Cudowne miejsce. Byliśmy tam drugi raz i nadal uważamy, że pobyt tam to jak wakacje u babci na wsi. Cisza, spokój, pyszne śniadania. W spacerach dookoła stawu towarzyszy pies Boguś, po podwórku kręcą się koty, są też dwa konie - po prostu sielski wypoczynek.
Cudowne miejsce na odpoczynek. Wokół cisza, spokój i zwierzaki. Dzieciom najbardziej spodobał się pies Boguś. W nocy można spotkać dzikie zwierzęta. Właściciele bardzo pomocni i starają się aby pobyt w chacie był miło spędzonym czasem:) Oczywiście na pochwałę zasługują przepyszne śniadania! Polecam z całego serca!
W Chacie spedzilismy sierpniowy tydzien. Mamy mieszane odczucia po pobycie. Z plusow dodatnich- jedzenie jest smaczne, teren ladny ale maly, mozna odpoczac patrzac na staw czy zrelaksowac sie w balii. Z plusow ujemnych - cena jest dosc wysoka i spodziewismy sie jednak lepszego standardu. Czystosc w pokojach oceniam na 3/5. U nas byl bardzo maly prysznic, trudno sie bylo obrocic i gromadzila sie woda w brodziku podczas kapieli. Lodowka w pokojach-chlodzi ledwo, nie mozna tam trzymac jedzenia bo sie psuje. Jest lodowka wspolna na korytarzu, ktora jest lepsza. Ekspres do kawy w kuchni, ktory sie zacina i po 10 przycisku robi kawe albo jej nie robi - bardzo irytujace. Kubki ktorych bylo malo i ciagle ich brakowalo. To takie male rzeczy, ale jednak psujace doswiadczenie. Lezaki przy basenie tez raczej zdezelowane, ale jeszcze funkcjonalne. Ogolnie caly teren jest dosc maly, troche brakuje przestrzeni. Miejsce lepsze na krotki pobyt. Tydzien to za dlugo. Pies Bogdan- cudny, kochany, piekny. Jednak olbrzymi i nie zdajacy sobie sprawy ze swojej wagi wiec uwaga dla rodzicow z maluchami. Basen maly i nie utrzymany w nalezytej czystosci, dzieci sie kapaly mimo to. Ogolnie miejsce mile, mozna odpoczac przez kilka dni, ale dla nas w wieloma mankamentami, nie zachecajacymi do powrotu. Mielismy wrazenie ze przy niewielkim doinwestowaniu w Chate, nasze doswiadczenie z pobytu byloby znacznie lepsze.
Dziękuję Drodzy za wystawioną ocenę. Jest mi bardzo miło, że mimo wszystko daliście 5tkę (przyznam, że właśnie takiej oceny po rozmowach z Wami się spodziewałam ;)) Pośród ofert slowhopowych nasze ceny są jednymi z niższych i uważamy, że nasz standard jest jednak na poziomie! :) Zastanawiamy się Kochani, dlaczego nie zgłaszaliście tych problemów (typu brodzik czy czystość w pokojach) na bieżąco! Przecież po Waszym wyjeździe już nic nie mogę pomóc, a naprawdę chętnie, od razu, naprawiamy wszelkie usterki. Codziennie pytałam, czy coś Wam potrzeba! Na pytanie o sprzątanie pokoju - powiedzieliście, że nie ma potrzeby. Bez problemu odetkalibyśmy również odpływ w prysznicu, który przecież się zapycha - to normalne. A teren do spacerów jest przecież ogromny - łąka i duży staw jak okiem sięgnąć. :) O czystość dbamy jak tylko możemy, ale przy dzieciach mimo codziennego odkurzania basenu zawsze za chwilę coś wpadnie. Kubków mamy 50 szt., jeśli każdy umyje chociaż jeden po sobie, na 18-osobowy domek powinno ich wystarczyć :) Ekspres zamówiłam nowy - zamówiłabym i wcześniej, gdybyście dali znać. Dziękuję jednak za te wszystkie uwagi, choć po czasie - na pewno przydadzą mi się na zaś. Pozdrawiam serdecznie! Basia
Było nam bardzo miło być goścmi w Chata Pogaduchy, urzekająym miejscu. Położona pośród malowniczych krajobrazów, czarujący ośrodek płynnie łączy rustykalną elegancję z nowoczesnymi udogodnieniami, zapewniając niezapomnianą ucieczkę od zgiełku codziennego życia:) Jedną z głównych atrakcji pobytu były niewątpliwie doznania kulinarne. Z lokalnymi składnikami przygotowanymi na wyśmienite dania, które celebrują smaki regionu. Z całego serca mogę polecić Chatę innym podróżnikom poszukującym magicznej ucieczki.
