi Podlewkowie liczący 8 gospodarstw - miejsce idealne do zacisznego życia. Nie tak komercyjne i popularne, za to dużo bardziej wioskowe i wyciszone. Suszczy Borek oczarował nas bliskością lasu i rzeki, łąkami gładkimi jak blat stołu, na których pasą się sarny oraz życzliwością sąsiadów.
W nowej rzeczywistości czujemy się w końcu na miejscu. Na zielonym podwórku mamy swój dom, a zaraz obok ten z pokojami dla gości, jest studnia ze źródlaną wodą, miejsce na ognisko i piec, z którego wychodzi chleb, pizza i konfitury smażone wolniutko na kuchni z fajerkami. To tylko przygrywka do kulinarnego recitalu, bo w kuchni ćwiczymy coraz to nowy repertuar. Z pokrzywy zerwanej w ogrodzie powstaje zupa, mniszek przerabiamy na syrop z Bożej apteki, gołąbki serwujemy po podlasku, bo zawijane w liście kiszonej kapusty. Podobno tylko tu, na Podlasiu kisi się kapustę w ten sposób: całymi głowami. Gdy pierwsze skrzypce gra cukinia gotujemy na potęgę - zupa, leczo, grill, chutney - zawsze wege, prosto, domowo.
Za oknami zieleń we wszystkich odcieniach, a Narewka tuż za domem, przez łąkę. Wiosną się bzi, a zapach niesie się po okolicy, bociany wprowadzają się do gniazda i z góry obserwują całe nasze siedlisko. Wieczorem wszystko różowieje. Nawet bocian. Nocą zapraszamy na koncerty za oknem: wiosną słowiki, przez całe lato świerszcze, a jesienią rykowisko na całego. Świerszcze są skutecznie zagłuszane przez ryki oczadziałych z miłości jeleni, te popisy zapamiętacie do końca życia.
Przyjedźcie wypatrywać śladów wilków, po kulturę w dziczy, po naturalne smaki, podziwianie żubrów i leniuchowanie. Pojedynczo, rodzinnie lub grupowo; psiarzy, rowerzystów, piechurów lub kajakarzy - zapraszamy w dowolnej konfiguracji.
W domu zatopionym w naturze, na podlaskiej wsi, w Puszczy Ladzkiej, pod bocianim gniazdem. W niezależnym domu, przeznaczonym wyłącznie na Wasze potrzeby, z widokiem na ogród, las i nasz dom po drugiej stronie podwórka. Po truskawki idzie się w kapciach do ogrodu, a bufet sałatkowy w donicy znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie grillowiska. Można sobie podjadać.
Nie uznajemy telewizorów. Okoliczny program przyrodniczy nadaje całą dobę. Na łące przy domu białymi kuperkami świecą sarny, nad głowami klekocze bocian, a pobliska Narewka serwuje całą kakofonię dźwięków i kolorów. Rysunek potężnych drzew na tle ciemniejącego nieba, to jeden z najpiękniejszych przedwieczornych obrazków. "Oprawione" w ramę okna, są ulubioną ozdobą domu, zmieniającą się co wieczór. Latem taras cały w piwoniach jest zaproszeniem do błogiego relaksu. Płonie ognisko, szumią knieje, chleb rumieni się w piecu, a hortensjowy zagajnik aż huczy od pszczół.
W drewnianym domu mamy dla Was 5 przytulnych pokoi z łazienkami dla łącznie 14 osób.
Na piętrze: 4 pokoje – w każdym łóżko podwójne i pojedyncze, do zamieszkania jako jedynki, dwójki lub rodzinne trójki.
Na parterze: 1 pokój - apartament z łóżkiem małżeńskim oraz wygodnymi fotelami. Poza tym mieści się tu przestrzeń wspólna. Salon z kominkiem, otulającymi fotelami, kanapą, kredens ze stacją muzyczną oraz domowa, w pełni wyposażona kuchnia. Tu spotykacie się z innymi gośćmi, rozmawiacie lub nie, czytacie, pichcicie, odpoczywacie, gracie w planszówki.
W ogrodzie czeka na Was miejsce na ognisko z grillem, piec do pizzy, chleba czy innych bułek oraz kuchnia z fajerkami.
Pieski mile widziane.
Możecie gotować, bo w domu do dyspozycji macie jasną wspólną kuchnię wyposażoną po sufit. Możecie również stołować się u nas. Staramy się nie wyrzucać, czerpać z natury, tradycji, kupować u lokalnych dostawców i jeść roślinnie. Możecie zamówić śniadania i obiadokolacje, wszystko w wersji wege. Nasze pichcenie ciężko wsadzić w jakiekolwiek ramy. Grunt to sezonowo, z gruntu świeżo: szpinak do buraczków z tzatzikami, szparagi do lazanii z łososiem i rabarbar na tartę rustykalną. Potem seledynowe potrawy na przednówku: zupa krem z porów i risotto z groszkiem. Wiosenny urodzaj. Warzywa z bulionu wiele razy lądują w koszu, ale nie u nas. My robimy z nich zgrabne kotleciki. Z dodatkiem mizerii lub jako wkład do vegeburgerów.
