9 wyjątkowych domów na wyłączność w Beskidach

  

 

Pamiętacie to zestawienie super pensjonatów w Beskidach? To te miejsca, w których Gospodarz podaje śniadanie, a po dwóch dniach znacie już wszystkich współgości. Ale nie każdy lubi się fraternizować na wakacjach, niektórzy mają ochotę po prostu zamknąć się w pięknym otoczeniu i nie musieć rozmawiać z nikim oprócz (ewentualnie) najbliższej rodziny. Mamy takie. Oto 9 magicznych adresów: chatek, chyż, jurt i domów na wyłączność w Beskidach. Tam znajdziecie wytchnienie i przede wszystkim - święty spokój. Jest szansa na podróż w głąb siebie i spanko w namiocie w wersji glam.  

  

Dla pozostałych podróżników, którzy też chcą w Beskidy, ale wolą pensjonaty i domy z gospodarzem prosimy tędy: 10 klimatycznych pensjonatów w Beskidach

Jeśli szukacie więcej naszych zestawień - kupcie naszą książkę "Nie sypiam byle gdzie. Kompendium niespiesznego podróżnika". Podobno jest świetna:)


Manichatki stoją sobie bardzo ścichapęk, brawurowo wyłaniając się z horyzontu turkusowymi okiennicami. Wokół miłe beskidzkie pustkowie, chyba że liczyć sarny, krowy, konie, wilki, niedźwiedzia (zagląda czasem) bociany i całą orkiestrę ptaków, to wtedy faktycznie może się zrobić tłoczno. Wpadajcie na regenerację, detoks, medytacje (obok stoi Buddyjski Ośrodek Odosobnieniowy) zapierające dech widoki, grzanie przy kominku i posiadówki na fotelohuśtawce z widokiem na góry. Wysokich, górskich szczytów tam nie osiągniecie, ale spokój i harmonię na pewno.

„Manichatki to takie miejsce, z którego nie chce się wyjeżdżać. Cudowny, drewniany dom jest niezwykle przytulny, poranna kawa na huśtawce z widokiem na góry nigdzie nie smakuje równie dobrze, a śniadanie przy pięknym drewnianym stole można by jeść godzinami. Naokoło przepiękne góry, po których można się włóczyć w nieskończoność, a tak rozgwieżdżonego nieba próżno szukać w Warszawie. Tygodniowy pobyt to zdecydowanie za mało aby się tym miejscem nacieszyć. Wyjeżdżałam mając łzy w oczach. Mam nadzieję, że wrócę tu szybko. Już tęsknie! ”

Zdaniem Slowhopa: Manichatki pomieszczą 13 gości w każdym wieku i ich czworonożnych przyjaciół. Nie ma wyżywienia ale jest super kuchnia na drewno, a w okolicy ekologiczne pyszności: jaja, mleko, sery krowie i owcze (o namiary pytajcie Dominikę). Komputer zostawcie w domu, targetów tam i tak nie wyrobicie.

Na wstępnie trzeba to powiedzieć - Dosbajka to jest gratka dla hedonistów, raj dla miłośników wodnych zbiorników i ujęć jak z Pinteresta. Dlatego właśnie pisaliśmy o Darku i jego rodzinie w naszej książce "Nie sypiam byle gdzie. Kompendium niespiesznego podróżnika", bo o takich miejscach warto dużymi literami. Można się tam dorobić zmarszczek na dłoniach od leżenia w jacuzzi i zakwasów w łydkach od wytrząsania wody z uszu po skokach na bombę do basenu. Najlepsze jest rzecz jasna to, że nie trzeba rano wstawać, żeby zaklepać leżak. Polecamy też inne rozrywki: stąpanie po mokrej od rosy, porannej trawie, posiadówki w ruskiej bani, wycieczki rowerowe, zwiedzanie łemkowskich chyż i okolicznych cerkwi. W sezonie zimowym blisko stąd na wyciąg w Magurze Małastowskiej, w około wsi Śnieżne Trasy przez Lasy. No i jeszcze jedno. Kawałek dalej w Wysowej sprzedają wodę “Franciszek” słynącą z łagodzenia objawów kaca. Uznaliśmy, że powinniście to wiedzieć, choć my na Slowhopie (z Gospodarzami włącznie) nie jesteśmy fanami imprez, a bardziej doświadczania z umiarem. Uznaliśmy, że to też powinniście wiedzieć.

