Jest kilka rzeczy, które powinno się wiedzieć o Kopalinie, Lubiatowie i okolicach. Przede wszystkim - nie dotarły tam tłumy z tradycyjnie zapchanych polskich kurortów. Podczas naszej wizji lokalnej nie widziałyśmy ani jednej budy z gumowymi pająkami ani slimem. Nigdzie nie było tej znudzonej dziewczyny, która robi małym dziewczynkom warkoczyki i przykleja wodne tatuaże. Nie było nawet cymbergaja. Było za to kilka odkryć. Po zakupy należy się udać do supermaretu Melan. Naprawdę, zapamiętajcie tę nazwę, bo jest tam wszystko, a nawet więcej. Na jedzenie nieodmiennie "Ewa Zaprasza" w Sasinie, jak dużo to bar "Pestka" w Choczewie, na coś wyrafinowanego "Luneta i Lorneta" w Pałacu Ciekocinko, na wszystko "Mirabelka", na lody w bezie "Zamek Neptun" w Łebie. Na jazdy konne z instruktorem - Folwark Jackowo, na jogę, zawody w skokach przez przeszkody Baltica Tour i eko targ - Pałac Ciekocinko, na niezwykłe przeżycia Latarnia Stilo, na grzyby lubiatowskie lasy. A na noclegi - Slowhop.
Robota dwojga młodych ludzi z Gdańska. Działka, na której znajdują się domki jest częścią polanki, na której są też inne domki, które pokazujemy na Slowhopie. Wszystkie wyglądają dość podobnie, zgodnie z trendem mini stodół i chyba to dobrze, bo mimo wielu właścicieli zasiedlających akurat tę część Lubiatowa, wszystko wygląda dość spójnie. No i po pierwsze primo: tu nie tylko szumi las, ale jak podejdzie się bliżej do ściany drzew i nieco wsłucha - szumi również morze. Trzeba do niego podejść i będzie to miła, 20-minutowa przechadzka po iglastej ściółce. Latem w pobliżu rozstawiają się harcerze, ale ponoć o 22 grzecznie idą spać. Bardzo fajne wnętrza, które ukoją każdą zespół stresu pourazowego, jeśli wcześniej byliście w typowym nadmorskim paskudztwie rodem z wczesnych lat 90. W domku kominek, fajny głośnik Marshalla, do którego można podłączyć własną muzę i łazienka, którą chciałoby się mieć we własnym domu.
„Spędziliśmy kilka dni w domku numer 5. Domek jest wygodny, bardzo dobrze zaprojektowany. Każdy szczegół dobrany z wielkim smakiem. Mimo, że nowoczesny to nawiązujący do tradycyjnej architektury. Jest tam wszystko, co potrzebne do wypoczynku. Plac zabaw dla maluszków i trampolina dla starszakow. Genialna okolica na spacery i plazowanie. Cisza i spokój. Pozytywna energia napędzana przez właścicieli.”
Zdaniem Slowhopa: Tu bez wyżywienia. Najlepiej dla 4 osób i można wziąć psa, który jest dobrze wychowany.
Historia wygląda tak, że jest dwóch kumpli z Wejherowa, jeden pływa, drugi zajmuje się spedycją i podczas pewnie jakiejś nasiadówy towarzyskiej, postanawiają zrobić wspólny projekt nad morzem. Znajdują działkę nad Jeziorem Kopalińskim, której właściciel nie chce sprzedać. Ale chłopaki są przesympatyczni, tylko dziwak socjopata by nie sprzedał. No i powstają domki. Maleńkie, ale funkcjonalne, z jednej strony całkowicie oszklone, a widok jest na naturę i jezioro. Spodobała nam się ta historia, ta przyjaźń, wydmy które nam pokazali, zaopiekowany fantastycznie niewidomy i niesłyszący pies Darka z własnym łóżkiem ortopedycznym, spokój Kuby, serdeczność ich obu. Jednym słowem: fajni ludzie z fajnym projektem. Odwiedźcie ich, mają dużo planów, saunę i trasy spacerowe.
