KWIECI – slowfood w Górach Izerskich - Hodnotenia

5

Cudowne miejsce. Zarówno dla dorosłych i jak dla maluchów. A jak karmią! Nie chce się wracać do domu, bo każdy czuje się tam jak w domu. Wrócimy! :-)


5

Nasz marcowy pobyt w Kwieci był dość krótki, lecz wystarczający, by zauważyć, że to fantastyczne miejsce. Pomieszczenia zaskakują swoją przytulnością połączoną z luksusem, który można zauważyć na każdym kroku, w najmniejszych szczegółach wystroju, muzyki, posiłków. Kwieci to dowód na to, że nie musisz spędzać tygodnia w hotelu z basenem i sauną, by poczuć się otoczony luksusem. W Kwieci wystarczyły nam 3 noce, by naładować baterie na dalsze życiowe batalie. Koniecznie spróbujcie wina i skuście się na obiadokolacje. Tutaj wypijecie najlepszą na świecie wodę ze studni głębinowej (dostaliśmy butelkę na drogę). Brak telewizora to genialny pomysł. Ogromna biblioteczka, wygodne kanapy w salonie i zielony teren wypoczynkowy - to absolutnie lepsze niż telewizor czy laptop (zostaw go w domu). Po powrocie do domu przez 2 dni nie mieliśmy ochoty włączyć swojego ;) Nasz piesek również bardzo zadowolony z pobytu. Koniecznie przespacerujcie się po Kwieciszowicach i poznajcie ich niesamowitą historię. Nasza ulubiona opowieść to historia sekcji piłki rowerowej, która rozgrywała potyczki w budynku gospody sądowej. Tak wspaniałe miejsce stworzone przez wspaniałych wizjonerów, których wizje realizuje zespół bardzo ciepłych osób. Bardzo dziękujemy!


5

Wir hatten sehr schöne Tage in Kwieci und haben uns total wohlgefühlt! Der Ess- und Wohnraum mit Sofa, Kamin und Büchern ist so gemütlich, die Zimmer zwar hellhörig, aber total liebevoll eingerichtet. Den Hund Remmy haben wir gleich ins Herz geschlossen. Die Gastgeber waren sehr freundlich und hilfsbereit, das Essen lecker und sehr besonders! Unsere Kinder liebten das Spielzimmer und den Garten. Hier kommen wir auf jeden Fall wieder hin!


5

Mistrzostwo świata vs reszta podobnych miejsc, w których byliśmy w Polsce. Miejsce dla ducha i brzucha! Pozdrawiamy Remigiusza


5

Świetne miejsce na spokojny pobyt, położone blisko pięknych szlaków turystycznych w górach Izerskich. Szczerze polecam wykupienie noclegu z przepysznymi obiadami, warto!


5

Kwieci to pięknie urządzony dom, wspaniały ogród, przemili gospodarze z wielką wiedzą o rejonie (zawsze chętnie doradzą gdzie się wybrać i co zobaczyć), do tego świetnie karmią - kuchnia jest przepyszna: od regionalnych przysmaków, przez kawę, fantastyczne dania obiadowe (i desery!), po wino z winnicy Jadwiga. Wszystko oczywiście w pięknym otoczeniu gór izerskich :)) Ah, no i bezcenne towarzystwo pieska Remigiusza ❤ Polecamy, z pewnością wrócimy.


5

Kameralne miejsce położone w pięknej wsi. Polecamy spacery, duży ogród z leżakami oraz pyszną kuchnię. Świetne zarówno do wypoczynku pod tytułem "nicnierobienie", jak i jako baza wypadowa (okolica obfituje w zabytki oraz trasy turystyczne). Panu Piotrowi dziękujemy szczególnie za pomoc, gdy zepsuł nam się samochód.