„Mistrzostwo świata to zdecydowanie idealne określenie na to miejsce. Bez wątpienia to idealna przestrzeń dla wszystkich chcących naładować akumulatorki z dala od miejskiego hałasu i zabiegania. Doskonale wyposażone domki z klimatycznym kominkiem, magiczna strefa relaksu na zewnątrz (jacuzzi, bania, sauna), ale przede wszystkim serdeczność Gospodarza tworzą to miejsce. I niebo nad Dosbajką to istny cud! Już wertuję kalendarz, by wyrwać się tam ponownie, bo chill w Dosbajce uzależnia :) ”

Zdaniem Slowhopa: Każdy z domków (są dwa) pomieści 5 osobową gromadkę. Domki są całoroczne a basen podgrzewany (<3). Jeśli znudzi wam się kiełbasa z patyka to obok stoi karczma- Gospoda Magurska. Każdy z domków posiada aneks. Pieski mile widziane.

WoodBoxy spodobały się w Slowhopie od razu. Nic dziwnego bo są bardzo slow, a na dodatek urzeczywistniają wizję podróżowania w zgodzie z naturą, w której nic nie ginie a jedynie się przeobraża. Tak właśnie w Beskidach powstały domki z kontenerów morskich. Ania postanowiła uratować je od zapomnienia i zamieniła w pięć, 6 osobowych chatek. Dobrze słyszycie, chatki z recyklingu. Nie dość, że pięknie leżą na granicy z Czechami i Słowacją, to w zasięgu ręki strumyk, stok narciarski a nawet park do nordic walking. Każdy z nich ma taras i wielkie okna z widokiem na las. I można z dziećmi.

„WoodBoxy są urządzone bardzo użytecznie i funkcjonalnie. Piękny wystrój i nastrój. Teren wokół został dobrze zagospodarowany, w tym miejsce zabaw dla dzieci. Do stoku narciarskiego 5 minut piechotą. WoodBoxy wyposażone są we wszystkie potrzebne urządzenia (garnki, czajnik, ręczniki, herbata, cukier, kawa i ciastka :)).Zdecydowanie polecam to miejsce na zimowy i letni wypoczynek. ”

Zdaniem Slowhopa: Do dwóch domków dołączyły 3 kolejne, więc łącznie dostępnych jest pięć WoodBoxów. Tu gotujemy samodzielnie - aneks jest świetnie wyposażony (nawet w przyprawy). Ale najważniejsze, że można zabrać pieska i dzieci (wifi nieczynne do odwołania).

Co takiego jest w jurtach, że nie wychodzą z mody co najmniej od czasów Czyngisa. To stosunkowo długo jak na małą architekturę... Te w Sękowej to pierwsze jurty mongolskie w Beskidzie Niskim. Co się robi w jutrach? Ano śpi się na antresoli, z poziomu łóżka podziwia gwiazdy, potem z tego samego poziomu stalkuje błękitne niebo, a zimą grzeje stopy przy kominku. Jest też opcja spaceru na jogę albo na SPA do Witalnej Buczynowej. I zanotujcie to koniecznie, że w Buczynowej Dolinie udaje się, że się nie jest na diecie, bo karmią pierogami z dziczyzną i czosnkiem dziedźwiedzim.

„Niesamowite miejsce, doskonałe do cieszenia się ostatnimi dniami lata. Jurta pachnąca drewnem, przytulna. Jurty oddalone są od siebie o kilkadziesiąt metrów co sprawia że nie zakłócamy swojej prywatności. Jedzenie przepyszne, do tej pory wspominam bułeczki wyciągnięte prosto z pieca. Idealne miejsce do oderwania się od rzeczywistości, pośród natury. Na pewno tam wrócimy! ”

Zdaniem Slowhopa: Jurty są dwie- każda pomieści 4 osoby, każda ma aneks kuchenny. Obok stoi jurta do ćwiczeń, która jest też super przestrzenią na warsztaty. W głównym budynku Buczynowej Doliny możecie zjeść śniadania i obiady przygotowane na bazie lokalnych produktów. Zabierzcie dzieciaki, spodoba im się namiot w wersji glam. Tu bez piesków.

