10 klimatycznych miejscówek, do których dotrzesz bez samochodu.

Część 1

  

 

Przez ponad rok działania Slowhopa i pokazywania Wam tych wszystkich cudownych agroturystyk, klimatycznych pensjonatów i chatek na wyłączność, dowiedzieliśmy się, że nasi Goście: a) kochają zwierzęta b) szukają klimatycznych noclegów wśród miejsc rodzinnych, bez dzieci, z wanną i z drewna c) świadomie rezygnują z samochodu.

Dla tych trzecich przygotowaliśmy zestawienie typu kolos kolosów, gigant gigantów, po prostu Guliwer pośród liliputów i znajdują się w nim miejsca, do których dotrzecie bez własnych czterech kółek. Gospodarze prosili jednak, by wspomnieć, że na miejscu musicie liczyć na własne nogi, kijki, sanki i rowery (czasem są na miejscu). Korzystajcie, to dla Was, jesteście przyszłością narodu i to dzięki Wam mniej ludzi zachoruje w tym roku na cukrzycę typu drugiego. Pozdrawiamy i kibicujemy szczęśliwym i wesołym dojazdom na miejsce. Tu kliknij po część drugą.

 

 


Zawsze jest dobry moment, żeby napisać o Gosi i Maćku, czyli najbardziej uśmiechniętej parze Gospodarzy w całej Polsce. No, może poza Martą z Jagodowej Polany, która uśmiecha się równie pięknie w pojedynkę. Wracając do tematu, czyli czy uda się naszym Gościom dotrzeć do Złotego Jaru bez samochodu odpowiadamy - jak najbardziej. Gosia i Maciek dysponują bowiem pojazdem mechanicznym, zdolnym zabrać na raz osiem osób ze Złoty Stok PKS, a jak wiedzą wcześniej to i z Kamieńca Ząbkowickiego PKP.

„Świetne miejsce, klimatyczne. Idealne na romantyczny wyjazd we dwoje jak i szalony wypad z koleżankami :) Bardzo miła i profesjonalna obsługa, smaczne posiłki. Piękne pokoje, skrzypiące drewniane podłogi i fantastyczne meble z duszą. Do dyspozycji gości jest również specjalnie wydzielone miejsce na grilla, leżaczki, hamaczki...a dookoła las, czego chcieć więcej ! Polecam”

Zdaniem Slowhopa: Polecamy Złoty Stok i na imprezy rodzinne (jako jedno z niewielu miejsc na Slowhopie są przygotowani na najazdy wszystkich kuzynów i ciotek i mają czadowe miejsce - Starą Kruszarnię), ale i eksplorację okolic. Jest co robić i w pojedynkę i z dzieciakami (fantastyczna przygoda w kopalni złota). Można zabrać psa i wyspacerować go za wszystkie czasy.

Jeśli wpadacie czasem na Slowhopa, to już wiecie, że do Danki Zlasu mamy słabość i będziemy o niej pisać aż padniemy. Zwłaszcza, że zaprosiła nas ostatnio na domową nalewkę i wędzą tam takie ryby, że prima sort, no to się na wszelki wypadek podliżemy. Trochę byliśmy zaskoczeni, że do Kolonii Mazurskiej Mierki można bez samochodu, bo to jest miejscówka dla leśnych ludzi, w samym lesie, na polanie, jak w bajce. A tu proszę - Gospodarze odbiorą Was z PKS w Olsztynku, z PKP w Olsztynie, PKP w Biesalu lub PKP w Olsztynku. 40 minut przez las od Mierek jest też lotnisko międzynarodowe i stamtąd też będzie jechała karoca pełna gości do Kolonii.