„Świetnie przygotowane domki, bardzo czysto - na co zwracam szczególną uwagę. W domku niczego nie brakuje. Gospodarz bardzo miły i pomocny. Do morza idzie się około 20 minut, ale jest to przyjemna droga przez las. Tuż obok domków piękne jezioro z dwoma pomostami i ławeczkami (sic!) - więc jeśli ktoś nie chce iść na plaże to już po wyjściu z domku znajdzie miejsce na chill. Polecam bardzo.”
Zdaniem Slowhopa: Na piętrze dwie sypialnie i toaleta, na parterze salonik z kominkiem, aneksem i łazienka z prysznicem. Schody mogą być problemem dla ludzi z trudnościami w poruszaniu się i dużych psów, ale sofa na dole rozkłada się. Dla nas idealne miejsce dla dwojga, może z dwójką dzieci i rodziców, którzy nie stresują się schodami. Można zabrać psa.
Nie będziemy ściemniać - Mirabelkę darzymy szczerym i gorącym uczuciem kogoś, kogo nakarmiono czymś pysznym i napojono świetnym winem, a potem opowiedziano kilka ciekawych historii. Tylko od razu: jeśli ktoś spodziewa się warunków jak w designerskim spa - od razu niech zmieni pinezkę w Google'ach. Tu jest jak w domu u ulubionej cioci. Gosia ma rękę do rękodzieła, prowansalskich wnętrz z firankami i lawendami, pięknej dekoracji łóżek, gościnności, a przede wszystkim kuchni. Matko, jakie ona rzeczy robi! Te knedle z włoskiego Tyrolu z parmezanem, dyskretnie polane masłem. A przecież wiadomo jaką magię ma masło. Podobnie krzepiącą jak świeży chleb, który nam też tu podano. Dokładnie podał Jarek, całe 8 godzin po tym, jak zaserwował profesjonalnie (bo pracował kiedyś jako barman) doskonałe czerwone wino. Tu nas miał.
„To nasz pierwszy raz z wypoczynkiem Slowhop. Mimo, ze podróżujemy sporo i gościlismy w niejednym miejscu, to nigdy nie spotkalismy sie z takim podejsciem wlaściciela do gości. Przede wszystkim, mieszka sie w domu z gospodarzem, ktory jest caly czas w nim obecny, prowadzi swoje życie, wpadają jego znajomi, rodzina. Stajesz sie nie tylko osobą, ktora tam nocuje, ale cześcią domu. Dla kogoś, kto do tej pory wynajmowal pokoje w pensjonatach bądź hotelach, jest to duża odmiana. Musimy przyznać, ze pobyt w Mirabelce nie byl po prostu pobytem. To było doświadczenie. Klimat tego drewnianego domu, ktory tak wyróznia sie w okolicy spośród szarzyzny innych "pokoi goscinnych", spotęgowany serdecznością gospodyni, ktora wita od progu jak starych znajomych, wracających po długiej podróży to cos niespotykanego. Sam dom ma w sobie duszę, wyzierajacą spomiędzy drewnianych scian, klimatycznego wystroju i dbałosci o każdy detal.”
Zdaniem Slowhopa: Na górze jest jeden pokój rodzinny z łazienką, jeden dla 3 osób i pokój dwuosobowy (dla obu łazienka wspólna). Na miejscu są dwa psiaki Gospodarzy, bardzo grzeczne, ale miejcie to na uwadze przyjeżdżając z psem. Mirabelka znajduje się przy ulicy w Kopalinie, jest również restauracją i jeśli nie zatrzymacie się tu na nocleg, to na pewno warto wpaść na obiad.