Lubimy chaty z odzysku. Recykling jest bardzo "slow", a tutaj mamy Chatę Jankową - przedwojenny dom na zboczu góry, stare deski na podłodze, oryginalne drewniane belki, wannę na nóżkach, biesiadny stół, kredens jak u babci, a nawet palenisko w piwnicy. Fani neorustykalnych wnętrz będą zachwyceni. Dorośli wycieczkują tu do chaty po wino (prosto z Winnicy Pana Jacka Chrobaka), a młodsi do prywatnego basenu z widokiem na Słowację, przetwory ze słoika i pokrzywy na zupę.

„Rewelacja! Zaczynając od samego domku, jego wystroju, wyposażenia a kończąc na otoczeniu i położeniu chaty-na zboczu góry z cudownym widokiem! Miejsce wymarzone do wypoczynku i to zarówno we dwoje, jak i z dziećmi. Spędziliśmy tu tydzień, ale to zdecydowanie za mało. Na pewno będziemy wracać. ”

Zdaniem Slowhopa: Chata Jankowa pomieści w sumie 12 osób. Tu wszystko robicie razem. Jecie przy wielkim, drewnianym stole i wspólnie gotujcie w dobrze wyposażonej kuchni. Najlepiej z tego co wcześniej zerwiecie z łąk, albo tego co dostarczą zaprzyjaźnieni gospodarze (na życzenie lodówka wypchana lokalnymi przysmakami tuż przed przyjazdem). Bierzcie pieska.

A tutaj jest pozycja idealna dla rodziców nastoletnich dzieci. 200 letnią chatę w Górach Beskidu Żywieckiego do życia przywrócił Adam. Czuć tam ducha lat, ale komfort taki, że niczego Wam nie zbraknie. Niech was nie zmyli jej wiek, bo skrywa turbo wifi, więc projekty można cisnąć prosto z hamaczka. Milenialsi będą zadowoleni, nastolatki odetchną z ulgą. Przyjeżdża się tu po dobre powietrze, koncert świerszczy, śniadania na werandzie i kąpiele w trawie. Tuż obok górskie szlaki nieskończone, pasma wielkiej Raczy zapraszają na plądrowanie, a na dobry słowacki stok to z 30 minut. Bardzo ładny widok z tarasu.

„Cudowne miejsce, chata jest położona powyżej innych zabudowań więc nie męczy dym z innych domów, przez okno można podziwiać pasące się sarny, super wyposażona jest lodówka, zmywarka, pralka, piekarnik. Można miło spędzić w niej czas czytając dobrą lekturę - w chacie mnóstwo fajnych książek, słuchać muzyki lub grać na playstation. Dzieciaki były zachwycone zestawem lego jaki znajduje się na wyposażeniu chaty. Jest to świetne miejsce wypadowe na narty można wybierać między Istebna, Zwardoniem lub Słowacja! Polecam, my na pewno wrócimy!”

Zdaniem Slowhopa: Chata spokojnie pomieści 6 osób. Po polskiej stronie nabliżej jest do stoków ZwardońSKIego i Zagronia. Na wyposażeniu domku są też: playstation, tv, planszówki, książki, zestaw Lego, boisko do badmintona, rowery, hulajnogi górskie i połacie łąk i lasów do odkrycia. Możecie wziąć ze sobą grzecznego zwierzaka. Tu gotujemy sami.

Designerska ziemianka. Te słowa w Slowhopie od razu rozpaliły nasze zmysły. Lubimy takie nowoczesne projekty, w których design nieśmiało spotyka się z naturą. Ania i Janek z zaciekawieniem śledzili historię ludzi, którzy rzucili korporację i wyruszyli na wieś tworzyć swoją prywatną idyllę. Ona: projektantka wnętrz i miłośniczka robótek w drewnie, on: pasjonat biegów i kąpieli w lodowatych potokach. Z tej kombinacji powstały Proste Chwile. Ziemianki stoją w parze, trzeba wprawnego oka by dostrzec je z oddali. Połechtają minimalistów, dadzą wytchnienie zmęczonym miastem. Blisko stąd na stoki (w samych Tylicach są trzy) ale jeszcze bliżej do nudy bez wyrzutów sumienia.

