Without animals
We cook for you
Our address: Ronin Nowiny 4, Nowiny, Warmia Region, Poland
When driving with navigation, be sure to choose the "longer" route. The shorter way is very full of holes, if you don't have a roadster you will lose a lot of time and nerves ;)
Niestety my z mężem wyjechaliśmy z Chaty rozczarowani? Nie wiedziałam, bym może nie doczytałam, że w domu mieszkają również właściciele przez co czuliśmy się cały czas jednak jak "u kogos" w domu przez co brakowało nam takiego naturalnego odprężenia i relaksu. Miejsce napewno urokliwe, podobnie jak gospodyni Basia jednakże nie tego oczekiwaliśmy z wyjazdu. Nie podobało nam się też to, że w pokoju było zimno i z tego co słyszeliśmy nie tylko w naszym. W związku z czym przesiadywalismy w salonie przy kominku by się ogrzać. Jedzonko pyszne aczkolwiek uważam, że ceny przesadzone. Pojawil się miły akcent bali z sauną w sobotni wieczór. Reasumując ten wyjazd nie należał do najbardziej udanych i naprawdę bardzo rzadko zdarza nam się wystawiać opinie, ale tutaj czuje potrzebę podzielenia się spostrzeżeniami, gdyż jeszcze tak zmieszani z wyjazdu nie wróciliśmy.
Potwierdzam opinię Pani Agnieszki. Byliśmy tam chyba w tym samym czasie. Niby miło, przyjemnie, wiejsko, sielsko ale jedyne co zapamiętam to roje much, wszędzie. Niestety nie dało się korzystać z salonu, na nasze skargi usłyszeliśmy, że to przecież agroturystyka i uroki wsi. Może tak, ale lepiej uprzedzić potencjalnych gości. Najgorsze jednak było to, że te tysiące much mieszkały w kuchni, siedziały na jedzeniu podawanym na śniadania i obiadokolacje. Więc co z tego, że jedzenie było smaczne skoro widok much odbierał apetyt. Do nienajlepszych wspomnień dorzucę również upał, który spowodował, że w pokojach na poddaszu nie dało się spać. Być może mieliśmy pogodowego pecha i nie jest to wina właścicieli. Ale może warto pomyśleć o klimatyzacji w pokojach. A i jeszcze kogut, który pieje od 4.30, dla niektórych to trudne zjawisko. Pozytywne aspekty: miła Pani Gospodyni, miły personel, smaczne jedzenie uzgadniane na bieżąco według życzeń gości, możliwość nauki jazdy na konikach, urocze miejsce z ładną infrastrukturą i w spokojnej okolicy. I jeszcze jedno, niestety green velo zarówno w stronę Tolkmicka jak i Braniewa to porażka. Szlak jest poprowadzony drogami współdzielonymi z samochodami, a odcinki bez samochodów są zbudowane z dziurawych płyt drogowych z ubiegłego wieku, z szerokimi przerwami pomiędzy płytami lub wysypane grubymi kawałkami szutru, które odpryskiwały od kół stwarzając zagrożenie dla życia i zdrowia. Zero przyjemności z jazdy. Odniosłam wrażenie, że osoby decyzyjne, które wyznaczały szlak nigdy nie przejechały tam rowerem. Zdewastowane miejsca odpoczynku dla rowerzystów, zaśmiecone, brudne. Szkoda, bo okolica z bardzo dużym potencjałem, ale w sumie nie dziwię, się, że tak mało tam turystów.
Dziękuję za opinię. Za wszystkie uwagi, które pozwolą nam doskonalić naszą Chatę. Basia
Z Chaty Pogaduchy wyjechaliśmy mocno zmieszani, zastanawiając się wręcz czy nawet nie czujemy się zwyczajnie rozczarowani. Nasze odczucia i ocena mocno odbiegały od widocznych tu w komentarzach 5-ciu gwiazdek. Zacznijmy jednak od zalet. Chata rzeczywiście jest położona w pięknym, zacisznym miejscu, otoczona łanami zbóż i przebiegającą obok ścieżką green velo, jedzenie (zarówno śniadania jak i obiadokolacje) jest bardzo smaczne, a pani Basia (właścicielka) bardzo miła. Niestety na tym zalety się kończą i zaczyna sporo braków. Po pierwsze teren siedliska goście dzielą (dosłownie) ze zwierzętami, co oznacza że świnka, kaczki, konie swobodnie chodzą po całym terenie, przez co zarówno tuż przed drzwiami domu, jak i na tarasie czy na strefie „basenowej” omijać trzeba zwierzęce odchody. O ile nastawimy się na to, że to jednak wieś i agroturystyka, o tyle trzeba liczyć się z tym, że na zewnątrz nie da się w spokoju zjeść czegokolwiek lub wypić, gdyż zewsząd obsiadają człowieka i pożywienie stada much. Dla jasności dodam, że to nie jest kwestia 2-3 muszek, ale kilkanaście non stop krążących nad głową. W dniu przyjazdu „na dzień dobry” pomimo otwierania wyłącznie okna z moskitierą zabiliśmy w naszym pokoju 37 much, każdy kolejny dzień to były regularne polowania na muchy przed nocą (tak, aby rano nie obudziło nas o 4 rano kilka siadających co rusz na twarzy). Po drugie, przemiła jak już wspomniałam właścicielka siedliska jedynie tam bywa (my w ciagu tygodnia mieliśmy przyjemność spotkać ją 2 razy), natomiast pod jej nieobecność nie ma do kogo zwrócić się o pomoc, a telefony i smsy kierowane do pani Basi pozostają bez odpowiedzi. Dla przykładu zatem, kiedy wyłączył się z jakiegoś powodu piec, wszyscy goście przez ponad 24h mogli kąpać się jedynie w zimnej wodzie. Zresztą na każdym kroku widać, że brakuje w tym miejscu gospodarza, który zauważyłby że coś się zepsuło, czy nie działa jak powinno - elektroniczny zamek do drzwi zacinał się praktycznie non stop, trzeba było chodzić na około przez jadalnię, pod wykładziną w pokoju wyczuwalna była zarwana podłoga, udostępniany gościom sprzęt sportowy (rowery) były popsute. Poza tym, pomimo dostępnych dla gości sauny czy balii nie bardzo było wiadomo, kto miałby obsługiwać/uruchamiać te urządzenia, bo przez większość czasu nikogo z obsługi na terenie siedliska nie było. Na koniec, jak wspomniałam wyżej, siedlisko oddaje do dyspozycji gości kilka zdezelowanych rowerów (w tym jeden z niesprawnym fotelikiem), dlatego jeśli ktoś planuje korzystać z green velo, trzeba przyjechać z własnym rowerem. Podsumowując - Chata Pogaduchy to miejsce z potencjałem, które czeka na swój rozkwit w rękach oddanego gospodarza.
Dziękuję za opinię. Wszelkie uwagi wezmę do serca i postaram się to jak najszybciej poprawić. Przyznaję, że podczas Waszego pobytu byłam bardzo chora i przez co nieobecna. Przepraszam za wszelkie niedogodności. Basia