No i tu Marian, będzie Ci luksusowo. Ta część wybrzeża długo żyła w cieniu potencjalnej elektrowni jądrowej, która miała powstać niebawem. "Niebawem" nieco się przeciągnęło, przeszło w "nie wiadomo kiedy" i na polance przy samym lesie dzielącym świat rzeczywisty od przepięknej plaży w końcu wylądowali zniecierpliwieni oczekiwaniem letnicy. Jest tu kilka niewielkich osiedli domków, a w sezonie pole namiotowe. W lesie stacjonują wtedy harcerze. Plaja Lubiatowo to marzenie Kasi, architektki z Krakowa. Architekta w domkach widać i czuć, to kawał dobrej roboty. Teren domków jest ogrodzony, na zewnątrz jest piaskownica, miejsce do zażywania relaksu i świetnie się tu poczują rodziny z dziećmi, które się chce mieć na oku. Do plaży prowadzi leśna ścieżka wśród kosodrzewiny i borówek, a finał jest zapierający dech, bo plaża w Lubiatowie kładzie na łopatki.
„Bardzo, bardzo miło spędzony czas! Za oknami sosnowy las, do morza kwadrans spacerem. PRZEPIĘKNA PLAŻA! I całkiem pusta :) Domek bardzo wygodny i czysty. Nie brakowało nam niczego, no, może kilku naczyń w kuchni, ale to drobiazg. Najważniejsze, że mogliśmy wypocząć w ciszy i pięknych okolicznościach przyrody. Gospodarze i Pani Beata byli bardzo mili, troskliwi i pomocni. Bardzo dziękujemy :)”
Zdaniem Slowhopa: Domki są cztery, każdy z nich ma podobny układ. Na górze 3 pokoje i łazienka, na dole salon, kuchnia i łazienka. Można przyjechać z psem.
To, co powinniście wiedzieć od początku: to jest unikat. Wiadomo jak jest nad Bałtykiem i pewnie gdybyśmy trzymali się zasady, że pokazujemy Wam na Slowhopie tylko samotne domki na wydmie, to nasza nadmorska mapa ziałaby pustką. Folwark Jackowo zupełnie burzy porządek nad Bałtykiem. Jest to bowiem farma. Uprawia się tu rolę, hoduje konie, a przy okazji prowadzi agroturystykę. I to jest prawdziwa agro, żadne tam luksusowe szaleństwo, normalne, sympatyczne pokoje i kuchnia otwarta na jadalnię dla Gości. No i ta jadalnia podniosła nam temperaturę ciała o kilka stopni tej wiosny. Spotkaliśmy tam Davida Gaboriaud i ekipę Almette, której pomogliśmy wybrać 6 pensjonatów z rodzinnym ciepłem i uczuciem do gotowania. Wszystkim nam się chciało do siebie uśmiechać, pewnie przez te smaki na talerzu i brownie na deser spożywane w doskonałym towarzystwie. I wycieczkę na wydmy w Sasinie z Nicole, która agroturystykę w Jackowie prowadzi. Zbyt mało tu miejsca na wszystkie emocje, ale powiemy jedno - jedźcie tam.
„Rewelacyjne, ciche i spokojne miejsce, idealne dla kżdego, kto chce naładować baterie! Byliśmy tylko kilka dni ale już planujemy, że następnym razem Brdzie to minimum tydzień! Olbrzymi teren do spacerowania, konie, przyjazne koty i psy! Do dzikiej plaży niezaładowanej parawanami pieszo 4,5km przez cudny las! Krótko mówiąc - bajecznie!”
Zdaniem Slowhopa: To nie jest tak, że plaża jest za winklem. Zupełnie jej tam nie ma. Trzeba wziąć samochód, rower albo konia (jeśli umiesz galopować, bo tylko takich fachowców Nicole zabiera na jazdy w terenie). Tu jedźcie z dzieciakami, które chcą się nauczyć jeździć konno. Na miejscu zapytajcie o możliwość urządzenia kolacji przy świecach w starym pałacu. Wrażenia muszą być pierwsza klasa. Do Folwarku Jackowo można przyjechać z psem.
