MORSUJEMY!

7 slowhopowych miejscówek dla początkujących morsów i prawdziwych wyjadaczy

  

 

Tak serio, to morsowaliśmy zanim to było modne. Mało tego, znamy takie miejscówki, w których stanie w lodowatej wodzie podnosiło poziom endorfin i odporność odważnych na długo przed pandemią. Żeby nie było, od razu uprzedzimy- jeśli bliżej ci do adopcji wielkiego ssaka obrośniętego solidną warstwą tłuszczu, a próbę wejścia do Bałtyku na początku sezonu, uważasz za maksymalny akt odwagi- to my to akceptujemy. Nie każdy musi mieć w sobie tyle szaleństwa by na hasło “raz się żyje” ściągać puchówkę i ładować się do Czerniakowskiego. Nie namawiamy, tylko pokazujemy możliwości.

Ale jeśli masz ochotę dołączyć do klubu morsa, jesteś wyjadaczem, albo całkiem nieśmiałym morświnem, pokażemy Ci miejsca gdzie można skosztować zimnej wody i prawie na pewno nie będzie tam innych morświnów, które wejdą Ci w ujęcie.

To jak? Pomorsujemy?

 


Hop i już jesteśmy w Beskidzie Niskim. Ale się jaramy tym basenem. Pewnie powiecie, basen jak basen. A no właśnie, że nie bo mamy tu prawdziwe cacuszko - ekologiczny zbiornik wypełniony specjalnie dobranymi kamieniami oraz roślinami, które oczyszczają wodę i utrzymują jej Ph na poziomie tej z górskich potoków. Ćwiczyć morsa w takim basenie z widokiem to my rozumiemy. Na tym zabawa się nie kończy, bo obok basenu stoi sauna gotowa ogrzać zziębnięte kości, chyba, że wolicie kominek to też jest i czeka. Gospodarze zostawia wam domek z chlebem i winem a wiadomo, że jak tak się wita gości, to będzie miłość od pierwszego wejrzenia. Goście byli, morsowali, mówią, że bomba.

„Super dom i wspaniali gospodarze! Nie moglibyśmy sobie wyobrazić lepszego miejsca na początek kwarantanny:) Dom wspaniale wyposażony. W dniu przyjazdu napalone w kominku, nagrzane jacuzzi a na następnego dnia na śniadanie niespodzianka: świeże wiejskie jajka! Wszystko urządzone z pomysłem. Przewidziany każdy detal - łącznie z zapasem kostek lodu w lodówce. W tym miejscu nie sposób się nudzić. Każdy znajdzie dla siebie "kąt" - dosłownie i w przenośni - bo w samym domu czekają na nas tematycznie poukładane książki w różnych miejscach. Jedyne czego żałujemy, to że byliśmy przed sezonem i nie mogliśmy w pełni doświadczyć wszystkich atrakcji jak np. rewelacyjny staw kąpielowy. Chętnie wrócimy jednego dnia, może nawet w większym gronie. Warto zwrócić uwagę, że zasięg komórkowy jest bardzo słaby. W domu Internet również nie jest najlepszy, ale... do No75 na Uboczu przyjeżdża się odłączyć i wypocząć. Miejsc tak przemyślanych, zadbanych oraz objętych fantastyczną lecz w żaden sposób nienarzucającą się opieką właścicieli naprawdę nie ma wiele. Inni mogliby się uczyć”.

Zdaniem Slowhopa: Domek stoi w środku wsi ale w cichym jej zakątku. Na stok w Krynicy Zdroju 9 km. Możecie wpadać z pieskiem.

W Przesiece swój dom ma najsłynniejszy mors świata czyli Wim Hof znany szerzej jako Iceman. Gospodarze Przesieki wiedzą jak to robić i mają bzika na punkcie lodowatych kąpieli. To właśnie Przesiece znajduje się jedyny wodospad w Polsce, w którym można się kąpać. Lodowata woda z gór o każdej porze roku gwarantowana. W skrócie wygląda to tak: okolice Szklarskiej Poręby, stuletni dom z przedwojennym basen i odjechane “oko morska” - czyli zbiornik z kamieni i zasilany wodą z potoku.

„Miejsce jedyne w swoim rodzaju, z niesamowitą energią, umożliwiające relaks, wyciszenie, kontemplację natury. Rzeczywiście psiolubne - nasz pies miał wakacje życia. Dom jest dobrze zorganizowany i bardzo przemyślany, czysty, schludny - czuliśmy się jak u siebie, docenialiśmy, że sporo rzeczy jest na miejscu np. pełna szafa kaw, przypraw, olejów w kuchni, miski dla psów, środki czystości itp. Mimo najzimniejszego maja od 30 lat w domu było ciepło. Poza tym, zawsze mogliśmy liczyć na na pomoc Pani Właścicielki. Na pewno będziemy wracać - już nam brakuje niesamowitego widoku tafli wody i szumu potoku. Sama wieś Przesieka jest chyba najbardziej malowniczą miejscowością, jaką widzieliśmy w Polsce, a do tego oferuje nie lada atrakcje! Polecamy z całego serca! ”.

