Pracokacje dla zespołu

czyli gdzie pojechać na wspólne workation

Artykuł przygotowany we współpracy z       

 

Kiedyś praca to było także wspólne wyjście po robocie i wyjazd świąteczny na mocno zakrapianego śledzika. Z kolegą, który miał biurko obok, spędzało się więcej czasu niż z własnym mężem. Żeby zdążyć na 8 rezygnowało się ze śniadania, a w korkach wystawiało się na próbę własną cierpliwość. Teraz to już jest inna bajka. Nie trzeba wydawać hajsu na lunch, pies nie trzyma siku przez 8 godzin, a w ramach ćwiczeń na rozprostowanie kości można wstawić pranie. Ale każdy kij ma dwa końce. Z łezką w oku wspominamy pilne spotkania przy ekspresie, wspólne burze mózgów i Pana Kanapkę. Co zrobić, żeby było lepiej? Pojechać na wspólne pracokacje.

Zanim zasiedliśmy do tego zestawienia, pogadaliśmy z ludźmi z Luxoft Poland, jednej z największych firm informatycznych w Polsce. Dlaczego właśnie z nimi? Bo w Luxofcie od lat można pracować w pełni zdalnie. Opowiedzieli nam o tym, co jest niezbędne na workation i jak według nich powinna wyglądać taka naprawdę dobra baza do pracy i odpoczynku. Z kolei z naszego, slowhopowego badania wyszło, że blisko połowa ankietowanych planuje workation w ciągu kolejnych 12 miesięcy, a prawie 40% rozważa taką formę pracy w najbliższych miesiącach. To dużo. Dlatego we współpracy z Luxoftem stworzyliśmy ściągawkę miejsc, które świetnie nadają się na wspólne pracokacje.*

Zwykle znajdziesz w tych miejscach dwuosobowe sypialnie, salę do wspólnych spotkań i nieskrępowany dostęp do kawomatu. Obowiązkowo jest dobry internet. Jeśli jesteś szefową/szefem to ta lista może posłużyć Ci jako gotowy pomysł na kilkudniowe spotkanie części lub wszystkich Twoich pracowników. Jeśli jesteś pracowniczką/pracownikiem - możesz mimochodem, tak o, przechodząc obok, podsunąć ją do działu HR, menedżera czy kierowniczki albo zupełnie przypadkiem wkleić link na slacka czy teamsa. I w drogę!

*jest też druga ściągawka - na pracokacje z rodziną lub solo. Znajdziesz ją tutaj.

PS Pamiętajcie, że specjalnością Slowhopa są urlopy, a nie praca. Miejsca, które dla Was wybraliśmy mają naszym zdaniem świetne warunki na workation, ale nie będzie tam jak w biurze, bo… to nie biuro:)


Zacznijmy od tego, że jak skończycie pracę to przełazicie przez płot i już jesteście w Biebrzańskim Parku Narodowym. Wasz tydzień może tu wyglądać jak reklama leku na zaparcia, ale dopiero od tego momentu, gdy bohater wesoło biega po łąkach, bo nie ma już żadnych problemów. Proponujemy przyjechać na dłużej niż dwa dni, bo inaczej trudno będzie Wam zdecydować czy iść nad rzekę czy odwiedzić rezerwat, czy może pójść nad jezioro albo wziąć rowery (dostępne na miejscu) i pojeździć po lesie. To wszystko tu jest, nie czarujemy. Miejsc do spania jest tutaj 60 - to jeden z największych pensjonatów na Slowhopie. Możecie zająć cały, a jeśli tak nie będzie to weźcie pod uwagę, że może tu być w tym samym czasie turnus jogi lub kilka par i rodzin z dziećmi. PS, uwaga techniczna: gdyby się okazało, że liczba pokoi jest dla Was za mała, wyślijcie zapytanie i napiszcie w nim Agnieszce ile Was jest - odblokuje więcej miejsc.

Internet: Ludzie kochani, Kuwasy są internetowo tak dobrze przygotowane, że dalibyśmy im szóstkę z trzema plusami. Światłowód śmiga na poziomie 300mb/s (pobieranie i wysyłanie tak samo). Internety biegają też po podwórku, w związku z tym można pracować na tarasie i na leżakach w ogrodzie. Więcej bardzo dokładnych info szukajcie na ich profilu w sekcji Gdzie będę spać - wyczerpują temat jak prymus w swojej najlepszej rozprawce.