Osadę Rybacką stworzyła jedna z najbardziej wesołych osób w Kopalinie, a ponieważ Kasia na co dzień mieszka w Łodzi, to prawdopodobnie jest to również jedna z najbardziej wesołych osób w Łodzi. Osada to trzy niewielkie, choć funkcjonalne domki bez zadęcia, każdy dla rodzinki z dziećmi. Znajdują się dość blisko siebie, co tak blisko morza jest raczej normą, ale kiedy przyjeżdża się tu z dziećmi (a warto, bo dzieci są tu traktowane specjalnie, bo sama Kasia dzieci uwielbia), mniejsi mieszkańcy wszystkich trzech domków tworzą gang na placu zabaw i łódce, która jest dla nich specjalnie przygotowana, a dorośli łączą się w drużyny na boisku do siatki plażowej albo spotykają w saunie infrared.
„Osada Rybacka to fantastyczne miejsce, w którym można spokojnie odpocząć i naładować akumulatory. Zaczynając od fantastycznego domku, małego a tyle w nim przestrzeni, urządzonego ze smakiem. Kuchnia wyposażona we wszystkie potrzebne sprzęty. Do tego można się cieszyć przepyszna kawą z ekspresu”
Zdaniem Slowhopa: Tu koniecznie z dziećmi, do plaży jest jakieś 10 min rowerem lub 25 min wolnym spacerem promenadą wśród drzew. Można przyjechać z psem, a na miejscu (co dla nas jest bardzo ważne) czeka ekspres z kawą.
Byliśmy zobaczyć ten domek, kiedy jeszcze Gospodarze wszystko szykowali. Czyli nówka sztuka, lato 2019 i to, co kochacie (statystycznie) najbardziej - stodoły. Ten domek znajduje się w świetnym miejscu w Sasinie, trzeba trochę dojść do plaży, ale uwierzcie nam - sama droga jest w tym przypadku celem. Tu blisko do dobrych restauracyjek i do latarni Stilo.
Zdaniem Slowhopa: Miejsce tylko dla 4 osób i można przyjechać z psiakiem.
I znów Kopalino ze swoimi mikrodomkami z bogatym wnętrzem. Akurat Chatka pod Sosnami ma widok na ścianę lasu, a uwierzcie nam - las w Kopalinie i sąsiednim Lubiatowie to jest czysta przyjemność. Dla kogoś, kto wierzy (a akurat my wierzymy), że las ma działanie terapeutyczne - to będzie idealne miejsce wypoczynku. Jeśli ktoś wierzy, że działanie terapeutyczne ma morze, to zanim się człowiek zastanowi, która racja ma rację - już jest na plaży.
„Przy zdawaniu kluczy Ewa i Marcin pytali się nas, co można u nich poprawić. Intensywnie myśleliśmy i... nie znaleźliśmy nic! Miejsce jest absolutnie urokliwe, cisza, spokój, pełen komfort. Budzimy się przy śpiewie ptaków, zasypiamy razem ze świerszczami. Poranna kawa na tarasie smakuje wybornie... podobnie jak popołudniowa i wieczorna :) W domku wszystko jest - ekspress do kawy, blender, pełen zestaw naczyń i garnków, zmywarka, pralka, grill, hamak. Do plaży jest ok 3 km, ale najfajniejsze (czyt. nieoblegane, bardziej dzikie i poprzedzone drogą przez las) wejścia są kawałek dalej.”
Zdaniem Slowhopa: Właściciele zazwyczaj jeździli na wakacje z przyjaciółmi i wiedzą jak trudno jest znaleźć wygodny dom dla dwóch rodzin. Więc sami taki zbudowali. Na piętrze cztery sypialnie, na parterze salon z kominkiem i kuchnią. W domu dwie łazienki. Tu jedziemy bez zwierzaków.