"Powiedzcie wszystkim, że zima na Warmii i Mazurach jest naprawdę spoko." - poprosili nasi Gospodarze z Mazur. No to mówimy. Zima na Mazurach jest naprawdę spoko. A kiedy spadnie śnieg i przymrozi, zazwyczaj po 10 stycznia, świat robi się wyraźnie piękniejszy. Są trzy dobre powody zimowych wyjazdów na Mazury: niższa cena, mało ludzi oraz wolne miejsca. W lecie wiele ze slowhopowych domów gościnnych jest już zarezerowanych po kokardę. Żeby poznać gospodarzy, spokojnie z nimi posiedzieć, zjeść w najlepszych mazurskich knajpach - zima jest najlepsza. Mamy kilka pomysłów, adresów i telefonów, którymi możemy się podzielić.
Gdzie zabrać zimą swojego partnera, żeby mu opadła szczęka? My wiemy. Do Republiki Ściborskiej. Brzmi jak inny świat i dokładnie tak jest. Pod Węgorzewem, tam gdzie łapie już sieć komórkowa byłego mocarstwa radzieckiego, w kraju zwanym Republiką Sciborską, czyli pod wsią Sciborki, mieszka Darek Morsztyn zwany Biegnącym Wilkiem. Wystarczy z nim pogadać, żeby priorytety życiowe skręciły ze ścieżki prowadzącej do najnowszej kolekcji Zary w kierunku dbałości o przyrodę, zwierzęta i ludzkość. Dobra wiadomość: W Republice prowadzone są kursy maszerskie, a żeby zostać maszerem (prowadzić psi zaprzęg), wcale nie trzeba czekać na śnieg. Wilk (Darek) zapewnia, że najważniejszy jest brak błota. I rzecz druga: co roku, pod koniec stycznia zaczyna się Biegun Zimna, czyli ekstremalny biwak zimowych ludzi i to jest jedyna możliwość, żeby poznać i porozmawiać w kameralnej atmosferze z dużymi nazwiskami ootdoorowego i zimowego świata oraz czegoś się od nich nauczyć.
Gdzie się zatrzymać?: Niebawem cała przygoda z psimi zaprzęgami będzie jeszcze bardziej niezwykła. Od jakiegoś czasu w Republice Sciborskiej budowane są traperskie chaty. Jeśli nie wiecie kim jest traper, polecamy film "Ostatni traper" o kanadyjczyku Normanie Wintherze, który wraz z żoną i psami zaprzęgowymi postanowił zamieszkać w kanadyjskich lasach Yukon. Jedna z chat dokładnie odwzorowuje właśnie jego dom. Przygodę z maszerstwem można rozwinąć i zamieszkać choć na dwie noce w traperskiej chacie na terenie Republiki Sciborskiej, albo skorzystać z bardziej "luksusowego" noclegu nieopodal. Polecamy: 1. Dworek Króla Stanisława, bo ma piękną drewnianą wannę do relaksu i jest tam kilka pomysłowych apartamentów w dawnym stylu. 2. Ciche Wody, dla sauny i prawdziwej agroturystyki z niezwykłym, cudownym jedzeniem (nie dla jaroszy, bo tu jada się jagnięcinę z eko gospodarstwa). 3. Villa Sielanka, bo po tych wszystkich maszerskich harcach można wykąpać się w basenie i wyluzować w bani.4. A jeśli szukacie kuchni wege, inspiracji i pięknej historii o zmianie wszystkiego z Krakowa na wieś pod Gołdapią - ruszajcie do Starej Szkoły nad Jeziorem.
