LUBISZ O SIEBIE DBAĆ?

Jeszcze WIĘCEJ niesamowitych miejsc ze SPA, o których niewielu słyszało.

Kiedy jesień mówi siema, wyciągamy tajną broń. Zawsze jakąś mamy. Ale to raczej nie dwa nagie miecze, a ciepło kominka, odpowiednio skomponowany napój procentowy własnego wyrobu albo chatka z widokiem, na który nie wpadł nawet Windows (i pewnie nigdy nie wpadnie). Dziś naszą bronią jest SPA, ale trochę inne niż to, które znacie z telewizji. Musicie uwierzyć nam na słowo, przegrzebaliśmy całą mapę Polski w poszukiwaniu najbardziej niebanalnych miejscówek, w których troska o ciało naprawdę ma znaczenie. I wcale nie chodzi tu o urodę, ale o ogólny dobrostan ciała i ducha. Znaleźliśmy adresy, pod którymi potrzebę hedonistycznych przyjemności realizuje się inaczej niż w jednorazowych kapciach. Takie, w których pierwszą rolę gra natura, prawdziwe jedzenie i harmonia rozumiana całościowo. W których spotkacie ludzi gotowych zrobić Wam zewnętrzy i wewnętrzny reset systemu. W sam raz na jesień, skwaśniałe humory i zesztywniałe kręgosłupy. Chodźcie, zapraszamy.

Advertisement


Chyba nie będzie w tym przesady jeśli powiemy, że CAMP SPA to legendarne miejsce na polskiej mapie hedonistycznych przyjemności. Takie do, którego trzeba przyjechać chociaż raz, żeby zobaczyć jak wygląda najprawdziwsze leśne spa. W brzozowym lesie we Włodowie można dowiadczyć kąpieli w ziołach pozyskanych z pól Warmii i Mazur (tzw. ziołówek), masaży z widokiem na brzozy, sesji baliowych i saunowych, aromatycznych peelingów i uwaga- mineralnej kąpieli w kamiennej, 1300-kilogramowej wannie sprowadzonej z Indonezji. Wydrążona w kamieniu rzecznym wanna pomieści na raz dwie osoby, więc można moczyć się w parze, popijając cydr z pobliskiego Kwaśnego Jabłka. Wszystkie kosmetyki, z którymi Wasze ciało zetknie się w Camp Spa to autorskie dzieło. Nie ma gotowców, tylko ręcznie mieszane mazidła z płatkami kwiatów i olejkami eterycznymi. Na poprawiny, szczególnie październikową porą, polecamy balię opalaną drewnem, serwowaną z rozgrzewającym naparem z kwiatów lipy i maliną. Zakład, że ekspresem zapomnicie o jesieni?

Zdaniem Slowhopa: Must see dla każdego, szanującego się hedonisty. Jedyna w swoim rodzaju wioska spa prowadzona przez prawdziwych pasjonatów. Pamiętajcie, że jest to spa w lesie, jest więc natura w całej swojej okazałości (owady też wpadają popatrzeć). Koniecznie sprawdźcie pakiety dla par i grup- opcja celebracji w gronie bliskich osób, w towarzystwie cydru i lokalnych pyszności brzmi całkiem nieźle. I teraz seria ważnych ogłoszeń: 1) w tym roku Camp Spa zaliczyło przeprowadzkę z Ględ do Włodowa 2) działa od maja do października (październik tylko w weekendy) Rezerwujcie na kontakt@campspa.pl.

fot. @lansztuk

Mamy tu miejsce z przeznaczeniem na schron dla rodziców. Oto bezdzieciowa kraina borowiną płynąca. Wiele rzeczy tu jest, ale jest też coś, czego nie ma. Nie ma Librusów, dedlajnów i burczących nastolatów. Aga i Piotrek zbudowali na Warmii schron dla rodziców, wypełniony po brzegi przyjemnościami dla ciała, brzucha, a i wino też się znajdzie. Są tu kąpiele, seanse oraz okłady borowinowe z certyfikowanej i przebadanej borowiny wprost z naturalnych złóż znajdujących się koło domu Gospodarzy. Można dać się obłożyć błotkiem albo zanurzyć w nim po uszy. Można nie wychodzić z pozycji horyzontalnej i po romansie z borowiną skoczyć jeszcze na masaż albo zabieg upiększający. Tutejsza sauna zbudowana jest z drewnianych bali zgodnie z fińską techniką, a do dyspozycji gości jest kuchnia gospodarzy. Nie trzeba gotować samemu. 

