Su gyvūnais
Priimame
Be maitinimo
Mūsų adresas: Stare Czaple 33H, Stare Czaple, Kašubai, Gdanskas pajūris, Lenkija
Wspaniałe miejsce do odpoczynku i oderwania się od codzienności. Wspaniałe otoczenie, pełne wyposażenie domku, doskonały kontakt z gospodarzami. Nic tylko polecać wszystkim i wracać przy najbliższej możliwej okazji!
Bardzo dziękuję!!
W czaplowisku mieliśmy spędzić tegoroczne święta w 15 osób (w tym 6 dzieci i 90latka). Na godzinę przed dotarciem do domków (gdzie mieliśmy ponad 4h drogi) właścicielka poinformowała nas, że nie ma prądu, jednak według jej informacji - będzie za godzinę. Mielismy ze sobą lodówkę medyczną z lekiem ratującym życie - w związku z czym prąd był dla nas niezbędny. Jak dowiedzieliśmy się później - prądu nie było od samego rana, jednak nie zostaliśmy o tym poinformowani, gdyż właścicielka jak stwierdziła - przebywa aktualnie na Teneryfie, więc aura w Polsce nie jest jej zmartwieniem. Domki są nieprzygotowane na wynajem w warunkach awarii prądu. Właścicielka zapewniła nam dwie świeczki oraz drewno, które w większości trzeba było samemu porąbać, by zmieściło się do kominka (który miał docelowo służyć jedynie uzyskaniem „klimatu”, a nie być głównym źródłem ogrzewania - upewnialiśmy się wcześniej o możliwości ogrzewania domku elektrycznymi kozami). Zamiast kąpać się w balii i korzystać z sauny, które były zapewnione w ofercie walczyliśmy o przetrwanie. NIE MIELIŚMY CIEPLEJ WODY, LODÓWKI, do kominka dorzucać trzeba było co 20 min, aby nie zamarznąć. Część osób w związku z posiadanym lekiem musiała wynająć na własny koszt apartament w Kościerzynie (właścicielka zaproponowała WYSTAWIENIE GO ZA OKNO…). Pozostałe osoby spędziły noc w jednym domku, gdyż w drugim szyba od kominka była PĘKNIĘTA! Noc wyglądała następująco: przenieśliśmy materac z jednego domku i ułożyliśmy się w 13 osób w jednym domku. Przy kominku należało pełnić dyżury z dorzucaniem porąbanego samodzielnie drewka co 20 min. Na piętrze temperatura sięgała 30 stopni, na dole 10 (spaliśmy w kurtkach, w tym 90’letnia babcia, która nie była w stanie wejść po schodach na piętro). Z utęsknieniem i łzami w oczach wypatrywaliśmy poranka… zdążyliśmy porozmawiać też z sąsiadami, którzy zgodnie stwierdzili, że w Starych Czaplach PRĄDU NIE MA REGULARNIE - dlatego mieszkańcy posiadają kupione agregaty prądotwórcze! Właścicielka potwierdziła, że faktycznie tak jest BO PRZECIEŻ TAM MIESZKAJĄ. Tak, mieszkają w miejscu, gdzie występują przerwy w dostawach prądu i zabezpieczają to ryzyko! Ale nam takich agregatów właścicielka nie dostarczyła, ba! Nie zapewniła nawet termosu z ciepłą wodą. Podczas licznych rozmów telefonicznych prosiła jedynie o czas… otrzymała od nas SMS pierwszego dnia pobytu, iż jeśli rano następnego dnia pradu nie będzie - opuszczamy domki (właściwie domek, bo w drugim nie bylo możliwości przebywania). Następnego dnia po TRAUMATYCZNEJ NOCY ponownie poprosiła o czas, by zorganizować nam agregaty, których zażądaliśmy. Ile czasu Ty czekałbyś w takich warunkach na prąd lub agregat? (Podkreślam jednak, że domki nie są przystosowane do podłączenia sprzętów do agregatów) Do domu mieliśmy ponad 4h drogi a następnego dnia Wigilia… Takim oto sposobem zmarnowała się w bagażnikach nasza kolacja wigilijna, dzieci nabawiły traumy, a właścicielka zachwiała w nas wiarę w empatię ludzi, której po ludzku tutaj zabrakło. Co możemy powiedzieć o podejściu