Deer house - review

5

Przyjechaliśmy z mężem do Deer House na 3 noce w ramach prezentu urodzinowego. Miałam zarezerowane miejsce od roku, więc oczekiwałam wyjazdu jak małe dziecko, szczególnie, że oboje z mężem mamy doświadczenie w biwakowaniu (ja także jako harcerka i w biwakowaniu totalnie na dziko ;), jesteśmy też morsami, więc nie baliśmy się zimna, zimnej wody czy zmęczenia. Wysiłek fizyczny też nam nie straszy - jesteśmy miszczami w rąbaniu drewna. Żeby nie było - rąbaliśmy oboje ;) mam kilka spostrzeżeń apropos drewna, bo to jest temat najczęściej poruszany w komentarzach. Jeśli każdy poprzedni lokator przygotuje kolejnemu porąbane drewno (zarówno większe kawałki bez kory, która łatwo pleśnieje, jak i drobne szczapki które włoży się w pod kominek, żeby doschły), to negatywnych komentarzy zwyczajnie nie będzie. Gospodarz dał nam wskazówki, jak mamy postępować - jednym z warunków jest „pozostawienie chatki w takim samym stanie w jakim się go zastało”. W dzień wyjazdu porąbaliśmy kolejnym gościom ładnie drzewo, aby mogli rozpalić samodzielnie w kozie, czy mieli drewno na rozpałkę pod balię czy saunę. Dla nas nie stanowiło to problemu, a osoby przed nami także przygotowały drewno dla nas. Oczywiście - drewno na zewnątrz będzie zapleśniałe i mokre, co jest zrozumiałe, ale trochę zaangażowania ze strony każdego lokatora i będzie ok! My trochę ułatwiliśmy sobie sprawę i prócz wiórków z drewna, które namiętnie produkowałam jako podpałkę, kupiliśmy po prostu podpałkę. Woleliśmy mieć spokój i pewność, że wszystko będzie perfect. Balię grzaliśmy dwa razy i tu od razu ostrzegam - to, co gospodarz pisze, to prawda - im mniejsze szczapki drewna, tym szybciej balia się zagrzeje. Jak ktoś walnie w palenisko nieporąbane drewno, to nie rozpali i tyle. 😅 Ważna jest technika układania drewna, kilka instruktorzy na YT i będziecie rozpalać jak ta lala. Nam się za pierwszym razem udało nagrzać balię do 25 stopni po 4 h (w balii było 5-6 cm lodu, temperatura powietrza 1 stopień). Za drugim razem, jak już się ogarnęliśmy 5 h do 50 stopni. ♥️ jak widać - to duże przedsięwzięcie. W międzyczasie jak paliliśmy w balii zajmowaliśmy się innymi rzeczami na obiekcie - śniadanie, kawa, książka, etc. Doświadczenia z balii - niezapomniane. Z sauną za to mieliśmy problemy. Grzaliśmy sporo, ale nie nagrzała się za bardzo, więc śmialiśmy się, że była to sauna dla morsów. 😂 Sauna traci sporo energii przez przeszklenia zimą i trzeba cały czas ładować, aby hajcować. Po prostu daliśmy temu za mało czasu. Nocleg jest mega komfortowy, jest ciepło, kołdra ciepła, wygodne łóżko. Piękne widoki. Cudne wschody i zachodu słońca. Owszem - obok jest obiekt, ale byliśmy totalnie sami (pewnie kwestia terminu - modliliśmy się, żeby nie było tam nikogo i udało się! ♥️) na terenie obiektu jest co robić - serio, my albo odpoczywaliśmy albo spacerowaliśmy, pojechaliśmy do pobliskiego parku krajobrazowego na spacer. Kontakt z Panem Danielem - super, jak coś nam się zepsuło, Pan Daniel nam to dowiózł. Dla osób, które chcą, żeby to było niezapomniane przeżycie bez żadnych wtop: weźcie podpałkę. Nie musicie jej używać, ale uratuje tyłek, jak będzie mokro. Weźcie także czołówki, aby w nocy w drodze do kibelka nie świecić sobie telefonem :) początkowo mieliśmy jechać z małymi dziećmi, ale porzuciliśmy tę opcję - i dobrze. To miejsce dla dorosłych i tutaj ani trochę nie przesadzam. Małe dziecko może się uszkodzić w takim miejscu. Przydadzą się także jakieś małe świeczki i może plastikowa miska na wodę, aby się umyć jak ktoś potrzebuje. Przyda się także prysznic turystyczny, który można napełnić ciepłą wodą aby się godnie umyć. My próbowaliśmy się umyć pod prysznicem obok sauny, ale grzanie było tak wolne że po prostu wzięliśmy rewitalizujący zimny prysznic, a następnego dnia nagrzalaliśmy wodę i było git. Jak mówię - zapłaciłam za pobyt ze świadomością, że jadę się spocić, ubrudzić, trochę zmarznąć, przesiąknąć dymem i oglądać wschód słońca z wychodka ;) i naprawdę nie miałam „miastowych” wymagań. Jeśli ktoś jedzie na dłużej to prysznic turystyczny albo sprytne podejście do prysznica na miejscu i powinno być git! My polecamy, nie pamiętamy kiedy tak dobrze wypoczęliśmy! ♥️ 10/10