„Przede wszystkim spokój, nic nie musisz, wszystko toczy się w swoim tempie. Cudowne domowe śniadania, które się przeciągają w nieskończoność, bo tak sie miło rozmawia z poznanymi tu ludźmi. Cudowna właścicielka Danka, która sprawia, że czujesz się jak u siebie. Jak nie masz psa, a zawsze chciałes mieć, to tutaj jest taki dyżurny przytulas, który chętnie z Tobą pójdzie na spacer i się pobawi (koty trochę mniej wylewne. 15 min spacerem nad jezioro, wieczorem ogniska, można pojeździć konno po wczesniejszym umówieniu. Wspaniałe miejsce żeby się zrelaksować, pogadać, dobrze zjeść. Piękny podcieniowy dom w środku lasu, idealna baza wypadowa do wszelkich okolicznych atrakcji. Koniecznie spróbujcie powideł.”

Zdaniem Slowhopa: Kolonię Mazurską Mierki polecamy wszystkim zwierzolubom i ludziolubom.  Są konie, dobre jedzenie i las wokół.

No o Beskid Masala to możemy godzinami! I raczej nam się nie znudzi, nie ma szans. Mieszkają tam bowiem ludzie, którym bliżej do Nepalu niż do Beskidu, porozumiewają się ciekawym językiem i zarażają swoich Gości uśmiechem. Wnętrza też nie są banalne, nazwy pokoi dalekie od pospolitości i w ogóle wszystko tu jest obietnicą czegoś niezwykłego. Beskid Masala to w języku Gospodarzy BezKids w BeNio, czyli strefa tylko dla dorosłych w Beskidzie Niskim. I jeśli wystaczająco Was zachęciliśmy, a nie macie samochodu - Masalscy podjadą po Was z dworców i pekaesów. Dajcie tylko znać wcześniej.

„Zdecydowanie polecamy, bo beZkitu beZwad był nasz półhoneymoon w Masali ♥ nie wiem co najlepsze, więc kolejność przypadkowa: jedzenie, atmosfera, gospodarze, zwierzaki domowe i pozadomowe, cisza i spokój, dziki beskid, łemkowszczyzna, "blisko i bieszczad i tatr:D" dla tych co wszędzie i tak mają daleko, słowacja:) omnomnom zdecydowanie trzeba odwiedzić to wyjątkowe na polskiej mapie miejsce - i polecam JataRani, wanna trzyma ciepłą wodę nieprzyzwoicie długo, można się rozpłynąć ze szczęścia:)”

Zdaniem Slowhopa: Beskid Masala polecamy na tajne wyprawy w przyrodę, jedzenie wege z ciekawymi ludźmi i bycie ze sobą. Bez dzieci, bez psów (Gospodarze mają własne psie kaprysy, występy gościnne mogłyby tu być problelem). Po to, żeby tym razie ktoś zaopiekował się właśnie Wami. Zero obowiązków, same przyjemności ciała i ducha.

Nigdy się nie przyzwyczaimy do myśli, że coś takiego znajduje się w granicach administracyjnych miasta stołecznego. Jest staw (można pływać), jest drewniany domek, są Gospodarze, których uwielbiamy i to właśnie Lila i Marek nie będą musieli Was znikąd odbierać, bo do Stawu dojeżdża normalne ZTM i po drobnym 10-minutowym spacerku będziecie na miejscu. Czyli: ZTM'em - 521 lub SKM do PKP Radość, potem lokalnym busem 161 lub 213.

„Rewelacja! Magiczne, przytulne i bardzo klimatyczne miejsce. Zorganizowałam w nim nastrojowy wieczór panieński dla mojej przyjaciółki, każda z dziewczyn była oczarowana a panna młoda do dziś nie wierzy, że to Warszawa :) Plecenie wianków na pomoście było najwspanialszą zabawą na świecie, a zieleń wokół idealną scenerią na boho sesję fotograficzną. Naprawdę wyjątkowe miejsce!”

Zdaniem Slowhopa: Dla tych, którzy nie mają ochoty na długie podróże, a chcą sobie zrobić Mazury. Dla blokersów, którzy szukają domku pod miastem z jeziorem. Oraz dla organizatorów fajnych wydarzeń.