Jesteśmy zachwyceni pobytem w Chacie, pomimo zapowiadanej fatalnej pogody przez cały tydzień, tylko jednego dnia ulewy pokrzyżowały plany zwiedzaniowe. Co do opisu obiektu a jego rzeczywistego stanu brakowało mi tylko części zwierząt, ponieważ na ten moment są 3 konie, koty, gęsi i piesek Boguś. Pokoje czyste, przestronne z oddzielną łazienką, w razie chłodniejszych nocy był również dostępny wiatrak z grzałką. Coś czego nie dostanie się w żadnym hotelu to przepyszne jedzenie. Zarówno śniadania i obiadokolacje przygotowywane starannie, różnorodnie i dostosowane do wieku i kubków smakowych gości, nasz dwuletni syn zajadał się domowymi zupami, rybami i warzywami. Ogromny wybór śniadań dla dzieci, od płatków z mlekiem, jajecznicy, naleśników czy placuszków. Codziennie pojawiało się coś nowego, przepyszne pasty z groszku, suszonych pomidorów, czy pasztet z wątróbki. Moim zdaniem cena adekwatna do porcji i jakości dań. Zawsze było pytanie o to czy czegoś potrzebujemy, zgłaszane problemy w pokoju były na bieżąco rozwiązywane. Piękna oranżeria i widok z niej na jeziorko i polane. Prawdą jest obecność dużej ilości much, jednak w środku starano się aby ich nie było, w oknach oranżerii zainstalowane moskitery, tak samo w pokojach. Natomiast nie da sie ich uniknąć na zewnątrz i trzeba być świadomym tego że to wieś oraz obecność koni. Nasz dwulatek pokochał to miejsce ze wszystkimi zwierzętami, nawet latanie z łapką za muchami było super zabawą, bardzo polecamy to miejsce rodzinom z dziećmi, mieliśmy to szczęście że w tym samym czasie były również rodziny z dzieciakami i super się integrowały, a oranżeria stała się pokojem zabaw w pochmurne dni :)
Niestety nie polecamy tego miejsca. Oferta jest częściowo nieaktualna i wprowadza w błąd. Po pierwsze - komary, o których wspomniano w ogłoszeniu, i z którymi ogólnie można sobie poradzić, nie są jedynymi gryzącymi owadami. Są też znaczne ilości much końskich, pewnie z uwagi na to, że na teren podwórka otwarta jest stajnia - ok. 10 m od niej znajduje się otwarty basen. Rodzic spędza zatem czas "wypoczynku" na odganianiu gryzących much od dzieci (i od siebie, oczywiście), dla których ugryzienie muchy końskiej może być wręcz groźne. Są oczywiście zwykłe muchy, ale to jest dla wsi normalne. Gzy nie są normalne w miejscu przeznaczonym dla gości, a ich obecność jest ściśle związana z organizacją otoczenia. Po drugie - zwierzęta. Nie ma ani kur, ani owiec, ani kóz, ani kucyków. Konie przez większość czasu są zamknięte w stajni, gdy ktoś przyjeżdża je wypuścić na przebieżkę po padoku można ewentualnie popatrzeć. To tyle z atrakcji dla dzieci. Są koty, ok. Ale jest też bardzo duży pies biegający luzem przez cały dzień. Jest co prawda przyjazny, ale do tego stopnia, że przewraca dzieci, wskakuje na ludzi dorosłych, a przy odganianiu go bywa, że łapie zębami za rękę (bez gryzienia). Nie reaguje na komendy, właściciel powiedział, że żeby odszedł trzeba na niego głośno krzyknąć - też nie działa. Na koniec pobytu właściciel powiedział, że jak