9 niezwykłych miejsc dla miłośników wina

Chodź na wino (nie tylko w Polsce)

  

 

Robimy to zestawienie trochę na zamówienie, ale trochę też dlatego, że czujemy, że jest ono nam wszystkim wyjątkowo potrzebne. Jak mawia znane przysłowie, życie jest za krótkie, żeby pić tanie wino, a już na pewno, zbyt krótkie żeby pić słabe. Wszyscy pamiętamy wino marki wino, kartony i siarkę palącą przełyki, ale pora te wspomnienia zostawić we mgle przeszłości (razem z innymi błędami młodości) i wyruszyć na przygodę śladami nie tylko polskich winnic.

I tu drodzy Państwo, wchodzi nieco historii. Pierwsze wzmianki o polskich winnicach pojawiły się już około 1314 roku. Początkowo uprawy były związane głównie z zapotrzebowaniem liturgicznym, ale szybko zaczęto je wykorzystywać również w celach handlowych i płatniczych. Gwałtowny rozwój winnic w Polsce nastąpił około 2000 roku, dziś szacuje się, że jest ich kraju prawie 500. Producenci stawiają głównie na szczep solaris, riesling, regent i rondo, ale nie brakuje innych odmian winorośli. Najwięcej winnic (szczęściarze!) powstało w rejonie małopolskim, lubuskim i podkarpackim. Ale nic straconego, bo winnych i niewinnych miłośników wina, próbujących swoich sił w uprawie winorośli, ciągle przybywa.

Tak więc, drodzy Państwo, przed Wami 9 wyjątkowych miejscówek, w których wino jest grzechu warte. Zapraszamy. 

 


Magiczne miejsce nieopodal Gdańska stworzone przez byłego korespondenta zagranicznego magazynu Time, o który nie raz wspominaliśmy w naszych zestawieniach. Johna przywiała w te strony miłość, dziś oprócz goszczenia ludzi zajmuje się wytwarzaniem wina z własnych winogron i produkcją prawdziwej wódki z prawdziwych kaszubskich ziemniaków, którymi chętnie częstuje gości. W tutejszej winnicy powstaje głównie czerwone wino, produkowane z amerykańskich i francuskich winorośli, odpornych na mrozy i ciężkie polskie warunki. W karcie win znajdziecie jeszcze więcej, bo ta liczy ponad 250 winiarskich pozycji z całego świata. Są wina z Argentyny, RPA, Francji, Austrii, Australii a nawet Nowej Zelandii. W bonusie widok na jezioro i niezapomniane opowieści Johna, którymi sypie jak z rękawa.

„ Nie wiem po prostu co mam powiedzieć, nie chciałem wracać do domu. To co zostało zrobione przez gospodarzy w tym miejscu to jest po prostu coś niesamowitego - miejsce zrodzone z serca, pasji i miłości. Jeśli miałbym do czegoś porównać to miejsce to chyba tylko i wyłącznie do przedsionka raju, w którym Wszyscy znajdą coś dla siebie. Dziękujemy za gościnę :-) ”

Zdaniem Slowhopa: Miejsce tuż przy jeziorze i 16 apartamentów dla miłośników wina, jedzenia i aktywnego wypoczynku. Dobra baza wypadowa na kaszubskie szlaki biegowe i rowerowe (ale to koniecznie przed winem). Na miejscu często odbywają się degustacje, spotkania z sommelierami i winiarzami z całego świata. I stado owiec zgłasza gotowość do przytulania.  

Tutaj to szanowni państwo południowy stok, wina biodynamiczne i zero siarki. Ania i Michał postanowili wykorzystać naturalne nachylenie odziedziczonej po dziadku działki i powołali do życia winnicę, jakiej ze świecą szukać. Bo oczywiście wina grają tu pierwsze skrzypce, ale jest też mały, kameralny domek dla maks 4 osób - wybitne stanowisko do podziwiania winorośli oraz Sudetów o każdej porze dnia. Do tego wspaniałe śniadania Ani oraz kolacja degustacyjna, oczywiście z dźwiękiem wyciąganego korka w tle. Rozmarzyliśmy się.

Zdaniem Slowhopa: Wszystkie te cuda dzieją się w Jerzmanicach-Zdrój, niedaleko Złotoryi, a więc w sąsiedztwie Kaczaw, Izerów i Karkonoszy. Opcji wypoczywania Wam nie zabraknie, a jak będziecie chcieli się podszkolić w sztuce robienia winka to zawsze możecie wziąć udział w pracach w winnicy.