„Pobyt w Rojście przerósł nasze najśmielsze oczekiwania! Przepyszne jedzenie, w naprawdę ogromnych porcjach, bardzo urozmaicone zarówno w przypadku diety mięsnej, jak i wegetariańskiej - Agnieszko dziękujemy :). Przeszklenie na taras z cudownym widokiem, który można podziwiać bez przerwy oraz detale stworzone przez lokalnego stolarza ze starego drewna nadają prawdziwego klimatu temu miejscu. Gospodarze przesympatyczni, przemili, bardzo komunikatywni. Piotrze, dziękujemy za przybliżenie historii regionu, i nie tylko :). No i oczywiście sprawa kluczowa - kameralna strefa SPA, w której naprawdę można się zrelaksować - jak na tak małe miejsce oferta jest naprawdę bogata, a zabiegi wykonane z należytą precyzją (...).”

Zdaniem Slowhopa: W Rojście w cenie pobytu macie jeden zabieg borowinowy dziennieW tym miejscu namawiamy Was na relaks w pozycji horyzontalnej, ale okolice aż się proszą o trip rowerowy albo kajakowy. Może wam się uda.

A teraz będzie trochę inaczej. Lubicie DIY? W Kotlinie Kłodzkiej można porządnie namieszać. Krysia co roku organizuje w swojej ekoturystyce warsztaty pod wiele mówiącą nazwą “Wiejskie spa”. Jeśli marzy Wam się zrobienie własnego kremu albo chciałybyście po prostu ogarniać temat składu kosmetyków na tyle, żeby nie dać sobie nigdy wcisnąć czegoś o wątpliwym działaniu to to jest miejsce dla Was. U Krysi nauczycie się z czego składają się naprawdę dobre kosmetyki i jak je zrobić. Lista jest długa: od kremów, przez peeling i szampon, po pastę do zębów. No i tu się oczywiście nie zatrzymujemy - doświadczycie na własnej skórze co może zdziałać dobre serum do twarzy albo płukanka do włosów. W planie jest masaż twarzy i seans w olchowej saunie. Ważnym punktem każdych warsztatów jest autorska kuchnia wege, skomponowana tak, by zadbać o skórę także od środka..Do domu wracacie wypoczęte, dobrze nakarmione i z torbą pełną świeżych, ekologicznych, przygotowanych przez siebie kosmetyków.

Zdaniem Slowhopa: Warsztaty organizowane są zwykle latem i sprzedają się jak gorące bułeczki!

To może być miejsce dla tych, którzy chcieliby i SPA, i dom na wyłączność na jakimś uroczym zad*piu. Nic tu nie trzeba wybierać, wyjątkowo można mieć ciastko i zjeść ciastko. Możecie zapakować do auta całą paczkę albo rodzinę razem z latoroślami (spoiler: jest plac zabaw) i nacieszyć się sobą nawzajem pośród lasów, pól i jezior odległej Sejneńszczyzny. W Siedlisku Anahata rozsiadacie się wygodnie na leżaku przy basenie i nad drinkiem z palemką roztaczacie przed sobą wizję popołudniowego masażu nad brzegiem jeziora. Może w tym momencie powiecie, że to jest opcja na wiosnę i lato. Ano niekoniecznie. Bo jest też sauna i cieplutkie jacuzzi, które doskonale sprawdza się w długie jesienne i zimowe wieczory. Żeby dopełnić obrazu podajemy jeszcze kilka słów-kluczy: czyste jezioro, kino plenerowe pod altanką, grillowe popołudnia, pływanie łódką, ogniska i kosze śniadaniowe na dzień dobry. Jeśli to nie brzmi dobrze, to my już nie wiemy co brzmi:)

„Anahata to miejsce dla tych co cenią sobie ciszę z dala od zgiełku miasta, otoczone lasami i jeziorami spędziliśmy tam trzy dni i na pewno wrócimy dodatkowym plusem jest możliwość zabrania zwierząt (piesa) Polecamy naprawdę warto (...)”

