8 slowhopowych miejsc na Warmii

  

 

Co my mamy z tą Warmią! A właściwie z granicą między Warmią a Mazurami, konkretnie wytyczoną, istotną dla mieszkańców Warmii jakby to była polityka zagraniczna atomowego mocarstwa. Ale - szanujemy, nie sprzeciwiamy się, po prostu trochę marudzimy, że do eksperckiego poziomu wiedzy z tej dziedziny trochę nam brakuje i wzdychamy nad kolejnym mailem z ochrzanem, że to nie tak.

Natomiast sama Warmia cud malina, sami ciekawi ludzie, w ich agroturystykach i pensjonatach wiadomo o co chodzi, sprawa jest jasna, że o dobrą szamkę i przyjazne rozmowy z Gospodarzami. Domy wakacyjne w lasach, klimacik jak z albumu o samotnych chatach, w których pisze się książki i maluje obrazy, nawet jak się nie umie. Dla nas wszystko gra.

 
 

Piękne miejsce stworzone przez tenisistę i joginkę w okolicy Lidzbarka Warmińskiego. Obydwoje mają nosa do sztuki, dlatego wnętrza mówią do gości Picassem i Modiglianim. Apartamenty są zachwycające, a gospodarze nakręceni na sport i gotowanie. Plus jezioro pod nosem, gdyby komuś było mało rozpusty, zajęcia z jogi i mindfulness, treningi personalne i lekcje tenisa pod okiem gospodarza. 

„Bardzo urokliwe miejsce. Bociany w całej okolicy, a do tego żurawie i czaple! Po prostu pięknie.”

Zdaniem Slowhopa:  Polecamy parom, które mają ochotę na spędzenie eleganckiej rocznicy w ładnych wnętrzach na bezludziu, ale i rodzinom z dziećmi. Można wyprowadzić na spacer osiołka. Kto by nie chciał? My chcemy!

Dom powstał trochę z marzeń i tęsknoty za naturą, bo otoczony jest 25 hektarami lasów, łąk i wzniesień, gdzie całymi dniami można pleść wianki, ganiać za motylami i wędrować śladami leśnych zwierząt. Hodowla danieli w pakiecie, można je odwiedzać i podziwiać. Są stawy dla wędkarzy, zielone szlaki rowerowe i kajaki dla tych bardziej aktywnych, no i hamak na popołudniowe drzemki.

„Przepiękna okolica! Idealne miejsce, by odpocząć od miejskiego zgiełku i podładować baterie podczas długich spacerów w otoczeniu przyrody. Polecam”

Zdaniem Slowhopa: W domu zmieści się 12 osób, bez wyżywienia ale jest kuchnia i kilka kulinarnych adresów. Ze względu na hodowlę danieli - nie zabierajcie zwierzaków.

Artur i Tomek też są zbiegami, ale nie z korporacyjnej Warszawy, tylko modowego Paryża. Schowali się tu, w maleńkim Tłokowie i postanowili dobrze żyć i zdrowo jeść. Szczęśliwie zapraszają do swojego świata gości i uchylają im nieba.  W okolicy jezioro Pierścień i masa szlaków rowerowych, a codziennie rano dostajemy koszyk ze świeżymi produktami pod sam nos. Im dalej w dzień, tym robi się ciekawiej, a jeśli zdecydujecie się na obiad, to przygotuje je Ewa Pe, blogerka, której kłania się Gault & Millau.

„Przekochani gospodarze, jezioro pod nosem, koszyk ze śniadaniem, dla którego chce sie wstawać wcześniej niż zwykle. Fajne miejsce jest miejscem dla dorosłych i dzieci powyżej 12 roku życia, co ma swój głęboki sens...”

Zdaniem Slowhopa:  Fajne Miejsce dołącza do tych, którzy sugerują inny nocleg, jeśli macie małe dzieci. Tu przyjeżdża się po ciszę i spokój. Plus - gospodarze są projektantami, jeśli lubicie modę, koniecznie namówcie ich na warsztaty!

Nazwa "Kawkowo" porusza wiele dusz. Jeśli jeszcze nie słyszeliście o tej wsi, to macie sporo do nadrobienia, bo Kawkowo powinno być w Wikipedii pod hasłem "najwięcej klimatycznych pensjonatów na metr kwadratowy". W stuletnim domu mieszka projektantka ubranek dla dzieci z mężem artystą malarzem i chętnie przyjmują gości z dziećmi.