A tu na punkcie wina mają totalnego bzika. Co prawda nie ma winnicy ale są pokoje, które mają nazwy szczepów winorośli, jest biblioteczka winiarska, kolekcja starych korkociągów i największy wybór win regionalnych w promieniu 200 km. Agnieszka, gospodyni Willi Odkrywców jest członkinią Stowarzyszenia Winnice Dolnośląskie oraz Stowarzyszenia Kobiety i Wino i na winie zna się jak mało kto. Jeśli drzemie w was enologiczna pasja, nie musicie od razu zjeżdżać wszystkich winnic Dolnego Śląska (chociaż do tego też zachęcamy) wystarczy, że na początek wpadniecie na wino do Agi. Do wyboru do koloru, można się orzeźwić białym, płynnie przejść na czerwone albo zaszaleć z całkiem niezwykłymi, bo pomarańczowymi i to z różnych regionów Polski. Jest też szansa na wycieczkę po dolnośląskich winnicach połączoną z kosztowaniem, więc jeśli marzy Wam się taka przygoda pogadajcie o tym z Agą przed przyjazdem.

„ Willa Odkrywców to cudowne miejsce!!! Magiczna atmosfera, pyszne jedzonko, zgrana ekipa (fantastyczni, uśmiechnięci i bardzo pomocni ludzie). To takie miejsce do którego chce się wracać. Pani Agnieszka ma ogromną wiedzę na temat win i chciałoby się jej słuchać godzinami :)”

Zdaniem Slowhopa: Musicie wiedzieć, że Willa Odkrywców to nie agroturystyka, ale kameralny hotelik, położony wprawdzie na uboczu, ale wokół są budynki. Do wyciągu krzesełkowego na Szrenicę jest tak blisko, że można dość bez sapania. Goście chwalą jedzenie i czystość. Tu jedziemy bez piesków. 

Wiecie, że przywilej piwowarstwa nadany podczas lokacji miasta, był najważniejszym źródłem dochodów mieszczaństwa raciborskiego? Około roku 1318 prawie wszystkie domy w Raciborzu miały prawo do warzenia piwa, a jeszcze pod koniec XVIII wieku w raciborskich księgach gruntowych umieszczano taką informację. Tak było kiedyś, a dziś jest dziś, i musicie wiedzieć, że nie tylko piwem Racibórz stoi. Stoi też Villą Antiqua, gdzie piwo jest, a i owszem, ale to wino gra na tutejszych włościach pierwsze skrzypce. Ramona, gospodyni tego miejsca, skończyła studia z wiedzy o winie, a swoje skarby trzyma w ponad 100 letniej piwnicy z cegły, która kiedyś służyła do przechowywania warzyw. Znajdziecie tu wina pochodzące z małych, rodzinnych winnic: ekologiczne, niemieckie wina z regionu Rheinhessen z winnicy Klaus Knobloch, oraz wina morawskie z winnicy Vinofol. Jest biały Resling Kabinett o morelowych aromatach i czerwony Spatburgunder Feinherb uwodzący bukietem malin i truskawek. A to dopiero początek przyjemności. Oczywiście wina najlepiej smakują w towarzystwie deski serów i w towarzystwie Ramony, która opowiada o nich z taką pasją, że chce się je wypić wszystkie. Natychmiast.

„ Po prostu pięknie! Wnętrza urządzone ze smakiem. Czysto, schludnie i... Przepysznie - wyśmienite "raciborskie" z lodówki, najlepsze rieslingi sączone w zakamarakach ogrodu i tradycyjne polskie śniadania z aromatyczną kawą podawane na tarasie. Do tego przecudny, dziki ogród, w którym można się zapomnieć. I jeszcze obsługa - miła, uczynna, uśmiechnięta! Gorrrąco polecam. Prawdziwa odskocznia na wyciągnięcie ręki.”

Zdaniem Slowhopa: Wokół zielono, lasy i pola choć do centrum Raciborza raptem 2 km. Łącznie 20 miejsc noclegowych. Tu bez pieska.  

Na wstępie musimy wyjaśnić dlaczego Dyziówka znalazła się w tym zestawieniu, chociaż nie ma w niej wina. Po pierwsze dlatego, że leży w pobliżu fantastycznej Winnicy Widokowej w Komborni, która jest częścią Karpackiego Szlaku Wina. Po drugie Dyziówka stoi alpakami, a coś nam mówi, że alpaki i wino to wspaniałe połączenie. Oznacza to, że będąc w Dyziówce można nie tylko smyrać po nosach te wspaniałe zwierzęta, ale i wyruszyć w przygodę winnym szlakiem podkarpacia. Jest co zwiedzać, bo szlak obejmuje aż 24 winnice z Polski i Słowacji. Najbliżej Dyziówki znajduja się wspomniana Winnica Widokowa, Winnica Zamkowa i Winnica Dwór Kombornia.

