Nasz dom stoi w jednej ze 144 Nowych Wsi w Polsce. Ta nasza jest na granicy Welskiego Parku Krajobrazowego, gdzie Wel płynie tak wartko, jak górska rzeka. Dom stoi na wzgórzu, a z jego okien roztacza się widok na jezioro Rumian. Jak pokazują stare mapy, liczy sobie około stu lat. Staraliśmy się stworzyć w nim klimat, by każdy mógł poczuć się w nim jak dawniej, na wakacjach u kogoś bliskiego.
A początki tego wszystkiego były takie:
– Dzień Dobry, zimne piwko?
– Dobry, dobry! Zimne, musi być!
– No to dobrze. Smacznego!
– Na wczasy?
– Tak jakby, cotygodniowe wczasy, jestem tu co weekend…
– Nie ma to jak u nas nad jeziorami. Ryby połowi się, cisza, spokój, a nie tak jak w tych wielkich miastach … A pan skąd?
– No chyba już stąd, za Warszawę nie dam się pokroić, niech budują, co tam chcą. Jestem z Nowej Wsi, koło Szczuplin.
– Tak pan mówi, to ja panu coś powiem: czytałem kiedyś o pruskiej legendzie, a to kiedyś wszystko było pruskie, Prusy Wschodnie były, niemieckie kamienice, […].
– A co z tą legendą?
– Legenda jest o Czarodziejce Jezior, która pływa w olchowej łódce i nitkami babiego lata oplątuje serca tych, którzy tu przybywają. Ludzie raz związani z Mazurami oplątani nićmi, nigdy się od tego uczucia nie uwolnią i zawsze będą tu wracać. Są po prostu oplątani Mazurami…
– Hmmm słyszałem o tym kiedyś i również czytałem, ale całkowicie nie zdawałem sobie sprawy, że my z żoną już spotkaliśmy Czarodziejkę Jezior…
– A widzi pan, prawda!
– Prawda, prawda. No dobrze, będę leciał.
– Miłego wypoczynku.
– Dziękuję i do zobaczenia!
Nasze marzenie spełniło się w lutym 2012 roku, gdy podpisaliśmy akt notarialny, i kiedy staliśmy się prawnymi właścicielami naszego pięknego domku. Znaleźliśmy miejsce na ziemi, które byłoby wytchnieniem od pędu życia w Warszawie, odskocznią, do której można uciec po szalonym tygodniu pracy, w którym żylibyśmy inaczej. Spokojniej, pełniej i piękniej. Kiedy przyjeżdżali do nas znajomi podziwiać naszą “piękną” posiadłość, pytali – "co jest domem, ta stodoła, czy ta obok?”, “pełno roboty przed wami”, “trzeba to wszystko wyburzyć i postawić na nowo”, ”wszystko do wymiany” itp. Kurczę, czy tylko my widzimy tu piękny dom i jesteśmy zachwyceni każdą deską na podłodze, każdą belką na suficie? Może rzeczywiście nic z tym się nie da zrobić. Trzeba myśleć, zrobić plany, zbierać pieniądze i działać. I tak też zrobiliśmy… myśleliśmy, robiliśmy plany, zbieraliśmy pieniądze i zaczęliśmy działać w maju 2013 roku. Mamy rok 2019 i tak nasza opowieść dopiero się zaczęła, a każdy odwiedzający nas Gość pisze jej kolejny rozdział...