Taka trochę hybryda między gościnnym pensjonatem a doroczną konferencją ultrabiegaczy górskich, triathlonistów i tych, co przygotowują się do Iron Mana. Czyli, jeśli wpadniecie tam na szpilkach, z torebką Michaela Korsa pod odzianym w białą, skórzaną kurteczkę ramieniem i poprosicie o schłodzone Prosseco do łóżka - prawdopodobnie wszyscy odrobinę się zdziwią. Jeśli przybędziecie z niemowlęciem - nie miejcie pretensji, że ludzie siedzą do późna i gawędzą. Aha, Łąkowa to miejsce psiolubne, ale to tak naprawdę psiolubne. Nikt tu wieczorami nie siedzi w pokoju, można się nasłuchać o wyczynach sportowych, zarazić czyjąś pasją i pogłaskać przynajmniej cztery różne psy. Gdybyście wybierali się bez samochodu - kierujcie się na PKP Kłodzko. Centrum Łąkowa (a więc Beata lub Jacek) odbiorą Was z dworca.

„Reset totalny! Przepiękny dom, jeszcze piękniejsze widoki, jesteśmy zachwyceni i już szukamy partnerów do kolejnej wyprawy za rok :) Pani Beata i pan Jacek to bardzo życzliwi i pomocni gospodarze, zawsze służący radą czy to odnośnie tras czy też historii okolic... Rozmowom wieczornym sprzyjało ognisko i duży stół. Bardzo polecamy to miejsce.”

Zdaniem Slowhopa: Polecamy gościom zachłannym na nowe doświadczenia, nie tylko sportowe. Pyszne śniadania, w dużej mierze składające się z przesmacznych past. Genialne położenie, niedaleko Radkowskich Skał i Szczelińca.

Nie da się nie uśmiechnąć na myśl o Naszej Polanie, bo im tam chyba zamiast krwi płynie w żyłach jakaś taka poświata. Jakkolwiek by to dziwacznie nie brzmiało, każdy kontakt z Marleną i Pawłem jest fajnym, pozytywnym doświadczeniem. Jeśli chcielibyście się z nimi spotkać w ich wege domku w Beskidach, skąd tylko chwila jest do Jeziora Klimkówka - jest na to szansa nawet bez samochodu.

„Przypadek sprawił, że trafiliśmy na Naszą Polanę, ale już zupełnie celowo planujemy powrót w to miejsce. Wspaniały dom porusza wyobraźnię, wycisza, uspokaja, a właściciele dopełniają obrazu. Przesympatyczne rozmowy przy cydrze, przy ognisku, ukochany czterolatek niedomagający się bajek tylko biegnący otworzyć kurnik,córeczka zajadająca wegetariańskie kotlety czy przepyszne spaghetti...to jedynie kilka obrazków dla których już nam się tęskni na Naszą Polanę.”

Zdaniem Slowhopa: Dla nas góry nad jeziorem to taki jednorożec, że po prostu jedźcie w ciemno. Ale nie wtedy, jeśli jesteście fanami wypasionego SPA i hotelowych szlafroków. Tu jest naturalnie, jest drewno i skrzypiące podłogi, a Gospodarze lubią ludzi.

Wielokrotnie już pisaliśmy o niezwykłej parze ludzi z Dzikich Róż. Znajdziecie tam taką kuchnię, do której później tęsknią kubki smakowe, i taką historię, że miłośnicy badania zagadek przeszłości łażą przy ścianach z lupą. Koniecznie przeczytajcie o nich na Slowhopie, a potem rezerwujcie, bo nawet bez samochodu da się tam dojechać. Gospodarze odbiorą Was z z dworca PKP. Dwie wioski od Janic mają też przystanek szynobusu z Jeleniej Góry do Görlitz.

„Rankiem budzą najpierw cudne zapachy a później skrzypienie windy gdzie nasze smakołyki były transportowane na górę... a resztę zobaczcie i doświadczcie na własnej skórze ja powiem POLECAM GORĄCO!!!!!! PS. W tym domu należy wystrzegać się jak ognia tylko jednej rzeczy... kanapa na górze w głównym pokoju... jak siądziesz PRZEPADŁŁŁŁŁEEEEEEŚŚŚŚŚ... do wieczora.”