Miejsce do pracy: Oddzielona od reszty przestrzeń na piętrze składa się z 3 zamykanych pomieszczeń, w tym jest duża sala, gdzie mogą pojawić się krzesła, stoliki i - TADA! - macie nadbiebrzański open space dla maksymalnie 44 osób. Ale jest też opcja bardziej nieformalna i kameralna, czyli salonik zwany Izbą Nestorską, gdzie można rozsiąść się na kanapach i fotelach. Tam nikt nie przeszkadza w pracy. Część gości wybiera też na miejsce pracy jadalnię, gdzie pracują albo przy drewnianych stołach albo na fotelach przy kominku. Tu może się zdarzyć „przeszkadzacz”, chyba że pensjonat jest wynajęty na wyłączność.

Wyżywienie:  Pełne jest w cenie i inaczej tu być nie może - tak funkcjonuje Zagroda Kuwasy. Najedzona tu będzie i wegetarianka i miłośnik schaba. Diety trzeba zgłosić wcześniej.

Ekstrasy: Ekran, rzutnik, drukarka dwustronna, skaner dwustronny, flipczart i mazaki. No i nielimitowana kawa, hurra!

Miejsce-legenda. Znane i cenione przez rodziny, miłośników sięgających po horyzont pogórzy i wielbicieli aktywnego spędzania czasu. Wiejska droga prowadząca do tego miejsca sprawia, że w samochodzie pobrzmiewają pytania “czy to na pewno tutaj”, ale zostają szybko ukrócone przez widok pensjonatu, który wyglądem i klimatem przypomina po prostu bardzo duży dom. Można tu zabrać zarówno zespół IT, panią Basię z HR-u i pana Tadka od zaopatrzenia - wszyscy się zmieszczą, bo łącznie jest aż 50 miejsc do spania. Bez problemu dogadacie się z Gospodarzami w jakich pokojach będzie Wam najwygodniej: do wyboru są duże apartamenty z kuchnią, pokoje dwu- i trzyosobowe. W większości są dostępne pojedyncze łóżka. Po robocie proponujemy wziąć udział w jednych z organizowanych w okolicy warsztatów (np. ceramicznych), zrobić wspólne ognisko albo wybrać się wspólnie na poszukiwania minerałów. Nie skrócimy Wam tu listy możliwości, choćbyśmy bardzo chcieli, bo zwyczajnie się nie zmieści. Poszperajcie w profilu Villi Greta, a zanim dotrzecie tam na workation, zapytajcie Gospodarzy o lokalne atrakcje.

Internet: Zwolennicy światłowodu, łączcie się! Na terenie pensjonatu oraz w ogrodzie można liczyć na minimalną prędkość internetu 40mb/s.

Miejsce do pracy: We wszystkich apartamentach i w 9 pokojach znajdują się stoły lub/i biurka do pracy. Na wspólną pracę czy zebranie można się spotkać w jednej z dwóch zamykanych sal. Poza tym są jeszcze: 3 altany, wozownia, restauracja i stoliki w ogrodzie. Uwaga: W okresie letnim jest dużo dzieci, więc praca na zewnątrz może być problematyczna.

Wyżywienie: Może być pełne, a prawdopodobieństwo niezadowolenia wynosi tyle, ile średnica atomu podana w centymetrach. To miejsce stoi zdrową i pyszną kuchnią.

Ekstrasy: Jest możliwość udostępnienia drukarki przez gospodarzy.

Tutaj możecie przyjechać małą grupką albo taką całkiem sporą (maks. 18 osób). Zajmując co najmniej 3 pokoje (w 6 osób) zapewniacie sobie nie tylko pracowanko z jeziorem za płotem, ale też ciszę. Dlaczego? Ano dlatego, że Gospodarze przyjęli zasadę, którą darzymy głębokim szacunkiem: nie goszczą rodzin z dziećmi w tym samym czasie, co grupy na workation. O innych wygodach pracowych poczytacie poniżej, a my najpierw powiemy Wam słowo o przyjemnościach. Jesteśmy na Mazurach, więc w rolach głównych występuje jezioro i las. Na miejscu możecie wynająć rowery i pojeździć po licznych ścieżkach. Potem wspólny grill, którego Gospodarze pomogą Wam ogarnąć nawet przy mało przychylnej pogodzie. A dla ekip ciepłolubnych jest kominek i dużo wygodnego miejsca na wieczorne spotkania integracyjne.