nam to przeszkadzało, to trzeba było powiedzieć - zamknęliby psa... Także jeśli już ktoś się tam wybiera, to trzeba najwyraźniej prosić o wszystko. Ponadto pies jest chory - garściami wypada mu futro, miejscami ma łysiny, jest zaniedbany. Po trzecie - z atrakcji dla dzieci przedstawionych w ofercie jest tylko basen - nie ma kucyków, jak już pisałam, innych zwierząt gospodarskich (tylko gęsi), żadnych innych zabawek dla dzieci (miały być rzekomo gry planszowe). Po czwarte - na stronie jest informacja o lokalnej kuchni, o tym, że właścicielka jest restauratorką i szefem kuchni, o "najlepszych śniadaniach w północnej Polsce", zatem spodziewaliśmy się dobrego jedzenia. Jedzenie było przesolone, jednostajne, niskiej jakości, z Biedronki (a zatem nie lokalne). Gotowała nie właścicielka, tylko dojazdowy pracownik. Po piąte - elementem oferty jest staw, do którego jednak nie ma realnego dostępu, gdyż cały teren wokół jest pokryty odchodami gęsi. Brak np. ścieżki z desek, którą pracownik by spłukiwał wodą, tak jak taras przy basenie. Teren jest ogólnie zaniedbany lub w trakcie prac ziemnych (niezabezpieczone schody na zboczu), nieprzystosowany do wypoczynku na miejscu (może jako baza wypadowa na rowery...?), śmietnik na wjeździe jest rozgrzebany przez koty, śmietnik w kuchni przepełniony z rojami much, naczynia nieumyte, pozostawione na stołach. Jest to miejsce co najmniej nie dla małych dzieci, a w mojej ocenie również nie na miarę slowhopowego odpoczynku.
Dwie ostatnie opinie to potwierdzenie tego, że nieszczęścia chodzą parami i zło przyciąga zło 🙂. Całe szczęście kolejni cudowni Goście przerwali tę zła passę. Przeczytałam te opinie rodzinie, na co mój syn: „Mamo to o nas? Ktoś chyba pomylił obiekty.”. Najbardziej przykro było właśnie jemu, bo to jego zwierzęta, o które bardzo dba i piętnastolatek nie rozumie, że ludzie nieszczęśliwi w swoich relacjach, zmęczeni opieką nad dziećmi, które podczas urlopu im przeszkadzają, często przelewają swoją frustrację na innych... 1. Do przyszłych Gości: nie mamy nawet malutkiego remontu na terenie obiektu. Na niewielkim odcinku dopiero wschodzi trawa, ponieważ 3 tygodnie temu zamontowaliśmy biologiczna oczyszczalnie (obiekt był wtedy zamknięty) i musieliśmy na nowo nasypać świeżą ziemię. Poza tym, znajduje się ona na nieużytkowym zboczu. 2. Do obu opinii: żywność z marketów, która znajduje się w lodówkach jest Wasza, tzn. naszych gości. Często udostępniamy gościom lodówkę w naszej kuchni, gdy te pokojowe są zbyt małe dla dużych rodzin. Nie trzymamy jedzenia w Chacie, ponieważ codziennie przygotowujemy je na świeżo. 3. Do Pani Joanny: nie rozumiem dlaczego, będąc niezadowolona, przez cały pobyt korzystała Pani z rodziną z naszych posiłków, ba... mało... biesiadowała Pani po 2-3 godziny przy każdym, co utrudniało funkcjonowanie nie tylko nam. A gdy zobaczyła Pani, że posiłki są ogromne, owszem, zrezygnowała Pani, ale z porcji dla dzieci, tyle że tylko finansowo, bo dzieci dalej z nich korzystały. I na zdrówko. ❤ 4. Boguś ma się świetnie, jego beztroskie, sielskie życie i wszystko o Chacie można śledzić na bieżąco na naszych mediach społecznościowych – Facebooku i Instagramie. 