Już w latach sześćdziesiątych XX wieku, pracownicy kalifornijskich winnic napełniali wodą drewniane beczki i próbowali różnych metod podgrzewania wody na ogniu. W zasadzie to testowali beczki po wielorakich alkoholach i sprawdzali co się lepiej kopci;) Tak, w wielkim skrócie, w winnicach Kaliforni powstała pierwsza w Ameryce Północnej wanna z hydromasażem. Po prawdzie, za dzisiejsze balie powinniśmy jednak podziękować nie Amerykanom, a Japończykom. To z Japonii wywodzi się kultura kąpieli onsen i drewniane wanny ofuro, których ideę przenieśli powracający do domu z II wojny światowej, amerykańscy żołnierze.
Dziś w roli bohaterki balia czyli ogrodowa beczka lub hot tub. Kiedyś prawdziwy luksus zarezerwowany dla wybranych, dzisiaj niemal must have każdego jesiennego wypoczynku. I zimowego zresztą też. W zasadzie to każdego, bo balia jest dobra na każda pogodę. Z rezerwacji na Slowhopie wynika, że najbardziej lubicie balie z widokiem. W górach, środku lasu albo tuż przy jeziorze. Lubicie sobie w niej siedzieć, kiedy prószy na Was śnieg, pod osłoną nocy i pod sufitem z gwiazd. Lubicie zażywać kąpieli grupowo i wyjatkowo lubicie te balie, które posiadają trzymadełka na kieliszki. Wiadomo, trzymadełka rozpuszczają serce każdego dorosłego wczasowicza wraz z tym, co znajduje się w kieliszku.
Przed Wami 13 najlepszych balii na Slowhopie, dobrych na smutki, zmarznięte stopy, przestymulowane głowy i na jesienno-zimową ucieczkę. Zapraszamy.
Zaczynamy z grubej rury. O tym domku pisaliśmy ostatnio w zestawieniu o Gorcach i Pieninach. Nie będziemy Wam ściemniać- trudno o lepsze widoki. Poza tym można z balią wejść w kontakt naturystyczny, bez obaw, że sąsiedzi zaczną dzwonić na policję. Nie zaczną, bo nie ma sąsiadów. Szczególnie polecamy drzemki na hamaku bo tutejszy las robi taką aromaterapię, że można zapaść w sen zimowy i obudzić się dopiero na wiosnę.
„ Wszystko na najwyższym poziomie. Chatka czysta, zadbana, klimatyczna. Woda w balii czysta, jest opcja także na korzystanie przy gorszej pogodzie. Świetny kontakt z właścicielem, otwartość na sugestie. Można się na serio odciąć od wszystkiego. Szczególnie polecam młodym rodzicom potrzebującym przerwy od dzieci i chcącym spędzić trochę czasu tylko ze sobą! Już wiemy, że na pewno tu wrócimy :-)”
Zdaniem Slowhopa: Dom na wyłączność. Można przyjechać w 5 osób, zamówić kosz śniadaniowy i zapomnieć o Bożym świecie.
Dolina Symsarny pojawiła się u nas dość niedawno, a już zebrała serię ochów i achów. Czujemy, że to za sprawą wanny z widokiem na jezioro, balii pod gołym niebem i tarasu o powierzchni przekraczającej średni rozmiar mieszkania przeciętnego mieszczucha. Agnieszka i Michał ewidentnie nie robią w półśrodkach. Jezioro jest prawie pod nosem, do tego kajaki, wiaderka, grabki, rower wodny a nawet łódka motorowa na życzenie. Gospodarze są blisko, więc jak ładnie poprosicie poczęstują was domowym chlebem, wędlinami własnego wyrobu albo rybką w zalewie octowej prosto z jeziora Luterskiego.
„ Agnieszka Osiecka pisała "jeżeli gdzieś jest niebo, to tu, to tu. ". Dolina Symsarny to prawdziwe niebo na Ziemi. Dom urządzony funkcjonalnie, ze smakiem. Dom, który ma na wyposażeniu wszystko czego trzeba, a nawet więcej: dwie łazienki, wygodne łóżka, kominek w salonie i huśtawkę... no i wannę z widokiem na jezioro. Do tego doskonale wyposażona kuchnia. I super działające WiFi (można pracować bez obaw o połączenie). Ale najlepsze jest poza domem: ogromny, taras, prywatny pomost, zamknięty teren i bania przy samym jeziorze. Do tego wszystkiego: serdeczni właściciele, którzy włożyli w to miejsce mnóstwo pracy i miłości -- częstujący własnym chlebem, pysznymi konfiturami czy rybkami w occie. #najlepiej. Byliśmy krótko, ale odpoczęliśmy jak nigdy. To wyjątkowe miejsce do którego będziemy wracać z przyjemnością. Bardzo, bardzo polecamy. Polecamy, doświadczenie warte każdych pieniędzy.”