5

Dzień dobry, na wstępnie doskonały kontakt z Właścicielem, więc za to duży plus, wszelkie wskazówki dostaliśmy na whatsaap, aby było miło i szybko w zlokalizowaniu najpotrzebniejszych rzeczy do spędzenia czasu. Jedna doba to za mało na wszelkie atrakcje, ale patrzenie pół nocy w palącą się płomień bezcenne ( zaś zapach palącego drzewa na ubraniach bezcenny :) ) Dla ułatwienia rozpalenia drzewa były zarówno zapałki jak i palnik gazowy wiec duży plus za pomysł, bo szybkość rozpalenia decyduje o miłych wspomnieniach, czytając powyższe opinie, zastaliśmy drzewo w wewnątrz które łatwiej się paliło, jak i pod domkiem na jedną dobę drzewa było ok, ale biorąc pod uwagę obstawienie wszelkich atrakcji mogłoby być różnie. Świece mega urokliwe, jednak trzeba uważać. Zdecydowanie dla osób chcących poszukać coś przeciwległego dla 5 *


3

Miejsce jest bardzo urokliwe, wygląda jak z pinteresta. Spędziliśmy tam 2 noce we dwoje - idealny weekend za miastem. Deer house ma jednak kilka konkretnych minusów przez które nie dam z czystym sumieniem 5 gwiazdek. 1. Głównym z nich jest brak zapewnionego drewna na opał. Ja wiem - survival, ucieczka od miasta, trzeba sobie radzić itp. Problem pojawia się wtedy, kiedy przyjeżdżamy do domku na niecałe 3 dni w październiku, dojeżdżamy w absolutnej ulewie, jedynym źródłem ciepła w domku jest kominek, a nie ma nawet kawałka drewna, żeby w nim napalić. Mam 12 lat doświadczenia jako harcerka + kilka wyjazdów survivalowych, zawsze to ja byłam od rozpalania ognisk w grupie, mam w tym niemałe doświadczenie, mąż również. Nie daliśmy rady rozpalić mokrym, zapleśniałym drewnem, rąbanym w strugach deszczu. Nie byłoby to dla mnie nic nadzwyczajnego na campingu pod namiotem za 25 zł od osoby. Jest to dla mnie problemem, jeśli jadę do odpicowanego domku na drugim końcu Polski płacąc 980 zł za 2 noce. A wystarczyłoby zapewnić suche belki drewna pod daszkiem drewutni, zamiast wstawiać tam baniaki z wodą. W tej kwocie za nocleg to powinien być standard. Rąbanie drewna nadal by było, rozpalanie ognia nadal by było, fani kontrolowanego survivalu byliby zadowoleni, fani niespania w zimnie i wilgoci za 1000 zł również. Z czystej kurtuazji narąbaliśmy więcej drewna, wysuszyliśmy i zostawiliśmy kolejnym gościom. Powyższa sytuacja sprawiła, że nie mogliśmy skorzystać ze osławionych sprzętów na terenie Deer house, bo nasz weekend to była walka o ogień. Serdecznie zachęcam, żeby przed przyjazdem do domku ustalić z właścicielem dostarczenie chociażby kilku suchych konarów. 