🙂 Bogumiła coś uczuliło, być może jakiś owad, ale nasza szybka reakcja i trafione leczenie zadziałało ekspresowo. Przecież Pani to wie, rozmawiałyśmy nawet o tym! 5. To ja gotuje. Nie zawsze osobiście serwuję, bo czasami zdarza mi się być tylko dla rodziny. Posiłki często przygotowuję w drugim obiekcie (dopóki mam taką możliwość, ponieważ zamierzam go sprzedać). Nie chcę zakłócać Waszego spokoju ani ograniczać możliwości korzystania z kuchni szczególnie jak są dzieci. Nie pozwalaliście zabierać tego, co zostawało po obiedzie, więc chyba nie było takie złe 🙂 Dobrze wiemy, że w takich sytuacjach, gdy jedzenie długo leży na stole, po parę godzin, zlatują się do niego muchy. Na koniec taka moja uwaga jako właścicielki obiektu. To cudowne, że macie dużą rodzinę i w zupełności rozumiem dumę z posiadania dzieci, bo sama jestem mamą, ale na przyszłość jak gdzieś pojedziecie pamiętajcie, że inni nie muszą dzielić Waszego szczęścia. W obiekcie, gdzie przebywają jeszcze inne osoby nie można zachowywać się jakby dom, cała zastawa i inne rzeczy znajdujące się w nim należały tylko do Was. Proponuję następnym razem znaleźć domek wyłącznie dla siebie i BEZ żadnych zwierząt. One zawsze będą dla Was albo za blisko albo za daleko, za mało, za dużo... Aż się boję pomyśleć, co by się działo, gdyby w Chacie znajdowała się jeszcze ta owca, baran itd. One przecież "meczą", "beczą" i też się załatwiają... Pozdrawiam ciepło Wszystkich, którzy byli, będą i Was również ❤ Kochani, nie męczcie się w miejscach, które Wam nie odpowiadają. Dlaczego nie zrezygnowaliście po pierwszej nocy? To ważne, aby od razu mówić, co Wam nie odpowiada, albo po prostu zmieniać miejsce swojego pobytu. Nikogo na siłę tu nie trzymamy...😉 Basia
Niestety jesteśmy bardzo rozczarowani po pobycie w tym miejscu. Opis a rzeczywistość to dwie różne bajki. Obiekt jest zaniedbany, wszystko się rozsypuje, nie jest za czysto. Sam budynek i wyposażenie wymaga przynajmniej odświeżenia (np. zepsute baterie umywalkowe/prysznicowe, ekspres do kawy, który wymaga wielkiej wiedzy i cierpliwości, by zrobić kawę). Ogród zaniedbany, wygląda jakby ktoś zapomniał o nim 2 lata temu. Brakuje na miejscu osoby, która by to ogarniała - właściciele bywają bardzo rzadko, zaś panie podające jedzenie dosłownie wpadają z gotowymi posiłkami/wyjmują z lodówki wczorajsze, i uciekają zaraz po. Dodatkowo panie nie są Polkami i bariera językowa utrudnia kontakt. Rozczarowanie co do jedzenia - zamiast lokalnych produktów dostawaliśmy marketowe, wyjmowane co dzień z lodówki z poprzedniego dnia. Niestety praktycznie wszystko było nijakie. Zwierzęta - opis również mocno nieaktualny - rzeczywiście są, ale: pies, kilka kotów, gęsi i 3 konie, głównie zamknięte w stajni. I oczywiście masa much, o której ktoś wspominał. Żeby się odciąć, miejsce OK, żeby skorzystać z dobroci wsi/agroturystyki - niestety nie polecam.