Zdaniem Slowhopa: Siedlisko sąsiadów ma takich: po prawej las, po lewej pole. Można mieć pewność, że SPA będzie miało nie tylko ciało, ale i głowa.

Wszyscy przecież wiedzą jak wygląda seans w saunie. Ostre grzanie, podlewanie, uciekanie, zimny prysznic i powrót do środka. Temperatura jak w jądrze ziemi albo w pierwszym rzędzie na koncercie Maty. Są tacy, którzy na etapie kurczaka zastanawiają się jaki jest optymalny czas saunowania, tak, żeby z jednej strony nie ścięło się białko, ale z drugiej nie wyjść na mięczaka. U Mariki i Marka w Dusznikach-Zdroju rzecz jest łatwa, prosta i przyjemna. Po pierwsze sauna stoi na wzgórzu, więc po wyjściu z grzania wzrok zamiast na łazienkowe kafle pada na łąkę - i już milej. Po drugie po wyjściu chłodzicie ciało w pełnej ziół wannie, pod chmurką. A po trzecie nie trzeba się zastanawiać ile i jak saunować. Marika i Marek pokazują co i jak, do tego dorzucają aromaterapię i masaże. W Dzikim spa organizowane są regularne wydarzenia: Kobiecy seans SPA oraz Męskie dzikowanie pod osłoną nocy. Można też wynająć saunę na wyłączność: na randkę albo na rodzinne spotkanie. W menu znajdziecie też seanse dla dzieci, na przykład wzmacniające - ziołowe, letnie kąpiele w ziołach i kwiatach, masaż witkami lub stemplami oraz naturalne maseczki. Wystarczy powiedzieć Marice czego Wam trzeba, a ona doradzi jak najlepiej zorganizować Wasz wieczór.

Zdaniem Slowhopa: Wypad do Dzikiego Spa to świetna opcja na trochę inny wieczór integracyjny czy wyjście z przyjaciółmi - wieczór w saunie można połączyć z ogniskiem i relaksem pod chmurką.

Śmiemy wysunąć taką hipotezę, że Bliżej Nieba się nie da. Zobaczcie z resztą jakie tu widoki- same ochy i achy. A jak dorzucić do tego SPA z prawdziwego zdarzenia, posiłki obrośnięte w legendy, to serio, ciężko chcieć więcej. Ale do brzegu czyli do SPA. W Bliżej Nieba prawdziwe zatrzęsienie dobroci, dla tych co lubią dawać się rozpieszczać. Są masaże, zabiegi fizjoteraputyczne, pielęgnacyjne, a nawet terapie czaszkowo-krzyżowe i zabiegi zdrowotne. Gdyby o nas chodziło to położylibyśmy się pod masaż stemplami ziołowymi. Specjalne ziołowe sakiewki macza się w rozgrzanym oleju i masuje petenta takimi aromaterapeutycznymi stempelkami. Czujecie to? Na drugą nogę zdrowotny masaż błotem syberyjskim, minutka w saunie, dwie w balii, a jak Wam starczy siły to jeszcze zewnętrzne jacuzzi z widokiem. Tak można żyć.

„Bardzo polecamy Bliżej Nieba! Nazwa idealnie oddaje klimat miejsca - obiekt położony jest w przepięknej okolicy, co widać z okien pokoju (my byliśmy w tym z widokiem na dolinę - polecam) oraz dużych okien w jadalni, sali do ćwiczeń czy SPA. Bliżej nieba przeniosły nas także posiłki - super obfite, ładnie podane i pyszne śniadania oraz domowe obiadokolacje, a także bardzo dobrze wyposażona i klimatyczna biblioteczka. Niebo było bliżej także dzięki zabiegom SPA - pomogły rozluźnić się po górskich wycieczkach, oraz saunie. Z gór blisko jest Mogielica, byliśmy także na Lubomirze, każdy znajdzie odpowiedni szlak dla siebie. (...)”

Zdaniem Slowhopa: Widoki jak złoto, podobnie jak szamka. Goście chwalą podział posiłków na dwie tury, zupka od 14, a potem drugie danie. Górołazy- tu można prosto na szlak. Szczegóły tutaj.