Internet: Uwaga, będzie po technicznemu: mobilny z wysoką szybkością transferu (LTE/5G). Prędkość pobierania to 43.67 mb/s, a wysyłania 24.28 mb/s.

Miejsce do pracy: W pokojach można przysiąść na fotelu na szybką przebieżkę przez maile, ale na solidne pracowanie lepiej zejść na parter. Tam znajduje się bardzo duży stół, fotele, stolik kawowy i wygodna kanapa. Na potrzeby workation Gospodarze mogą też przygotować w osobnym pokoju wspólną, dedykowaną do pracy w skupieniu przestrzeń z dodatkowymi stołami i krzesłami. Do dyspozycji jest też drukarka.

Wyżywienie: Śniadanie w formie bufetu, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Można zamówić też pełne wyżywienie albo wyskoczyć do jednej z kilku oddalonych o kilkanaście kilometrów knajpek. Kawa i ciasto dostępne non stop!

Ekstrasy: Cisza! Podczas workation (niedz. - pt), minimum wynajmu to 3 pokoje (6 osób). W tym czasie Gospodarze zobowiązują się nie przyjmować rodzin z dziećmi.

Dawniej była tu szkoła, potem długo nic, a jeszcze później Kasia z Mirkiem zrobili porządne czary mary i jest domowy pensjonat. Taki wypełniony meblami z charakterem i zapachem świeżo wypiekanego chleba. Na spacer znika się w przepastnych lasach Puszczy Napiwocko-Ramuckiej, a nad Jezioro Pluszne idzie się (całych 5 minut) nacieszyć oczy dalekim horyzontem. Zielonowo to mała miejscowość, w której niewielu jest stałych mieszkańców, za to leśnych ścieżek i grzybów jesienią to Wam tu nie zabraknie. To też inspirujące miejsce, bo prowadzone przez pasjonatów - Kasia zna warmińską gwarę, ma odjechany ludowy strój, może nauczyć Was piec chleby i zapoznać z ideą kąpieli leśnych. Zapytajcie też o masaże (na miejscu) i saunę mobilną, która co jakiś czas staje na podwórku pensjonatu. Warto pojechać zespołem i wynająć wszystkie pokoje, bo wtedy całą przestrzeń na parterze (salono-jadalnię) macie dla siebie, ale jeśli jest Was mniej niż 18-20 osób, wynajmijcie apartamenty (w każdym jest stół lub biurko) - tam też w razie czego spokojnie zrobicie sobie wspólne spotkanie.

Internet: pobieranie: 10MB wysyłanie: 5MB. To jest tyle, że jeśli zajmiecie cały pensjonat i wszyscy naraz będziecie na callu to może być średnio, ale bez video-party wszystko będzie chodzić jak ta lala.

Miejsce do pracy: W pokojach są stoły lub biurka. Przestrzeń wspólna, czyli salono-jadalnia to 50 metrów. Są tam 3 osobne stoły na ok. 15 osób, fotel, dwie kanapy i małe stoliki. Przy oknie podusia i szeroki parapet - można się zaszyć. Na werandzie okrągły stół i drewniane ławki z poduszkami.

Wyżywienie: Kasia robi takie śniadania, że zaczniecie marzyć o zabiegu poszerzenia komory żołądka. No żal nie spróbować wszystkiego, chociaż po trochu. I ten chleb na zakwasie! My się zakochaliśmy też w keczupie z dyni i gruszkach w occie. No mniam. Na obiady można wyskoczyć 3,5 km do Zajazdu Gryźlińskiego albo 17 km do Restauracji Między Deskami.

Ekstrasy: Ekspres do kawy i herbata 24h/dobę. Na życzenie drukarka, rzutnik i monitor biurkowy.

To teraz mamy coś dla małego zespołu. Małego i takiego, który albo się już zna bardziej niż z jednej kawki w przelocie, albo chce się poznać w warunkach domowej swobody. Dom przeznaczony jest dla 8 osób. Sypialnie są 4, z czego w 3 są dwa jednoosobowe łóżka. W jedynej sypialni z łóżkiem małżeńskim śpią albo najlepsze koleżanki albo ciągniecie losy - chyba, że jest Was mniej niż 8. Spanie ogarnięte, o pracy przeczytacie poniżej, więc teraz przechodzimy do rozrywek. Po pierwsze, cały teren jest dla Was, więc ognisko czy grill rozumie się sam przez się. Po drugie, za płotem jest las, także jak poczujecie, że mózg zaczyna parować to hop na krótkie grzybobranie albo spacer. Po trzecie, w góry! Na pieszo, na biegówkach lub szlakiem historycznym - bo twierdz i zamków tu nie brakuje. Jest też opcja na nieco inną integrację, na warsztatach u zaprzyjaźnionych ceramików w Nowej Rudzie lub na najwyższej ściance wspinaczkowej w Polsce (w starym szybie kopalni). Łasuchom proponujemy wycieczkę do kawiarni Olgi Tokarczuk Dobra Nowina z klimatem literackim albo autorskiej kawiarni Biała Lokomotywa, gdzie można spróbować kawy z kiszoną pomarańczą lub z przepiórczym żółtkiem i wpałaszować lody. Tak czy inaczej, nudzić się nie będziecie.