Zdaniem Slowhopa: Docenią pary i rodzice z nieco starszymi dziećmi. Miejsce pełne szacunku dla historii, warto ten szacunek dzieciakom przekazać. I można wziąć psa.

A tu mamy takie małe Bergen z widokiem na Mazurskie jezioro. Totalnie skandynawskie klimaty w przyjemnych domkach, a na dodatek Gospodarze, którzy sami lubią się poruszać i jako przybysze ze Śląska, mają ogromny głód eksplorowania okolicy. Możecie liczyć na rowery i to nie byle jakie, własnoręcznie sprawdzone trasy, lasy, jeziora, a na koniec tego wszystkiego saunę. Jeśli macie ochotę wpaść do Widokowa - Gospodarze odbiorą Was z PKS Kętrzyn, Mrągowa, Reszla, a potem podwiozą z powrotem.

„Przesympatyczna para ze Śląska stworzyła klimatyczne miejsce, które pozwoli każdemu oderwać się od codziennego pędu i poczuć prawdziwą naturę Mazur. Trzy luksusowo wyposażone domki, w których znajdziemy każdą niezbędną rzecz, jaka tylko przyjdzie nam do głowy. Bardzo dobrze wyposażona kuchnia i niesamowity widok na jezioro. Do tego taras z ogródkiem i kawa w tak niesamowitym miejscu sprawią, że będziecie chcieli tam wracać.”

Zdaniem Slowhopa: W Widokowie działa czadowy butik z lokalnymi produktami - są miody, niesamowite piwa z małego browaru (np. pokrzywowe) i przetwory. Bardzo fajna miejscówka na wesołe wyjazdy w kilka rodzin i święta.

Gospodarze Siedliska Niedziela są mocno związani z tematem tkania i tkanin, kiedyś to oni ogarniali Manufakturę Królewską w warszawskich Łazienkach. Teraz ogarniają swoje miejsce i swoją Kreatywną Stodołę. Ciepłe miejsce, pełne twórczej energii. Jeśli przyjedziecie tu bez samochodu, ruszajcie na Olsztyn, stamtąd weźcie PKS do Sorkwit i czekajcie cierpliwie - stąd Gospodarze zabiorą Was do siebie (oczywiście dajcie wcześniej znać).

„To był wspaniały, spokojny weekend. Przepyszne śniadania, dużo przestrzeni do relaksu i po prostu bycia. Widoki z Siedliska są nieziemskie, pokoje bardzo zadbane, a gospodarze przesympatyczni. ☺️”

Zdaniem Slowhopa: Jedźcie tu po spokój, szerokie przestrzenie i widok z pagórka. Weźcie ze sobą trochę kreatywności, na miejscu można potkać na starych maszynach tkackich i pobawić się tkaninami. Psy po uzgodnieniu (Gospodarze mają swoje zwierzaki). Dostęp do kuchni, można zamówić śniadanie.

No i tu mamy niespodziankę, bo Gospodarze zakrzyknęli, że nie podwożą autem, tylko łódką. W sumie jak w Wenecji, tylko na Jeziorze Rajgrodzkim. Nie może być inaczej, bo tu zamieszkacie w domach na jeziorze, a jeśli nie macie samochodu, to wystarczy się dostać do Rajgrodu, a stamtąd już tylko łódka prosto do domku. Brzmi genialnie.

„Jeden z najwspanialszych naszych weekendów rodzinnych spędziliśmy własnie tutaj!!! Miejsce cudne, ciche, spokój ze hej!:) Domek na wodzie idealny dla 4 osób, nowoczesnie urządzony z tarasem, z którego skakaliśmy do ciepłego jeziora:). Zaprzyjaźnilismy sie z rodzinką łabędzi - razem spożywaliśmy wszystkie posiłki:))). Jedźcie tam koniecznie! Jest mega!”

Zdaniem Slowhopa: Na pewno nie dla malutkich dzieci i psów. Bardziej docenią miłośnicy sportów wodnych, rzucania się do wody prosto z tarasu i szerokiej panoramy na jezioro oraz winka z widokiem na zachód słońca.