Zdaniem Slowhopa: Dom na wyłączność. Spora dawka dobroci dla hedonistów bo na miejscu jest nie tylko balia ale i jacuzzi. Można przyjechać w ósemkę i zabrać pieska.
Starszy brat Buczynowego, od którego wszystko się zaczęło. Jeśli mignęły Wam gdzieś epickie zdjęcia z balii, z widokiem na góry, to prawdopodobnie było to to miejsce. Co prawda o Górskim Azylu pisaliśmy ostatnio w tym zestawieniu o Gorcach i Pieninach, ale pominięcie go w temacie balii byłoby sporym niedopatrzeniem. No właśnie, rozwaliła nas ta balia na tarasie, a trzymadełka na kieliszki są dokładnie tym, czego potrzebujemy. Serio, nie mieliśmy pojęcia ile taka balia podgrzana do 38 stopni, z grzańcem i nocnym niebem może dać przyjemności. W Górskim Azylu kawę siorbie się z bolesławieckiej ceramiki, śniadania szamie przy wielkim, biesiadnym stole, a Gospodarze to kozaki.
„Właśnie wróciliśmy z tygodniowego pobytu. Już tęsknimy:) Za widokiem, za cudownym wnętrzem, za balią na tarasie. Wszystko co zastaliśmy na miejscu było idealne, wygląda lepiej niż na zdjęciach, aż nie chcę się wychodzić:) świetny dojazd do wszystkiego co istotne, tras, sklepów, jeziora, rzeki. będąc w tym miejscu nic innego do szczęścia nie jest potrzebne. Właściciele sympatyczni, nie możemy się doczekać naszej kolejnej wizyty w styczniu 2021:)”
Zdaniem Slowhopa: Domek na wyłączność dla 8 dusz, z czego 6-stka dobrze odżywionych wejdzie do balii na raz. Sława Górskiego Azylu dotarła już w najdalsze zakątki świata, więc jeśli chcecie wykąpać się w tej balii na tarasie, polecamy ustawić się w kolejce. I jeszcze jedno: jeśli lubicie góralskie sery albo wędzone oscypki pogadajcie z Anią i Konradem, na pewno Wam coś zorganizują:)
Ogromnie lubimy obserwować (i oglądać) Kamila, który po latach mieszkania w mieście i blogowania o modzie przerzucił się na na Bierbrzę, domek z kontenera i Gospodarzenie. Za co jeszcze lubimy Into the Las? Za ekologiczne domki, piękny design i biebrzańskie mgły, które wyjątkowo miło obserwuje się z poziomu balii z hydromasażem otoczonej z jednej strony łąkami, a z drugiej sosnowym lasem. Jest też znana już gościom Sojczynka pani Beatka, która pichci obiady na zamówienie.
„Piękne miejsce na końcu świata. A przynajmniej takie można odnieść wrażenie docierając tam bezdrożami i leśnymi drogami. Kameralność to jedna z największych zalet tego miejsca - są tam tylko dwa domki, dzięki czemu można naprawdę uciec od zgiełku. Okolica jest niezwykle malownicza, tuż za oknami rozciąga się las oraz klimatyczne zamglone pola. Jeśli szukacie miejsca na odpoczęcia od cywilizacji, zwolnienie tempa i romantyczny wyjazd we dwoje, to będzie idealnym wybór. Romantyczny nastrój tutaj robi się sam, fińska balia, wino, cisza i wy, nic więcej nie trzeba. A i koniecznie zamówicie posiłki od Gospodyni Beatki. Odpoczniecie od gotowania, a pyszne domowe jedzonko zostanie dostarczone pod wasze drzwi. Koniecznie poproście o naleśniki na śniadanie - najlepsze, jakie jedliśmy.”