2. Bliskość cywilizacji - spodziewałam się odosobnienia, jednak Deer house jest blisko drogi. Cały czas słyszeliśmy samochody. Na sąsiadów z Przystani obok nie mogę się skarżyć - dali nam wilgotne drewno na rozpałkę (nie mokre i spleśniałe, ale takie, którym już można było rozpalić ogień) :) Zaskoczeniem byli jednak grzybiarze. Mimo sporego kawałka lasu, domek jest zbudowany idealnie przy płocie i nad ścieżką leśną. Generalnie jeśli wyjdziesz z gołym tyłkiem licząc na romantyczny prysznic, wiedz, że Pani Halina grzybiarka i jej dzieci z pewnością poślą pozdrowienia stojąc centralnie pod tobą. Prócz tego miejsce pewnie oceniłabym na świetne. Drugi punkt pisałam z lekkim uśmiechem, pierwszy z dużą dozą frustracji. Po wszystkich noclegach w namiotach turystycznych, wojskowych, na ziemi, pryczy, kanadyjce i gdzie bądź, za takie pieniądze liczyłam na ten czar z opisu domku. Kiedy udało nam się rozpalić ogień poczuliśmy się szczęśliwi jak ludzie pierwotni. Morale było lepsze, można było przyrządzić ciepły posiłek, wysuszyć ubrania. Wtedy dowiedzieliśmy się jakie są faktyczne uroki miejsca, dlaczego niektórzy wstawiają 5 gwiazdek. Biorę pod uwagę, że na moją opinię wpływa losowy przypadek - długa ulewa - ale przygotowanie gospodarza na tę ewentualność przy takiej kwocie pozostawiło wiele do życzenia. Nie mogę przez to ocenić innych aspektów domku jego terenu, bo najzwyczajniej w świecie, nie dowiedziałam się, czy są fajne :)


5

Magiczne miejsce pośrodku lasu. Fajny design, kawał terenu, bania pod gwiazdami. Można sie wyciszyć. Bardzo polecamy!!


5

Wyjątkowe przeżycie! Właściciel tak wszystko wyposażył ze niczego nie brakuje, jest mnóstwo ciekawych rozwiązań które nas zaskoczyły. Obudzić się przy wschodzie słońca nad ziemia pośród drzew to coś niesamowitego. Przy grzaniu bali było mnóstwo radochy. Taki trochę powrót do dzieciństwa tylko z dużą ilością ognia :) z pewnością jeszcze tam wrocimy


5

Cudowne miejsce! 😍 Byliśmy we dwójkę, myślę, że pobyt w cztery osoby też byłby możliwy, bo możliwe jest spanie w ,, dwóch sypialniach", czyli w dwóch domkach. Wszystko jest super zorganizowane. Naszym zdaniem byłoby idealnie, gdyby drewno znajdowało się pod jakąś strzechą, żeby nie zamokło aż tak. Wtedy też szybciej byśmy rozpalili balię, ognisko i saunę. Mieliśmy czas oczywiście, ale jednak suche drewno ułatwiłoby sprawę:) Nie jest to raczej miejsce dla małych dzieci czy małych piesków, ze względu na wysokość i szerokie odległości między stopniami. Jesteśmy ogólnie zachwyceni, bo teren jest ogrodzony, byliśmy sami, mogliśmy chodzić nago i świętować naszą rocznicę związku ❤ Jeśli ktoś lubi wyzwania i naturę, to to miejsce jest idealne na takie wypady. Nie potrzeba też wielkiego wysiłku, jeśli nawet nie wyjeżdża się często na takie wypady, a my bardzo rzadko bywamy w takich miejscach. Chyba, że potrzeba siły do rąbania drewna - to jedyna siła, która jest tutaj pożądana:) Polecamy ogromnie!