Internet: Hula rześko! Średnia prędkość to: pobieranie Mb/s 94.03, wysyłanie Mb/s 29.45.

Miejsce do pracy: Duży stół w salonie oraz mniej formalne miejsca pracy: kanapy, fotele i taras z bajecznym widokiem. Przed domem znajduje się zadaszony zakątek ze stołem - dobre miejsce na pracę wiosną, latem i w ciepłe jesienne dni. Co na pracę na osobności? W jednej sypialni znajduje się biurko ze skutecznie odciągającą wzrok od ekranu panoramą Gór Sowich. Jak ktoś będzie miał naglącą potrzebę calla albo zamknięcia się i skupienia w samotności - to jest to miejsce.

Wyżywienie: Opcje są dwie. Pierwsza: gotujecie sami, bo kuchnia jest spora i sześć kucharek się spokojnie zmieści. W okolicy można się nieźle zaopatrzyć - Agnieszka podpowie Wam gdzie kupić świeżego pstrąga, miód i warzywa. Opcja druga - zamawiacie obiady na dowóz z czterech okolicznych, sprawdzonych knajpek (trzy działają cały tydzień, jedna tylko w weekendy). Znajdą się makarony, sałatki, pizza i burgery. Możecie też zrobić sobie przerwę i wyjść na obiad - kilka kroków od domu (5 min) znajduje się Gospoda Harenda. Poza dobrym jedzeniem jest tam sauna i balia, więc można się zrelaksować po robocie i jedzeniu.

Ekstrasy: Ekspres przelewowy i kawiarka na miejscu, a do tego na dzień dobry dostajecie od Agnieszki paczkę kawy z lokalnej palarni.

To naprawdę jest wioska, w wersji mini. Cztery domy położone nad zarybionym stawem na Ponidziu. Na workation polecamy dwa z nich: W słońcu i W sosnach, każdy dla 8 osób. W obu znajdziecie sypialnie z 7 łóżkami jednoosobowymi i jednym małżeńskim, a w jadalni stoły, przy których można wspólnie pracować. Domy dzielą jedną działkę, z miejscem na ognisko, grillem, rowerem wodnym i łódką do dyspozycji gości. W ciepłe dni można pracować na zacienionym tarasie (internet sięga bez problemu), a w zimne rozpalić kozę w środku. Po pracy zaleca się skorzystanie z całego wachlarza wioskowych rozrywek: strefy SPA z banią, sauną i zabiegami na zamówienie, pływania kajakiem, kąpieli latem i morsowania zimą oraz - oczywiście - podjęcia próby wyłowienia największego szczupaka na świecie.

Internet: jest światłowód, więc na internety narzekać nie będziecie. Prędkość pobierania: 43,43 mb/s, a wysyłania: 53,85 mb/s.

Miejsce do pracy: Najbardziej na workation polecamy dwa domy: W słońcu i W sosnach, bo nich znajdują się 8-osobowe stoły w jadalni, przy których można pracować. W jednej sypialni jest biurko.

Wyżywienie: Dajcie znać Gospodarzom, a przygotują dla Was pobytowy kosz regionalnych dobroci: jajka, litr mleka i ser biały od Pana Stacha lub od Pani Zeni, dobre masło z pobliskiej mleczarni, duży i chrupiący chleb z piekarni w Mieronicach, miód z zaprzyjaźnionej pasieki, drożdżówkę od babci Marysi oraz powidła, ogórki kiszone, grzybki i inne pyszności własnej produkcji. W zasięgu 10 km są też trzy obiadowe knajpki. Na miejscu, przez cały rok, zjecie natomiast świeże pstrągi i karpie.

Ekstrasy: Na pobyty czterodniowe i dłuższe Gospodarze obniżają ceny o około 500 zł. Pytajcie!

