Pan Tadeusz byłby zachwycony. Puszcza Białowieska, konie, cepeliny w dwóch wersjach, mięsnej i bezmięsnej, cwałowanie na rumaku, żubry i Włodzimierz Cimoszewicz. Ludzie, którzy zarażają entuzjazmem i miłością do puszczy i nadbiebrzańskiej przyrody. Pora na weekend na Podlasiu.
Chata do wynajęcia dla miłośników typowo ludowych klimatów i osób, które chcą sobie przypomnieć jak wygląda krowa. W chacie dwie przestronne sypialnie, zmieści się pięć osób. Jest fantastyczny stary piec i domek na drzewie. Po ogrodzie można łazić na czworaka.
„Korolowa Chata to urocze miejsce, idealne dla każdego, kto szuka spokoju i wytchnienia od zgiełku. Pięknie urządzona, z dużą dbałością o szczegóły i zachowaniem rustykalnego klimatu. Doskonale sprawdziła się jako miejsce relaksu we dwoje. Śniadania na ganku z widokiem na ogród, wieczorem ognisko... idealny wypoczynek.”
Zdaniem Slowhopa: Gospodarz to genialny człowiek, zawsze chętny do pomocy. Zakochany w Podlasiu, ma sporo do powiedzenia na temat historii i przyrody.
Dolina Biebrzy, tuż przy granicy z Mazurami Garbatymi. Nie ma tu sezonów wysokich i niskich, za to są sezony atrakcyjne przyrodniczo i nie trzeba dodawać, że wszystkie są atrakcyjne tak czy inaczej. Prawdziwy pensjonat z duszą i pyszną kuchnią.
„Byłem tam parę razy. Przywiozłem wiele osób na szkolenia. Pamietam leśniczówkę z kominkiem, służącą za salę wykładową. Przypominam sobie świetnie zorganizowane imprezy wieczorne, znakomite śniadania, wspaniałą obsługę, grzeczną i taktowną a nade wszystko pamietam niesamowite jedzenie swojskie, smaczne.”
Zdaniem Slowhopa: Gospodarze to cudowni ludzie, sami określający się mianem biebrzniętych. Dla rodzin z dziećmi, ale i samotnych wilków. Można przyjechać z psem.
Jest takie miejsce w okolicy Janowa Podlaskiego, że przypominają się te wszystkie powieści o podróżach w czasie. Jest tu taka magia, że człowiek od razu wchodzi w inny stan świadomości, pragnie jeść kartacze z mięsem i cwałować na rumakach. Do tego sauna, bania, relaks i spokój.
„Zaborek to samo serce regionalnych smaków Podlasia. W menu można odnaleźć zapomniane tradycyjne przysmaki powstające tylko z regionalnych ekologicznych produktów. Po prostu jest to kraina niezapomnianej rozkoszy dla naszych zmysłów. Nie wiem, czy Południowe Podlasie, gdzieś indziej smakuje tak dobrze jak w Zaborku.”
Zdaniem Slowhopa: Propozycja dla hedonistów, sybarytów, odtwórców historycznych i w zasadzie wszystkich, którzy kochają klimaty jak z Pana Tadeusza. Można rezerwować pokoje tylko w pakietach.
A do Izy i Krzyśka jedzcie jeśli lubicie mieć wszystko pod nosem (jedzonko!). Gospodarze zbierają laurki za goszczenie, a jak tak spojrzeliśmy na tabelki to liczba powracających gości nawet nas wprawiła w osłupienie. To znaczy, że coś jest na rzeczy. Całe życie mówimy, że chodzi o ludzi i tu o proszę – Iza i Krzysiek są wręcz stworzeni do goszczenia. Wiedzieli co robią kiedy uciekali nad Bug ze stolicy. Teraz Bug im odpłaca wspaniałymi gośćmi, których przygarną pod dach, nakarmią, powiedzą gdzie i co i potraktują jak dawno niewidzianych przyjaciół.