5

Było super :) Klimatyczny, stary, ale super urządzony i zaprojektowany dom, wspaniałe jedzenie regionalne i klimat odpoczynku i oddechu. Także doskonała baza wypadowa na wycieczki po Karkonoszach. Gospodarze i kadra (w tym bardzo sympatyczny piesek - Remik) również przemili, na pewno tu wrócimy. Jedyny minus to głośno skrzypiące podłogi :)


2

Kwieci to nie jest miejsce na spędzenie rodzinnych wakacji z dziećmi. Dom jest piękny. Design może zachwycać: gustowne drewniane meble w towarzystwie nowoczesnych lamp i plakatów. Mnóstwo dobrej literatury. Pięknie zaplanowane i utrzymane rośliny doniczkowe. Ogród bardzo duży, z wygodnymi miejscami do odpoczynku. To wszystko zobaczyłam w ofercie na Slowhop i potwierdziło się na miejscu. Co jeszcze zobaczyłam w ofercie, a nie znalazłam na miejscu? Zabrakło przestrzeni przyjaznej dzieciom. W Kwieci urządzono tzw. Salę wspólną, w której przebywać mogą tylko osoby powyżej 10 roku życia. Tej informacji nie było w ofercie na Slowhop. Dowiedziałam się o tym z maila otrzymanego bezpośrednio po rezerwacji pobytu. Oceniłam, że jest to ok, bo oprócz takiej sali znajdują się również sala zabaw dla dzieci. Na miejscu okazało się, że ta „sala wspólna” jest jednocześnie jadalnią. Zatem przy stole jadalnianym młodsze dzieci mogą siedzieć jedynie w czasie śniadań i obiadokolacji. I to dosłownie siedzieć. Gdy nasz pięcioletni syn poznał przy pierwszym śniadaniu rówieśnika, który przyjechał z rodziną na ten sam turnus co my, i zaczęli śmiać się i przemieszczać się między kanapami, Pani z obsługi upomniała ich słowami: „w tej sali się nie bawimy”. To był początek serii upomnień, jaka przez cały pobyt spadła na trzy rodziny z dziećmi. Trzeciego dnia, po tym jak Pani z obsługi podała nam smakowicie pachnący i wyglądający obiad, wyjęła kartkę i odczytała listę naszych przewin: notoryczne łamanie regulaminu, przynoszenie do domu grzybów, z których wylazło mnóstwo robaków i rozpełzło się po domu (w tym momencie obiad przestał już ładnie wyglądać). Pani zarzucała nam również inne rzeczy, które nie miały miejsca. Każda z rodzin podjęła próbę wyjaśnienia sytuacji, jednak Pani była nieugięta. Przedstawiła mi wizję domu gościnnego: to państwo przyjechaliście do nas w gości i musicie się dostosować do naszych reguł. Po tym incydencie rozmawiałam z właścicielem. Niejednokrotnie powoływał się na regulamin. Mówił, że ludzie przyjeżdżają do Kwieci i nie czytają regulaminu. Że rozkładają się z jedzeniem we wspólnej sali. Że jest tu otwarta kuchnia, co może być dla dzieci niebezpiecznie. Zasugerowałam, że nie powinni więc zapraszać tu rodzin z młodszymi dziećmi. Właściciel stwierdził, że nie chce nikogo wykluczać. Mówił, że niektóre dzieci schodząc po schodach na posiłek krzyczą, że nie zjedzą, mimo iż nawet nie spróbowały, co jeżeli dobrze zrozumiałam, miało oznaczać, że jedzenie jest ok, tylko dzieci są różne. Niestety właściciel nie bierze pod uwagę, że dziecko może nie czuć się dobrze w jadalni, bo właściwie jest w niej warunkowo, tylko na czas jedzenia; a może dzień wcześniej na deser dostało śliwkę w kawie (tak, taki deser podają też dzieciom) i wie, że nie ma wielkich szans na powodzenie w zakresie jego smaku;) Dodam, że jedzenie jest generalnie bardzo smaczne (grzanka z pesto z sadzonym jajkiem oraz omlet na kapuście kiszonej – moje ulubione). Problemem jest brak elastyczności w zakresie menu pod kątem dzieci. Nie dodaje potrawom smaku sposób ich serwowania: na leciutkich talerzach z bambusa – ani to nie zdrowe, ani fajne (szczególnie, gdy próbujesz coś ukroić, a talerz przesuwa się po stole). Wszystko, co przywołuję udowadnia, że Kwieci jest bardziej pięknym hotelem niż domem gościnnym dla każdego, takim jak je widzi Slowhop. Dość powiedzieć, że przy wyjeździe nikt z właścicieli i obsługi nie powiedział nam nawet "do widzenia". Jeżeli chcielibyście pograć wspólnie z dziećmi w planszówki – nie znajdziecie na to przestrzeni. Jeżeli rozłożycie siatkę do badmintona, spotkacie się z żądaniem usunięcia, bo patyczki wyznaczające linię boiska niszczą trawę (strach pomyśleć, co by było gdybyście rozłożyli koc na trawie;) Bardzo żałuję, że dałam się zwieść ofercie Kwieci. Gdyby właściciele byli szczerzy zarówno względem siebie, jak i konsumentów, każda strona byłaby zadowolona: oni, bo nie musieli by znosić obecności dzieci, i my, bo pojechalibyśmy do miejsca, które spełniałoby nasze oczekiwania. Na koniec przytoczę jeszcze jeden moment z Kwieci: pięcioletni syn pewnego popołudnia wyszedł z naszego pokoju do kącika zabaw. Po jakiejś chwili poszłam sprawdzić, czy się dobrze bawi – niestety, nie było go tam. Złapał mnie strach, że poszedł do Sali wspólnej, gdzie przecież nie może przebywać (żenujące jest odczuwanie takich emocji podczas urlopu;). Zbiegłam więc do tej sali i zatrzymał mnie widok synka przykucniętego na progu sali, rozmawiającego z dziesięcioletnią siostrą, która robiła tam sobie herbatkę. Jestem pewna, że zdjęcie tej sceny plus kontekst sytuacji rozdarłby Wam serca. Niestety, nie mogę pokazać tego ujęcia, bo regulamin Kwieci zakazuje publikowana zdjęć z wnętrza domu bez zgody właścicieli pod groźbą dodatkowej opłaty 500 zł…