Lodowe żeglarstwo na Mazurach? Tylko dla osób o mocnych nerwach albo tych zuchów, co latem spędzają wakacje na Helu. Sportowe misie ponoć nie zimują. Bojery dają strzała adrenaliny. I to solidniejszego niż wieść o podwyżce cen prądu, skoro prędkość na bojerze przekracza 100 km/h i nie ma hamulca. Na odważnych czeka klimatyczny grill z ciepłą herbatą. Potrzebne są tylko dwie rzeczy: duże jezioro zmarznięte na sopel lodu i odpowiedni ludzie, którzy powiedzą co i jak wywinąć na ich sprzęcie. Na to pierwsze czeka się zazwyczaj do połowy stycznia, to drugie usłużnie podajemy. Pan Jurek zaprasza do swojej bazy w Mikołajkach i opowiada więcej na swojej stronie internetowej.
Gdzie się zatrzymać?: To nie jest zabawa dla dzieciaków, więc po prostu weźcie zdolną ekipę i zanocujcie najbliżej bazy, czyli: 1. W Przechowalni Marzeń w Mikołajkach, bo to są cztery piękne pokoje tylko dla dorosłych, a w pakiecie dostajecie takie śniadanko, że ludzie kochani. 2. W Siedlisku Na Wygonie, bo tam jest dla gości całe piętro z fantastyczną kuchnio-jadalnią, można się bratać i przyjaźnić w ciepłych wnętrzach i namówić Darię na gorącą drożdzówkę. 3. W Chrosiówce, u siostry Darii, Asi, która nie piecze drożdzówki, za to z mężem Wojtkiem wywijają takie chleby i sery, że na bank po bojerach rozgrzeją i wtedy warto ich namówić na opowieści o mormonach w Zełwągach. 4. Jeśli chcecie poznać miejsce tylko dla dorosłych, którym zachwycała się modelka Marta Dyks (którą z kolei my się zachwycamy, bo promuje świadome życie), wybierzcie się do Winnicy Majcz. Śmiemy twierdzić, że nie pożałujecie.
Jeśli mielibyśmy wskazać ten jeden, najważniejszy sport zimowy na Warmii i Mazurach, to proszę państwa - biegówki. Nic nie trzeba, wystarczą ciepłe gacie, jakieś ocieplane leginsy, dobre miejsce ze Slowhopa i sio na śnieg. Specjalistów od biegówek jest w Slowhopie wielu, we wszystkich regionach. Ale największym, najlepszym i najbardziej doświadczonym jest Jacek Tracz ze Starej Szkoły na Wzgórzach Dylewskich. Nie musicie pytać dlaczego, aż się palimy, żeby opowiedzieć! Jacek jest jednym z sześciu Polaków, którzy pokonali Worldloppet. Oznacza to, że przebiegł 20 z najdłuższych maratonów biegów narciarskich na świecie. Najdłuższy z nich, Bieg Wazów, to 90 km. On sam uważa, że w całym województwie warmińsko-mazurskim najlepiej jest biegać właśnie na Wzgórzach Dylewskich. Panuje tam nieco niższa temperatura niż na nizinach, a ukształtowanie terenu - różnorodne, bo raz w górę, raz w dół, a raz przez las - urozmaica trasę.