„Wspaniały pobyt: cudne miejsce - spokój, cisza. Sielski klimat - trzaskający kominek i gwiazdy za oknem - tak właśnie wyobrażałem sobie Podlasie. Gospodarze uprzejmi, uczynni, chętnie opowiadali o lokalnych atrakcjach; kuchnia pani Izy - wyborna. Miejsce idealne - na pewno tam kiedyś jeszcze wrócimy. Schludnie, czysto, wszystko zapięte na ostatni guzik - profesjonalizm na całego ;) .”
Zdaniem Slowhopa: Sugerujemy wyprawę z dziećmi, bo mają tu dla nich od groma atrakcji: oczko wodne z niewielka plaża, trampoliny, hamaki, traktory, bujaki i plaszowki w ilości nielimitowanej. Można z pieskiem.
Są pokoje rodzinne, dla trzech osób, a nawet jednego samotnego wilka w starym domu, wykończonym drewnem z trzech różnych stodół. Gospodarze odwiedzili zresztą dużo więcej starych chałup i targów staroci, żeby powyciągać z nich sieroty z minionych wieków i połączyć z nowym wysażeniem domu. Wyszło wnętrzarskie fusion, bardzo przyjazne i stylowe. Tuż przy zalewie Siemianówka.
„Od pierwszego momentu, kiedy tylko późnym wieczorem zobaczyliśmy w oddali tlące się światło w oknach podobało nam się wszystko. Jelenie na drodze przed domem, psy które przywitały nas jak starych dobrych znajomych, piękne wnętrza ciepłego, drewnianego domu i zapach przepysznej wegetariańskiej kolacji, którą naje się niejeden mięsożerca.”
Zdaniem Slowhopa: Gospodarze kochają kuchnię, zwierzęta i puszczę. Dlatego gotują wege, robią to dobrze i jest to jeden z tych powodów, dla których warto zobaczyć to miejsce.
(fot. Dom na Wschodzie)
Alpakarium leży w zasadzie poza formalnymi granicami Podlasia, ale kto by się tym przejmował, kiedy w grę wchodzą alpaki. Kontakt z tymi puchatymi zwierzakami działa na zszargane nerwy lepiej niż hydroxyzyna, no i ludzie drodzy, te mokre nosy, kto by ich nie kochał? Zapraszamy więc na terapię do Alpakarium, gdzie odnajdziecie spokój, ciszę i wewnętrzną harmonię przy pomocy miękkiego futra stada Alpak. Bonus jest taki, że nie spotkacie tam dzieci, bo z założenia Alpakarium jest dedykowane dorosłym potrzebującym wyciszenia. Napchajcie w kieszenie marchewek, spakujcie pierwszy lepszy dres, zapomnijcie o konturowaniu i szturmem na alpaki.
„Alpakarium prowadzą ludzie z ogromnym sercem do tych niezwykłych zwierząt. Troszczą się w nie mniejszym stopniu także i o swoich gości. Pani Katarzyna potrafi wyczarować zarówno przepyszne śniadanie, jak i przyjacielską atmosferę gościnnego domu. Pan Wiesław z Agatą wyjaśnią wszelkie wątpliwości i odpowiedzą anegdotycznie na każde pytanie związane z hodowlą i zwyczajami Alpak. Po prostu dobre miejsce, z dobrymi ludźmi.”
Zdaniem Slowhopa: Cztery apartamenty do wzięcia, i z góry odpowiadamy- nie wiemy czy można spać z alpakami. Ale to, co można na pewno to zapchać pamięć w telefonie i to już po spotkaniu z pierwszym wełnianym kłębkiem. Potem to tylko spacery, śniadania, obiadki, pomoc w codziennych obrządkach i zero łączności ze światem.