2

Dom urokliwy, ogród piękny, miejscowość stanowi świetną bazę wypadową. Tym niemniej, oferta na slowhop wprowadza w błąd konsumenta. 1. ograniczenia, w szczególności dla rodzin z dziećmi czytając ogłoszenie odnosi się wrażenie, że sprzedawana jest usługa nie tylko wynajmu pokoju, ale też życzliwa i otwarta atmosfera, poczucie zaopiekowania. Tym czasem nie każdy może tak się poczuć, z pewnością nie rodzina z dziećmi. Ograniczeń jest sporo, o części można się dowiedzieć z ogłoszenia, o części od pracowników, powoduje to narastające poczucie dyskomfortu o wypoczynku na luźnym biegu nie wspomnę: - po wpłaceniu zaliczki klient dostaje regulamin, gdzie się dowiaduje, że do jedynego pomieszczenia (salonu połączonego z jadalnią), gdzie są stoły, czy kanapy dzieci do lat 10 nie mogą przebywać. pozostałe części wspólne, czyli korytarz na pierwszym piętrze i antresola, gdzie 7 letnie dziecko musi się schylać by wejść, to nie są miejsca by wspólnie przebywać z dzieckiem; - obiadokolacje wydawane nie w godzinach 18:00 - 19:00, jak w ogłoszeniu, a w godzinach 18:00-18:30; - brak dostępu do kuchni jest traktowany szerzej, jak nas poinformowano w ogóle nie można wchodzić na część jadalni wyłożoną kafelkami, co powoduje również odcięcie od zlewu (oczywiście można się poczuć jak w akademiku i umyć owoce w kranie w łazience :); - brak możliwości spożywania własnego pożywienia w salonie - taką informację przekazał mi pracownik, gdyż od tego są pokoje; potem od innego gościa się dowiedziałam, że komunikat był nieprecyzyjny, można spożyć coś własnego, ale nie w godzinach posiłków - już nie dochodziłam jak jest w rzeczywistości. najwyraźniej jest taka ilość tych ograniczeń, że się wszystkim plącze; - brak możliwości rozstawienia badmintona na noc (przeszkadza panu w koszeniu - może niefortunnie trafiliśmy i w inne dni można zostawiać, a drewienka którymi zaznaczono pole mogą odbarwić trawę); - brak możliwości włożenia do lodówki butelki wina (w pokojowej lodówce się nie zmieściła); 2. usługa niezgodna z ofertą: - brak dostępu do salonu dla dzieci do 10 r. ż.; - zup, o których mowa w ogłoszeniu nie było (mimo, że pobyt jak najbardziej w lato); - kompot pojawił się raz - wypity od razu przez dzieci, niestety nigdy nie powtórzono; 3. obsługa dość nieelastyczna i absolutnie nie ma mowy o antycypowaniu potrzeb klientów: - generalnie na każdym kroku przypominane nam jest co możemy, a co nie możemy; absurdalną sytuacją było, gdy po tym jak 13 osób zebrało się w stołówce i usiadło przy stołach do wydanych obiadów, pani wzięła kartkę i zaczęła gościom nad głowami czytać "listę przewinień gości", tj. dzieci weszły wieczorem z rodzicami i jadły płatki w jadalni (fakt, że zachowały się głośniej, co trwało 10 min właściciel poprosił nas byśmy uspokoili dzieci i to od razu zrobiliśmy, ale po co kolejnego dnia do tego wracać, tym bardziej że inni goście mówili, że wszystko jest ok?) ; badminton został rozstawiony i niesprzątnięty; ktoś rzekomo nielegalnie korzystał z kuchni (pani zapytana o to jak, nie znała