Zdaniem Slowhopa: Wspaniale miejsce na romantyczny wyjazd we dwoje, były tam już grane rocznice a nawet zaręczyny, a to mówi samo za siebie. Na dzień dobry kosz śniadaniowy i wino. Bez pieska prosimy.
Balia wersja kaszubska czyli wstajesz, 3 minuty później dajesz nura do balii, a potem czekasz aż ktoś poda “kawę” przez kuchenne okno. Rzecz się dzieje pośrodku Kaszubskiego Parku Krajobrazowego, tuż przy jeziorze Kamionka. Domki są dwa i każdy ma prywatną, przytuloną do domku balię, a pośrodku stoi sauna do podziału, w której można odparować zmartwienia, a potem, jeśli starczy odwagi, spłukać ich resztki pod chmurkowym prysznicem. Dzieciaki mają frajdę bo mogą robić bazę na antresoli, wybiegać nadmiar energii na zielonym, pluskać się w jeziorze, a wieczorem padać jak kawki przy planszówkach. Rodzice zaś szczęśliwi, nasłuchują uroczego chrapania wprost z balii, która po zmroku przechodzi w ich władanie.
„ Byliśmy zachwyceni. Najpierw dojazd - cały czas przez lasy, aż do Starych Czapl, ślicznego miejsca położonego na pagórkach między jeziorkami. Niebieskie domki położone na wzgórzu, 50 m od jeziora i ciągnących się kilometrami lasów. Pierwsze wrażenie: Kominek, sauna, bania, a na blacie w kuchni czekał na nas świeży chleb, a na łóżkach szlafroki żeby wskoczyć do sauny. Wszystko pięknie zrobione, śliczne sypialnie (tylko jedna jest osobna, pozostałe "otwarte" oddzielone ściankami działowymi). Przyjechaliśmy w 7 osób dorosłych i miejsca było w sam raz. ”
Zdaniem Slowhopa: Na dzień dobry dostajecie od gospodarzy prawdziwy, kaszubski chleb z glutenem, który stanowi miły wstęp do tego co dalej. Warto wpaść do wsi Węsiory zobaczyć tajemnicze kamienne kręgi i koniecznie do Zamku w Łapalicach. Imponujący pustostan został zbudowanego przez niepoprawnego marzyciela, który dostał pozwolenie na postawienia domu jednorodzinnego i pracowni rzeźbiarskiej, ale nie lubił drobnicy i szarpnął się na więcej.
Cukiereczek z dedykacją dla mieszkańców Warszawy. Godzina drogi od stolicy, wiocha jak gdyby nigdy nic, a tam, nie jurta, ale cała wioska jurt, do tego ekobasen, permakulturowy ogród, spa z sauną i balią, a obok jeszcze Turkolandia. Nie starcza oddechu, żeby to wszystko na jednym wymienić. Jeśli nigdy nie spaliście w jurcie to macie sporo do nadrobienia. W Ale Wiosce można leżeć brzuchem do góry w brodziku, dogrzewać stare kości w saunie pachnącej ziołami, rwać warzywa prosto z krzaczka, drzemać w namiocie nad ziemią, skoczyć do parku linowego “bo dzieci chciały”, a potem na bombę do balii (no, na delikatną bombę...).
„ Genialne miejsce na wypoczynek z dziećmi (lub bez;)) i jak blisko Warszawy. Na terenie miejsce na ognisko, grilla, ścieżka edukacyjna dla dzieciaków, plac zabaw, park linowy i mnóstwo miejsca do biegania i spacerowania. Wystarczająca ilość atrakcji, żeby dzieci mogły się wyszaleć, a kiedy już pójdą spać, rodzice mogą skorzystać z sauny i wymoczyć się w ruskiej bani, nawet w zimne listopadowe wieczory. Blisko agroturystyka i stajnia z możliwością jazdy konnej - dodatkowy plus. Jurty same w sobie bardzo przytulne i w pełni wyposażone, trzeba tylko zabrać ze sobą kawę, herbatę, przyprawy. Brak TV to możliwość spędzenia czasu ze sobą, z dziećmi lub po prostu z książką. Zasięg też niczego sobie, więc praca zdalna jest możliwa. Bardzo polecam;)”
Zdaniem Slowhopa: Fajna miejscówka dla dzieciaków i rodziców, którzy lubią spędzać czas aktywnie. Z Ale Wioską graniczy Turkolandia, czyli leśny plac zabaw z parkiem linowym, przyrodniczą ścieżką edukacyjną, lewitującym namiotem, trampoliną i boiskiem do siatkówki. Na prośbę Gospodarze zorganizują Wam rumaka z asekuracją. Eko Koszyczek śniadaniowy w cenie!