„Cudowne miejsce, wspaniałe widoki na wyciągnięcie ręki. Przemiła i pomocna właścicielka. Dom w 100 % spełnił nasze oczekiwania, aż szkoda było opuszczać Proste Chwile. Bardzo chętnie jeszcze wrócimy.”

Zdaniem Slowhopa: Domek komfortowy dla 4 osób, ale pomieści i 7 śmiałków. Gotujemy sami albo stołujemy się w okolicach Tylickiego rynku. Zwierzaki też zabierzcie na wakacje.

To historia jakie lubimy najbardziej. Ala i Kuba to zbiegowie z Krakowa, którzy osiedli na zboczu góry Chełm. Swoim szczęściem postanowili się podzielić. Zapraszają stęsknionych oddechu i spacerów po deszczu, zmęczonych po korporacjach i podobnych sobie. Do dyspozycji gości oddali nowoczesny i komfortowy drewniany dom, wystroili ze smakiem, tak, że śmiało można przypinać na Pinteresta. Miejsca wystarczy dla 7 osób, przebywać będziecie w pięknie, wdychać lawendę, zatapiać się w kanapie i drzemać w hamaku. Jeść możecie co tylko chcecie, bo tu gotujemy sami, a kuchnia pięknie wychodzi na podwórko. A jeśli dopadnie was lenistwo do koniecznie do Myślenic na genialną pizze albo knedle ze śliwkami.

„To miejsce idealne dla wyciszenia, dla lubiących góry, lasy i miłe wnętrza domu. Przestronne miejsce z dobrze wyposażoną kuchnią. Przyjemne poduchy, ciepłe koce przy kominku otulają, gdy patrzymy w dal przez duże panoramiczne okno w salonie. Kort tenisowy mogący pełnić rolę boiska jest ewidentnym plusem. Dziękujemy za cudne miejsce.”

Zdaniem Slowhopa:Obok chaty stoi prywatny kort tenisowy, który może służyć też do innych sportowych rozgrywek. Wokoło cała masa szlaków do zdobycia, Raba do morsowania, a w pobliskiej Kasinie Wielkie jest bike park dla zapalonych cyklistów. Po mniejsze potrzeby spacerem do sklepu jest 200 m, po większe to już wyprawa. Zwierzaki mile widziane.

Baśń się przeniosła w Beskidy, a to jest miejsce akcji. W roli głównej Beskidzka Osada. Tę bajkę ufundowali Grażyna i Paweł, którzy własnymi siłami postawili w Zawoi dwie drewniane chatki. Mniejsza spojrzy na was z początku przymrużonymi oczami, ale nic się nie bójcie, traktujcie to jak zaproszenie. Zmieścicie się we czworo, w sześciu też wejdziecie. Bierzcie dzieciaki bo mogłyby wam nie wybaczyć, że chcecie to wszystko tylko dla siebie. W programie bąbelki w jacuzzi z Widokiem na Babią Górę, leniwe poranki w sypialni na poddaszu i jeszcze bardziej leniwe popołudnia przy kominku. Dobre?

„Spędziłam tu jeden z najwspanialszych weekendów w swoim życiu! Domki są przepiękne, dopracowane w każdym calu, przytulne, ze świetnym widokiem, wokół cisza i spokój. Duży domek posiada fantastyczne wielkie okno w salonie i spory taras. Jeśli dodamy do tego jacuzzi, w którym można popijać winko z widokiem na Beskidy... . Zakochałam się w tym miejscu!!! ”

Zdaniem Slowhopa:Mniejsza chatka dla 4, większa dla 6 gości. Większy domek posiada dodatkowo saunę fińską. W każdym domku jest kuchnia, ale można się stołować w okolicy. Zawoja może się pochwalić kilkoma stokami narciarskimi ale najbardziej hardcorowy jest Mosorny Groń. Jak się pocić to tam. Pieski tym razem zostają w domu.