szczegółów). Pani była tak przejęta swoją rolę, że już przed posiłkiem była dość nieżyczliwa dla gości. Po tym wydarzeniu 12 na 16 osób zrezygnowało z obiadokolacji; - np. w dniu gdy były podawane omlety jedno z dzieci prosi o jajecznicę - odpowiedź, nie! dziś są omlety; - gdy nie mieści się butelka z winem w sypialni proszę o wstawienie do lodówki w kuchni pracownica nawet bez zajrzenia do środka odpowiada cierpko, że nie ma miejsca; - przychodzi gość, że właśnie wracają ze spaceru i jak tylko się ogarną, to przyjdą na kolację - pani grzecznie informuje spokojnie macie państwo jeszcze czas obiady są wydawane do 18:30; - posiłki niedostosowane do dzieci (a w czasie naszego pobytu dzieci stanowiły 30% gości) np. deser kawowy z wytrawną gruszką. ogólnie na 3 posiłki (potem zrezygnowaliśmy) dzieci 2 posiłków nie były w stanie zjeść włączając w to deserów; jogurt, który zawsze znikał na śniadania, do ostatniego dnia był towarem deficytowym; 3. gospodarze unikają gości W czasie pobytu jeden z gospodarzy przebywał w budynku, ale wychodził poza godzinami posiłków, nie zostawiał specjalnej przestrzeni do swobodnych rozmów; nawet sytuację "przywołania gości do porządku" zdelegował na pracownika. Następnego dnia, po przybyciu drugiego z gospodarzy odbyła się rozmowa z częścią gości, ale i tak panowie trzymali się na dystans, Ogólne wrażenie po pobycie jest niestety negatywne. Warto zaznaczyć wprost w ofercie, ze dzieci do lat 10 są niemile widziane.


5

Wyjątkowe miejsce- atmosfera, jedzenie, położenie. Jesteśmy zauroczeni- nr.1 Paniami- Gosią, Anitką i Patrycją- przemiłe, dbające o gości za co szczególnie dziękujemy. Miejsce fantastyczne dla rodzin z dziećmi- to, że maluchy nie mogą przebywać (poza posiłkami) w jadalnio-kuchni uważam za duży plus. Po pierwsze nam dorosłym należy się też miejsce bez dziecięcych zabawek, hałasu itd, po drugie to jest otwarta kuchnia- nie oczekujmy od Pań, które dbają o przygotowywanie posiłków, aby robiły to przy akompaniamencie dziecięcych zabaw. Jest wystarczająco miejsca w ogrodzie, na górze dla dzieci i dla nas rodziców. Jedzenie przepyszne, codziennie na śniadanie coś na ciepło- na mega plus. Nasze małe dzieciaki też miały wiele opcji i na obiad i na śniadanie. (jeśli wiesz, że Twoje dziecko je "suchy" makaron i parówki będzie kiepsko- bo tego na szczęście w Kwieci nie dostaniesz). Dla mnie tylko 2 małe minusy-1 jest to miejsce przy drodze- nigdzie nie jest to wspomniane, przy powiatowej, więc auta słychać (piszę o tym, bo nie jest to ruch duży ale jak ktoś rano chce otworzyć okno i delektować się śpiewem ptaków może być zaskoczony), 2- zasłony nie zaciemniające- oooo zgrozo dla mnie. Można zakryć kocem, poradziłam sobie, ale po co?? Na plus prawie wszystko - jedzenie - Panie przygotowujące pyszne posiłki- miłe, dbające o Gości i dużych i małych - budynek przepiękny dla ludzi, którym pasuje klimat starych domów (skrzypiące schody idp.) - okolica niesamowita- dla ludzi, którzy potrzebują spokoju wśród natury Dziękujemy za tworzenia tak pięknego miejsca. B&M&H&J


