Witamy na pograniczu. W suwalskim, ponad 100-letnim domku, który stoi tuż przy zielonej granicy z Litwą. Z naszymi sąsiadami dzielimy jezioro, lasy, miłość do ciemnego chleba i szacunek do natury.
Nasz dom wyleguje się na 4 ha prywatnych, rozczochranych łąk, które są objęte programem Unii Europejskiej o ochronie przyrody. Nie ma tu zatem oprysków, nie ma zbytniego koszenia. Raz w roku, w lipcu, gospodarz z wioski obok urządza na nich sianokosy. Z ryczącym traktorem, z bocianami paradującymi za ciągnikiem, z belowaniem. Wtedy są uczesane, przystrzyżone, z całkiem nową fryzurą. Odrastają jednak w zawrotnym tempie. Zazwyczaj są trawy po pas, owady, dzikie zwierzęta i ptaki. Ptaki, które również podlegają ochronie. Nie można zatem wnosić zażaleń na ich śpiewy o 3 rano, ciężko je wyprosić z sąsiednich drzew, bo są tu bardziej u siebie niż my.
Można zobaczyć orła cień, można sprawdzić dokąd tupta nocą jeż, a to wszystko od maja do października, bo nasz dom otwieramy tylko wtedy, gdy prysznice pod gołym niebem nie skutkują zapaleniem płuc. No właśnie, prysznic jest na zewnątrz. Zadbałyśmy żeby był ładny, czysty i pachnący, ale wiecie. Kto nigdy nie był na wsi lub pod namiotem może dostać gęsiej skórki. Że wiatr wieje po nogach podczas namydlania, że mucha przyklei się do szamponu. Przez wiele lat i toaleta była wychodząca, ale w tym roku z uwagi na naszą i Waszą wygodę, postanowiłyśmy zbudować łazienkę z prawdziwego zdarzenia. Taką nowoczesną jak na nasze standardy, ale pachnącą drewnem, ze starymi balami i z klimatem. Nie będzie za to trzeba w nocy zakładać klapek i klapać do toalety w ogrodzie. Mamy więc zatem prysznic za domem rodem z Bali i troszkę cywilizacji. Odrobinę.
W uroczym, ponad 100 letnim domku, stojącym dumnie na straży granicy polsko-litewskiej, wśród dzikich łąk. Tu wszystko jest takie nieuczesane - lasy, trawy, jeże tuptają gdzie chcą, a bociany lądują przed domem. Ptaki nie dają spać, a osy zaglądają do kompotu. Do Waszej dyspozycji są 4 ha łąk, tych na których pierwsze słowo ma natura, domek z antresolą, który pomieści na luzie 2 dorosłe osoby, jak również rodzinkę 2+2. Brak tu intymności, brak klamek, brak odseparowania się. Musicie się naprawdę lubić żeby spędzić tu komfortowo wakacje. Na dole jest rozkładana kanapa, koza do podgrzania atmosfery, część jadalniana i kuchnia. Na górę wchodzi się wręcz po drabinie (bardzo strome schodki), a tam znajdują się dwa pojedyncze łóżka. Antresola nie jest ograniczona barierką, więc małe dzieciaki nie powinny mieć tu wstępu.
A teraz najważniejsze - prysznic jest na zewnątrz. Bliżej mu jednak do standardu balijskiej chatki czy tajskiego resortu niż suwalskiej wioski na końcu świata. Brodzik prysznica wyłożony jest plytkami, ma ładną zasłonkę, miejsce na powieszenie ręcznika i niebo nad głową.
Toaleta przez wiele lat też była oddalona o spacer, ale teraz mamy łazienkę jak w luksusowych domach. Taką wewnątrz. Można bosą stopą wejść umyć zęby, nie trzeba się ubierać za potrzebą i bać roju komarów podążających za Wami. Jest łazienka i odrobina cywilizacji na tym naszym zadupiu.