Zdaniem Slowhopa: Jeśli wybieracie się na biegówki, to polecamy Wam Starą Szkołę na Wzgórzach Dylewskich, bo nie dość, że wiedzą co i jak, to mają 30 par biegówek dla dorosłych i 30 par dla dzieci oraz skuter do robienia śladów. Poza tym gotują tak, że klękajcie narody, a jeśli nie daj Boże śnieg stopnieje w trakcie dojazdu, można wpaść do Spa Ireny Eris na basen i zabiegi. Również na Wzgórzach Dylewskich znajduje się Modry Ganek, w którym powinniście się zatrzymać, jeśli doceniacie dobre towarzystwo i prawdziwe agro. Jeśli wolicie bardziej intymny nocleg, czyli wynajęcie całego domu, to mamy dwie propozycje. Jedna z nich to Plattówka. Dom z kurnika - przytulony do agroturystyki osobny domek z opcją zamówienia jedzenia. Byliśmy tam właśnie zimą, kiedy śniegu było po pas. Można zjeżdżać na sankach, a na przytulonym do domu stawie śmigać na łyżwach. Dobra opcja dla kogoś, kto docenia intymność domku z kominkiem, ale woli skorzystać z opcji wyżywienia. Do jadalni Ani i Arnaua jest 20 metrów. A drugie to 3) Kalinówka - również dom na wynajem, ale wyjątkowy. Jego właścicielką jest Dagmara Gęstwińska, znana w środowisku miłośników slow food. Dlatego w Kalinówce będzie czekała na Was lodówka pełna nadzwyczajnych smakołyków. My byśmy wpadli. Siedlisko Niedziela, bo sporo tam górek, niedaleko jest Ranczo Frontiera i można tam wpaść na degustację serów owczych (i wina). Zimą Siedlisko Niedziela wynajmuje swój domek dla gości tylko dla grup. Karwik 122, bo Ola i Łukasz to fajni, ciepli ludzie, robią pyszne domowe śniadania i polecają co zobaczyć w okolicy. Z Karwika jest tylko kilkanaście minut samochodem do okolic Pisza, a tam znajduje się już chyba nieoficjalnie Wioska Narciarska Wiartel. Wprawdzie o ile nam wiadomo piękny projekt rozsypał się w drzazgi, ale wytyczone w jego ramach trasy prowadzą przez lasy i wokół jeziora Wiartel, a w świetlicy wiejskiej znajduje się wypożyczalnia nart. Wystarczy, że troche napada, od razu robione są ślady. Na biegówki, a właściwie narty cross-country wybierzcie się w czwórkę (z innymi dorosłymi) do Winnicy Majcz.
Kraina Tysiąca Jezior to tak naprawdę trzy tysiące zbiorników. Szlak Wielkich Jezior Mazurskich wygląda zupełnie inaczej, kiedy zamarznie na kość. Według osób, z którymi rozmawialiśmy, zazwyczaj tak właśnie się dzieje po 10 stycznia. Wiemy, że rzecz jest dyskusyjna, ale tak robią nasi Gospodarze, jednocześnie ostrzegając - pokrywę lodową sprawdzajcie podwójnie, najlepiej dowiadujcie się od wędkarzy, uważajcie na podejrzane kolory lodu. Generalnie - najlepiej przy brzegu i po sprawdzeniu lodu z gospodarzem albo w przydomowych stawach. My osobiście na całe życie zapamiętamy wizytę w Hotel Galery69 nad Jeziorem Wulpińskim, gdzie łyżwy zimą leżą w holu, a gospodarze w ten sposób zachęcają do odrobiny sportu.
Gdzie się zatrzymać?: Top 3 miejsca na łyżwy na Mazurach: 1. Gasan Place leży dosłownie 100 metrów od zakręconego Jeziora Roś. Łyżwy można założyć już na wycieraczce i dojść w nich na miejsce. A potem to już tylko kiełbasa z ogniska, łyk grzańca i biesiada pod dyskotekową kulą. Do tego kominek i naprawdę piękne, przestronne wnętrza. Przez cały rok goście mogą zamieszkać w pokojach willi a latem także w dwóch samodzielnych domkach. I łyżwy czekają na miejscu! 2. Sielanka Dom na Mazurach, bo do jeziora są 2 minuty, do dyspozycji jest dom dla 12 osób, z trzech stron otoczony Mazurskim Parkiem Krajobrazowym. 3. Siedlisko Blanki, bo przed domem jest staw i koniecznie powinni tu wpaść ci, którym bliska jest sztuka i smaczne detale oraz wanna do kąpieli.
Są pewne miejsca, gdzie polecamy pojechać wyłącznie na zimowe lenistwo. Warunki są trzy: kominek, duży stół i wygodna kanapa. Bez zbędnego rozpisywania - mamy takie miejsca, które nadają się na zimową ucieczkę z miasta.