No i mamy to, Pojezierze Drawskie! Dla tych, którzy natychmiast pomyśleli “pojezierze jakie?” krótkie info wprowadzające: to ten kawałek Polski w górnym lewym rogu, w pobliżu Drawska Pomorskiego i Czaplinka. Czerwoną Stodołę znajdziecie zaledwie 15 km na północ od tego pierwszego, we wsi o miłej nazwie Łabędzie. To dom dla 8 osób z wnętrzami godnymi willi w Palo Alto. Uwaga techniczna: są tu 3 łóżka dwuosobowe i 2 jednoosobowe, więc Wasz zespół powinien być już w zaawansowanym stadium znajomości, żeby czuł się tam dobrze. Zresztą coś nam mówi, że gigantyczny salon z kominkiem, taras, sauna, bliskość jeziora i piękna okolica jakoś Wam tę drobną niedogodność wynagrodzą. Tak czujemy.

Internet: całkiem dobry, a konkretniej: prędkość pobierania to 39,23 mb/s, a wysyłania 24,30 mb/s.

Miejsce do pracy: Kojarzycie tę scenę z Wielkiego Gatsby’ego kiedy Leonardo podnosi kieliszek szampana i posyła do kamery uśmiech za milion dolarów? Tak byśmy podsumowali tę przestrzeń. Jest duża, wygodna i pozwala nawet na to żeby każdy zaszył się w innym kącie, jeśli będzie taka potrzeba. Z kolei na burzy mózgów, podsumowaniu kwartału i wieczornym spotkaniu mikołajkowym każdy będzie mógł zaanektować słuszny kawałek kanapy. Jest też jedno stanowisko typu Centrum Dowodzenia Wszechświatem - z wielkim biurkiem i dwoma monitorami.

Wyżywienie: Gotujecie sami albo prosicie Gospodarza o namiar do sąsiadów, którzy prowadzą BIO gospodarstwo i z przyjemnością przygotują zdrowe posiłki ze zbiorów z własnego ogródka.

Ekstrasy: W kuchni znajdziecie bajery, które pozwolą Wam się kulinarnie zintegrować - za pomocą gofrownicy machniecie sobie rajskie śniadanko, a wieczorem atrakcją będzie napakowany wszystkim-co-lubicie kociołek z ogniska.

Nawet kierowca busa, który przywiózł do Chatty slowhopową ekipę z Zakopanego, wysiadł z auta i zaczął robić zdjęcia. Widok z Huby nie pozostawia po prostu miejsca na brak zachwytów, bo i Tatry stąd widać, i Jezioro Czorsztyńskie, i Pieniny. Chatta Huba to tak naprawdę dwie identyczne chaty, każda z miejscem dla 12 osób na trzech poziomach. Łóżka są w większości podwójne, ale część zespołu może spać na rozkładanych kanapach. Spaliśmy i my, więc uważamy, że nawet królewna na ziarnku grochu by nie pogardziła. W przerwie od pracy oraz snu przetestowaliśmy możliwości sauny, hamaka oraz podgrzewanej balii z bąbelkami. Polecamy pójść w nasze ślady i wrzucić do walizki kąpielówki. Gdybyście chcieli ruszać się nieco dalej, to można podejść drogą do góry i zagłębić się w las. Bardzo przyjemna ścieżka prowadzi do wsi-skansenu Studzionki. Ambicje sportowe spełni za to wędrówka na Turbacz lub Lubań.

Internet: pobieranie 130 Mb/s, wysyłanie 120 Mb/s. Przy odpaleniu wszystkich naszych dziesięciu komputerów oraz logowaniu się do systemów połączenie złapało nieco zadyszkę, ale wciąż dzielnie dawało radę.

Miejsce do pracy: macie kilka opcji do wyboru. Nam najbardziej przypadł do gustu 8-osobowy stół w jadalni i kanapy w salonie, a dla mniejszej podgrupy 4-osobowy stół w tzw. przyziemiu. W ciepłe dni jest też możliwość pracy na tarasie lub w ogrodzie.

Wyżywienie: tu gotujecie samodzielnie, a po zakupy trzeba zbiec lub zjechać na dół wsi. Obiady dowoził nam przemiły pan z Nowego Targu z wegetariańskiej restauracji WiedźMak. Z własnym autem byłoby jednak z pewnością wygodniej i z większym obiadem do wyboru.

TO MOŻE CIĘ ZAINSPIROWAĆ