5

Świetne doświadczenie! Deer House to Miejsce przed duże "M" ;) takie, którego się doświadcza - i na tym właśnie polegał nasz pobyt. Zanurzenie się w prostych czynnościach takich jak rąbanie drewna, przygotowywanie miejsca do spania, powolne gotowanie posiłków nad ogniskiem, długie kąpiele w bani, szybkie kąpiele w misce, itp - najprostsze rzeczy zajmują tu wiele czasu i sprawiają, że można je kontemplować, cieszyć się nimi w niezwykły sposób i oderwać umysł od codziennej gonitwy myśli. Jedynym minusem jest znajdujące się "przez płot" inne miejsce wypoczynkowe, ale mimo to można cieszyć się prywatnością.


5

Było cudownie !Tak jak się spodziewaliśmy.Mąż podgrzał wodę w balii do idealnej temperatury.Sauna cudna,zwłaszcza gdy w nocy padał deszcz i mogliśmy się odrazu pod nim schłodzić.Naturalny prysznic.Coś pięknego.Komary nie dokuczły,bo wokół domku,balii i innych punktów dymiły spirale .Są bardzo skuteczne.Na rękach bransoletki z zapachem cytronelli i komarów praktycznie nie było.Nie miały szans😂Bardzo wszystkim polecamy. Napewno tam wrócimy.


4

Domek jest przede wszystkim przepiękny i niesamowicie klimatyczny i tutaj idzie większość moich gwiazdek. Warto tam przyjechać dla samej estetyki tego miejsca i żeby pobyć sobie w lesie w domku na drzewie. Dodatkowe punkty za super pomysłowość wszelkich rozwiązań, którymi możemy się w domku pobawić (np. winda na rzeczy i krany DIY). Właściciel od początku bardzo mocno próbuje nastraszyć gości "survivalem" - rozumiem, że to ma na celu zrobienie klimatu i przygotowanie przyjezdnych na brak luksusów, ale nie wiem czy takie straszenie ma sens i czy to do końca ten klimat... w końcu śpimy w wygodnym łóżku na miękkich poduszkach z przepięknym widokiem. ;) W domku doskwierał nam najbardziej brak wody. Jeden baniak na cały weekend ledwo nam wystarczył na mycie naczyń i rąk, a prysznic trzeba było ograniczyć do minimum. Niestety nie da się samodzielnie pozyskać czystej wody, gdyż woda ze studni znajdującej się na posesji to coś w stylu rozwodnionej rdzy. Skończyło się zakupem papierowych naczyń z obawy o to, że woda się skończy i nie będziemy mieli czym się umyć. Powielę też wcześniejsze komentarze o sąsiadującym obiekcie - znajduje się on bardzo blisko domku. Na szczęście nie trafiliśmy na hałaśliwe imprezy, ale za to ten wieczorny (i poranny) dźwięk generatora zdecydowanie psuje klimat i po prostu może przeszkadzać.


5

Spędziliśmy super czas w deer house. Skorzystaliśmy z sauny, balii wodnej, uroków tego niezwykłego miejsca. Na zdjęciach nie ma dodanej sypialni, która jest bardzo urokliwa z przeszklonym sufitem nad łóżkiem oraz kominkiem. W nocy można podziwiać gwiazdy między koronami drzew. 1 noc to zdecydowanie za krótko, aby skorzystać ze wszystkich atrakcji tego miejsca! Polecamy conajmniej 2 :) Nie zgadzamy się z niektórymi komentarzami dotyczącymi problemów np. Z podgrzaniem balii. Generalnie zalecamy stosować się do instrukcji, które przesyła Gospodarz. Swoją drogą Gospodarz pomocny i bardzo sympatyczny. Polecamy wszystkim spragnionym przygód. Brak bieżącej wody nie stanowi żadnej przeszkody, czlowiek na chwile może oderwać się od rzeczywistości. Na pewno tu wrocimy!


4

Ciekawe przeżycie. Wszystko dobrze przemyślane. Konstrukcja na wysokościach wspaniała. Super patenty typu lodówka pod ziemią, winda na rzeczy, lampiony na drzewach, które pokazują drogę w nocy (oswiecane tealightami). Wszystko byłoby idealnie gdyby nie booking obok, w której akurat odbywał się jakiś wieczór panieński przez co było zbyt dobrze słychać głośna muzykę i śmiechy. Chciałam przekazać pełne wyrazy współczucia dla Daniela, który wpadł na super pomysł, a ktoś obok mu go zepsuł. Mimo to, naprawdę warto się wybrać. Było super!