Często czerpiemy z tradycji innych krajów i podajemy w wydaniu podlaskim. Na rozgrzewkę libańska zupa z soczewicy - z rodzimymi pomidorami i cebulką, następnie amerykańskie "crab cakes" z wędzonymi rybami zamiast mięsa kraba (bo i skąd tu wziąć kraba?) i włoskie tiramisu z polskim mascarpone - niebo w gębie gwarantowane.
Lubimy też prosto: krupnik i leniwe z cukrem. Warzywa jak u Babci: marchewka z groszkiem, zasmażane buraczki, pieczarki w panierce (zamiast mielonych), frytki ziemniaczane, selerowe i marchwiowe oraz obowiązkowa surówka z kiszonej kapuchy.
Praktykujemy również chwastologię stosowaną, bo w ogrodzie najszybciej oczywiście rosną chwasty. Na przykład taki podagrycznik - podkręca smak zapiekanki ziemniaczanej, a pokrzywy lądują w zupie.
Zieleń pcha się do okien, ptaszki śpiewają, bocian klekocze, a sarny w popłochu uciekają przed wzrokiem wścibskich podglądaczy. Kwiaty okraszone rosą wystawiają się do słońca, a my boso biegniemy po truskawki do ogrodu. Można jeszcze skubnąć miętę, bo z owocami smakuje wyśmienicie. Na naszej podlaskiej wsi żyje się spokojnie. Rytm życia zgodny jest z porami roku, a rozrywki zapewnia natura. Puszcza Ladzka, Białowieska, spacery, obserwowanie natury, rowery, przechadzki, kajaki, senne polegiwanie, ogniska, gotowanie, czytanie i od czasu do czasu świetnie wydarzenia kulturalne w okolicy. Jest jak w domu, tylko takim babcinym, gdzie czas hamował i wchodził na wolne obroty.
Dla nas las jest lekiem na całe zło. A w Puszczy Ladzkiej tuż za progiem wciąż mamy wiele ścieżek nieodkrytych i nie przedeptanych. Suszczy Borek to wioseczka położona w dolinie rzeki Narewka, na śródleśnej polanie Puszczy Ladzkiej, po zachodniej stronie Puszczy Białowieskiej. Przez wioskę wiedzie jeden ze szlaków rowerowych Green Velo, więc polecamy wziąć ze sobą dwa kółka, bo okolica z perspektywy siodełka prezentuje się wybitnie. Naszej okolicy nie dotknęła dewastacyjna wycinka drzew i nie ma zakazu wstępu do lasu, więc możecie swobodnie napawać się zapachem wilgotnego mchu, szyszek i grzybów.
Wiecie już co nieco o okolicy, teraz czas na konkrety:
Narewka to piękna wieś położona 6 km od nas. Znajdziecie tu jeszcze wiele drewnianych domów podlaskich. Jest cerkiew, stary kościół, cmentarz żydowski, sklepy, poczta, restauracje. Najważniejsza jest jednak płynąca przez wieś Narewka. We wsi można wypożyczyć kajaki i udać się na spływ malowniczą i dziką doliną rzeki.
Zalew Siemianówka (8 km) to sztuczny zalew na rzece Narew, atrakcyjny dla wędkarzy, ale i dla rekreacyjnych pływaków. Dookoła Zalewu są ścieżki piesze i rowerowe. To doskonałe miejsce do obserwacji ptaków wodnych na przelotach wiosną i jesienią.
Białowieża - 25 km drogą „narewkowską” lub 40 km przez Hajnówkę. Tam do zobaczenia i do zrobienia więcej niż dużo. Jest Rezerwat Pokazowy Żubrów, Park Pałacowy z wieżą widokową, Rezerwat Ścisły (wstęp wyłącznie z licencjonowanym przewodnikiem). Szlaki: Miejsce Mocy, Żebra Żubra, Krajobrazy Puszczy. Przejażdżki bryczkami, wypożyczalnia rowerów (w sezonie zimowym – biegówek). W Białowieskim Parku Narodowym (dostęp od strony nadleśnictwa Gruszki lub z Narewki przez Janowo) uroczysko Kosy Most i Wilczy Szlak z ostoją żubrów i wieżą widokową.
Pomimo tego, że taka dzicz, chaszcze i rezerwat, to dzikusów tu mało. Głównie kulturalni ludzie, którzy lubią do Puszczy wnieść inteligenckie obycie, tolerancję, pieśń, radość i rozrywkę na najwyższym poziomie. Nawet w mieście nie znajdziecie tylu ciekawych festiwali, spotkań, oddolnych inicjatyw i światowych wydarzeń:
- Poezja w Puszczy
- Festiwal Dzikie jest Piękne - Białowieża
- Wertep - Międzynarodowy Festiwal Teatrów Ulicznych
- jarmarki, dożynki, koncerty
i wiele innych.
Weźcie kalosze, lornetki, ubrania które nadadzą się na kamuflarz i w teren. Trzeba stąpać ostrożnie i patrzeć pod nogi, bo właśnie tam kryją się ślady. Wilków, dzików, saren, żubrów, żurawi. Ptaki i żaby można obserwować z kajaka płynąc Narewką, a okoliczną dzicz w Puszczy Białowieskiej z wieży widokowej i w ostoi żubrów "Kosy Most".