Nie mamy ręczników, więc weźcie swoje, ale mamy dla Was pościel, kocyki do leżenia na trawie, leżaki, 3 hamaki, 2 rowery, książki, dużo dobrej kawy z polskich palarni, grilla elektrycznego, mały piekarnik, huśtawkę, świeże zioła do zrywania, boisko do badmintona, oldskulowe kije golfowe, karty, kości i gry planszowe. Jakby deszcz, to mamy też kalosze.
Nie ma wifi, nie ma tv, a zasięg bywa, że jest litewski. Jeśli wyłączycie dane lokalizacyjne to problem zagranicznych fal zniknie.
Koniecznie zabierzcie ze sobą pieski i coś na kleszcze. Łąki są idealne do hasania, ale można przynieść z nich nieproszonego gościa.
Dom przeznaczny jest dla dwóch, do czterech osób. Takich co lubią spędzać czas na tarasie, gotować, czytać książki, pogadywać i poznawać okolicę. Można wyskoczyć na Litwę, poznać Krasnogródę Czesława Miłosza, spłynąć Czarną Hańczą, podziwiać Niemen z lotu ptaka lub nigdzie się nie ruszać.
Można hamakować, zbierać bukiety z polnych kwiatów i campingować. Jeśli planujecie przyjazd większą ekipą, weźcie namioty. Miejsca do wbicia śledzia mamy aż nadto.
Polecamy gotowanie i biesiadowanie na świeżym powietrzu. Taras domu na 4 łąkach to taki letni salon, tu kręci się życie. W domku jest w pełni wyposażona kuchnia z piekarnikiem, palnikami, lodówką, naczyniami. Możecie wyczarować potrawy z przepisów, na które nigdy nie mieliście czasu. W takim miejscu brak paleniska na ognisko uznaje się za zniewagę. Wzniecajcie ogień, ale pamiętajcie żeby całkiem ugasić żar.
Najbliższy sklep wiejski oddalony jest od domku o 3 km - możecie podjechać do niego na rowerach. Większy sklep znajdziecie w Sejnach. Tam też w Karczmie Dom Litewski możecie spróbować specjałów z zagranicy. Polecamy też genialną restaurację na granicy polsko-litewskiej w Ogrodnikach - Dworek Hołny. Tam spróbujecie augustowskich stynek, babki ziemniaczano-cukiniowej, pysznych kartaczy, zupy krem z sandacza i karpia, sielawy wigierskiej w zalewie octowej, pierogów z farszem z karpia i okonia.
Na targ co piątek do Sejn, gdzie kupicie owoce i warzywa od rolników.
Po świeże mleko, jaja i miody można pójść do gospodarza dom obok. U niego również zamówicie domowe sękacze.
Sklep z produktami lokalnych producentów jest w Gibach - Sklep Szarejko.
Po bardzo dobre lokalne ryby, między innymi sieje, płocie i karasie tylko do sklepu Sieja w Sejnach.
Niedaleko, po drodze do Podlasek, jest Korycin. Polecamy zatrzymać się po sery korycińskie.
W prawie każdym sklepie możecie kupić chleb Litewski. Wszystkie szczegółowe wskazówki przekażemy Wam przed przyjazdem.
Na wakacje w Podlaskach zabierzcie książki, których nigdy nie mieliście czasu przeczytać i składniki na dania, których nigdy nie mieliście czasu ugotować. Nic nie będzie Was rozpraszać. Nie mamy wifi i nie mamy tv. Zasięg jest, więc LTE w razie potrzeby będzie hulać.
Na naszych 4 hektarach pachnących, rozczochranych łąk można przede wszystkim obserwować ptaki i przyrodę, więc polecamy wziąć lornetki. Raz czy dwa warto zerwać się wraz ze śpiewem ptaków o 3 czy 4 rano i zachwycić się wchodem słońca wznoszącym się nad czystym horyzontem.
Łąki kosimy raz do roku w lipcu, wtedy z sąsiedniej wioski przyjeżdża gospodarz i urządza prawdziwe sianokosy z ryczącym traktorem, z bocianami paradującymi za ciągnikiem, belowaniem. Wtedy są uczesane, orzystrzyżone z całkiem nową fryzurą. Odrastają i podnoszą sie już po 3 dniach, także długo takie gładkie nie będą.
