Rok temu zrobiliśmy komuś pierwszy voucher przentowy. Myśleliśmy, że to raczej wyjątkowy przypadek, taka nasza przysługa dla kogoś, kto akurat był w potrzebie. Potem wrócił do nas obdarowany i poprosił o voucher last minute. A potem to już poszło. Ola personalizowała, Kasia kaligrafowała aż nie było już czasu na nic innego. Wtedy zapadła decyzja. Skoro tak bardzo poszukujecie niebanalnego prezentu i uważacie, że voucher z fajnym tekstem i kasą na wyjazd lub przygodę to jest akurat coś, czego szukacie - zrobimy to dla Was lepiej. No i wreszcie jest. Zapraszamy. Podaruj komuś pięknie zapakowany plan na czadowy wyjazd.
Jak to działa? Ustalasz jaka jest kwota podarunku. Obdarowany realizuje kod podczas zakupu swojego wyjazdu na Slowhopie. I co sądzisz?
Tatrzański Biegun na szczęście niewiele ma wspólnego z polewaniem się szampanem w rytm radiowego hitu. W niewielkiej spiskiej mieścinie, cichej i nienachalnej jest miejsce na romantyczne spacery, wieczory z książką, wspólne szusowanie po słowackiej stronie, uczciwe śniadania i desery, a nawet herbatka z prądem. Fajni gospodarze, obietnica ciekawych wieczorów i długich poranków. Sam dom mógłby służyć jako wizualizacja definicji hygge.
„Polecamy w 100% Bardzo dziękujemy za ugoszczenie nas w tak wspaniałym miejscu. Właściciele to przesympatyczna para, która służy zawsze pomocą. Wszystkie pokoje są niepowtarzalne i mają swój wyjątkowy klimat. My mieliśmy "Pasterza". Wystrój jest dopracowany w każdym szczególe co daje piorunujący efekt. Niejeden hotel 5* mógłby pozazdrościć. Wielkie wrażenie wywarły na nas bardzo smaczne śniadania, które są przygotowane z wielką starannością, nie można o nich długo zapomnieć, z tak rozpoczętym dniem można śmiało ruszać na podbój górskich szklaków.”
Zdaniem Slowhopa: Pokoje dwuosobowe, idealne dla zakochanych. Bardzo blisko na wyciąg narciarski. Tu bez czworonogów.
To nie hotel, raczej butikowy pensjonat z arystokratyczną duszą nad samym jeziorem Platyny, wyposażony w 12 pokoi, saunę i możliwość relaksacyjnych masaży. Tylko 200 km od Warszawy szybką trasą, więc warto rozważyć na romantyczny weekend. Zwłaszcza, że niewiele tu dzieci, bo też wszystko wokół przygotowane jest raczej pod dorosłych i nastolatków. Nie ma żadnych animacji dla dzieci, placu zabaw, ogrodzonego jeziora. Właścicielka, pani Edyta, chciała stworzyć miejsce, gdzie spędza się wspólnie czas, ludzie grają w dawne gry dworskie (świetne domino w wersji XXL) i jedzą znakomite jedzenie w pałacowej restauracji. Naszym zdaniem - udało się.
„Bardzo klimatyczne miejsce, utrzymane definitywnie w tematyce SLOW. Czas płynie tam wolniej, a dobra książka przy kominku w chłodny jesienny dzień to najlepszy pomysł. Wpadliśmy na romantyczny weekend, ale na pewno wrócimy jeszcze zimą, żeby poczuć ten klimat i wiosną, by rozłożyć się na kei i napić kawy nad jeziorem. PS. przepyszna kuchnia i przyjemna obsługa!”
Zdaniem Slowhopa: 12 komfortowych pokoi w pięknie odrestaurowanym XIX-wiecznym pałacu. Czas wspólny warto spędzić w saloniku przed kominkiem, w kameralnej restauracji albo w piwnicach, gdzie znajduje się niemal profesjonalne kino do oglądania filmów, seriali z Netfliksa. Zachęcamy do wyjścia na zewnątrz, bo tam też czuć urlop pełną parą: pawilon nad jeziorem, pomost, gry pałacowe oraz elegancka wiata z wędzarnią.
