"Chcę mieszkać w namiocie i dostać alpakę", czyli 10 niezwykłych prezentów dla dzieci

  

 

 

 

 

Latem 2018 zjawiliśmy się w Gościńcu Bocianowo. To był prezent dla pewnej 9-latki, która zamiast kolejnych klocków lego i największej czekolady na świecie, z wdziękiem poprosiła i coś zupełnie innego. Jej marzeniem była wizyta u alpak. Pomyśleliśmy, że mamy w domu naprawdę fajną dziewczynę i załatwiliśmy jej doświadczenie karmienia butelką małej alpakowej dziewczynki o imieniu Victoria oraz zwariowanej zabawy z dwoma nieznośnymi alpaczymi chłopakami. Oraz koleżankę (ludzką), bo okazało się, że nie tylko my wpadliśmy na pomysł prezentowego wyjazdu do Bocianowa. Pomyśleliśmy, że to jest to. Niech doświadczają, a nie posiadają. Koniec z chińskim badziewiem, które i tak ląduje w śmieciach. I wymyśliliśmy 10 prezentów dla naszych dzieci. 

Podaruj dziecku doświadczenie zamiast kolejnej plastikowej zabawki. Może to będzie początek jakiejś nowej historii?  

 

 

I tu pewne zaskoczenie, bo Alpakarium jako agroturystyka przyjmuje tylko osoby dorosłe. Alpaki są tu dla dorosłych zwierzętami terapeutycznymi i należy to uszanować. Jest za to coś fajnego dla dzieciaków, które są w okolicy. Coś w rodzaju wizyty z oprowadzaniem. Puchate alpaki można wyprowadzić na spacer, karmić i głaskać to przeżycie ze szczytu listy marzeń. Stado liczy sobie ponad 30 alpak, a każda ma swój charakterek, piękne oczy z długaśnymi rzęsami i wrodzony urok osobisty. Jest Odin, Piotrek, Boniek, Gina i reszta ekipy. To wysoka dawka pluszu, spokoju i terapeutycznego głaskania. Można l spacerować z alpakami na smyczy lub patrzeć jak wykrzywiają mordki żując trawę, pomrukują i przyglądają się wszystkiemu z miną kosmity. W programie zwiedzania jest również opowieść gospodarzy. Naprawdę fajna.

„To miejsce jest po prostu cudowne, alpaki są świetne. Można je podziwiać z oddali lub z bliska, pokarmić, pogłaskać, wziąć na spacer i uśmiać się z nich niemal do łez. Pensjonat bardzo czysty, urządzony w stylu "jak u babci", ale z powiewem nowoczesności. Największym atutem tego miejsca jest brak zasięgu. WiFi działa w zasadzie tylko w pensjonacie, więc oprócz podziwiania alpak, leżenie plackiem na kocu lub bujanie się na huśtawce i czytanie książki jest idealnym zajęciem na cały dzień.”

Zdaniem Slowhopa: Jeśli chcielibyście zostać w Alpakarium trochę dłużej, z noclegiem i pysznymi śniadaniami, prezent będzie dla dzieci powyżej 8 roku życia. Na miejscu 4 kameralne pokoje na poddaszu i alpakoterapię. Z uwagi na alpaki tu bez psów.

W Gościńcu Bocianowo rządzi znakomita kuchnia makrobiotyczna, alpaki na czele z małą gwiazdą Victorią oraz fajni gospodarze z takim podejściem do zwierząt, że jak opowiadają, to wzruszają się wszyscy goście i oni sami. To oni po cichu dbają, aby ponad 100-letni dom był miejscem wyciszenia, hipnotycznej alpakoterapii i wymiany pozytywnej energii. Udziela się to wszystkim gościom, a każda chwila spędzona w domu Kornelii i Christiana jest jak spotkanie z bliskimi przyjaciółmi. Wizyta w Bocianowie to pełna ciepła lekcja przyrody, cierpliwości i szacunku, a gospodarze pięknie uczą empatii. Bardzo możliwe, że od lata 2019 będą już możliwe spacery z alpakami, czyli tzw. alpaca walk.

