Kociewie i Bory Tucholskie

najciekawsze miejsca do spania w krainie lasów, jezior i rzek

  

 

Tak szczerze: wiecie, gdzie jest Kociewie? Jeśli odpowiedź jest twierdząca, to jesteście w mniejszości. Nasze małe badanie terenowe wykazało, że wiele osób zna Bory Tucholskie, ale znacznie mniej kojarzy Kociewie. Postanowiliśmy to zmienić. A że Bory Tucholskie porastają część Kociewia, to naturalnie pożeniliśmy w tym zestawieniu Kociewie z Borami.

Tak naprawdę nikt nie wie, skąd pochodzi nazwa Kociewie. Jedna z teorii mówi, że wzięła się od słowa “kocza”, oznaczającego szałas, kuczę (chatę). Miałoby to sens, bo ludzie pojawili się w tych stronach naprawdę dawno. Stolica regionu, Starogard Gdański, jest jedną z najstarszych miejscowości w północnej części Polski. Prawdopodobnie osada istniała tam już w neolicie (jakieś 4-5 tysięcy lat temu). Wcale nas to nie dziwi, bo Kociewie to kraina pięknych rzek (Wda, Wierzyca, Wisła), długich, głębokich jezior (Jezioro Czarne, Jezioro Borzechowskie Wielkie, Jezioro Kałębie, zwane Kociewskim Morzem) i lasów (patrz Bory Tucholskie). Gospodarze z tego regionu potrafili stworzyć miejsca, w których spanie jest samo w sobie przygodą lub czystym relaksem. A po resztę musicie ruszyć już sami.


Prawdziwe, swojskie agro prowadzone przez miłośników koni i domowej kuchni. Mowa o Oskarze i Klaudii, którym na co dzień towarzyszą koty, pies, kury, króliki, kucyk Torciak, no i oczywiście konie. Wszyscy razem oferują tyle sielankowo wiejskich zajęć, że nie wiadomo, od czego zacząć: od jazdy konnej czy profesjonalnego seansu saunowego? Wskoczyć do balii czy do minibasenu? Przejechać się rowerem czy powiosłować w kajaku? Pewnie najlepiej będzie zacząć od śniadania i karmienia królików, a potem to już hulaj dusza.

„W dwa dni udało nam się zrobić grzybobranie, ognisko, zabawy z Torcikiem, nazbierać jabłek i najeść do syta. Pies nie chciał odjeżdżać i płakał całą drogę. Jeszcze wrócimy. ”

Zdaniem Slowhopa: Wasze brzuchy będą pełne i szczęśliwe, bo Klaudia gotuje z najlepszych możliwych produktów: własnych warzyw i jaj od swoich kur. Zjecie u niej wędlinę bez ulepszaczy oraz domowe ciasto piękniejsze niż te z instagrama.

Tutaj mamy coś dla wrażliwych na wdzięki przyrody. Domek znajduje się tuż nad rzeką, na terenie parku krajobrazowego, na zalesionej działce. Jeśli uciekać gdzieś we dwoje, to właśnie w takie miejsce. Tu jest szansa, żeby poczuć się jak królewna z Disney’a: wyjść o poranku na wilgotną trawę i spotkać sarnę albo wiewiórkę. Lub odśpiewać sobie arię z ptasim akompaniamentem jak Fiona ze Shreka. Rozumiecie już, co to za klimat. Co więcej, kilka minut od chatki zaczyna się 5 tras rowerowo-pieszych, więc jest gdzie spacerować. Radzilibyśmy też nie przegapić spływu kajakowego, bo relacje są  oględnie mówiąc  wielce obiecujące.

„Wiecie jak wygląda młody żuraw? Albo jak dorosłe łabędzie uczą swoje pisklęta pływać? A słyszeliście kiedyś taki prawdziwi żabi koncert na milion głosów? Ja też nie, ale w Bedlenkach to wszystko czekało tuż za płotem :) Był też przepiękny i świetnie wyposażony domek z oknami, dzięki którym natura jest tuż obok nawet podczas zmywania naczyń, błyskawiczny kontakt z właścicielami, którzy zrobili wszystko, żeby nasz pobyt był maksymalnie wygodny, no i niesamowity szum drzew na tarasie podczas śniadań, obiadów i kolacji... Jedyny minus: po powrocie okazuje się, że spanie w mieście to jakaś pomyłka - ostrzegałam! ”

Zdaniem Slowhopa:Najwygodniej jest tu parom  jest jedno łóżko dwuosobowe. Ze względu na strome schody i bliskość rzeki Gospodarze zapraszają z dziećmi powyżej 12 roku życia. Jeśli chcecie zabrać psa, to dajcie znać wcześniej i weźcie pod uwagę, że teren jest ogrodzony tylko od strony drogi.