5

Niesamowite przeżycie. Dla wszystkich tych, którzy chcą oderwać sie od życia w mieście i być blisko natury, uwierzcie mi, bliżej sie nie da. Miejsce gdzie jedynym zmartwieniem jest to czy wystarczy drzewa, czy trzeba jeszcze trochę porąbać :) Chociaż na początku, po otrzymaniu instrukcji i pierwszyc slowach wlasciciela: "życzę powodzenia, bo na bank się przyda" byliśmy lekko przerażeni, ale gdy dotarliśmy na miejsce przerażenie szybko przerodziło się w ekscytacje. Wszystko na miejscu jest przemyślane, nie ma przypadków. Jest bania, sauna, miejsce na ognisko, hitem dla nas była lodówka na napoje, czyli otwór w ziemi z zimną wodą, czy okienko w podłodze jako winda do wciagania drzewa czy bagaży. Jeśli chce się skorzystać ze wszystkich atrakcji na 100% to fizycznie odpoczynku nie ma, psychicznie jak najbardziej. No nic, czekamy na kolejne miejscówki Daniela, bo widzieliśmy, że szykują się kolejne sztosy :) Miejsce jest teoretycznie zwierzolubne, ale wszystko jest na wysokości, więc nie odważyliśmy się przyjechać z naszym psiakiem, który wszędzie chce być z nami.


5

Bardzo fajne miejsce, nawet dla typowych mieszczuchów, bez prądu da się przecież przeżyć (dobę lub dwie;-)) Dla dzieciarni fajne przeżycie, bo wszędzie są straszne mrówki, a w nocy jest przecież ciemno. Korzystanie wychodka nocą jest mega wydarzeniem. Przyjemny nastrój świec i ciepełko z kozy, też jest fajnym przeżyciem. Wciąganie bagażu lub drewna na górę po linie super pomysł. Gorąca bania lub sauna. Polecam.


3

Ogólnie miejsce bardzo fajne, ale są pewne niedociągnięcia, które myślę, że warto by było zaadresować: - pierwsze wrażenie średnie - zamiast prywatności i natury okazało się, że obiekt 'leśna przystań' jest kilka metrów od naszego, a że byli w nim inni ludzie, przywitała nas głośna muzyka, imprezowa atmosfera u sąsiadów i nieustający dźwięk czegoś, co wydawało nam się agregatem prądotwórczym. Myślę, że warto byłoby o tym wspomnieć w ofercie, że nie do końca jest to miejsce na 'odludziu'. - w związku z powyższym, myślę, że warto też wspomnieć, że przeszklony wychodek, który ma 'łączyć z naturą', znajduje się 5 do 10 metrów od domku sąsiedniego z 'Leśnej przystani'. - jak przyjechaliśmy (na 2 noce) dostaliśmy informację, że bania zostanie napełniona dopiero dzień później. Niestety, wieczorem po napełnieniu, podczas rozpalania ogniska okazało się, że z bani wycieka woda, a my nie mamy już co podgrzewać. - kolejną brakującą rzeczą, która nas zastała były puste naboje gazowe do kuchenki, przez co nie dało się zagotować wody na kuchence. Na szczęście kontakt z właścicielem był bardzo dobry, przez co otrzymaliśmy naboje po kilku godzinach. Próbował także naprawić wyciek wody z bani, niestety bez powodzenia, czego efektem była sytuacja opisana powyżej. Sam domek jest świetnym pomysłem, wykonanie też bardzo dobre, spędziliśmy w nim bardzo miły weekend, nie brakowało też zajęć (zarówno tych prostych, jak rąbanie i przenoszenie drewna jak i przyjemnych - rzucanie nożami, strzelanie z dostępnej na miejscu wiatrówki itp.). Całość jest bardzo przytulna, dobrze wykonana i całkiem przemyślana, zdecydowanie warta polecenia, jednak uważam, że niektóre niedociągnięcia powinny zostać poprawione, a oferta lepiej przedstawiać stan faktyczny (bardzo bliskie sąsiedztwo innego ośrodka).