5

Super miejsce z klimatem. Piękny budynek - bardzo gustownie odremontowany. Dom łączy stare z nowym w bardzo dobrym stylu. Pokój i łazienka bardzo wygodne (łóżko!) i czyste. Przestronne i ładnie urządzone. Duża jadalnia z miejscem do posiedzenia kominkiem to moje ulubione miejsce w tym domu - można w przyjemnym otoczeniu poczytać, porozmawiać i wypić wino. Śniadania były super - i smaczne, i syte. Jedyny obiad jaki zamówiliśmy - pierogi, oceniam jako przeciętny (w szczególności, ze względu na cenę). Z chęcią spróbowałbym więcej żeby ocenić. Obsługa na medal - Pani Gosia to złota kobieta :) Pechowo, podczas naszego pobytu padało i nie udało się skorzystać z ogrodu, a wyglądał zachęcająco. Dodałbym tam tylko ruską balię :) Chciałbym wrócić tu zimą i posiedzieć przy kominku. Myślę, że tak zrobię :)

Hostiteľ: Łukasz i Piotrek
2021-06-30

Michał, Serdecznie dziękujemy za miłe słowa, również w imieniu Gosi! Gorąco zachęcamy do dłuższego pobytu u nas, podczas którego będziesz miał okazję spróbować wielu naszych dań. Menu specjalnie dla nas opracowuje szef kuchni Wit Szychowski (Pan Tasak). Oferujemy gościom 7 zestawów dań wegetariańskich lub mięsnych (inne na każdy dzień) i zmieniamy je sezonowo w zależności od dostępności świeżych, lokalnych produktów. Obecnie latem królują u nas np. pampuch drożdżowy z boczniakami i z sałatka z buraków i wiśni, grillowana pierś z kurczaka na pure z gruszki i pietruszki z kapustą kiszoną z oliwą szczypiorkową, a na deser podajemy np. mus chałwowy z malinami i z popcornem z kaszy gryczanej czy mus z białej czekolady z truskawkami i miętą z naszego ogrodu. Pierogi, o których piszesz są także niezwykłe, bo do spróbowania tylko u nas – mają rozpływający się w ustach farsz z wolno gotowanych polików wołowych i kaszy płaskurkowej z ekologicznej plantacji naszej sąsiadki Ewy. Pozdrawiamy i do miłego zobaczenia, Łukasz i Piotrek – Gospodarze.


4

Miejsce jest bardzo urokliwe, piękny stary dom z dużym ogrodem, fajnie urządzone, wygodne pokoje. Okolice przepiękne, niesamowte lasy blisko domu. Świetne jedzenie, można odpocząć od gotowania, pełnowartościowa, nieściemniana opcja wegetariańska. Jedyną naszą wątpliwość wzbudziła zasada niekorzystania przez dzieci z sali głównej (w której jest kuchnia, jadalnia, kanapy, barek z piciem) poza godzinami posiłku. Dla dzieci młodszych ta zasada jest trudna do zrozumienia, zwłaszcza, że są na wakacjach, a nie w szkole. Dzieci starsze mogą z kolei poczuć się wykluczone, bo komu przeszkadza to, że chcą sobie usiąść np. z książką w dużym pokoju. Dzieci są wypraszane z sali po zakończeniu posiłku i obfukiwane, kiedy usiądą na kanapie albo przyjdą do sali, w której siedzą jeszcze ich rodzice. Kilkakrotnie byłam świadkiem takiego zachowania zarówno wobec mojego dziecka, jak i innych dzieci. Wytwarza to dość stresującą sytuację - zarówno dla gości, jak i (jak mi się wydaje) dla pracowników. Ciągłe pilnowanie dziecka, żeby tylko nie weszło do sali, zajmującej większą część domu, nie jest najfajniejszym zajęciem, którym można się zajmować w trakcie wakacji. Wydaje mi się, że trzeba podjąć jakąś decyzję - albo jesteście miejscem przyjaznym dla dzieci i wtedy niestety trzeba zaakceptować ich obecność w całości pensjonatu, albo zmienić się w miejsce nieprzyjmujące dzieci i rozkoszować się błogą ciszą i nieskazitelnie czystymi kanapami:).