Pensjonat na granicy Kociewia i Kaszub z trzema zarybionymi stawami i restauracją. A w restauracji taki rodzaj menu, jakie lubimy najbardziej: krótkie, domowe, sezonowe i chwalone przez gości. Nic dziwnego, bo królują tu świeże ryby, warzywa z własnego ogródka i owoce prosto z sadu. Relaks odbywa się tu w następujący sposób: łowi się ryby, pedałuje rowerem na lody do “centrum” wsi, a gdy pogoda nieco trudniejsza  grzeje się w balii lub w saunie. W Starych Polaszkach niczego nie musicie ogarniać – Gospodarze zorganizują dla Was wycieczkę po okolicy, spływ Wierzycą, warsztaty kulinarne, wspólne grzybobranie, grillowanie albo ognisko z kiełbaskami.

„Stare Polaszki 13 to wspaniałe i prawdziwie rodzinne miejsce, które polecam każdemu pragnącemu poznać uroki Kaszub i Kociewia. Codziennie mogliśmy się delektować zdrowymi śniadaniami oraz domowymi wypiekami, które znikały z talerza, zanim obsługa zdążyła wrócić do kuchni! Polecamy również menu restauracyjne, szczególnie sandacza, rosół i żurek (chociaż kopytka i pierogi z jagodami również cieszyły się dużą popularnością wśród naszych dzieci). Domowa atmosfera stworzona przez Panią Kasię udzielała się do tego stopnia wszystkim dookoła, że dzieci bez skrępowania udawały się eksplorować teren, czasami zbyt zachłannie pozbawiając pobliski ogród jego dobrodziejstw. Bardzo dziękujemy za przemiły pobyt i z przyjemnością jeszcze tu wrócimy. ”

Zdaniem Slowhopa:Tu można z czworonogiem. Trzeba tylko mieć na niego oko  pensjonat znajduje się przy drodze.

Co jak co, ale miejsce z prywatnym jeziorem to rzadkość. A jeszcze takie bez sąsiadów, na totalną wyłączność to już w ogóle rzecz prawie niespotykana. U Zuzanny jest naprawdę dużo przestrzeni  dom ma 300 metrów kwadratowych i 8 sypialni, które zmieszczą 18 osób. Można zorganizować sobie zjazd paczki ze studiów albo małe wesele.

„Wszystko, po prostu wszystko zagrało. Dzieciaki non stop na jeziorze na rowerku lub łódce lub w lesie budowały szałasy. Naokoło bardzo fajne trasy rowerowe. Kuchnia doskonale wyposażona. Dom wygodny i bez jednej rzeczy do której można się przyczepić :D Gospodarze mili i pomocni - wszystko gra :) ”

Zdaniem Slowhopa: Liczba atrakcji przyprawia o zawrót głowy  nie ma szans, żeby się tam nudzić. Jest plaża, łódka, rower wodny, kort tenisowy, boisko do plażówki, bilard i uff, dużo więcej. Szczegóły przeczytacie w profilu miejsca.

Tutaj mamy coś dla bardziej kameralnej grupy. Przytulny dom dla maks. 6 osób, 360 metrów od brzegu Jeziora Godziszewskiego. Skoro jest “raj” w nazwie, to można się spodziewać wygód i słusznie: najpierw byśmy tu wymienili balię z gorącą wodą, potem taras z huśtawkami, a na koniec lądowanie w miękkim salonie. Na spacer z widokami można się wybrać na pobliską Czaplą Górę. A kto woli, ten zostaje w domu i daje nura do wanny.

„Rewelacyjnie spędzony czas. Byliśmy w styczniu więc korzystanie codziennie z balii było najfajniejsza atrakcją. Domek dobrze wyposażony, klimatyczny. Wszystko było dobrze przygotowane przez właścicieli a kontakt z nimi bez zarzutu. Polecam bardzo! ”

Zdaniem Slowhopa: Najwygodniej tu będzie 4 osobom, bo są dwa dwuosobowe łóżka. Można zabrać psa i puszczać wolno, bo teren jest ogrodzony.

Wiemy, że spanie na dworcu nie kojarzy się najlepiej, ale uwierzcie nam: to jest absolutna petarda. Jeśli macie wśród przyjaciół miłośnika kolei albo kreatywnych renowacji, to możecie go tam zabrać w ciemno  będzie to wspominać latami. W cenie noclegu jest zwiedzanie ekspozycji muzeum dworca z przewodnikiem. Ale to miejsce to nie tylko dworzec! Blisko jest do Jeziora Mukrz i rzeki Wdy, a na miejscu możecie pożyczyć kajaki i rowery. To też świetna baza do eksplorowania Kociewia i Borów Tucholskich, a Gospodarze doradzą Wam, co warto wziąć na celownik.

Zdaniem Slowhopa: Pewnie się zastanawiacie, czy dalej jeżdżą tędy pociągi. Jeżdżą. W ciągu doby pojawia się 5 par pociągów (szynobusy), czyli 5 przyjazdów i 5 odjazdów. Taki urok mieszkania na stacji.