Pięć dni, które spędziliśmy w Chacie Pogaduchy będziemy miło wspominać. Miejsce to stanowi doskonałą bazę wypadową do poznania ciekawych okolic Warmii. Poranki zaczynaliśmy od smacznego śniadania, a popołudnia spędzaliśmy w towarzystwie przeuroczych zwierząt: psa Bogdana i kociaków. Były też inne np. gąski. Polecamy to miejsce wszystkim, którzy chcą się oderwać od codziennej rzeczywistości. Ewa i Tadeusz
Pani Basia i jej mąż to najlepsi gospodarze na jakich można trafić. Dziękuję za pobyt, który przerósł moje oczekiwania i wsparcie w kryzysowej sytuacji, gdy samochód odmówił posłuszeństwa przed droga powrotną. Jeśli chodzi o samą chatę Pogaduchy i okolicę to pokój bardzo czysty i przytulny, posiłki super smaczne, towarzystwo zwierząt niezwykle kojące, okolica zachęca do długich spacerów a nocna kąpiel pod gołym niebem to wisienka na torcie. Zdecydowanie polecam to miejsce i na pewno wrócę!
Niestety my z mężem wyjechaliśmy z Chaty rozczarowani? Nie wiedziałam, bym może nie doczytałam, że w domu mieszkają również właściciele przez co czuliśmy się cały czas jednak jak "u kogos" w domu przez co brakowało nam takiego naturalnego odprężenia i relaksu. Miejsce napewno urokliwe, podobnie jak gospodyni Basia jednakże nie tego oczekiwaliśmy z wyjazdu. Nie podobało nam się też to, że w pokoju było zimno i z tego co słyszeliśmy nie tylko w naszym. W związku z czym przesiadywalismy w salonie przy kominku by się ogrzać. Jedzonko pyszne aczkolwiek uważam, że ceny przesadzone. Pojawil się miły akcent bali z sauną w sobotni wieczór. Reasumując ten wyjazd nie należał do najbardziej udanych i naprawdę bardzo rzadko zdarza nam się wystawiać opinie, ale tutaj czuje potrzebę podzielenia się spostrzeżeniami, gdyż jeszcze tak zmieszani z wyjazdu nie wróciliśmy.
Potwierdzam opinię Pani Agnieszki. Byliśmy tam chyba w tym samym czasie. Niby miło, przyjemnie, wiejsko, sielsko ale jedyne co zapamiętam to roje much, wszędzie. Niestety nie dało się korzystać z salonu, na nasze skargi usłyszeliśmy, że to przecież agroturystyka i uroki wsi. Może tak, ale lepiej uprzedzić potencjalnych gości. Najgorsze jednak było to, że te tysiące much mieszkały w kuchni, siedziały na jedzeniu podawanym na śniadania i obiadokolacje. Więc co z tego, że jedzenie było smaczne skoro widok much odbierał apetyt. Do nienajlepszych wspomnień dorzucę również upał, który spowodował, że w pokojach na poddaszu nie dało się spać. Być może mieliśmy pogodowego pecha i nie jest to wina właścicieli. Ale może warto pomyśleć o klimatyzacji w pokojach. A i jeszcze kogut, który pieje od 4.30, dla niektórych to trudne zjawisko. Pozytywne aspekty: miła Pani Gospodyni, miły personel, smaczne jedzenie uzgadniane na bieżąco według życzeń gości, możliwość nauki jazdy na konikach, urocze miejsce z ładną infrastrukturą i w spokojnej okolicy. I jeszcze jedno, niestety green velo zarówno w stronę Tolkmicka jak i Braniewa to porażka. Szlak jest poprowadzony drogami współdzielonymi z samochodami, a odcinki bez samochodów są zbudowane z dziurawych płyt drogowych z ubiegłego wieku, z szerokimi przerwami pomiędzy płytami lub wysypane grubymi kawałkami szutru, które odpryskiwały od kół stwarzając zagrożenie dla życia i zdrowia. Zero przyjemności z jazdy. Odniosłam wrażenie, że osoby decyzyjne, które wyznaczały szlak nigdy nie przejechały tam rowerem. Zdewastowane miejsca odpoczynku dla rowerzystów, zaśmiecone, brudne. Szkoda, bo okolica z bardzo dużym potencjałem, ale w sumie nie dziwię, się, że tak mało tam turystów.