„Bajkowo, sielsko i błogo - tak mogę podsumować nasz pobyt w Dyziówce. Przepiękne, ciche i zielone otoczenie. Bliskość natury jest tu wyczuwalna w najwyższym możliwym stopniu, a potęgują to przyjacielsko nastawione, biegające przed domem alpaki. Domek jest urządzony w niezwykle klimatycznym stylu i ma wszystko, czego potrzeba. Pozostaje rozłożyć leżak i raczyć się przygotowaną przez gospodarzy domową nalewką. Dyziówka to nasze absolutne odkrycie i polecamy to miejsce każdemu, kto szuka chwili wytchnienia w pięknym otoczeniu.”

Zdaniem Slowhopa: Alpacza terapia na podkarpaciu i mały drewniany domek tuż obok domu gospodyni. Są też alpacze kołdry i solidnie rozgrzewająca, nalewka dyziówkowa. Bez zwierzaków prosimy (alpaki!) Tuż obok Dyziówki stoi drugi domek o wdzięcznej nazwie Alpaczino.  

Cztery butikowe pokoje w XIX-wiecznej kamienicy w Sandomierzu, plus galeria sztuki i piwniczka z ponad setką gatunków win z całego świata. Ania i Przemek ponad 10 lat temu zaczęli remont starej kamienicy przyklejonej do średniowiecznych murów miejskich. Teraz jest tak, że można pojechać do nich na spanie, na jedzenie, na wino i to najlepiej jesienią, kiedy w Sandomierzu odbywa się Święto Młodego Wina (wieńczące sezon winiarski na sandomierszczyźnie) i towarzyszący mu Dzień Otwartych Piwnic. Wystarczy ubezpieczyć się w paszport enoturysty i wyruszyć na degustację. Jest co zwiedzać, bo sandomierski szlak winiarski zrzesza winnice rozciągające się po wzniesieniach i dolinach Wyżyny Kielecko-Sandomierskiej, które słyną z produkcji najlepszego wina gronowego. Można zwiedzać winnice i piwnice, poznać tajniki uprawy winorośli, produkcji wina i co najważniejsze spróbować ich wszystkich! Ci, którzy na paszport enoturysty i Święto Młodego Wina się nie załapią, mogą wziąć udział w “Jesieni Młodego Wina”, która trwa aż do Bożego Narodzenia.

„ Naprawdę warto tu przyjechać. Wspaniała obsługa, piękne miejsce i przepyszne jedzenie. Hotel położony w samym centrum Sandomierza, idealne miejsce wypadowe do okolicznych winnic i zamków. Polecam z całego serca, my do "Widnokręgu" wrócimy na pewno! ”

Zdaniem Slowhopa: Cztery butikowe pokoje a na ścianach dzieła sztuki polskich artystów. O jedzenie się nie martwcie - będzie Wam tu pysznie. Tu bez piesków.

A teraz polecimy zagranicą. Takich miejsc mamy coraz więcej i warto na nie spojrzeć. Godzinę od Porto, w żyznej dolinie rzeki Douro - oficjalnie najstarszym regionie winiarskim na świecie, rosną winorośla, z których robi się wino Porto. To nieco inne wino, ale zdecydowanie warte grzechu, Zwłaszcza w takich okolicznościach. Stoi tu bowiem dom z basenem, konkretny staruszek, ale pięknie zakonserwowany, który pod swoje skrzydła wzięła Magda. I, drodzy Państwo, jakie tu są możliwości! Enoturystyczna mekka zaprasza na piesze wędrówki śladami okolicznych winnic, a tych na pewno Wam nie zabraknie. Dolina rzeki Douro usłana jest zarówno dużymi winnicami produkującymi wino Porto, jak i tymi całkiem małymi, które zajmują się produkcją wina tylko na niewielką skalę. Można podziwiać tarasowe uprawy winorośli, kosztować winogron i wina bez umiaru i zajadać się smażonymi krewetkami (też bez umiaru). Umiar w dolinie rzeki Duoro zasadniczo nie ma sensu. 

Zdaniem Slowhopa: Dom dla 20 osób z basenem, w sezonie do wzięcia wyłącznie w całości, poza sezonem można wynająć pokój. Warto posiadać własny lub wypożyczony w samochód i wybrać na wycieczkę wzdłuż doliny rzeki Douro, która jest uznawana za jedną z najpiękniejszych tras samochodowych na świecie.  