Gdzie się zatrzymać?: 1. Niebo do Wynajęcia, bo jest tam kominek, masa książek i pyszna szamka. 2. Dom z widokiem na jezioro Łabapa, bo fajnie się czyta włoskie kryminały, widząc w tle zamarzniętą taflę jeziora, kiedy na dodatek trzaska ogień w kominku. Dom jest na wyłączność, dla 6 osób. 3. Płowce 7, bo to dom na wyłączność dla 7 osób, więc można wziąć całkiem sporą rodzinkę lub przyjaciół i zaadoptować na chwilę dom z kominkiem i dużym stołem do planszówek na Mazurach Garbatych. Niedaleko jest stok dla narciarzy. 4. Rzecz jasna Folwark Bielskie, jeśli lubicie trochę designu, pozytywną atmosferę i dobre jedzenie. 5. Lipowy Dom, jeśli szukacie wege jadła i dobra wokół. 6. Miejsce Marzeń, jeśli marzycie o pięknych wnętrzach i masażach.
To będzie informacja zaskakująca: na Warmii i Mazurach znajduje się co najmniej 6 ośrodków narciarskich. Piszemy "co najmniej", bo nie zawsze samorządy radzą sobie z ich obsługą i bywa, że cały sezon jest wyjęty z użytkowania. Pozjeżdżać, nauczyć się, wypożyczyć sprzęt i dobrze zjeść można na przykład tu: Gołdap (Piękna Góra: dwa wyciągi orczykowe i dwuosobowa kolej krzesełkowa. Łączna długość tras to 2 000 metrów), Mrągowo (Góra Czterech Wiatrów: pięć tras zjazdowych o łącznej długości 2 000 metrów), Ruś pod Olsztynem (Kartasiówka: Trzy trasy zjazdowe 250 metrów i dwie 300 metrów z wyciągiem krzesełkowym, Kurza Góra przy Nowym Mieście Lubawskim (Trzy trasy zjazdowe, w tym najdłuższa w północnej Polsce, licząca 900 metrów.), Okrągłe w pobliżu Wydmin (najdłuższa i najłatwiejsza trasa to 700 metrów. Dla bardziej zaawansowanych przeznaczono trasę 400-metrową).
Ośrodek narciarski Góra Czterech Wiatrów w Mrągowie ma super położenie. Znajduje się na półwyspie, nad jeziorem Czos, a trasy są częściowo zalesione.
Gdzie się zatrzymać?: Jeśli wybierzecie Gołdap, to zapraszamy do Siedliska Jagiele (stare gospodarstwo z 1830 roku). Stacja Okrągłe to nocleg w domu Płowce 7 (dom na wyłączność w okolicy Starych Juch). Kartasiówka pod Olsztynem: Siedlisko Likusy (na lato już prawie nie ma miejsc, a bardzo warto!). Zostaje Kurza Góra, największy ośrodek w północnej Polsce. Warto się zatrzymać w Blue Lake House (dom na wyłączność dla 4 osób nad samym jeziorem) albo w osadzie Spokoje (śliczne drewniane domki na wyłączność) i w Starej Szkole Trzcin (mają tam genialną atmosferę i pyszną szamkę).
Gdzie się zatrzymać?: Dla miłośników pary, ciepła i brzozowych witek mamy kilka ciekawych adresów: 1. Widokowo (świetna skandynawska sauna sucha w osobnym budynku, a noclegi w nie mniej świetnych domkach z widokiem na jezioro. Widokowo to też dobre miejsce dla sportowcow, bo Gospodarze mają zajawkę i w związku z tym sprzęt. 2. Villa Sielanka, bo tylko można tam posiedzieć w jacuzzi pod gwiazdami, mają ładny, niewielki basen oraz sporo czadowego miejsca dla dzieci. 3. Pałac Warlity, bo nie dość, że sauna, to jeszcze masaże i to naprawdę dobre. Pałac jest tuż nad jeziorem, można saunę połączyć z morsowaniem. Plus dobra restauracja. Poza tym z Gdańska i Warszawy jest naprawdę spoko dojazd. 4. Jeśli zabieracie grupę, to dla takiej naprawdę pokażnej ekipy sugerujemy Tumiany albo Borową Przystań. Tam się zmieścicie bez trudu. 5. Przy okazji wizyty w okolicach Giżycka warto wpaść na zimową rybkę i saunowanie do Rybaczówki w Bogaczewie. Mają tam saunę przycumowaną do pomostu. Jeśli uznacie, że to kozacki pomysł, zadzwońcie cztery godziny wcześniej, żeby nagrzali w środku (tel. 505 669 005).
