Podlesice 38
do wynajęcia cały dom z 5 sypialniami dla 16 osób (+/- 2)
dom nie tylko dla himalaistów za to z wysokogórskim klimatem
berneńczyk Bimber zaprasza towarzyszy zabawy
wspinaczkowe zdobywanie skałek Jury, rajdy rowerowe, eksploracje jaskiń czy loty balonem pod opieką instruktorów
słoneczny taras idealny do porannej prasówki i balkonowe łóżko do spania pod gwiazdami
w pełni wyposażona domowa kuchnia
Sprawdź na szybko
Bywają tu wyjątkowi goście. Moi przyjaciele himalaiści, dziennikarze i podróżnicy. To właśnie tu odpoczywają od codziennych obowiązków, planują kolejne wyprawy i dzielą się wspomnieniami. Ja też zawsze wracam do Podlesic w przerwie od kolejnych dalekich destynacji. Zawsze z nieodłącznym towarzyszem, berneńczykiem Bimbrem.
Choć pasja do gór i dzikiej natury zaprowadziła mnie w najdalsze i najwyższe części globu od Karakorum, Nanga Parbat, McKinley, przez Spitsbergen aż do wymarzonej Ziemi Ognistej, nie zawsze tak było. Kiedy budowałam dom w Podlesicach nie było mnie stać na dalekie wyprawy. Wtedy organizowałam mikro wypady i tuż za rogiem znajdowałam ukojenie, które było najlepszą formą podróży. Spędzałam czas na mojej budowie, z ważnymi dla mnie ludźmi i był to bardzo ważny czas poznawania i zwiedzania siebie, rozmów o tym, co w życiu ważne i ognisk na polanie. Przecież o takie przeżycia chodzi. Podróż zaczyna się w głowie.
Ten dom stworzyłam dla ludzi, którzy cenią swój wolny czas. Relaks potrzebuje spokojnego umysłu i pięknego otoczenia, a to miejsce ma w sobie rzadką magię i daje przestrzeń do odpoczynku. Tutaj inaczej się myśli, oddycha innym powietrzem, wszystko staje się bardziej klarowne, wyzwania pachną. Jest czas na długie spacery, grzybobranie, wycieczki rowerowe, wspinaczkę albo po prostu na słodkie lenistwo na tarasie z widokiem na jurajskie skały.
Zbierzcie zgraną paczkę i rozgośćcie się w domu, w którym klimat himalajskich szczytów, odległego Nepalu i ośnieżonych Dolomitów miesza się z lokalnym kolorytem Jury Krakowsko-Częstochowskiej.
PS Na miejscu zawsze czeka na Was wspaniała gospodyni domu Ania, która pokaże co i jak i podpowie, gdzie w okolicy kupić świeże jajka.
Choć pasja do gór i dzikiej natury zaprowadziła mnie w najdalsze i najwyższe części globu od Karakorum, Nanga Parbat, McKinley, przez Spitsbergen aż do wymarzonej Ziemi Ognistej, nie zawsze tak było. Kiedy budowałam dom w Podlesicach nie było mnie stać na dalekie wyprawy. Wtedy organizowałam mikro wypady i tuż za rogiem znajdowałam ukojenie, które było najlepszą formą podróży. Spędzałam czas na mojej budowie, z ważnymi dla mnie ludźmi i był to bardzo ważny czas poznawania i zwiedzania siebie, rozmów o tym, co w życiu ważne i ognisk na polanie. Przecież o takie przeżycia chodzi. Podróż zaczyna się w głowie.
Ten dom stworzyłam dla ludzi, którzy cenią swój wolny czas. Relaks potrzebuje spokojnego umysłu i pięknego otoczenia, a to miejsce ma w sobie rzadką magię i daje przestrzeń do odpoczynku. Tutaj inaczej się myśli, oddycha innym powietrzem, wszystko staje się bardziej klarowne, wyzwania pachną. Jest czas na długie spacery, grzybobranie, wycieczki rowerowe, wspinaczkę albo po prostu na słodkie lenistwo na tarasie z widokiem na jurajskie skały.
Zbierzcie zgraną paczkę i rozgośćcie się w domu, w którym klimat himalajskich szczytów, odległego Nepalu i ośnieżonych Dolomitów miesza się z lokalnym kolorytem Jury Krakowsko-Częstochowskiej.
PS Na miejscu zawsze czeka na Was wspaniała gospodyni domu Ania, która pokaże co i jak i podpowie, gdzie w okolicy kupić świeże jajka.
Gospodarz:
Alina
Znamy języki: polski, angielski
Historia podlesickiego domu zbudowała mnie, choć to ja "stałam" za każdą deską i decyzją. Moja historia związana z Podlesicami jest burzliwa. W bardzo trudnym życiowo dla mnie momencie doszczętnie spalił się dom, w którym mieszkałam z moim partnerem. Los postawił mnie pod ścianą, zostałam z tym co miałam na sobie, pożar strawił wszystko. Z pokaźnej biblioteki przetrwał cudem jedynie tom wierszy ks. Twardowskiego pod znamiennym w tej sytuacji tytułem „Trzeba iść dalej...”. I wtedy właśnie podjęłam decyzję, że ucieczka nie wchodzi w grę. Pożar był najlepszą rzeczą, jaka mogła się wówczas wydarzyć. Spaliło się poprzednie życie, a na zgliszczach powstał dom otwarty na ludzi, tworzony z pasji do życia i wspaniałej Jury. Goście zdradzają, że ma niezwykłą moc i klimat, na którym bardzo mi zależało. Czuję, że to miejsce oddaje mi dzisiaj tę energię, którą w nie włożyłam. Zapraszam do świata, za którym tęsknię w każdej podróży i z którego ze spokojem wyruszam w następną.
Gdzie będę spać?
16 os. – Podlesice 38
bez zwierzaków
Co znajdę na miejscu?