Oto historia o tym, jak kurs językowy w Hiszpanii zamienił się w zakup domu. Tak, dom! Wystarczy zakochać się w urokliwej wiosce Vejer de la Frontera. Spaceruj po tym mieście, które jest jak koktajl białych domów, wąskich uliczek i bugenwilli różowych jak flamingi. Wtedy zrozumiesz, dlaczego Lee upadł na głowę. Kupił pole z małym budynkiem gospodarczym. Voilà, narodziła się Casa la Siesta.
Tutaj powietrze pachnie lawendą, kręte ścieżki wiją się jak spaghetti na widelcu, zapraszając do spacerów. Łatwo stracić kontrolę nad kaloriami i czasem! Jak w tajemniczym ogrodzie, możesz schować się z książką i zatracić się w świecie fantazji. Duże stoły do wspólnych posiłków i godzin rozmów pod rozgwieżdżonym niebem Andaluzji. Menu tutaj to prawdziwy „ogród na talerzu” – pełen koloru i naturalnego smaku prosto z grządek.

Basen kusi błękitną wodą, a miłośnikom przygód okolica oferuje jazdę konną, wycieczki rowerowe i piesze. Miłośnicy spokoju mogą rozpocząć dzień od porannej jogi lub zrelaksować się podczas masażu. A plaże? O mój Boże, plaże! Złote piaski rozciągają się jak okiem sięgnąć, woda jest tak błękitna, że zazdrości nawet niebo, a fale Atlantyku to prawdziwy raj dla surferów. Plaże wokół Vejer de la Frontera to crème de la crème hiszpańskiego wybrzeża.

Bienvenidos a la vida lenta!

Zdjęcia: casalasiesta.com