Hostiteľ: Łukasz i Piotrek
2021-06-17

Bardzo dziękujemy za opinię. KWIECI jest miejscem przyjaznym wszystkim – dzieciom, dorosłym i zwierzętom – i to jest nasza naczelna zasada. Specjalnie dla Dzieci przygotowaliśmy dwa kąciki, zajmujące łącznie 40 mkw. Jeden dla młodszych – z matą edukacyjną i mnóstwem zabawek, drugi dla starszych m.in. z Playstation i z dostępem do Netflixa. Wspólna Sala jest dostępna dla starszych dzieci (od 10 lat) oraz dla dorosłych. Zdecydowana większość naszych Gości docenia to, że dzięki czytelnemu podziałowi przestrzeni, każdy może czuć się komfortowo – dzieci bawią się w swoim towarzystwie lub z rodzicami, a dorośli mogą relaksować się w ciszy we Wspólnej Sali, czytając książki czy delektując się kieliszkiem wina. Serdecznie pozdrawiamy, Łukasz i Piotrek – Gospodarze.


5

Uroczy dom, piękna okolica i świetne jedzenie. Ale najważniejsze: to niesłychanie przyjazne dzieciom miejsce. Mnóstwo możliwości, żeby zająć czymś wymagającego kilkulatka. Bardzo dobra opcja na rodzinne wakacje.


5

Świetne miejsce, fantastyczne jedzenie i świetni ludzie - wszystko jak w opisie a nawet lepiej :) polecam


5

Wszystkie "5" w pełni zasłużone, JEDŹCIE TAM!!! Koniecznie brać jedzonko - pycha! Cała ekipa Kwieci frontem do człowieka, także tego małego :) Do tego wszyscy się uśmiechają, goście także! Dom piękny, apartament chabrowy z cudownym widokiem na gwiazdy... Bardzo ciekawe okolice, mnóstwo miejsc do zobaczenia, nie jest tłoczno, nie jest turystycznie i nie ma nudy. My na pewno wrócimy i polecamy z całego serca!


5

Cudowne miejsce, w którym czuliśmy się jak w domu. Przepyszne jedzenie i bardzo mili gospodarze! Szczerze polecamy i na pewno jeszcze wrócimy :)


4

Bardzo spokojne miejsce, w którym odpocząłem. Kwieciszowice to moim zdaniem świetna baza wylotowa do bardziej turystycznych miejscowości, takich jak Świeradów Zdrój, czy Szklarska Poręba. Polecam! :)


5

Miejsce urocze, właściciele bardzo mili i pomocni, jedzenie PE TAR DA - w większości przygotowywane na miejscu z lokalnych produktów :)) Będziemy polecać i postaramy się odwiedzić Was ponownie! Dzięki 💕


5

To pierwsze miejsce poza domem, w którym zaraz po wejściu czujesz się... jak w domu. W salonie jest ciepło nawet bez rozpalonego kominka, jest kolorowo, smacznie i błogo. Idealne miejsce, trochę na końcu świata, żeby uciec od zgiełku dużych miast. Kwieci może być zarówno dobrą bazą wypadową, by zwiedzać perły Dolnego Śląska, jak i celem podróży samym w sobie. Gospodarze przemili, otwarci i pomocni. Smaczne i nienudne domowe śniadania, ponadto dostępne jest na miejscu regionalne wino i piwo, a także cała masa smakowitości zamkniętych w słoikach. Lepiej byś nie może, my wrócimy tam na pewno!