Dom na wyłączność dla 14 osób nad Jeziorem Kałębie. Ludzie mówią, że jest trochę jak dom z serialu Ozark i faktycznie, coś w tym jest. Jest tu kilka pokoi z widokiem na wodę, kilka z widokiem na las i wszystkie mają widok na dobry weekend nad wodą. Jesienią grzyby podobno same pukają do drzwi i żądają, by je zjeść w smietanie. Dobre miejsce do wspólnego gotowania - kuchnia jest taka jak amerykańskim domu. Stół w salonie ma 5 metrów i trudno jest zdecydować, czy powinno się przy nim jeść, czy grać na nim w tenisa. Niedaleko, w zasięgu spaceru, jest szkółka windsurfingu i nurkowania, amatorom bardziej statycznych aktywności polecamy hamaking, yoging i piknik z wiewiórkami. Można też zafundować sobie masaż w pobliskim ośrodku rehabilitacyjnym, więc wellness pełną paszczą.

„Super dom! Byliśmy w styczniu, więc cieszyliśmy się głównie spacerami, gotowaniem (genialnie wyposażona kuchnia) i siedzeniem przy kominku. Mieliśmy poczucie ogromnej intymności - najbliższe zabudowania znajdują się daleko. Własny las - można sobie połazić i pewnie jesienią pozbierać tony grzybów. Super komfort, co jest raczej nietypowe w starych domach. Gospodarze już zakupili balię, więc wracamy na pewno, żeby sobie posiedzieć w cieple pod gwiazdam w lesie:) No i widok na jezioro Kałębie i jego bliskość - chyba przy nowo budowanych domach nie ma już opcji takiej bliskości wody. I w ogóle, gospodarze pomyśleli o wszystkim. Wrócimy większą ekipą! ”

Zdaniem Slowhopa: To miejsce idealne na pracokacje lub zjazdy rodzinne. Daje tyle opcji spędzania wolnego czasu, że każdy znajdzie tu coś dla siebie – bez względu na metrykę czy poziom energii.

Widzieliście już tę wannę w szklarni? Nam kopary opadły, zwłaszcza jak zobaczyliśmy to zdjęcie w środku sezonu pomidorowego, kiedy wszystko tam rosło jak szalone. Gościnna Zagroda Dwa Kasztany to rodzinna agroturystyka, pełna zwierząt i zrealizowanych pomysłów z gatunku “a kto mi zabroni”. Jest dużo przestrzeni do spędzania czasu razem (na przykład kompletnie odjechana wiata ogniskowa, jak z filmu) i mnóstwo przestrzeni na rozmyślania o niebieskich migdałach czy innych bakaliach.

„Miejsce zaczarowane dobrymi życzeniami i życzliwością Gospodyń. Przestrzeń jak z bajki z wstążkami i światełkami na drzewach, koniem i kozą jako sąsiadami( razem z przyjaciółką nocowałyśmy w stajni ;) Hamak, leżak, noc pod gołym niebem - proszę bardzo! Jestem pod wrażeniem tego jak dobrze została zaaranżowana przestrzeń gospodarstwa i jak wiele jest zakamarków do odkrycia! Za domem malownicze pola i rzeka w której można wejść pod wodospad który wymasuje plecy albo usiąść i pomedytować do czego gorąco zachęcam. Jak ktoś jest fanem pluskania tak jak ja to niedaleko są super jeziora. Daję 45/10 i wracam!”

Zdaniem Slowhopa: Dziewczyny potrafią robić (co najmniej) kilka super rzeczy: śniadania, warsztaty dla kobiet i klimat wiejskiej sielanki. Mają wizję tego miejsca i nie zawahały się jej użyć!

Numerolodzy przekonują, że trójka to szczęśliwa liczba: symbolizuje harmonię, jedność ciała i duszy. My się na ezoteryce nie znamy, ale możemy wskazać, co piszą Goście: te trzy domki ukryte w sosnowym lesie mają działanie terapeutyczne. Można tu korzystać nie tylko z nasyconego jodem powietrza, ale też odbyć aromaterapię leśną, wdychając olejki eteryczne wydzielane przez las. Lubicie budzić się z promieniami słońca na policzku? Tu jest to wielce prawdopodobne zdarzenie. Podobnie jak spanie do późna, nawet w przypadku rodziców  dzieci znikają tu w miniwersji drewnianego domku z wypasioną błotną kuchnią. To miejsce idealne, jeśli na górze listy urlopowych postanowień wpisaliście “nicnierobienie”.

„Totalny Reset :) Otrzymaliśmy dokładnie to, czego szukaliśmy: cisza, przyroda, nowoczesny i dobrze wyposażony domek. Gospodarze bardzo pomocni, logistyka zameldowania/wymeldowania bardzo prosta i sprawna. W okolicy piękne lasy . Do jeziora i Restauracji-Browaru 10 min. spacerem. Dla tych co nie lubią gotować super rozwiązanie - pyszne jedzenie i piwo rzemieślnicze. Wyjechaliśmy bardzo wypoczęci, nasze kotki również świetnie się bawiły. Bardzo polecam.”

Zdaniem Slowhopa:Jeśli rozważasz grupowe pracokacje ze znajomymi, zaserduszkuj to miejsce: nie dość, że Internet śmiga prawie tak szybko jak Usain Bolt, to możecie zaanektować sobie po domku na rodzinę, by w dzień spokojnie popracować, a po południu spotkać się na wspólnego grilla.

WIĘCEJ INSPIRACJI