Dziękuję za opinię. Za wszystkie uwagi, które pozwolą nam doskonalić naszą Chatę. Basia
Z Chaty Pogaduchy wyjechaliśmy mocno zmieszani, zastanawiając się wręcz czy nawet nie czujemy się zwyczajnie rozczarowani. Nasze odczucia i ocena mocno odbiegały od widocznych tu w komentarzach 5-ciu gwiazdek. Zacznijmy jednak od zalet. Chata rzeczywiście jest położona w pięknym, zacisznym miejscu, otoczona łanami zbóż i przebiegającą obok ścieżką green velo, jedzenie (zarówno śniadania jak i obiadokolacje) jest bardzo smaczne, a pani Basia (właścicielka) bardzo miła. Niestety na tym zalety się kończą i zaczyna sporo braków. Po pierwsze teren siedliska goście dzielą (dosłownie) ze zwierzętami, co oznacza że świnka, kaczki, konie swobodnie chodzą po całym terenie, przez co zarówno tuż przed drzwiami domu, jak i na tarasie czy na strefie „basenowej” omijać trzeba zwierzęce odchody. O ile nastawimy się na to, że to jednak wieś i agroturystyka, o tyle trzeba liczyć się z tym, że na zewnątrz nie da się w spokoju zjeść czegokolwiek lub wypić, gdyż zewsząd obsiadają człowieka i pożywienie stada much. Dla jasności dodam, że to nie jest kwestia 2-3 muszek, ale kilkanaście non stop krążących nad głową. W dniu przyjazdu „na dzień dobry” pomimo otwierania wyłącznie okna z moskitierą zabiliśmy w naszym pokoju 37 much, każdy kolejny dzień to były regularne polowania na muchy przed nocą (tak, aby rano nie obudziło nas o 4 rano kilka siadających co rusz na twarzy). Po drugie, przemiła jak już wspomniałam właścicielka siedliska jedynie tam bywa (my w ciagu tygodnia mieliśmy przyjemność spotkać ją 2 razy), natomiast pod jej nieobecność nie ma do kogo zwrócić się o pomoc, a telefony i smsy kierowane do pani Basi pozostają bez odpowiedzi. Dla przykładu zatem, kiedy wyłączył się z jakiegoś powodu piec, wszyscy goście przez ponad 24h mogli kąpać się jedynie w zimnej wodzie. Zresztą na każdym kroku widać, że brakuje w tym miejscu gospodarza, który zauważyłby że coś się zepsuło, czy nie działa jak powinno - elektroniczny zamek do drzwi zacinał się praktycznie non stop, trzeba było chodzić na około przez jadalnię, pod wykładziną w pokoju wyczuwalna była zarwana podłoga, udostępniany gościom sprzęt sportowy (rowery) były popsute. Poza tym, pomimo dostępnych dla gości sauny czy balii nie bardzo było wiadomo, kto miałby obsługiwać/uruchamiać te urządzenia, bo przez większość czasu nikogo z obsługi na terenie siedliska nie było. Na koniec, jak wspomniałam wyżej, siedlisko oddaje do dyspozycji gości kilka zdezelowanych rowerów (w tym jeden z niesprawnym fotelikiem), dlatego jeśli ktoś planuje korzystać z green velo, trzeba przyjechać z własnym rowerem. Podsumowując - Chata Pogaduchy to miejsce z potencjałem, które czeka na swój rozkwit w rękach oddanego gospodarza.