„Cisza, spokój, pyszne jedzenie, piękny ogród i fantastyczny zwierzyniec - psiaki, alpaki i przecudne kociaki. To miejsce ma w sobie ten rodzaj ciepła i prawdy, który pozwala się poczuć jak w odwiedzinach na wsi u kogoś bliskiego. Nam tam było wyśmienicie. ”

Zdaniem Slowhopa: Gościniec Bocianowo otwarty jest tylko w sezonie letnim, od maja do końca września. Alpaki zaakceptują grzeczne i ułożone pieski, ale są już po swoich przejściach z psami, więc prosimy o naprawdę grzeczne i ułożone. Naszego jacka zostawiliśmy w domu.

W zimie przygody na sankach i kuligi z konikami. W lecie bieganie po łące, wspinaczka na placu zabaw, a dla odważnych zjazd z tyrolki. Po wszystkim knedle z truskawkami, pierogi, drożdżówki z owocami, racuszki lepsze jak u babci, domowy chleb i uszy trzęsące się nad talerzem. Rodzice z aprobatą pokręcą głową na wieść, że kuchnię w Grecie docenia Slow Food Polska i Gault & Millau, a dzieci odkryją tajemnicę powstania książki "Felix, Net i Nika oraz Trzecia Kuzynka". Przez cały rok organizowane są warsztaty dla dzieci i rodziców. Kolektywnie zapomina się o grach komputerowych i siedzi na trawie z widokiem na Góry Kaczewskie. A przy okazji trochę edukacji: Krzysiek z Grety to kozak w kuchni i zna się na dzieciach oraz na tym, jak zrobić, żeby otwierały im się buzie przy opowieściach o minerałach. W okolicy Sudecka Zagroda Edukacyjna. Świetna zabawa dla małych odkrywców.

„Po weekendzie w Villi musimy: zrobić na balkonie tyrolkę, kupić psa i kota, nauczyć sie robić czekoladę ze śliwkami, wrócić do Dobkowa wiosną. Gospodarzom dziękujemy i gratulujemy. Wszystkim bardzo polecamy!”

Zdaniem Slowhopa: Azyl rodzinnego wypoczynku i lokalnego slowfoodu otwarty cały rok poza Świętami. Do Villi Grety przyjeżdżajcie bez psiaków.

No petarda. Po prostu. Świerki wysokie jak koszykarze z NBA i staw, w którym odbijają się jak w lustrze pachnące nowością i drzewami iglastymi domki. Uwaga - tu dzieci budzą się wcześniej niż zazwyczaj i co im się dziwić, skoro najpierw jest czadowe śniadanie z kosza piknikowego oczekującego pod drzwiami, a potem to już czas na rekreację. Skok z pomostu do krystalicznej wody, wyprawa rowerami na boskie naleśniki z jagodami, a zimą poszukiwanie yeti z rakietami śnieżnymi na nogach. Dzieciaki do dyspozycji mają pędzącą karuzelę atrakcji: ścieżkę edukacyjną, trampoliny, domek na drzewie, piaskownice, huśtawki i mnóstwo miejsca do grania w piłę i hasania. Jeśli to nie jest fajoskie, to my już nie wiemy co jest.

„Domki nad Stawem to idealne miejsce, by uciec od zgiełku miasta. Cisza, spokój i natura, tego nam właśnie było trzeba. Przemili właściciele, którzy powitali nas ciastem i gorącą herbatą. Standard domków jest bardzo wysoki, a kominek umila wieczory. Super pomysł stanowi siatka na piętrze, na której można leżeć i czytać książkę. Dopełnieniem wszystkiego jest śniadanie przynoszone rano w koszu wiklinowym pod same drzwi, składające się z przepysznych wędlin, świeżych warzych, jogurtów, czegoś na ciepło. Zdecydowanie wrócimy!”

Zdaniem Slowhopa: Staw kąpielowy wygląda zabójczo w dzień, a jeszcze fajniej w nocy. W lecie dla całych rodzin, w zimie dla morsów. Grzeczne psy mile widziane.