„Niesamowity klimat, wspaniałe, ponad 100 letnie domy, kunsztownie wykończone wnętrza, niesamowicie malownicza okolica, przepyszna kuchnia, a przede wszystkim właściciele, ktorzy na nowo definiuja slowo "gościnność".”

Zdaniem SlowHopa: Cisza, harmonia i kreatywni gospodarze wewnątrz artystycznej enklawy. Do tego wystarczająco duży teren, żeby dzieci wybiegały się za te wszystkie lata mieszkania w mieście.

 

To jest miejscówka tak ultra psiolubna i ogólnie zwierzolubna, że przyciąga tylko dobrych ludzi. Czyli miejsce dla tych, co szukają nie tylko wytchnienia, ale i zacnego towarzystwa. Takiego, gdzie się słucha Billie Holiday i zwisa z hamaka z psem na nogach.

„Raj na ziemi, okolica wspaniała, piękne pokoje, samo siedlisko tak urocze, że aż nie chce się wyjeżdżać! Spędziliśmy wspaniały weekend! Na pewno wrócimy!”

Zdaniem Slowhopa: 6 pokoi gdzie zmieści się nawet 16 osób. Można, a nawet trzeba zabrać zwierzaka! Tu nie gotują ale jest fantastyczna kuchnia, a na zakupy możecie wybrać się rowerem.

Miejsce to wygląda jak namalowane zaczarowanym ołówkiem, a Gospodyni Paulina ożywiła je wkładając w to całe swoje serce. Bo to nie jest zwykly hotel czy agro jakich wiele - to dom do którego zaprasza się gości i przyjmuję jak swoich. Jest jadalnia, w której można wypić kubek świeżo mielonej kawy, rozprawiać godzinami o zapachu polnych kwiatów i słuchać leniwie rozbrzmiewającego jazzu. Pachnie tu ziołami, można robić co się tylko żywnie podoba, bez sztywnych zasad i spoglądania na zegarek. Gospodarze miód malina, solidnie przygotowani na wizyty małych odkrywców. Tu jest klimat, że hej!

„Jedzenie smaczne, wyłącznie na naturalnych produktach jak u babci na wakacjach. Piękny dom, miła atmosfera, spokój, cudowne otoczenie.”

Zdaniem Slowhopa: 15 rowerów, plac zabaw dla najmłodszych i całe mnóstwo zieleni. Można zorganizować warsztaty rozwojowe. Tu bez psiaków.

A tu dom schowany na wzgórzu, gdzieś pomiędzy drzewami i leniwie płynacym potokiem. Nadmiar zieleni często powoduje niespodziewaną eksplozję endorfin. To takie małe Bullerbyn gdzie można turlać się po trawie, wspinać po drzewach i pedałować leśnymi ścieżkami. Uszanowanko dla gospodarzy za bajeczne wnętrza, w których można wyłączyć wszelkie receptory, zapomnieć o bożym świecie i po prostu odpocząć.

„Czarodziejskie miejsce. Przemili gospodarze - polecam wszystkim szukającym wytchnienia, ciszy, spokoju a jednocześnie komfortu. Dziękuję za świeże kwiaty w pokojach i moc cudownych bibelotów cieszących oko i duszę.”

Zdaniem Slowhopa: Piękne wnętrza, domowe przetwory i fantastyczne warunki dla maluchów. Można wybrać się na wycieczę rowerową szlakiem kopernikowskim albo spacerować po lesie.

 

Pisała o ArtHouse Pelnik Venila Kostis i my zapraszamy do niej na bloga, żeby nie było, że tylko takie chorały dostępne u nas na stronie. Ona też doceniła. Wnętrza nieco inne niż na Slowhopowej wsi, bardziej nowoczesne, dla ludzi co czują miętę do szkła i designu. W samym lesie, bliziutko do jeziora, cud miód i fajny Gospodarz (pozdro Grzegorz!) Dom na wyłączność, można biegać na golasa tańcząc do Sławomira i nikt się nie będzie burzył.

„Miejsce to łączy piękno przyrody i nieocenionego spokoju w dzisiejszych czasach. Ogromny salon z widokiem na ścianę żywej zieleni... to po prostu trzeba zobaczyć, poczuć... Klimatycznie, komfortowo, z dbałością o szczegóły.”

Zdaniem Slowhopa: Bez wyżywienia ale jest dobrze wyposażona kuchnia, a domek ugości 8 osób i czworonożnego pupila. Kilka kroków od domu jest słoneczna plaża i można wynająć kajaki.