Dziękuję za opinię. Wszelkie uwagi wezmę do serca i postaram się to jak najszybciej poprawić. Przyznaję, że podczas Waszego pobytu byłam bardzo chora i przez co nieobecna. Przepraszam za wszelkie niedogodności. Basia
Cudowne miejsce, cudowne zwierzaczki, cudowne jedzenie i cudowna właścicielka! Można totalnie zapomnieć o rzeczywistości leżakując na ogrodowych leżaczkach, wpatrując się w spadające gwiazdy i popijając domowej roboty truskawkową naleweczkę… Aż chce się wracać :)
Jesteśmy oczarowani tym miejscem! Spędziliśmy weekend w gronie znajomych wraz z dzieciakami . Mimo fatalnej pogody wyjazd był udany. Miejsce ma świetny klimat, który przypadnie do gustu każdemu. Cały obiekt jest bardzo ładnie urządzony i czysty, kontakt z właścicielką bezproblemowy, obsługa jest bardzo życzliwa i uprzejma. Skorzystaliśmy z bani, mieliśmy ognisko, wieczory przesiadywaliśmy w klimatycznej oranżerii, dzień zaczynaliśmy pysznymi śniadaniami. Czuliśmy się tam bardzo dobrze i mam nadzieję wrócić do Ronina przy lepszej pogodzie by móc w pełni wykorzystać potencjał.
Szukaliśmy spokojnego miejsca na krótki wypoczynek i relaks, a znaleźliśmy miejsce, które przeszło nasze najśmielsze oczekiwania i urzekło nas pod każdym względem. Obiekt położony jest na uboczu, kilka kilometrów od Fromborka, więc daje możliwość wypoczynku w ciszy i spokoju, ale można tu też zaszaleć (kulturalnie ;) ) bez obaw, że komuś będzie to przeszkadzać. Obiekt jest gustownie i funkcjonalnie urządzony. Nie przejmujcie się kolorami tapet na zdjęciach, bo w rzeczywistości wszystkie pokoje są umeblowane pastelowo i ze smakiem. Mimo, że byliśmy tu w styczniu, mieliśmy ciepło zarówno w pokoju, jak i na cudownej, przeszklonej werandzie z zabytkowym żeliwnym kominkiem - dla niego samego warto tu przyjechać. Przytulną atmosferę pogłębia muzyka sącząca się delikatnie z głośnika. Niby wszędzie są telewizory, ale nie ma potrzeby ich włączać i psuć nastrój. Dla uzależnionych: internet jest, odwyk nie jest konieczny, choć może zalecany ;) Na tejże samej werandzie podawane są śniadania w formie bufetu oraz obiadokolacje. No i mówiąc szczerze to rezygnacja z tych rozkoszy kulinarnych w wykonaniu p. Basi jest nie do pomyślenia, więc nawet się nie zastanawiajcie! Sandacz w sosie śmietanowym palce lizać! Wiemy co mówimy, bo Marta jest szefem kuchni i zna się na rzeczy jak mało kto :) Oprócz tego na wewnętrznym terenie sauna i balia z gorącą wodą oraz basen (który wykorzystywaliśmy do morsowania) oraz staw. Pewnie latem ma to jeszcze większe zalety (sprawdzimy ;) ). Wieczór z sauną i balią - niezapomniany! Daje tyle energii i przyjemności, że nie da się tego opisać. Polecam koniecznie, tym bardziej, że cena za te przyjemności jest bardziej niż przystępna. Dla dzieci atrakcyjne mogą być gospodarskie zwierzęta mieszkające obok: króliki, kury, kaczki, gęsi, kotki oraz konie. Takie małe zoo na wyciągnięcie ręki. Powiedzieć o gospodarzach, że są gościnni to nic nie powiedzieć! Basiu i Rysiu jesteście niesamowici! Zapewniliście nam tyle serdeczności, tyle radości i tyle miłych wspomnień, że dotąd uśmiechamy się wspominając ten krótki czas u Was. Wrócimy na pewno! Pozdrawiamy serdecznie Marta i Paweł
Bardzo miły pobyt- Chata Pogaduch to przytulne, swojskiej i sprzyjające rodzinnym wypadom siedlisko, a kuchnia Basi to smakowite dopełnienie sielskiego klimatu.