Na pierwszy rzut oka nie widać co się tu czai. A czai się duch sportowy, nie tylko w osobie gospodarzy, którzy przybyli tu z Krakowa i się w odludziu kompletnie zakochali. Przywieźli tu z Krakowa sportową zajawkę i zrealizowali się wodnie, bo jak wiadomo pod Krakowem nie bardzo jest gdzie... Mamy tu zatem dwa apartamenty do wynajęcia, można wziąć oba, można tylko jeden, oba są super i mają piękny widok na zielone zadupie. Tylko parę kroków jest do jeziora, wokół jeziora cisza jak makiem zasiał, czasem tylko ryba skoczy i to chyba najbardziej zaskakująca rzecz, która się tam może zdarzyć. Nad jeziorem jest plaża i cała masa sprzętu dla wodniaków. Można spróbować windsurfingu, żeglowania albo nic nie próbować i siedzieć w saunie. Fajne, slowhopowe miejsce dla poszukujących odpięcia.
„Miejsce zdecydowanie godne polecania. Czysty zadbany, bardzo dobrze wyposażony domek. Przyroda która wręcz wdziera ci się na podwórko. Żurawie, czaple, zające, sarny po kilku dniach przestają zaskakiwać swoją obecnością. Właściciele zadbali również o inne atrakcje tj: żaglówka, łódź wiosłowa, tenis, siatkówka, rowery (i wiele innych), byle starczyło ci czasu by z wszystkich skorzystać.”
Zdaniem Slowhopa: Bardzo zaangażowani Gospodarze, powiedzą gdzie kupić jajka, miód, genialnego sękacza i dlaczego warto wybrać się na wycieczkę na Litwę. Można ze zwierzakami (po uprzedzeniu).
Tak się właśnie dzieje, kiedy specjaliści od urządzania wnętrz zabierają się za podlaską chatę. Otrzymuje się wtedy hygge w czystej postaci. Kominek, wino, huśtawki w salonie, sweterki w reniferki. Na długie wieczory i zimowe kapcie przy ogniu. Blisko Hajnówki i zalewu Siemianówka.
„Miejsce jest przytulne, pięknie i komfortowo urządzone - idealne na długie zimowe wieczory. W okolicy też sporo atrakcji: dojechaliśmy do jednego z niewielu w Polsce meczetu w Kruszynianach (wioska trzech kultur, świetny przewodnik w meczecie i pyszne jedzenie w tatarskiej restauracji), piękne lasy i żubry.”
Zdaniem Slowhopa: Idealne miejsce, żeby przywitać żurawie i zwiedzić puszczę. Wnętrza robią wrażenie i człowiek po powrocie ma ochotę skopiować parę rozwiązań...
(fot. Wiejska Zagroda Podlasie)
Prawdziwa agroturystyka bez wifi i telewizora, za do z dobrym, domowym jedzeniem i pensjonatem dla koni, na szlaku rękodzieła ludowego na Podlasiu. Gospodarze uciekli kiedyś z miasta, zaszyli się na wsi 28 kilometrów od Białegostoku i mocno bronią tego, na co się pisali. Folkowe dusze, kochające konie poczują się tu świetnie. Specjalne wydarzenia: warsztaty pieczenia w piecu kaflowym, robienia kiełbasy swojskiej, zaklinania koni, warsztaty naturalnych kosmetyków.
„Stajnia Zamczysk zajmuje piewsze miejsce na naszej prywatnej liście najbardziej dopracowanych wizualnie miejsc w Polsce. Jest tam po prostu bardzo ładnie! Dodatkowo rodzina gospodarzy ma frajdę ze swojej codziennej pracy - jest również bardzo sympatyczna.”
Zdaniem Slowhopa: Zakochaliśmy się w wiejskim spa i szczerości, z jaką gospodarze informują o tym, że nie jest to oferta dla wszystkich. Jednym słowem: najbliższy McDonald jest w Białymstoku!
(fot. Stajnia Zamczysk)