Artystyczna oaza z widokiem za milion dolarów, który maluje się na horyzoncie jak dzieła największych impresjonistycznych twórców. Mówiąc mniej podniośle: kawusia na najwyżej położonym tarasie w Lanckoronie z panoramą taką, że klękajcie narody. Współcześnie opowiedziana Bajka to stara willa kryjąca ascetyczne wnętrza, historie o Władysławie Andersie oraz wegetariańskie śniadania. W oczy rzucają się dzieła sztuki nowoczesnej autorstwa samych gospodarzy, w uszy adapter z płytoteką z lat 50. i 60., a pod stopami skrzypi drewno. Pomysł na nocleg w kameralnym domu kultury, w którym z człowieka uchodzi para i można porozmawiać. O wszystkim.
„Piękny stary dom, jeden z najwyżej położonych w Lanckoronie - widok z okna i tarasu jest fenomenalny, zapiera dech! Do dyspozycji jest również przytulny salon z oknami wychodzącymi na krajobraz, robi duże wrażenie szczególnie w porannym słońcu. Do tego uprzejmi, sympatyczni gospodarze, z którymi rozmowa była przyjemnością. Całości szczęścia dopełniła pobliska piekarnia, która późnym wieczorem uratowała nasze ciała i dusze pysznym, ciepłym jeszcze pieczywem.”
Zdaniem Slowhopa: Widok z balkonu porośniętego winoroślą, na myśl przywołuję Toskanię i same najpiękniejsze chwile przy trunku i śmiechu. Czekają na Was 2 pokoje dwuosobowe i 1 trzyosobowy. Psy właścicieli nie akceptują innych zwierzaków.
I tu jedna uwaga: jeśli na magiczny nocleg, to poza sezonem. Domki znajdują się w Mielnie, jednym z najbardziej popularnych polskich kurortów. A poza sezonem magia. Delikatne kołysanie, sauna, kominek, cisza, bliskość morza. Zachwycało się tym miejscem wielu, to świetne miejsce, żeby zabrać ukochaną/ukochanego. Śniadania przynoszą w koszykach...
„Domki na wodzie na prawę robią wrażenie. Byłam tam na dwa dni i nie zdążyłam skorzystać z wszystkich atrakcji: rowery, tandemy, gry planszowe, kajaki, rowerek wodny, ponton z silnikiem i sauna na wodzie - wieczorem zawsze z niej korzystałam. Bogate śniadanie przynoszone w wiklinowych koszach co ranek... bajka. Aż szkoda było wyjeżdzać. Ale na pewno jeszcze tam wrócę!”
Zdaniem Slowhopa: Mielno to wakacyjny kurort. Po ciszę i spokój wybierzcie się po sezonie - od września do końca czerwca. Możecie wziąć psa.
Cywilizacji można tu ze świecą szukać, bo Likusy ciężko nawet nazwać wsią. To leśna osada, w której znajduje się ponad 100 letni, poniemiecki dom na środku zielonej polany. Dookoła szum drzew, sarny, święty spokój i małe, nieznane szerszej publiczności leśne jeziora. Prezent idealny dla osoby, która chce zrobić detoks od zdobyczy cywilizacyjnych. Zamiast telewizora czekają na lasy pełne ogromnych kań, wielokilometrowe trasy spacerowe i spływy kajakowe. Kino letnie w stodole, potańcówki do rana, bułka z masłem smakuje wybornie, a jezioro Karzełek zachęca do kąpieli i skoków na bombę.
„Cudowna okolica - dom położony w środku puszczy Napiwodzko - Ramudzkiej! Oaza ciszy i spokoju - miejsce obfite w grzyby (piękne lasy) i ryby (liczne jeziora). Przemili właściciele i pomysł na niebanalne spędzenie czasu,na łonie natury. Znamy i gorąco polecamy!”
Zdaniem Slowhopa: Dom z kominkiem dla 9 osób z możliwością zamówienia pysznych potraw do rąk własnych. Miejsce psiolubne z ogromnym terenem do dyspozycji.
Szczerze powiedziawszy, sami też polujemy na taki prezent. Miejsce inne niż wszystkie, nad źródłami, w których można brodzić latem i zimą. Wtedy przyda się sauna, która też tu jest. I sala do jogi, która też tu jest. Oraz organiczne jedzenie, które też tu (na życzenie) jest.