właścicielki? Cóż… wiedząc, że marzniemy nie zorganizowała nawet termosu z ciepłą wodą, a o agregacie zaczęła myśleć następnego dnia po naszych telefonach, kiedy część z nas już po prostu płakała z bezsilności. Czy otrzymamy zwrot 8900zl za 4 dni rezerwacji? Tego zapewne dowiemy się w sądzie… Jednak już wiemy, że śnieg zimą w Polsce to nie siła wyższa, a wynajmujący zobowiązany jest zapewnić warunki, które zawiera jego oferta. Czy polecamy Wam takie ryzyko? O ile prądu w wakacje być może można jakoś przetrwać (chociaż ciepłej wody pod prysznicem, działającej lodówki czy czajnika również wtedy nie będzie) tak zimą jest to po prostu ryzykowanie własnym zdrowiem! Gdybysmy wiedzieli rano, że w Czaplowisku prądu nie ma - wcale byśmy nie rozpoczęli podróży i nie fundowali traumy dzieciakom - szczególnie w tym świątecznym okresie…
Zrobiłam wszystko co w mojej mocy, by wybrnąć z tej wyjątkowo trudnej niezawinionej przeze mnie sytuacji i dać Wam pełne wsparcie. Zostaliście poinformowani kilka godzin przed godziną zameldowania o panujących warunkach atmosferycznych i masowej awarii prądu spowodowanej śnieżycą w dniu Waszego przyjazdu i akceptując panującą sytuację (siła wyższa) zdecydowali się Państwo na przyjazd. Domki były nagrzane, a na miejscu czekały świeczki oraz oświetlenie na baterie wraz z ich zapasem. Ciepłą wodę można było uzyskać grzejąc na garnku na kozie. Tak jak sugerowałam, lodówkę medyczną można było podłączyć u sąsiadów, stałych mieszkańców, zabezpieczonych w agregat. Stłukliście szybę od kominka w jednym domku, nawet nie informując mnie o tym, a jednocześnie oskarżając publicznie, że w takim stanie ją zastaliście. To byłoby niedopuszczalne z mojej strony, zwłaszcza, że dwa lata temu mieliśmy pożar, i na kilka miesięcy ja i moja trójka dzieci byliśmy pozbawieni przychodu otrząsając się z tragedii jaka nas spotkała. W dodatku to był mój i moich dzieci pierwszy wyjazd zagraniczny od tamtego czasu, do domu do którego zaprosili nas bliscy znajomi wiedząc że kulejemy finansowo. Mój mąż był na miejscu w Polsce, jadąc z samego rana do Was z agregatem, jednak o godzinie 9 zastał jedynie rozgardiasz! Zarzut, że walczyli Państwo o przetrwanie nie mając prądu przez raptem 15 godzin jest oburzający i dziecinny. Podobnie jak wspomniany problem, że samemu trzeba było rąbać drewno i dbać o ogień,a przecież to jest naturalne podczas pobytu w domku na wsi. Zaproponowałam ugodę , chcąc zwrócić Państwu połowę poniesionych kosztów a także wykazując dobrą wolę nie obarczyłam Państwa kosztem stłuczonej szyby kominkowej. Jednakże nie przystaliście na propozycję i dodatkowo przesiąknięci nienawiścią postanowiliście wystawić niepozytywne opinie zanim rozstrzygnie się nasz spór! Koszt w okresie świątecznym , z dostępem do balii i sauny, w przeliczeniu na osobę za noc, wyniósł Was jedynie 149 zł! Niestety brak cierpliwości (zwłaszcza, że prąd wrócił po kilku godzinach od Waszego wyjazdu) oraz brak wyrozumiałości a następnie ugodowości z Państwa strony prowadzi do rozwiązania naszego sporu na drodze sądowej. Jest mi niezmiernie przykro z tego powodu, tym bardziej że przez pięć lat profesjonalnego prowadzenia swojego biznesu miałam setki zadowolonych Gości, o czym świadczą pozostałe opinie.
Dziekujemy za wspanialy pobyt. Bylismy w 2 pary i domek byl dla nas idealny,bania i sauna to wisienka na torcie. Piekna oklica jeziora i lasow.Nic wiecej nie potrzeba! Napewno wrocimy :)