Posiadacz najfajniejszej wewnętrznej sali zabaw na całym Slowhopie. Willa to starsza siostra Domków nas Stawem, ale nikt nie mówi, że weszła w wiek emerytalny. Teraz otula gości willowym ciepłem drewna, domowych zup i parującej sauny, ale w środku ludziekochani, ścianka wspinaczkowa i można z niej skakać na materace! A wiadomo, ze jak są materace, to służą do skakania. Oczywiście w ramach współpracy starego z młodym można bez limitu korzystać z naturalnego basenu czy ścieżki edukacyjnej, znajdującej się przy domkach. Willa przyjmie Was z otwartymi ramionami w siedmiu rodzinnych apartamentach, w których rodzice mają święty spokój, a dzieci morze atrakcji.

„To najlepsze miejsce na urlop z dziećmi jakie możecie sobie wyobrazić. Wszystko dostosowane do najmłodszych, plus wspaniali właściciele, bardzo pomocni w najróżniejszych sytuacjach. To był jeden z najbardziej udanych urlopów z dziećmi, wielka to zasługa ekipy Drewnianej Róży. Wrócimy na pewno! ”

Zdaniem Slowhopa: W Drewnianej Róży znajdziecie również salę jadalną, strefę saun oraz sale klubową z bilardem oraz wydzieloną częścią dla dzieci. Wpadajcie z grzecznymi psiakami.

No w tym wypadku wystarczy sama nazwa. Krasnoludki naprawdę tu są, można się nimi bawić, kłaść je do łóżka (ale raczej nie kąpać). Sierotka Marysia lub ósmy członek zorganiozowanej grupy śmiałków poczują się tu jak w bajce. Wiadomo, że najlepiej jest tu zimą, wiosną przyjeżdża się na krokusy w Dolinie Chochołowskiej, ale widoki z tarasu są takie, że każda pora roku wydaje się spoko. Poza tym z takim domkiem ładnie idzie historyjka, że zimą na weekend przyjeżdża Mikołaj, bo czuje się jak u siebie, a latem w okolicy grasuje Rumcajs i naprawia buty grzecznym dzieciom. Warunki sprzyjają wesołym wędrówkom, zjeżdżaniu z górki na pazurki i piciu kakao litrami. W domu krasnale i łóżeczka dziecięce. Dzieciom jest tu najlepiej.

„Wspaniałe miejsce na odpoczynek! Chatka Siedmiu Krasnoludków położona jest na obrzeżach Kościeliska w cichej i malowniczej okolicy - z dala od zakopiańskiego zgiełku. Dla maluchów jest klimatyczna kołyska, w której dziecko zasypia w minutę! Z tarasu, na którym stoi bujany fotel rozpościera się piękny widok na Tatry! W salonie mamy kominek - super sprawa na chłodniejsze wieczory. Właścicielka - Pani Ewa robiła wszystko, aby nasz pobyt przebiegał w idealnej atmosferze! Dodatkowo załatwiała nam jajka prosto od górskich kur i wyśmienity twaróg! ”

Zdaniem Slowhopa: Prezent w postaci świąt ze śniegiem, wakacji z ciupagą i wieczorów z lokalnymi legendami. Dzieci będą zachwycone. Dom na wyłączność, więc gotujecie sami, ale w okolicy mnóstwo góralskich frykasów. Tu bez psów.

Tu byśmy wzięli dzieciaki w tym wieku, kiedy doceniają legendy o poszukiwaczach złota i rzeki przygód. Obok Złotego Jaru jest tu bowiem Kopalnia Złota, a w niej można już sobie dowolnie szukać bogactwa i słuchać historii i Dzikim Zachodzie. Ale Złoty Jar nie jest tylko dla młodszych dzieci. To super prezent dla nastolatków i nawet jeśli wydaje się to niemożliwe - tu może im się trochę poukładać w głowach. Wystarczy pogadać z Gosią i Maćkiem o ich przygodach i doświadczeniach. Albo niech chociaż posłuchają. Nie ma zasięgu (tak właśnie), są jelenie i przepyszne pierogi, które znikają z talerza w mgnieniu oka i muszą stawić się na dokładkę. W ażurowym pensjonacie łóżek jest do wyboru i do koloru. Przygotowany jest na przyjazd samotnych artystów oraz najazdy Hunów. Dziecięce łóżeczko i przewijak też się znajdzie. Fajne wnętrza, super ludzie, spoko pierogi - czego chcieć więcej?