To jest coś odpowiedniego dla udręczonych codziennością pracowników warszawskiego Mordoru. HUSa można by umieścić na liście benefitów w korpo zamiast karty na siłownie (nie namawiamy, po prostu pokazujemy możliwości). Godzinka od stolicy i proszę - świat jakby inny. Inicjatywa trójki znajomych, którzy w stawianiu domów nie są świeżynkami, ale tym razem postanowili zrobić coś dla siebie. I dla Was. Panoramiczne okno przyozdobione drewnianymi listwami wpuszcza do środka takie światło, że człowieka wmurowuje na dzień dobry. Sauna obecna, balia na tarasie- też obecna. Jest i miejsce na ognisko i na leniwe wpatrywanie się w gwiazdy z poziomu leżaka. Zamiast hantli można dźwigać grzyby, zamiast bieżni potruchtać po lesie, no i pot wytwarzany w saunie też wydaje się być znacznie przyjemniejszy... .
„ Domek świetnie zaprojektowany, a wnętrze dopracowane w każdym szczególe. Bardzo przytulnie, miło i ciepło. Sauna świetnie działa i jest wygodna, koza ogrzewa szybko całe pomieszczenie. Ładna okolica sprzyjająca spacerom nad rzeką. Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyjazdu!”
Zdaniem Slowhopa: Domek na wyłączność dla max 6 osób ale zalecamy wyjazd w mniejszym gronie. Świetne miejsce na weekendowy reset i do brzegu Narwi można dojść w dosłownie kilka minut.
Co można robić na Mazurach? A no można na przykład wpaść pogłaskać ślimaka do żywego muzeum tych uroczych oślizgłych zwierzątek (i przy okazji sprawić sobie jakiś kremik), spróbować przepłynąć wpław wszystkie okoliczne jeziora, robić biceps na kajaku, albo przyjąć pozycję na placka i czekać na egipską opaleniznę. Ale na lecie przygoda się nie kończy. Kto się nudził zimą na Mazurach ten nigdy nie był w Wińcu. Jak przyprószy wyciągacie jabłuszka, szlifujcie narty i sru na Kurzą Górę, czyli najdłuższą trasę zjazdową w północnej Polsce. W nagrodę za wysiłki jest dogrzewka w saunie, relaks w balii, ognicho, kominek i wspaniałe, mazurskie powietrze.
„ Domki ładnie urządzone, nowe albo bardzo, bardzo zadbane. Inteligentne ogrzewanie, kominek w salonie to są elementy, które sprawią, że nawet w chłodniejsze dni będzie tam nastrojowo i ciepło. Kawa na tarasie w hamaku to jest to co tygryski lubią najbardziej. W cenie pobytu do dyspozycji murowany grill, kajaki oraz rowery. Rowery MTB (górale, damski i męski) bardzo fajne, nowe - także przejażdżki bardzo się udały. Zwykle rowery w miejscach tego typu potrafią być mocno zużyte a tutaj niespodzianka. Są dostępne również dwa małe rowery (koła 16 cali). Co było uderzające w tym miejscu: cisza, spokój, śpiew ptaków, żadnych większych źródeł światła - pięknie było widać gwiazdy wieczorami. Optymalna wielkość naszego domku dla 2 osób dorosłych i dziecka. I jeszcze jedno. Dobre wifi i Netflix to jest coś co każdy mieszczuch doceni. Szczególnie dzieci, no dobra dorośli również :) Naprawdę można wypocząć. Widać, że właściciele włożyli w to miejscu ciekawe pomysły, serce i dużo pracy. Miejsce dopracowane w każdym detalu. Instrukcje dotyczące miejsca bardzo szczegółowe - pierwszy raz spotkałem się by ktoś tak szczegółowo i dobrze opisywał miejsce. A to wszystko tylko 2.5h jazdy od Warszawy, stosunkowo blisko drogi ekspresowej - więc po takiej trasie, szybko grill, alko i chillout, aż do wyjazdu :)”
Zdaniem Slowhopa: Trzy domki na Mazurach w towarzystwie jeziora i całej eskorty wyzwalaczy wodnych aktywności. Kasia i Marcin mają dla Was autorski przewodnik po okolicy, więc jeśli chcecie się nudzić to tylko z wyboru. I godzina drogi nad morze!