Bardzo przyjemne, spokojne miejsce na odpoczynek, wspaniała gospodyni i smakowite jedzenie. P. Basia gotuje naprawdę wyśmienicie! Zdecydowanie polecamy!
Z Chaty Pogaduchy wyjechaliśmy z mieszanymi odczuciami. Gospodarze są serdeczni, w Chacie w czasie naszego pobytu raczej bywali niż byli, co na początku wywołało dezorientację. Często nie było się do kogo zwrócić z pytaniem. Nauczyliśmy się więc, żeby wszelkie wątpliwości kierować do obsługi podczas śniadań. Nasze drobne problemy zawsze były szybko rozwiązywane. Okolica jest pełna zieleni, lasów, a sama posiadłość urokliwa, jej elementy są spójne, estetyczne. Na miejscu jest naprawdę ślicznie. Pijąc kawę można obserwować konie. Dla nas było to bardzo miłe. Basen nie jest podgrzewany. Pod koniec sierpnia, w czasie naszej wizyty, odwiedzający korzystali z niego sporadycznie, ponieważ woda była chłodna. Najsłabszym punktem pobytu była w naszej ocenie kuchnia. Śniadania, owszem były bogate. Jednak mimo sierpnia i sezonu na warzywa, były one bardzo zimowe. Poza kilkoma plasterkami pomidora i cebuli (na 5 rodzin) nie było na nim świeżych warzyw. Za to było bardzo jajecznie (codziennie jajka na kilka sposobów). Do tego jakaś szynka, coś z patelni np kiełbaski, śledzik i inne. Jakiś jogurt, musli, ciasto do kawy (wyraźnie zaznaczone, że dla każdego gościa po jednym kawałku). Odliczone. Raczej z cukierni. Obiadokolacja bez opcji wyboru dań. Zgodnie z opisem przygotowany konkretny zestaw, ew. opcja wege dla tych, którzy o nią poprosili). Dla dorosłych okej, z dziećmi było trudniej, jeśli danie młodzieży nie przypadło do gustu. U nas obiadokolacje się nie sprawdziły. Z pewnością nie wychodziliśmy głodni. Nie było też niesmacznie, kucharz miał „smak”. Naprawdę. Po prostu nie takiej kuchni oczekiwaliśmy po przeczytaniu tylu pochlebnych opinii. Nam zdecydowanie zabrakło sezonowych warzyw i owoców. Zabrakło domowego deseru, choćby drożdżówki czy placka, racucha który kusi na zdjęciu. Ceny posiłków były w naszym odbiorze mocno zawyżone, wyliczanie kawałków ciasta przykre, niegościnne. Być może źle trafiliśmy. Byliśmy na krótko, na 5 dni. Niezręcznie jest mi z tą opinią, ale tak czujemy, tak odbieramy nasz pobyt w Chacie Pogaduchy.
Miejsca przecudowne. Spokojne, ciche, sielskie. Widok z okna jak z pocztówki. W "obejściu" pełno zwierząt. Posiłki przepyszne, lepiej niż u mamy :) Pani Basia jest bardzo miłą osobą, zawsze służącą pomocą i pełną pozytywnej energii, którą zaraża swoich Gości. Polecam serdecznie, sam na pewno tu wrócę!
Piękne klimatyczne miejsce, serdeczni i uprzejmi Gospodarze. Dużo atrakcji dla rodzin z dziećmi. Dużym plusem jest bliskość Fromborka i Elbląga, gdzie jest cała masa miejsc do zwiedzenia ze starszymi dziećmi. Bardzo polecam!