I teraz wchodzi terapia sianem cała na biało. Słyszeliście kiedyś o tym cudzie? Nie? To zaraz usłyszycie. Siano, zwane dawniej “morfiną przyrodolecznictwa” za sprawą Łubinowego Wzgórza i powrotu do naturalnych metod terapii przeżywa swój come back. Zabiegi sienne działają niczym relanium na skołatany układ nerwowy: rozluźniająco, wyciszająco, a ponadto dobrze robią na problemy skórne i te powstające w wyniku wielogodzinnego zawieszania głowy nad telefonem (coś dla nas). W ofercie okład z siana, kąpiel sienna albo masaż stemplami z sianem, a na deser relaks na sianowym łóżku. Zamiast (albo obok) kąpieli w sianie możecie wybrać tę w kozim mleku, a potem na drugą nóżkę skoczyć do Herbarium i chlusnąć pokrzepiające eko ziółka dla wzmocnienia efektu. Ale mamy też drugi scenariusz, dla miłośników złotego trunku: kąpiel w naparze z szyszek chmielu + kufel zimnego piwa w pakiecie. Czy to przypadkiem nie brzmi jak spełnienie marzeń?

„O tak na samą myśl robi mi się przyjemnie. Cudowne, klimatyczne miejsce. Zapewniają świetne śniadania i wyjątkowo smaczne posiłki. Ale to nie koniec ! Jest jeszcze SPA na wysokim poziomie. Masaż misami tybetańskimi czy wizyta w gabinecie kosmetycznym to była przyjemność i pełny relaks (...) .”

Zdaniem Slowhopa: Posiłki zjecie w tutejszej restauracji Niebo Las- pyszka. Warto wpaść z dzieciakami, bo w Łubinowym zadbali o całą masę aktywności dla niewybieganych pacholęt.

A co we Wrzosówce przekonuje nas najmocniej? Opcja relaksu w naturze. Jeśli pogoda sprzyja, można położyć się plackiem w ogrodzie, albo na tarasie z widokiem na Karkonosze i jedziemy z tym masażem. Wokoło ćwierkają ptaszki, spacerują osiołki, a Wy oddajecie się pełnej celebracji. Nie ma tłumów, więc bez obaw, nikt Wam nie będzie skanował ręcznika. Warto wpaść z paczką, bo jest opcja przyjemności zbiorowych np. w wannie z hydromasażem na 7 osób, w suchej saunie, łaźni parowej albo ruskiej bani. Potem miękkie jak galareta i szczęśliwe ciała przenosimy na taras, do sali kominkowej albo na poddasze. I ludzie złoci co tam się dzieje na poddaszu. Sami zobaczcie...

„Folwark Wrzosówka zostawił u nas wspaniałe wspomnienia i wielki podziw dla genialnych umiejętności Właścicieli, którzy stworzyli tam niebo na ziemi :)) Wspaniale miejsce dla zmęczonych codziennością dusz ! Pyszne jedzenie i uroczy klimat. Na pewno tu wrócimy !!! ”

Zdaniem Slowhopa: Pyszna szamka i przyjazne zwierzaki w pakiecie. Można z pieskiem!

Z Młyna Klekotki do Japonii jest ponad 11 tysięcy kilometrów, ale gospodarze tego miejsca postanowili skrócić ten dystans. U nich da się go przejść w 5 minut - wystarczy podreptać do odnowionej stodoły, a tam już Japonia pełną gębą. Na panie czeka ceremonia Hanakasumi, pełna aromatu kwiatów wiśni i lotosu, a panowie mogą wzmocnić się podczas Regeneracji Sensei, czyli uzdrawiającego rytuału na bazie gryki z Klekotkowych pól. Naszymi faworytami w (obszernym) repertuarze SPA są japońskie masaże znane w świecie wschodu od starożytności: energetyczny Amma i odprężający Shiatsu. A co powiecie na masaż kijami bambusowymi? Jest parę smaczków do wypróbowania. Radzimy zatrzymać się w Młynie na dłużej.

„Rewelacyjne Spa, masa klimatycznych zaułków, łódki którymi można popływać po sąsiadującym jeziorku. Przemiły Menedżer, który spełniał nasze drobne prośby i dbał aby nikomu nic nie brakowało. Jedzenie bajka. Jesteśmy wymagającymi klientkami a to miejsce spełniło nasze oczekiwania w stu procentach. Miejsce fajne również dla rodzin z dziećmi - duży plan zabaw, różne atrakcje dla nastolatków typu ping-pong czy bilard. Wypoczęłam i mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę!”