„Położenie (skarpa ze źródłami na dole, które są idealne w zimowy dzień po saunie). Klimat (cisza, przestrzeń, woda, las). Dopracowanie każdego detalu (wyposażenie od rzutnika, po świeże zioła i rozmieszczenie pomieszczeń, gdzie żaden z gości nie przeszkadza sobie, gdy potrzebuje ciszy), a do tego właściciele - którzy spinają to wszystko w całość i nadają niepowtarzalny charakter (bardzo ciepłe, pomocne i miłe osoby). Jedno z niewielu w Polsce tak niepowtarzalnych miejsc. *pogoda idealnie wkomponowała się w czas pobytu - słoneczny, śnieżny weekend (marcowy).”
Zdaniem Slowhopa: Zabierzcie szlafrok, miękkie kapcie i świecie i płyn do kąpieli. Do dyspozycji macie dwie sypialnie, salon z sofami, saunę, łazienkę z wanną i prywatne bijące źródła o stałej temperaturze 13 stopni. Możecie wziąć małe psiaki.
Oni sami myśleli, e te 35 metrów domu z hektarami lasu i jeziorem w odległości rzutu miękkim beretem to będzie raj dla rodzin. Wiecie, wziąć dzieci, pozwolić im się wykrzyczeć w lesie. Ale. Przyjeżdżają głównie pary. Takie, co chcą sobie w ciszy, lesie i luksusie posiedzieć. Nie ma telewizorów, radia, głośników i samochodów przejeżdżających pod oknem. W okolicy masa interesujących miejsc: opuszczone pałace i dwory, dawne linie kolejowe i całe mnóstwo małych kameralnych jeziorek wśród warmińskich pagórków. W lodówce znajdziecie zaś najlepsze jajka w okolicy - od szczęśliwych kur pani Wiesławy z Wipsowa.
„Będziemy wracać. Wszystko jest super, okolica piękna, kontakt z właścicielem świetny. Domek sam w sobie jest piękny, acz niewielki. Okolica jest przyjemna, w niedalekiej odległości od naprawdę ciekawych miejsc, a widok rozgwieżdżonego listopadowego nieba nad Sauerwaldem zapamiętam pewnie do końca życia.”
Zdaniem Slowhopa: Domek na wyłączność dla 6 osób ze świetnie wyposażoną kuchnią. Weźcie wino, kiełbaski na grilla i dobre nastroje. Do jeziora z plażą macie 150, a do tego najbliższego tylko 60 metrów.
No dobra, pewnie już macie nas dość z tą Przechowalnią. Ale mimo to - powtórzymy. Jako miejsce tylko dla dorosłych i centrala wiedzy o Mazurach, to miejsce jest ważne. Śniadania - petarda. Na obiad pojedziecie w któreś z zyliona miejsc, które Karolina i Marek osobiście przetestowali.
„Przechowalnia Marzeń to miejsce, w którym, mimo bardzo wygodnego łóżka, człowiek budzi się wcześnie rano, bo nie może doczekać się śniadania bazującego ma świeżych, lokalnych produktach i wyrobach własnych gospodyni, ta jeżyna. To klimatyczne pokoje, piękny ogród i dom z duszą! Karolina, dziękujemy za towarzystwo i wszystkie rekomendacje!”
Zdaniem Slowhopa: Odwiedzając Przechowalnię nastawcie się na długie i inspirujące rozmowy, naprawdę spoko szamkę i święty spokój. Tu bez dzieci i psów.
To taka świeżynka, że jeszcze niewiele stóp stanęło na tym pięknym podwórku, niewiele skoków zostało oddanych do basenu i niewiele osób kręciło się po domu. Możecie odkryć Płowce jako pierwsi i będzie to niewielki krok dla świata, ale na pewno ogromny dla Was. Co my tu mamy? Stare gospodarstwo, zmienione w nowy wakacyjny dom, z basenem i nadzieją na chłodne białe wino w upalny dzień. Jest tu dobry klimat, genialne pagórki i wsie do wypraw rowerowych, świeże ryby, slowfoodowe jedzenie i ładne wnętrza.
„Myśleliśmy, że na Mazurach Garbatych znamy już wszystko. I nagle bang! Płowce 7 i nadzieja, że najbliższe wakacje spędzimy i nad jeziorem, i nad basenem, i nad kieliszkiem zimnego białego wina. Wszystko naraz, rozkosznie rozpustnie, bo niby czemu nie.”
Zdaniem Slowhopa: Weźcie ekipę maksymalnie 7 osób i rozgośćcie się w domu z basenem za jednym z pagórków Mazur Garbatych. Psy mile widziane.