A tu wszystko się zgadza: są gospodarze-pasjonaci, podkarpackie skarby natury w zasięgu wzroku, nagradzane i doceniane na konkursach wina. Jakby tego było mało Sztukówka stała się też miejscem lokalnej wymiany dóbr ręką-robionych (ang. handmade) i sercem ludowego festiwalu. Ma oddanych gości oraz degustacje pełne mruczenia i przymykania powiek. Kompilacja taka, że nie ma się do czego przyczepić. Leszek i Basia nie zamierzali jednak spocząć na laurach, zakasali rękawy i dołożyli szczytowy klocek do tej budowli. Ku naszej radości od kilku miesięcy można w Sztukówce nie liczyć lampek wina i zostać na noc. Do wyboru są dwa apartamenty (dla 2 i dla 4 osób), do każdego można przyjechać z psem.

Zdaniem Slowhopa: Uwielbiamy miejsca, które stają się ośrodkiem życia lokalnej społeczności, a Sztukówka jest jednym z nich. Od maja do sierpnia odbywają się imprezy z cyklu “Sztukówka zaprasza”, na których można spróbować lokalnych serów, kupić wyroby z lnu, pleść wianki i posłuchać muzyki granej na żywo.

Nie wyobrażamy sobie zestawienia o winie bez udziału państwa włoskiego. No po prostu się nie godzi. Reprezentantem krainy winem płynącej będzie Novanta Borgo di Gello hotel, czyli miejsce położone wśród zielonych wzgórz Toskanii, na wschód od Florencji. Od razu mówimy: to nie jest typowy hotel. To opuszczona wioska (Borgo di Gello), która dosłownie dostała drugie życie. Sprawcami tego zamieszania są zakochani w urokach miejsca czterej kumple z Amsterdamu. Przekształcili wiejskie budynki w ośrodek wypoczynku i małą stolicę dolce vita. Dali sobie dziewięćdziesiąt (novanta) dni próby. Jak się domyślacie próba wyszła więcej niż pomyślnie. Serwowanie lokalnych win to tutaj oczywista oczywistość. Większość tego, co tam zjecie i wypijecie pochodzi ze ścisłej okolicy. I tu postawimy kropkę, bo boimy się, że zaraz napiszemy powieść o Novanta.

Zdaniem Slowhopa: Jak na Slowhop to miejsce wyjątkowo duże - pomieści w swoich pokojach maksymalnie 76 gości. Ma to swoje plusy, zwłaszcza jeśli lubi się kolacje przy wspólnym stole i sączenie wina z gratisem w postaci rozmów do białego rana. Z drugiej strony hotel to aż trzy osobne domy, więc nie jest tak, że spotykacie 15 osób na hotelowym korytarzu (bo takiego nie ma). Do wyboru macie różne opcje noclegowe: pokoje w trzech tradycyjnych toskańskich domach, domek na drzewie i "łóżko pod gołym niebem".

Jeśli leżakowanie kojarzy Wam się wyłącznie z przedszkolnym terrorem, to najwyższa pora to zmienić. Polecamy zrobić to w Beskidzie Żywieckim, u Agi i Szymona. Dlaczego? Gospodarze Sen i Wino wiedzą, dlaczego leżakowanie jest dobre nie tylko dla zdrowia, ale też dla wina. Od dziesięciu lat, na południowych i wschodnich stokach Beskidu Żywieckiego uprawiają takie odmiany jak Solaris, Bianka, Aurora, Regent, Marechal Foch, Leon Milot, Muscaris, Johaniter, czy Souvignier Gris. Do wyboru do koloru! Goście mówią, że wina najlepiej smakują serwowane w towarzystwie lokalnych serów i opowieści Gospodarzy. A wiecie, co jest najlepsze? To, że po takim wieczorze tylko kilka kroków dzieli Was od fazy REM. Domki są trzy, każdy dla maksymalnie siedmiorga osób i zbudowano je tak, żeby były na maksa przyjazne alergikom i eko friendly- domki z gliny mają drewniany szkielet, który wypełniony jest kostkami słomy. Sen gładki jak twarz Jacksona po botoksie- gwarantowany.

Zdaniem Slowhopa: Waszej uwadze polecamy domek degustacyjny, który skrywa wszystkie winne skarby, oraz domek rekreacyjny z sauną i jacuzzi. Gdyby Wam było mało, to na miejscu zamówicie więcej hedonistycznych przyjemności dla ciała (masaże i zabiegi). Szczegółów szukajcie w profilu i u Gospodarzy.