5

Cudowne miejsce! Idealne na złapanie oddechu za miastem. Można się albo rozkosznie nudzić, albo też cały dzień wypełnić różnymi aktywnościami. Każdy znajdzie coś dla siebie. 10/10. Nie obyło się bez problemów, ale w tym cały urok, nie może być za łatwo. Nam się praktycznie skończyły świeczki i nie udało sie przez 8 godzin podsycania ognia nagrzać balii do przyjemnej temperaturki- następnym razem przyjedziemy na 2 dni i ogień rozpalimy jeszcze przed południem. :)


5

Najlepszy wyjazd jaki miałem z dziećmi !!!! Przez brak prądu i ciepłej wody, ciagle jest co robić (byliśmy zimą 4 dni): - rąbać drewno, - rozpalać ogień w kozie i na tarasie (co nie jest łatwe, bo drewno mokre), - wciąganie na górę jedzenia, drewna, - strzelanie z wiatrówki, - rozgrzewanie sauny (co się nie do końca udało) - przygotowywanie jedzenia przy jednoczesnym pilnowaniu ognia i utrzymywaniu porządku, co przy ciągłym kontakcie z zewnętrzem i deszczem nie jest proste, - co wieczór rozpalanie świec, - czytanie przy świecach wieczorami !!!! BAJKA, dzieci zachwycone, na pewno wrócimy !!!!


5

Super miejsce. Zawiedliśmy się jednie na bali, która wymaga sporej ilości drewna i czasu. Nie udało się nam w niej wypluskać ale myśle, że z większą ilością czasu to byłoby do zrobienia. Więc jest to jedynie nasza wina bo woleliśmy sobie odpocząć na tarasie czy domku niż poświecić pół dnia na rozgrzaniu wody. Jedna/dwie doby pobytu to wystarczająco. Piękna miejscówka, na szczęście nie było sąsiadów, lekka wichura sprawiła, ze czuliśmy się jak na statku ale wystarczająco bezpiecznie. Gdybyśmy chcieli w 100% wykorzystać pobyt uważam, że ilość drewna przygotowana to zdecydowanie za mało by skorzystać z - bali, ogniska i ogrzania domku -na raz. Można sobie oczywiście samemu porąbać drzewo jednak patrząc na koszt za jedną dobę fajnie by było mieć wszystko pod ręką. Podsumowując - polecamy dla par ale i dla małej grupki przyjaciół ☘️


5

Kiedy w życiu brakuje magii, to nie znam lepszego miejsca niż domek na drzewie. Natura na wyciągnięcie ręki, godziny patrzenia w ogień, blask świec i huśtawka w lesie - czy to nie brzmi magicznie? Wielki plus za miejsce przyjazne psom <3 Polecam każdemu kto chce uciec z miasta, pobyć offline, znaleźć się na moment w innej rzeczywistości!!!


5

Bawiliśmy się świetnie - przyjazd zimą to był strzał w dziesiątkę, właśnie wtedy można doświadczyć uroków trudności rozpalania ogniska, ciągłego dokładania drewna do pieca, czy próby rozgrzania sauny. Małym minusem jest bliskość kolejnych domków, na szczęście podczas naszego pobytu, nie było żadnych sąsiadów. Podczas silnego wiatru, w Deer House można poczuć się niemal jak na łajbie :) Polecamy!


5

Świetne miejsce dla ludzi lubiących odrobinę survivalu. Prosta chatka na drzewie, bez prądu i z WC w wychodku na zewnątrz, za to obok również na drzewie jest sauna, a na ziemi balia. Jest też miejsce na ognisko i grilla. Żeby ogrzać chatke lub saunę trzeba samemu porąbać drzewo i wciągnąć je na górę. Dookoła las, cisza i spokój. Jeśli ktoś lubi obcować z naturą w surowych warunkach oraz nie boi się trochę ubrudzic, to absolutnie mu się tu spodoba. My spędziliśmy tu zimowy weekend z minusową temperaturą i było super. Na spacerze widzieliśmy kilka sarenek oraz ślady innych dzikich zwierząt. Polecamy to miejsce bo to extra przygoda.