Luksusowy jest kryty basen, widok z tarasu i sauna z perspektywą na bukowy las. Taki kaszubski all inclusive z domowym slowfoodem, jeziorem na wyciagnięcie ręki i wieczorami w wannie z panoramą okolicy. Tu się wszystko wydarza na spokojnie, jedzenie pochodzi z warzywniaka i od lokalnych gospodarzy, a cała reszta z przydomowej spiżarni pani Moniki. Jest świeża kawa na patio, przyjemna wyprawa kajakiem, leniwe popołudnia na leżakach z widokiem na jezioro, wieczorne maratony przy kominku i wciągające rozmowy. 110% wypoczynku w miejscu z klasą, świeżym powietrzem i basenem ze słoną wodą.
„To była miłość od pierwszego wejrzenia! Cudowni gospodarze, obiekt urządzony ze smakiem, z dbałością o każdy szczegół. Z każdego pokoju wspaniały widok. Niesamowita atmosfera, spokojna, relaksująca muzyka i kominek w salonie... idealnie żeby zatopić się w fotelu z kocykiem i ulubioną książką. Jedzenie, które rozpieszcza podniebienie. Plusem jest również basen, który nie "pachnie" chlorem i sauna z widokiem na las. Na pewno tu wrócę.”
Zdaniem Slowhopa: Po nocy spędzonej w niezwykle komfortowych łóżkach kontynentalnych wybierzcie się na rowery, a później poproście gospodynię o konfiturę z pigwy do herbaty. Miejce psiolubne.
Pobyt w Masali będzie przygodą. Jest tu trochę Nepalu, dużo dobrej kuchni i pokaźna ilość zen. I tak jak piszą w Masali: "pytanie „która godzina”, indotłumacz zamienia na: „która niegodzina”. Fenomenalne miejsce dla kochających Beskid Niski, ciszę, jedzenie, zwierzęta, intelektualne wyzwania, podróż w głąb siebie - wszystko naraz lub niepotrzebne skreślić.
„Zdecydowanie polecamy, bo beZkitu beZwad był nasz półhoneymoon w Masali ♥ nie wiem co najlepsze, więc kolejność przypadkowa: jedzenie, atmosfera, gospodarze, zwierzaki domowe i pozadomowe, cisza i spokój, dziki beskid, łemkowszczyzna, "blisko i bieszczad i tatr" dla tych co wszędzie i tak mają daleko, słowacja. Omnomnom zdecydowanie trzeba odwiedzić to wyjątkowe na polskiej mapie miejsce i polecam JataRani, wanna trzyma ciepłą wodę nieprzyzwoicie długo, można się rozpłynąć ze szczęścia.”
Zdaniem Slowhopa: To magiczne miejsce pachnące Indiami z bombajowym nastrojem kameralnego nieprzymusu. Jest sala jogi i Łemkino nie ma dzieci. Dla dorosłych, którzy szukają dziecięcej beztroski. Tu z uwagi na psy właścicieli - bez zwierząt.
O Into the LAS były pytania jeszcze zanim się zdążył na Slowhopie pojawić. Mamy tu upcyklingowane morskie kontenery i projekt stworzony przez najmodniejszego faceta w polskim internecie, który szukał pomysłu na bycie offline. Swoją oazę spokoju znalazł nad Biebrzą, w malutkiej wsi Sojczynek, otulonej Biebrzańskim Parkiem Narodowym. Postawił tam dwa domki (30 metrów od siebie), urządził ze smakiem i teraz Was zaprasza. Jedźcie wygrzać kości w balii pod drzewami, podziwiać tamtejsze mgły, posłuchać koncertów żurawi, popatrzeć na lasy, sarny, łosie i ptaki i spacerować po rozlewiskach Biebrzy. Warto.
„Wspaniałe miejsce w cudownej okolicy. Domki urządzone ze smakiem, ładnie wkomponowane w otoczenie, przytulne i funkcjonalne. Ogromnym atutem jest fińska bania w której można się wygrzać nawet przy mrozie. Bardzo malownicza okolica z wieloma szlakami pieszymi / rowerowymi i piękną dziką przyrodą w zasięgu ręki. Dodatkowo bardzo pomocny i sympatyczny Gospodarz. Podsumowująć - najlepiej!".
Zdaniem Slowhopa:Gdyby jakimś cudem znudziło Wam się leżenie w łóżku z TAKIM widokiem, to obok mają Biebrzańską Wiedźmę, która niewątpliwie Wam tę nudę odczaruje. I dają wino na start <3