Zdaniem Slowhopa: Domek dla rodziny a nawet dwóch. Gospodarze mają bzika na punkcie morsowania i chętnie was zarażą. Tu z pieskami każdej maści i ilości.  

Miejscówka idealna nie tylko dla morsujących ale i dla smakoszy designu. Wygnanowice mają swoich wiernych fanów nie tylko ze względu na nietypową architekturę, ale i zlokalizowane tuż pod domem źródła o stałej temperaturze 13 stopni, niezależnie od pory roku. Jeśli chcecie pobyć w skupieniu i odpocząć od bodźców to to jest o miejsce. Sauna? Obecna!

„Idealne miejsce dla osób, które chcą odpocząć i całkowicie odciąć się od codziennego świata. Dom w lesie, ogród, źródła w tym źródełko z pitną wodą, ognisko, grill, rower, spacery, sauna, a przede wszystkim odpoczynek wśród przyrody, śpiew ptaków i cisza - brak głośnych sąsiadów, tłumów turystów. Polecamy - spędziliśmy 4 dni w domu, który zachwyca architekturą zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz, a wszystko jest otoczone przyrodą, która gwarantuje pełną prywatność. Nawet jeśli pogoda nie dopisuje to nie ma mowy o nudzie :) Potwierdzamy, że Pani Ania jest bardzo sympatyczną, pomocną osobą, która dba o urok tego miejsca i współtworzy wyjątkowy klimat. Ze swojego doświadczenia radzimy rezerwować minimum 3-4 noclegi - jeśli chce się zaznać pełnego wypoczynku fizycznego i psychicznego :) ”.

Zdaniem Slowhopa: Jest sauna, kominek i spokój. W całości dla większej grupy. 

Trzymajcie swojego morsa na wodzy bo oto idzie hit. Ledwie 2,5 km od nadmorskich plaż Bałtyku i cholernie (pardon) zimnej wody o tej porze roku, stoi Mirabelka. Jakby tego było mało Gosia czaruje w garach, a Jarek - w nalewkach. Czyż nie piękne połączenie? Można morsować ile wlezie, a potem z zewnątrz ogrzać się w balii, a od środka domową mirabelkową (albo wiśniową).

„Mirabelka to piękne miejsce, położone niedaleko cudownego, polskiego wybrzeża, do którego można dostać się spacerując przez magiczny nadmorski las. Wraz z przyjaciółką mogłyśmy oderwać się od codziennego hałasu i spędzić trzy zimowe, bardzo spokojne dni w towarzystwie Gosi i Jarka oraz psiaków i kotów. Dostałyśmy wszystko to po co przyjechałyśmy: gościnę i bezpieczeństwo, wygodne łóżko, uroczo urządzony pokój z balkonem, pyszną kawę (z dolewką!) oraz smaczne śniadanie z wegańskimi i bezglutenowymi dodatkami przyrządzonymi specjalnie dla nas (pyszne pasty, warzywa). Serdecznie dziękujemy i polecamy z całego serca Mirabelkę, którą tworzą przede wszystkim gościnni właściciele. ”.

Zdaniem Slowhopa: Agro w bezpiecznej odległości od nadmorskich kurortów (2,5 km). Kuchnia wybitna. Wpadajcie z pupilami! 

Do tej pory o Białej Nidzie pisaliśmy w kontekście zarzucania wędki i letniego moczenia śledzia. A skoro woda jest pod nosem to gdzie jak nie tu oddawać się prozdrowotnym, zimowym kąpielom? Są na propsie bo obok schodkowego zejścia do wody stoi sauna, która chętnie podniesie Wam temperaturę, jeśli zajdzie taka potrzeba. A jeśli lubujecie się w holistycznych przyjemnościach to jest też balia, a na telefon zaglądnie nawet Pani Ewelina, która profesjonalną ręką zrobi Wam manicure, pedicure i inne zabiegi pielęgnacyjne.

„Najlepsze w tym miejscu jest to, że właściwie gdzie się nie spojrzy, jest przepięknie. Bezkresna zieleń, spokojna woda stawu, w okolicy lasy i łąki, idealnie do spacerów i biegania. Cicho, spokojnie, pełna swoboda i prywatność. Kawa i jagodzianki pałaszowane na pomoście smakują najlepiej. Domek na wyłączność, dla 6 osób idealny, w pełni wyposażony. Miejsce na ognisko, do grillowania, w okolicy też ciekawe miejsca na wycieczki, więc poza "nicnierobieniem" można co nieco pozwiedzać. U mnie wifi działało super, przy takich widokach nie wiem w sumie czy to na plus, czy jednak na minus ;) Polecam na beztroskie wakacje. Sauna i bania w lesie jeszcze nie działały, ale myślę, że to będzie sztos. Mam nadzieję, że wrócę :) ”.