A do tej balii z jacuzzi w podłodze ciało samo nam się wyrywało. Czujemy pewien rodzaj tortury oglądając takie obrazki w czasach, w których nie wymyślono jeszcze teleportacji. Tym razem Mazury i Siedlisko Rogówko. Najpierw bym Dom Cukiernika z prywatnym pomostem i balią w ogrodzie co ewidentnie przypadło go gustu przebywającym tu kuracjuszom. Powstały więc kolejne dwa, tym razem mniejsze, jednojajowe domki z zadaszonym, biesiadnym tarasem, podgrzewaną balią z jacuzzi w podłodze i widokiem na mazurskie wody. Kiedy wieczorem zacznie gwizdać można magicznie spuścić boczne rolety, odpalić grzałkę i upajać się widokiem na jezioro z wygodnej i ciepłej pozycji na tarasie. Jest też bonus dla przyjemności brzucha! Gospodarz Rogówka, Maciek robi w glutenie, więc warto się uśmiechnąć po słodkości, albo prawdziwy, ciepły bochenek.
„ Fantastyczne miejsce! Domek nowoczesny, zadbany i czysty, położony nad samym brzegiem jeziora. Prawdziwą furorę robi balia z hydromasażem - nic tak doskonale nie rozluźnia jak kąpiel pod gołym niebem w gorącej wodzie z bąbelkami i to na początku listopada. Do tego muszę dodać znakomity kontakt z przemiłym i pomocnym gospodarzem. Suma sumarum: zdecydowanie polecam! ”
Zdaniem Slowhopa: Siedlisko Rogówko składa się z trzech domów. Jeden z nich moglibyśmy określić jako duży, rodzinny, a pozostałe jako letniskowe. Te dwa domki są dla maksymalnie 7 osób. Lepiej brać dwa na raz (dla grupy przyjaciół) bo leżą dość blisko siebie. Gotujecie sami i miejcie na uwadze, że w pobliżu nie ma żadnej jadłodajni. Można przyjechać z psem. Jezioro macie dla siebie, nie jest wielkie, ale da się popływać.
Slowhop wersja luksusowa, czyli coś dla tych, co lubią czasem wyciągnąć spracowane kończyny, włożyć papcie z pomponem, wskoczyć na flaminga i przez cały Boży dzień moczyć: tyłek w wodzie i usta w drinku z palemką. Jakub i Iza są gospodarzami kilku miejscówek na Slowhopie, a to miejsce powinno przypaść do gustu wszystkim, którzy lubią styl amerykańskich, nadmorskich kurortów, szamkę pod nos i wypady bez dzieci. Rezydencja zaprasza do siebie głównie dorosłych (ryzyko, że ktoś was z kontemplacji nad drinkiem z palemką niemiło wytrąci, znacznie maleje). Dobrostan na basenie się nie kończy bo obok leśnej sauny, całkiem niedawno stanęła też balia, a jak dobrze zagadacie to i masaż uda się ogarnąć:) To wszystko 40 minut od stolicy, proszę Państwa.
„Spędziliśmy z chłopakiem naprawdę świetny weekend. Obsługa była bardzo pomocna i elastyczna :) Strefa spa z balią i sauną jest PRZECUDOWNA! Polecamy wszystkim chcącym wyrwać się na chwilę poza Warszawę :) ”
Zdaniem Slowhopa: Radzimy celować w terminy w ciągu tygodnia bo w weekendy w stylowej stodole odbywają się różnego imprezy, więc może być trochę głośno.
Czego nie wiedzieliśmy o Mazurach? Na przykład tego, że w Rapie stoi prawdziwa piramida, w Republice Ściborskiej mieszka Biegnący Wilk, który uczy jak powozić psimi zaprzęgami. Witajcie na Dworku Króla Stanisława, czyli Stanisława Króla. Rozczulają nas te chatki kryte strzechą przypominające chatki krasnoludków, ale bez obaw, dużych ludzi też pomieszczą. Dobrostan psychiczny i fizyczny osiąga się tu z pomocą basenu na łodzi, ogrodowej balii i olchowej wanny z fontanną, która produkuje pianę bez konieczności machania kończynami.