Tak właśnie, jedną z najbardziej wariackich rzeczy, które można robić na Mazurach, są zimowe spływy. Rzecz jest warta uwagi, bo każdy prawie spływał kiedyś kajakiem latem. A kto robi takie rzeczy zimą? Tylko ten kto wie, ten kto lubi szalone rzeczy i ten, który nie boi się tego najgorszego momentu na kajaku. Że woda z wiosła, w tym przypadku lodowana, spłynie mu prosto do rękawa. My się nie boimy.
Zdaniem Slowhopa: Latem doradzilibyśmy Wam spływ Krutynią i Marózką. Ale weźcie pod uwagę jeszcze spływy Łaźną Strugą i rzeką Wel.
Ustaliliśmy z naszymi warmińsko-mazurskimi Gospodarzami, że slowfoodowe restauracje w tym regionie nie potrzebują reklamy. Latem ludzie walą tu drzwiami i oknami i mimo lokalizacji gdzieś w środku uroczego zadupia, stoliki należy rezerwować z wyprzedzeniem, jakby to była Mokotowska w Warszawie, a nie na przykład stara chata pośrodku Mazurskiego Parku Krajobrazowego. Ale czego się nie robi dla kawałka naprawdę dobrego pieroga. Mamy na myśli super pieroga, takiego z produktow zdobytych w okolicy, napakowanego do granic możliwości, uczciwie jak u babci. Mamy dobrą wiadomość. Prawie wszystkiego można spróbować właśnie zimą. Na spokojnie, będąc akurat gdzieś w slowhopowym pensjonacie. "Prawie" dlatego, że niestety część kuchni pozostaje letnim marzeniem, bo zimą właściciele odpoczywają.
Zima to najlepszy czas do wizytowania warmińsko-mazurskich restauracji. Nie ma tłoku, a właściciele mają dla nas czas.
Zdaniem Slowhopa: Jadąc na Mazury w kierunku Olsztynka, koniecznie wpadnijcie do Restauracji z Zielonym Piecem. Nie dość, że atmosfera jak u ulubionej ciotki na obiedzie, to jedzenie - petarda. Uznaniowo można otrzymać ciasto. Ale tylko wtedy, kiedy będziecie grzeczni. Mają tam czerninę, galaretę na powitanie i bezę na pożegnanie. 2. Jeśli nie słyszeliście o Osadzie Kulturowej i Oberży Pod Psem, to powiadamy Wam - czas nadrobić zaległości. Wpadliśmy tam jesienią, zamiast wakacyjne żarłocznego tłumu, gotowego roznieść Gospodarzy za pomocą widelców, był spokój, jazz, dynia na piecu, niemożliwie pyszna zupa śledziowa, prawdziwy kompocik i herbatka z kadzidłowską miętą. No więc tu koniecznie! 3. A teraz numer trzy. Osada Dzika Kaczka znajduje w okolicach Mikołajek i prowadzi do niej ekologiczny warzywnik. Już podczas tego wolnego spaceru zaczyna lecieć ślina, ale najlepsze wydarza sięprzy stole. Trzeba tam pojechać, żeby wiedzieć co ludzie z pasją potrafią wyczyniać w kuchni. 4. Słyszeliście o Ranczu Frontiera? Będąc na przykład w Siedlisku Niedziela, koniecznie zadzwońcie do Sylwii i umówcie się na dużą degustację dla grupy. Opowieści, sery i wino. Najlepiej. 5. Zimą ruszajcie w okolice Giżycka, bo tam, w Bogaczewie, znajduje się knajpa o nazwie Rybaczówka.Warto wpaść na rybkę i zimowe saunowanie, o którym pisaliśmy wyżej.