„Jeżeli ktoś szuka ciszy, spokoju i chce odłączyć się od świata - ma tutaj wszystko jak w banku! Brak zasięgu, busz. Wieczorem proponuję wyjść na dwór stanąć przed pensjonatem i słuchać totalnej ciszy - coś niespotykanego w dzisiejszych czasach. Można poczuć się jak w domu, można porozmawiać, bo tu suuuper ekipa. Wady? Trzeba kiedyś opuścić to miejsce...”

Zdaniem Slowhopa: Przy Złotym Jarze zaczyna się szlak w Sudety, a czworonogi są równie mile widziane, co istoty dwunożne!

No więc tu przyjeżdża się z dziećmi, żeby mogły siedzieć po pas w potoku i budować tamy oraz puszczać papierowe flotylle. No bajka. Zimą w Potoczówce wiadomo - magiczna chata z kominkiem, śnieg, po prostu nie może być lepiej. Na dorosłych magicznie podziała klimatyczna aranżacja wnętrz, spokój i pyszny chleb z Andrychowa czekający w kuchni. W pobliżu jest też wyciąg, więc kusi przyjazd w zimie na narty, a w lecie na górskie wycieczki. 

„Największym WOW jest działka, która jest ogromna, pełna drzew i zakamarków. Jest miejsce na ognisko i grilla (zadaszone). Odpoczywać można na tarasie nad szumiącym potokiem. Wieprzówka przepiękna. Super, że jest do niej zejście i że można się kąpać. Byłam z pieskiem - ogromna swoboda i radość z weekendu również dla czworonoga. Bardzo blisko z aglomeracji śląskiej i Krakowa. Warto przyjechać choćby na weekend!”

Zdaniem Slowhopa: Rozgośćcie się w dwóch apartamentach w stylu scandic loft dla 7 i 8 osób. Brak zasięgu telefonicznego, ale jest WiFi, a co najważniejsze miejsce jest bardzo przyjazne psom.

Jedno z tych miejsc w Wielkopolsce, do których trudno się dostać. Największa atrakcja - można dotykać króliczków, są kozy i nikt się na nikogo nie drze. Jest plac zabaw, labirynt w zbożu i w ogóle bajka od Astrid Lindgren. Pełna zagroda zwierzaków, wspólne karmienie królikow, a na spacer można wybrać się z kozą spacerową. Pycha szamka.

„Przepiękne otoczenie, wspaniali i przemili gospodarze troszczący się o to, aby nam niczego nie brakowało. Czyste pokoje, bardzo smaczne, zdrowe jedzenie, ogromna swoboda, możliwość bezpośredniego kontaktu ze zwierzętami to tylko niektóre z atutów Chaty. Dla 4-latka i 2-latki to był raj na ziemi - różne atrakcje (plac zabaw, pompa wodna, piaskownica, basenik) wspaniała przestrzeń w ogrodzie, ognisko, zwierzęta. Magiczne miejsce, do którego na pewno wrócimy.”

Zdaniem Slowhopa: Idealne miejsce dla rodzin z dziećmi (6 pokoi i domek) 5 km od Jeziora Dużego w Lubaszu. Ze względu na zwierzęcą gromadę, nie zabierajcie swoich czworonogów.

Generalnie prezent jest taki: nocleg w tatarskiej jurcie, spanie na antresoli, trzeba tam wejść po schodach i można robić bajzel, bo starzy i tak nie zobaczą. No i konie. Zaplanujcie tu sierpniową noc perseidów, da się ją oglądać z poziomu łóżka, bo w dachu jest sprytne okienko i widać gwiazdy. „Mongolska jurta na Kaszubach - samo w sobie brzmi kosmicznie, a na miejscu okazuje się, że nie tylko rzeczywistość pokrywa się z wyobrażeniami, ale na każdym szczeblu ja przekracza. Idealna przestrzeń do leniwego czytania książki, patrzenia na zieleń i szczęśliwych koni po drugiej stronie płotu, dorzucania drewna do kozy - po prostu do bycia w harmonii ze sobą i tym co wokół, bez patrzenia na zegarek. Z okolicą dobrą do wędrówek pieszych, konnych czy rowerowych. Koniecznie!”

Zdaniem Slowhopa: Nocleg w mongolskiej jurcie przez cały rok dla max 5 osób. Miejsce psiolubne bardzo.