To jak historia od zera do bohatera w wersji hotelowej, gdzie głównym bohaterem jest 200-letnia posiadłość w stylu dworu, niegdyś podupadająca ruina zaatakowana przez korniki. Wyobraź sobie zapomnianą rezydencję na północy Lanzarote, z zapadającymi się podłogami i popękanymi kamiennymi ścianami. Dziś Casa de los Naranjos, niczym architektoniczny feniks ukryty wśród gaju pomarańczowego, powróciła do dawnej świetności.

Wnętrza zaspokajają estetyczne potrzeby poszukiwaczy staroświeckiej elegancji. W najstarszej bibliotece na wyspie można godzinami zanurzyć się w dobrej lekturze. Wanny z widokiem na palmy zachęcają do długich kąpieli. Wskazówka: najlepszym sposobem na zwiedzanie Lanzarote jest jazda na dwóch kółkach elektrycznych. Warto przejechać się Doliną Tysiąca Palm w Haría i odwiedzić Ogród Kaktusów. Podziwianie wszechobecnych wulkanów to obowiązkowy punkt na liście — nie bez powodu nazywa się ją „wyspą ognia”.

Zdjęcia: lacasadelosnaranjos.com