Zdaniem Slowhopa: Apartament Malinowy jest idealny dla par bo na pięterko trzeba się wspinać po drabinie, chociaż Dworek chętnie przyjmuje też dzieci (w innych apartamentach). Na start dostajecie koszyk powitalny, który starczy i na kolację i na śniadanie. Zimą weźcie narty i wpadajcie na Piękną Górę w Gołdapi!
W Dosbajce sprawa jest złożona, bo przyjechać można nie tylko do chyży (choć ta jest w dosbajkowej gromadzie najmłodsza) ale i do tych domków przy basenie, uroczej chatki Ortesówki albo przespać się pod gwiazdami. Dosbajkowa osada rośnie w siłę i domki, ale nadal nie brakuje jej uroku i kameralności. Jedno zaś jest pewne, cokolwiek wybierzecie w pakiecie macie balię, saunę i jacuzzi z pięknym widokiem na pasmo Magury Małastowskiej, w akompaniamencie strumyka i tuż przy ścianie z lasu. Takim widokiem, który na pewno już widzieliście, jeśli chociaż trochę gracie w slowhopa. Zimą można skoczyć do SKI Park Magura, albo poszurać po śniegu w biegówkach, a latem wybrać się na spacer pooglądać łemkowskie chyże, przydrożne krzyże i kapliczki a potem wychlapać wodę w basenie.
„Niezapomniane wrażenia, sauna z możliwością schłodzenia się w górskim potoku, bania z malowniczym widokiem - wspaniały odpoczynek w "chyżej" przy kominku i muzyce. Przyjazne miejsca dla psa, który ma gdzie się wybiegać :) Bardzo sympatyczny i pomocny właściciel. Polecam. ”
Zdaniem Slowhopa: Darek zbudował tę chatkę na fundamentach starej łemkowskiej chyży, która stała w tym miejscu przed wojną. Warto odwiedzić lokalne uzdrowiska: Wapienne i Wysową. Być może ta wiedza nigdy wam się nie przyda ale mówią, że butelkowany w Wysowej “Franciszek” to woda słynąca z łagodzenia objawów kaca. Przyjeżdżajcie w max szóstkę i weźcie pieska.
Jest i ona- jedna z najbardziej romantycznych i fotogenicznych balii na Slowhopie i dom, który powinni przepisywać na receptę. Po samej dawce fotografii z Domu nad Stawem czujemy się jak po solidnej dawce hydroksyzyny. Spokojni i szczęśliwi. Zobaczcie jak tam pięknie. Aga jest fotografką, ma nosa do wnętrz i razem z mężem między Puckiem, Wejherowem i Karwią wyczarowała taką chatę, że klękajcie narody. Sytuacja ma się tak, że prawie pod drzwiami jest staw z milionem ryb, do najbliższego jeziorka o przyjemnej nazwie Dobre jest 5 km, a do nadbałtyckich plaż jakieś 15. W bonusie jest kominek jak z dobrego filmu w salonie i romantyczna balia w ogrodzie, jedna z najpiękniejszych jakie było nam oglądać.
„Miejsce powinien odwiedzić każdy kto chce odzyskać dobrą energię. Polecamy osobom wymagającym, poszukującym wytchnienia, kontaktu z naturą i pięknem. Dom nad Stawem został urządzony z niezwykłym wyczuciem estetycznym, dbałością o każdy detal i komfort gości. Piękny, przytulny, czysty i w pełni wyposażony domek pozwolił nam na totalne zapomnienie i oderwanie się od rzeczywistości. Widok na ogród ze stawem, las na wyciągnięcie ręki, hamaki, miejsce na ognisko to tylko jedne z licznych jego zalet. Dużo radości dostarczyła nam balia w ogrodzie. Gorąca kąpiel z bąbelkami jest atrakcją, której trudno się oprzeć. Nie sposób nie wspomnieć o ciepłej gospodyni p. Agnieszce, która przywita uśmiechem, oprowadzi po domu i opowie o wszystkich atrakcjach w okolicy. Słowem miejsce, do którego chce się wracać.”
Zdaniem Slowhopa: Koniecznie wybierzcie się na spływ Piaśnicą. Widok zachodzącego nad Bałtykiem słońca w miejscu, w którym Piaśnica wpływa do morza, ponoć nie ma sobie równych. Rowerki są na miejscu. Tu bez zwierzaków.