Dom stoi na skraju wsi, na łagodnym zboczu. Nad nami góra Kiczerka, pod nami 2 hektary łąki i rzeka Ropa. Za nami skomplikowana historia tej ziemi i jej mieszkańców - Łemków zwanych Rusinami i Polaków. No i do strefy euro mamy stąd tylko jakieś 5 km.
To klimatyczny staro-nowy dom. Wybudowana wiele lat temu łemkowska chyża łącząca ze sobą część mieszkalną, stajnię i stodołę. A wszystko zamknięte w długim, barakowatym domu. Kupiliśmy ruinę, ale dostrzegliśmy w niej wysiłek poprzednich pokoleń i go uszanowaliśmy. Zostawiliśmy wszystko, co dało się zachować: każdy kawałek muru, więźbę dachową, parę starych belek. Kamienna stajnia jest dziś jadalnią, stodoła pokojem dziennym. Są też elementy jak najbardziej współczesne: pokoje z łazienkami, prysznice, gaz w kuchni, ogrzewanie. Dużo kamienia i drewna. Dobudowaliśmy tarasy, dociągnęliśmy wiejski wodociąg. Mamy teraz doskonałą wodę z gór.
Mamy 2 pokoje trzyosobowe, Jeden pokój dwuosobowy i jeden - czteroosobowy. Ten ostatni jest duży, około 40 m kw. Z myślą o rodzicach z trochę większymi dziećmi przygotowaliśmy dwupokojowy set ze wspólnym przedsionkiem. Rodzice mają swój pokój, dzieci swój. Razem i osobno. Wszystkie pokoje są z łazienkami (prysznic, deszczownica). Przyłożyliśmy się do wygody łózek. Są zrobione na nasze zamówienie, materace też - raczej twarde, samiśmy je testowali.
W każdym pokoju jest radio, może być i telewizor (na życzenie, bez dopłat), a także czajnik, chociaż goście wolą przychodzić na kawę i herbatę do jadalni i pokoju dziennego. Podajemy z przyjemnością.
Wynajmujemy pokoje, wynajmujemy też cały dom bez obsługi. Wtedy Goście buszują w dobrze wyposażonej kuchni, gotują co chcą, palą w kominku, zmieniają winyle na gramofonie. I żyją...
Posiłki przygotowujemy sami. Śniadania podajemy w formie bufetu. Znajdziecie wędliny własnego (mojego) wyrobu, pasztety, które sami pieczemy. Sery - doskonałe - wyrabia nasza sąsiadka. Zawsze znajdzie się jakaś pasta - a to hummus, a to z kaszy jaglanej z pomidorami suszonymi, a to izraelską z rodzynkami, etc. Zawsze jakieś sałatki, zawsze płatki z mlekiem lub owsianka, zawsze coś na ciepło (jajka w wersji classic - jajecznica na maśle lub w wersji cholesterolic - na bekonie, parówki, kiełbaski, racuchy, naleśniki etc.) . Mięsożercy się najedzą, wegetarianie nie zapłaczą, znajdą coś dla siebie.
Jesli jest takie zapotrzebowanie - miedzy 13.00 a 14.00 wystawiamy zupkę dla dzieci. Jednego dnia rosół, drugiego pomidorową. Te zupy jedza wszystkie dzieci, więc nie kombinujemy zanadto. Chodzi o to by zjadły, a nie wydziwiały.
O 17.00 podajemy gorącą kolacje. To jedno danie, czasami wege, czasami mięsne. Posiłki przygotowujemy pod potrzeby gości. Jeśli są dzieci - to one narzucają ton.
Z zasady nie udostępniamy kuchni Gościom poza podgrzewaniem jedzenia dla maluszków.
Śniadania oferujemy zawsze. Kolacje od 15 czerwca do 15 września oraz w długie weekendy i weekendy, ferie zimowe i wówczas, gdy chęć skorzystania z naszej kuchni wyrazi więcej osób niż cztery.
Nuda jest formą resetu mózgu. Nie jesteśmy jej przeciwni. W jej ramach można rano usiąść z kawą na tarasie i bezrozumnie patrzeć na góry. Często to robię. Nie szkodzi. Ale Beskid Niski to przede wszystkim wyzwanie dla aktywnych - obok domu przebiega szlak pieszy i rowerowy. Bo wędrówki to znak tego miejsca. Można wędrowac szlakiem cerkwi, cmentarzy z I wojny światowej (jest ich kilkaset), wejść na Lackową lub Kozie Żebro. Albo po prostu na Rysielca, którą to górę odkryli, nazwali i oznaczyli nasi Goście, a także upisali do tego piękną legendę o Rysielcu, którą wieczorami czytamy dzieciom.
Można wybrać się do nieodległego Bardejova na Słowacji (35 min. samochodem) i zwiedzić urocze stare miasto z wyjątkową bazylikę.
Warto wpaść do zdrojowej Wysowej - z parkiem zdrojowy, basenem oraz wodami tyleż zdrowymi co ohydnymi. Prowadzi tam fajna droga przez las. Na piechotę - ok. godzina marszu. Rowerem 25 minut. Na biegówkach - to zależy.
Atrakcje końskie zapewnia stadnina koni huculskich w Regietowie (5 km).
Zimą zaś wyciąg w Smerekowcu (4 km), idealny do nauki jazdy na nartach dla małych dzieci, lub wyciąg na Magurze Małastowskiej dla bardziej wymagających (18 km).
A jak już znużeni Goście wracają po południu to atrakcją jest zawartość chłodziarki do napojów, książki, muzyka. Kupujemy i czytamy nowości wydawnicze, często doradzamy i podsuwamy coś do poczytania. A gdy ktoś nie zdąży przeczytać w czasie pobytu (teraz pozycje są grubaśne) może książkę zabrać do domu. Jest jeden warunek: powinien ją przywieźć z powrotem. Ot, taki kulturalny program lojalnościowy.
Dla dzieci mamy przede wszystkim cierpliwość. Jako doświadczona babcia z doświadczonym dziadkiem już wiemy, że dzieci nie siedzą grzecznie przy stole z ładnie złożonymi rączkami. A poza cierpliwością mamy pudła zabawek, dziesiątki książeczek, hamaki, pac zabaw z tzw. "Kuchnią błotną", zjeżdżalnią i piaskownicą, 2 ha łąki do hasania,
filmową bajkę na dobranoc. I racuszki z jabłkami.
A w okolicy fajny basen w Wysowej, przyjazne koniki huculskie w Regietowie, budowanie kamiennych tam na rzece Ropie.