Przez pierwszy dzień czy dwa warto spędzić na kontemplacji ciszy, drzemaniu na tarasie, nabijaniu kroków na dzienny rekord, obserwowaniu bocianów czy orłów, bo te są u nas stałymi niezameldowanymi gośćmi.
Na miejscu mamy dla Was dwa rowery. Są to bardziej rowery turystyczne niż wyczynowe, ale można się nimi przejechać do sklepu czy nad jezioro. To najbliżej nas - Balandis - w połowie należy do Polski, a w połowie do Litwy. Na plaży po polskiej stronie można zatem usłyszeć sąsiadów Litwinów, a ba pomoście po Litewskiej stronie jest wielu naszych rodaków. Do jeziora 15 minut na piechotę lub 7 minut rowerem. Pięknych jezior dookoła jest mnóstwo. Pilwie, Berżnik, Gaładuś, Hołny to dopiero rozgrzewka. Na Litwie - Zapsys, Uosis, Seliovinis. Niedaleko jest też nad Wigry, czyli naszym skromnym zdaniem najpiękniejsze jezioro w Polsce. Na terenie Wigierskiego Parku Narodowego organizowanych jest wiele wycieczek pieszych i rowerowych z przewodnikami.
Bardzo polecamy spływ kajakowy Czarną Hańczą (Głęboki Bród, Stary Folwark). Zaczyna się koło Gib i jest na tyle łagodny, że cała rodzina będzie bawić się przednio.
Bardzo polecamy wybrać się na Litwę do parku wodnego w Druskiennikach oraz Parku Przygody „ONE". Ten drugi to park linowy ulokowany ponad rzeką Niemen (można podziwiać rzekę z wysokości koron drzew), w malowniczej miejscowości Dzuk, obok Druskiennik (42 km od domku).
Jak już zajechaliście na taki kraniec Polski to warto zwiedzić Most w Stańczykach, którego architektura przypomina rzymskie akwedukty.
Można pójść na koncert orkiestry klezmerskiej w Białej Synagodze w Sejnach (koncerty co tydzień). Odwiedzić miejsce, gdzie przyjeżdzał na wakacje Czesław Miłosz ( Dwór w Krasnogrudzie).
Fundacja Pogranicze, z pobliskich Sejn, co roku organizuje wiele atrakcji kulturalnych w ramach programu Lato w Pograniczu. W tym roku obok Orkiestry w Synagodze występuje Kuba Więcek Trio i Mikołaj Trzaska.
A Ci, którzy nie mogą usiedzieć w miejscu, mogą nawet pojechać nad morze Bałtyckie, tyle że nie do Gdańska, ale do Kłajpedy.
Dzieci, które tu przyjeżdżały wakacyjnie, do tej pory uwielbiają chodzić boso. Bo tak tu jest. Autentycznie, suwalsko, boso, dziko. Dzieciaki chodzą brudne, szczęśliwe, obdrapane, z kwiatami we włosach. Warto wziąć ze sobą szkło powiększające, bo nasze łąki żyją własnym życiem. Przez lupę można zobaczyć jak mrówka niesie źdźbło do mrowiska, jak żuczek mieni się w słońcu, jakie kolory ma motyl i jak wyglądają skrzydła muchy. Z doświadczenia wiemy, że na wakacjach w Podlaskach dzieci w różnym wieku naturalnie przechodzą na czas letni i podczas pobytu często uwalniają pokłady kreatywności. Piszą piosenki, wiersze i powieści, dlatego polecamy wziąć dużo czystych zeszytów i długopisów.
Na miejscu mamy jeszcze piłkę do siatkówki oraz 3 maski i rurki do nurkowania w jeziorze. Polecamy wziąć ze sobą rowery.
Nasza działka ma naturalne granice, wyznaczone przez drogę i las, nie ma płotów i ogrodzeń a na tarasie nie ma balustrad. Weźcie to pod uwagę przy rozważaniu pobytu z małymi dziećmi.