Zdaniem Slowhopa: Domki są dwa ale w tym sezonie gospodarze planują otwarcie dwóch kolejnych i sauny. Mniejszy pomieści 4 osoby a ten większy nawet 8. Tu bez wyżywienia ale pyszne półprodukty na śniadanie dostaniecie pod drzwi, a gospodarze na życzenie chętnie nakarmią was rybami i wykwintnymi słodkościami. 

Kiedy Małgosia zatrąbiła na Instagramie, że wlazła do lodowatej wody pod ziemią w Kopalni Złota to pospadały nam gacie yyy znaczy czapki. Tym oto zagraniem wyniosła morsowanie na zupełnie inny poziom, bo wkrótce zdjęcie ściśniętej z zimna twarzy schowanej w lodowatej wodzie na nikim nie będzie robiło wrażenia, ale zdjęcie z morsowania pod ziemią? To zmienia postać rzeczy! W Kopalni Złota niezależnie od pory roku panuje stała temperatura 8 stopni, woda zaś ma niezmienną czwórkę, czyli zimna jak diabli. Nawet jeśli nie zdecydujecie się na morsowanie, koniecznie wpadajcie do Kopalni Złota podczas podróży po Sudetach, mają tam nawet złotą kawę i naprawdę dobrze karmią.

„Cudowne miejsce! Dzięki lokalizacji i wystrojowi miałam szansę się poczuć bajkowo :) Światła, światełka, stare meble, drewniane podłogi, dużo okien i weranda ❤ Jedzenie - super, szczególnie, że jestem wegetarianą i nie miałam problemu z dostaniem wege jedzonka + lokalne piwo - obowiązkowe do spróbowania! Dobrze wypoczęłam, wyspałam się i zrelaksowałam po całodniowej wędrówce, a następnego dnia jeszcze miałam okazję zwiedzić kopalnię złota, która znajduję się 10 minut pieszo. Gorąco polecam!!! ”.

Zdaniem Slowhopa: Złoty Jar to must see na liście każdego Slowhopowicza. Wspaniali gospodarze, którzy prowadzą też pobliską Kopalnie Złota.  I jest jedzonko!

O Mejnówce wspominaliśmy ostatnio w tym zestawieniu o sankach, ale i tutaj sobie pozwolimy- z resztą spójrzcie na zdjęcia. Ci to muszą kochać zimę! Chatka stoi przy jeziorze i ma tyle zagajaczy dla dzieciaków, że możecie spokojnie porzucić plany zapychania bagażnika zabawkami, żeby sobie pomorsować w spokoju. Gospodyni Mejnówki z wykształcenia jest nauczycielką więc wie, czego trzeba dzieciakom. Po morsowaniu koniecznie kąpiel w śniegu a potem ognioterapia przy kominku.

„POLECAM! Nie byliśmy tu z dziećmi, gdyż ich nie posiadamy. Spędziliśmy tu kilka dni w 3 pary przyjaciół 30+, którzy chcieli wspólnie posiedzieć przy kominku, pogotować, pospacerować, pograć w planszówki, etc. I było wspaniale! Kontakt z właścicielką przesympatyczny od początku do końca. Chętnie wrócimy ”.

Zdaniem Slowhopa: Domek typu bliźniak, każda połówka dla 8 wczasowiczów. Zaopatrzcie się w biegówki bo jak sypnie śniegiem to można poszusować po polach. Kuchnia zachęca do gotowania ale jak nie macie ochoty to gospodarze odstąpią numery i adresy, wystarczy wykręcić numer i dowiozą strawę jak malowaną. Wolne terminy na wakacje są na wagę złota i to też weźcie pod uwagę.

Coś dla fanów starych domostw przenoszących w inny wymiar. 130 km od Warszawy, młyn nad samą rzeką, ocalony przez Hanię i Karolinę. Polecamy napalić w kominku, przygotować koc, rozgrzewający napar i dać susa prosto do rzeki (może być też większy skok), która płynie tuż przy domu, dokładnie 5 metrów(!) od drzwi. 

„Przeurocze miejsce dla lubiących naturę i wyciszenie. Spędziliśmy we dwójkę cudowny letni tydzień z naszymi trzema psiakami i one były równie szczęśliwe jak my. To miejsce to definicja "slow life". Niby "nic nie robienie" a czas leciał szybko. Czy to spacery z psami, czy plażowanie na podeście przy rzecze, moczenie nóg przy tamie, ognisko i smażenie kiełbasek wieczorami, oglądanie perseidów nocą owinięci w koce, podziwianie z okna na piętrze mgły na łąkach o świcie, podglądanie spacerujących bocianów, śledzenie z drżącym sercem borsuka płynącego nocą w świetle latarki, przejażdżka rowerem, słuchanie płyt na starym gramofonie, przeglądanie albumów czy po prostu czytanie ulubionej książki fantasy... w jednym miejscu możemy mieć to wszystko. [...].”.

Zdaniem Slowhopa: Tu można wziąć psa i jest samodzielne gotowanie. Fajne miejsca wokół.