Zdaniem Slowhopa: Masaże i zabiegi rezerwujcie z wyprzedzeniem, jeszcze przed przyjazdem - cieszą się dużym zainteresowaniem.

W tym miejscu wystarczyłoby napisać, że już samo oddanie telefonu w depozyt w Niekielce rozprostowuje przynajmniej kilka zmarszczek mimicznych, leczy smarfonowego kciuka i czyści duszę z informacji pozostałych po bezmyślnym scrollowaniu Instagrama. Ale to nie wszystko czego tutaj doświadczycie. Widzicie te olchowe wanny? W nich odbywają się kąpiele. Można zanurzyć się w sianie, kozim mleku albo aromatycznej, ziołowej mieszańce. Na drugą nóżkę masaże, peelingi, mizianie i smyranie wspomagane naturalnymi kosmetykami. Ciało samo się wyrywa po więcej. A jakby Wam trzeba było głębszej regeneracji, to w Nekielce można podreperować swoją energię życiową, oczyścić aurę, spotkać się z naturoterapeutą albo przysiąść z Elą- tutejszą gospodynią i pogadać na ważne tematy. Taki zabieg SPA tylko od środka. My w to wchodzimy.

„Dom Życia w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Gospodynie Ela z Agnieszką zadbały o Ciało i Duszę. Niesamowite zabiegi, przepyszne jedzenie i atmosfera ogromnego stołu w kuchni integrująca wszystkich. Poza spokojem duchowy, zregenerowanym ciałem wyjeżdżam z Nekielki z nowymi znajomościami. Przypadek ? Nie to Azyl który łączy ludzi ☺️.”

Zdaniem Slowhopa: Nie zabierajcie piesków ani dzieci. W Domu Życia odbywają się warsztaty rozwojowe, sesje jogi i gongów. Możecie wybrać sobie wyjazdowy pakiecik SPA (więcej przeczytacie w profilu o tutaj).

Czasem nam się wydaje, że po opisaniu i przedstawieniu Wam setek miejsc w Polsce już nic nas nie zaskoczy. A potem jest moment, który lubimy najbardziej, czyli zaskoczenie. Tym razem czuliśmy się jak na prawdziwym kinderbalu, z całą zgrzewką kinder niespodzianek. Już wam mówimy o co chodzi z tym skansenem. Otóż Pan Adam zaczął zbierać starocie w latach 90 tych. Pasja do liturgicznych obrazów i narzędzi ewoluowała i przeniosła się także na inne przedmioty i rozrosła do imponującego, prawie 12 tysięcznego zbioru. Dziś jest tak, że w wielkopolskim Skansenie działa park etnograficznych, dla wszystkich, którym świecą się oczy do przeszłości. Są wiatraki, stare chaty, jedyny w Polsce torfowy domek porośnięty trawką, domek na drzewie i w końcu SPA. Co się w tym SPA wyprawia, my Wam powiemy. Można raczyć się inhalacją w jodłowej saunie, kąpielą w retro balii i przebierać w całym katalogu zabiegów. Zatrzymajcie oko na masażu głowy z olejowaniem włosów. Wiemy, że nie każdy lubi jak mu we włosach majdają, ale wierzcie lub nie – dobry masaż głowy zmienia jakość życia ekspresem: rozluźnia przewody, odwołuje migreny, mówimy Wam odlot na pełnej. Kto raz tego doświadczył ten zawsze chce więcej. Waszej uwadze polecamy też masaż kobido, autorskim masażu na łonie natury albo bardzo rzadko spotykanym masażu dla osób onkologicznych. Pozostaje kwestia śpiulkolotu. Otóż obok SPA stanął domek na drzewie dla dwójeczki i w tym śpiulkolocie polecamy zamieszkać, jeśli chcecie mieć blisko do holistycznych rozkoszy. A wiemy, że chcecie.

Zdaniem Slowhopa: Do samego Bicza dojedziecie w nieco ponad godzinkę z Łodzi i Poznania, a w dwie z haczykiem z Warszawy. Można więc zrobić przyjemny wypadzie nawet na jeden dzień, a co. Śmiało bierzcie ze sobą przyjaciółki, mamę albo chłopaka – tu każdy znajdzie coś dla siebie.

TUTAJ TEŻ ZAJRZYJ